Biegam żeby odpocząć. Może kiedyś maraton? ;)
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj były kettle, pompki i drążek
Dzisiaj piątka interwałami. Cholera, jednak śnieg do kostek nie pomaga. Zmachałem się konkretnie, a średnie tempo mi wyszło 5'33, maksymalne 3'28. Średnie tętno 161, a maksymalne 178. Uhhhh ciężko było. Kominiarkę mogłem wykręcać.
Biegając myślałem o maratonie i o opiniach, jakie ostatnio czytałem na bieganie.pl, że nie ma sensu doczłapywać, tylko trzeba albo to sensownie przebiec, albo olać. Coś w tym jest w sumie.
Nie wiem, może tak, jak ktoś pisał, zrobię 42km na 42 urodziny, czyli za rok/dwa?
Będzie więcej czasu na przygotowanie, to może uda się te 4h wykręcić i się nie zajechać przy okazji. Muszę to przemyśleć. Na pewno nie chcę doprowadzić do sytuacji, kiedy tak się zmasakruję, że potem przez kilka miesięcy nie będę mógł w ogóle biegać. Raz już sobie takie coś zafundowałem, nic fajnego.
Na razie mam satysfakcję, że w wieku 40l dzięki bieganiu i innym aktywnościom jestem w lepszej formie niż w wieku lat 20, czy 30
Dzisiaj piątka interwałami. Cholera, jednak śnieg do kostek nie pomaga. Zmachałem się konkretnie, a średnie tempo mi wyszło 5'33, maksymalne 3'28. Średnie tętno 161, a maksymalne 178. Uhhhh ciężko było. Kominiarkę mogłem wykręcać.
Biegając myślałem o maratonie i o opiniach, jakie ostatnio czytałem na bieganie.pl, że nie ma sensu doczłapywać, tylko trzeba albo to sensownie przebiec, albo olać. Coś w tym jest w sumie.
Nie wiem, może tak, jak ktoś pisał, zrobię 42km na 42 urodziny, czyli za rok/dwa?
Będzie więcej czasu na przygotowanie, to może uda się te 4h wykręcić i się nie zajechać przy okazji. Muszę to przemyśleć. Na pewno nie chcę doprowadzić do sytuacji, kiedy tak się zmasakruję, że potem przez kilka miesięcy nie będę mógł w ogóle biegać. Raz już sobie takie coś zafundowałem, nic fajnego.
Na razie mam satysfakcję, że w wieku 40l dzięki bieganiu i innym aktywnościom jestem w lepszej formie niż w wieku lat 20, czy 30
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj kettle najpierw swingi, martwy ciąg, potem bardziej izolowane. Jakaś godzinka. Duża ilość powtórzeń niedużymi ciężarami
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W czwartek było spokojne 9km. Taka nietypowa dość trasa. Średnie tempo 5'57; średnie tętno 151.
W piątek kettle i kali, ale bez szaleństw.
Wczoraj szybka dyszka (jak na mnie). Tempo 5'24 (choć runlog 5'10 pokazał); średnie tętno 165... uhhhh mocno było. Jeśli mój Hrmax to 185, to leciałem średnio na 89%, a ostatnie 3km na 93%.
Czas wg suunto 54min, czas wg runloga 51min. Tak, czy tak, to chyba mój rekord jest.
O co chodzi z tym suunto jeszcze myślę. Czemu pokazuje mi średnie tempo 5'24 i czas 54min na 10km? No i niemożebnie mnie wkurzało... no dobra, nazwijmy rzeczy po imieniu... wkurwiało, nie wkurzało to, że na wyświetlaczu miałem jakieś idiotyczne wartości. Biegnę tak, że płuca prawie wypluwam, a ten mi 6'10, no to przyspieszam i co? i 6'35. No żesz kurrrrwa.
To prawda, że biegam w gęstym lesie, ale są pewne granice. Na każdym zakręcie tempo spadało na 6'30, albo jeszcze gorzej :/
Runlog tą samą trasę pokazał chyba 10,5 o ile dobrze kojarzę.
