brujeria pisze:Niekoniecznie. Zwiększa się smarowanie międzystawowe, chrząstka poddana naciskowi lepiej jest ukrwiona, kość się wzmacnia, itp. Zachodzi szereg zmian, które wynikają właśnie z obciążenia układu ruchu. Brak obciażenia = osteoporoza, co chociażby u kosmonautów jest widoczne.
Biegając, czy nawet tylko chodząc, chrząstka też jest poddana naciskowi, lepiej ukrwiona itd. Jesteśmy najlepiej przystosowani do życia na Tej planecie, w Tym polu grawitacyjnym, z bardzo niskim BMI, które stanowiło jedną z podstaw doboru naturalnego przez dziesiątki tysięcy lat, zanim ludzie przenieśli się do miast i zaczęli przyjmować coraz więcej kalorii w stosunku do wydatku energetycznego (przez dziesiątki tysięcy lat regularnie nie dojadali). Śmiem więc twierdzić, że kolega i bez żadnych ciężarków obciąża stawy w stopniu większym, niż ewolucyjnie optymalny z uwagi na zużycie tkanek.
brujeria pisze:Wiem natomiast, że sprinterzy, skoczkowie, itp. stosują takie kamizelki w pewnych momentach przygotowań do sezonu, raczej na bardzo krótkich odcinkach.
Skoczkowie i sprinterzy stosują trening specyficzny dla ich konkurencji, związany z generowaniem bardzo dużych mocy przez krótki czas. Jaki specyficzny cel chce uzyskać pytający kolega i jak się ma do niego bieganie z obciążeniem?
Ponadto wymienieni sportowcy współpracują z fizjoterapeutami a po kilkunastu latach przechodzą na emeryturę, na którą dobrze było by trochę odłożyć w trakcie kariery. Liczy się więc dla nich tu i teraz, a mniej ważne jest, czy w wieku 40 lat będą mieli sprawne stawy. Dla kogoś, kto nie planuje zdobyć medalu olimpijskiego albo nie zarabia ciężką pracą fizyczną, świadome doprowadzanie do uszczerbku na zdrowiu wydaje się jednak nierozsądne.