Tak sobie myślę, że skoro teoretycznie pobiegłem te 10km w 51 min, to plan na kwiecień 50min na 10km jest trochę bez sensu. Może spróbować 45min? Z drugiej strony w kwietniu już darmowego chłodzenia nie będzie, a ja jednak nie jestem amatorem upałów.
A może by tak trochę schudnąć?
W piątek kettle i kali, ale bez szaleństw.
Wczoraj szybka dyszka (jak na mnie). Tempo 5'24 (choć runlog 5'10 pokazał); średnie tętno 165... uhhhh mocno było. Jeśli mój Hrmax to 185, to leciałem średnio na 89%, a ostatnie 3km na 93%.
Czas wg suunto 54min, czas wg runloga 51min. Tak, czy tak, to chyba mój rekord jest.
O co chodzi z tym suunto jeszcze myślę. Czemu pokazuje mi średnie tempo 5'24 i czas 54min na 10km? No i niemożebnie mnie wkurzało... no dobra, nazwijmy rzeczy po imieniu... wkurwiało, nie wkurzało to, że na wyświetlaczu miałem jakieś idiotyczne wartości. Biegnę tak, że płuca prawie wypluwam, a ten mi 6'10, no to przyspieszam i co? i 6'35. No żesz kurrrrwa.
To prawda, że biegam w gęstym lesie, ale są pewne granice. Na każdym zakręcie tempo spadało na 6'30, albo jeszcze gorzej :/
Runlog tą samą trasę pokazał chyba 10,5 o ile dobrze kojarzę.
Tak sobie myślę, że skoro teoretycznie pobiegłem te 10km w 51 min, to plan na kwiecień 50min na 10km jest trochę bez sensu. Może spróbować 45min? Z drugiej strony w kwietniu już darmowego chłodzenia nie będzie, a ja jednak nie jestem amatorem upałów.
A może by tak trochę schudnąć?
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj jakieś pół godzinki może w sumie ogólnorozwojówki.
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj wieczorem poczytałem sobie trochę programów treningowych z głównej. Postanowiłem na razie skupić się na bieganiu na 10km, a maraton... może kiedyś Na razie chyba nie jestem na to gotowy. Pewnie jakbym się zesrał, to bym przebiegł, ale potem bym trzy miesiące lizał kolana w kącie.
Idąc za ciosem dzisiaj rano trochę się pobawiłem bieganiem. Robiłem interwały, ale nie takie jak zawsze, czyli 120 kroków w tempie "zaraz padnę na pysk", tylko najpierw spróbowałem biec 1000m tempem w okolicach 4-4'30 a potem kolejny kilometr już 6 i tak dalej. Ale okazało się za szybko i za długo. Więc zmieniłem na 500m szybko/500m wolno. Kilka takich treningów i znajdę odpowiednie tempo i odpowiedni dla siebie odcinek
W każdym razie dzisiaj średnie tętno wyszło 157, średnie tempo 5'28. Dystans około 6,5km. Niby niezbyt szybko, ale jednak poczułem ten trening. Sądzę ,że to może być rzeczywiście dobra droga do poprawy czasu na 10km.
Kusi mnie jeszcze jedna rzecz. Zastanawiam się co by było, gdyby zaadaptować program "rozpoczęcie biegania" do wyższych prędkości.
Czyli analogicznie zacząć od załóżmy 2min biegu tempem 4'0 i potem 3min biegu tempem 6,0. I tak przez tydzień. Kolejny tydzień już 2min30 na 2min30; następny 3min na 2min itd. Być może dla mnie tempo 4,0 jest za wysokie i powinienem to zrobić na 4'30 na przykład.
Przemyślę to jeszcze i chyba spróbuję. Skoro zadziałało przy rozpoczęciu biegania to może zadziała i w taki sposób?
Niby wtedy więcej rezerw miałem, ale kto wie
Idąc za ciosem dzisiaj rano trochę się pobawiłem bieganiem. Robiłem interwały, ale nie takie jak zawsze, czyli 120 kroków w tempie "zaraz padnę na pysk", tylko najpierw spróbowałem biec 1000m tempem w okolicach 4-4'30 a potem kolejny kilometr już 6 i tak dalej. Ale okazało się za szybko i za długo. Więc zmieniłem na 500m szybko/500m wolno. Kilka takich treningów i znajdę odpowiednie tempo i odpowiedni dla siebie odcinek
W każdym razie dzisiaj średnie tętno wyszło 157, średnie tempo 5'28. Dystans około 6,5km. Niby niezbyt szybko, ale jednak poczułem ten trening. Sądzę ,że to może być rzeczywiście dobra droga do poprawy czasu na 10km.
Kusi mnie jeszcze jedna rzecz. Zastanawiam się co by było, gdyby zaadaptować program "rozpoczęcie biegania" do wyższych prędkości.
Czyli analogicznie zacząć od załóżmy 2min biegu tempem 4'0 i potem 3min biegu tempem 6,0. I tak przez tydzień. Kolejny tydzień już 2min30 na 2min30; następny 3min na 2min itd. Być może dla mnie tempo 4,0 jest za wysokie i powinienem to zrobić na 4'30 na przykład.
Przemyślę to jeszcze i chyba spróbuję. Skoro zadziałało przy rozpoczęciu biegania to może zadziała i w taki sposób?
Niby wtedy więcej rezerw miałem, ale kto wie
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Genialny patent z tymi kolcami motocyklowymi
Dzisiaj biegło się naprawdę super, zero uślizgu. Trzeba tylko pamiętać, ze faktycznie zero uślizgu i jak jest coś pod kątem, to nie ma co liczyć, że się jak zawsze łagodnie zsuniemy, bo można się obudzić na czerwonym lodzie ;>
Dzisiaj pobiegłem troszkę ponad 10km w średnim tempie 5,37, ale miałem dwie przerwy na wiązanie buta :/
Średnie tętno 162, ale maksymalne 178
Biegłem w taki sposób, że najpierw 2km rozgrzewki, potem 500m w tempie 4-5, potem kilometr w tempie 5-6 i tak na zmianę do końca.
Myślę sobie, że spróbuję biegać w taki sposób, że będę co tydzień zwiększać dystans szybkiego biegu i zmniejszać o tyle samo dystans wolniejszego biegu. Co 100m chyba będzie OK.
Czyli przyszły tydzień 600m szybkiego i 900m wolnego, kolejny 700m szybkiego, 800m wolnego i za 10 tygodni powinienem biegać ciurkiem w tempie 4-5
Heh, ciekawe jak to wyjdzie w praktyce i czy wytrzymam taką nudę ;> No i czy nie okaże się, że to jednak dla mnie za szybko :?
Muszę teraz jakiś program do interwałów w zegarku ogarnąć
Dzisiaj biegło się naprawdę super, zero uślizgu. Trzeba tylko pamiętać, ze faktycznie zero uślizgu i jak jest coś pod kątem, to nie ma co liczyć, że się jak zawsze łagodnie zsuniemy, bo można się obudzić na czerwonym lodzie ;>
Dzisiaj pobiegłem troszkę ponad 10km w średnim tempie 5,37, ale miałem dwie przerwy na wiązanie buta :/
Średnie tętno 162, ale maksymalne 178
Biegłem w taki sposób, że najpierw 2km rozgrzewki, potem 500m w tempie 4-5, potem kilometr w tempie 5-6 i tak na zmianę do końca.
Myślę sobie, że spróbuję biegać w taki sposób, że będę co tydzień zwiększać dystans szybkiego biegu i zmniejszać o tyle samo dystans wolniejszego biegu. Co 100m chyba będzie OK.
Czyli przyszły tydzień 600m szybkiego i 900m wolnego, kolejny 700m szybkiego, 800m wolnego i za 10 tygodni powinienem biegać ciurkiem w tempie 4-5
Heh, ciekawe jak to wyjdzie w praktyce i czy wytrzymam taką nudę ;> No i czy nie okaże się, że to jednak dla mnie za szybko :?
Muszę teraz jakiś program do interwałów w zegarku ogarnąć
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rano... no dobra nie tak całkiem rano 12,5km. Średnie tempo 5'56 średnie tętno 154. Najpierw 4,5km rozgrzewki, potem miały być 4 powtórzenia 600m szybko na 900m wolno, ale trzecie 600 szybko wypadło w krzaczorach i nie chcąc uszkodzić psa odpuściłem. To znaczy potem jeszcze jedno zrobiłem szybkie, a później już sobie potruchtaliśmy do końca. Chyba jakoś inaczej muszę to poustawiać, żeby mi bieganie nie przestało sprawiać radochy Mam już pewien plan w głowie. Niedługo powinien się wyklarować
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No dobra, przyszedł czas refleksji nad tym moim niby programem treningowym. Jestem po dwóch czy trzech treningach i czegoś już się dowiedziałem.
Więc po kolei:
1) Interwały w obecnej formie (600m szybko + 900m wolno) są dla mnie za długie. Wydaje mi się, że lepiej wrócić do odcinków 4-5 min, jak wtedy, kiedy zaczynałem biegać. Czyli z 1,5km na całość przestawię się na 1km. W tym zrobię teraz 300m szybko i 700m wolno. 600m szybko było dla mnie jednak za długo, a 900m odpoczynku aż nadto.
2) Te interwały będę biegać dwa razy w tygodniu i ewentualnie tak jak ostatnio wplatać je w weekendowe dłuższe wybieganie. Czyli powiedzmy po dwóch km wolnego biegu robię interwały, a potem znowu wolno. Ale jeden warunek. Musi mi się chcieć Inaczej w weekend po prostu robię standardowe, relaksacyjne wybieganie 15-20km w tempie w okolicach 6, albo i powyżej.
3) Proporcje będę zmieniać co dwa tygodnie, a nie co tydzień. Po pierwsze dlatego, że nie będę interwałów robić na każdym treningu, po drugie dlatego, że nie chcę się zajechać. Owszem chodzi o to, żeby poprawić wyniki na dychę, ale nie kosztem unikania biegania. Tym sposobem plan jest na 14 tygodni.
4) Bieg szybki zostaje jak był, czyli 4-4'30 (góra 5), bieg wolny 5-6 w zależności od terenu i samopoczucia.
Czyli jeśli wszystko dobrze pójdzie, powinienem za te 14 tygodni, czyli załóżmy z marginesem do połowy maja, biegać dychę w 45 minut
5) Na treningach staram się biegać zawsze dychę, ale wiadomo, jak będzie mało czasu, to lepsza piątka niż nic, przy czym wtedy muszę biec szybciej. No to powiedzmy nie piątka, a szóstka, czy siódemka, żeby było te minimum 40min biegu.
6) Pierwszy kilometr zawsze cały biegnę wolno, a jak nie czuję, że się rozgrzałem to i dwa.
7) Jeśli ten program okaże się dla mnie zbyt obciążający, albo po prostu bieganie przestanie mi sprawiać frajdę, od razu go przerywam.
8) Jeśli kolano powie, że mu się nie podoba, też przerywam.
9) Biegam trzy razy tygodniowo.
Jedyny program jakim do tej pory biegałem, to było rozpoczęcie biegania, czyli ciągły bieg 40min zdaje się. Sprawdził się, więc może teraz też się sprawdzi. W zasadzie to jest to samo. Takie same przedziały czasowe i ciągłego biegu też docelowo ma być 45 minut.
Jeżeli uważacie, że coś robię źle, to dajcie znać. Wszystko robię na czuja. Nie mam żadnego teoretycznego przygotowania do biegania, czy układania jakichkolwiek programów treningowych. Po prostu chcę wypróbować coś, co już mi się sprawdziło. Przy czym nie chcę jakoś bardzo tego programu zmieniać. Wiem, że są gotowe programy na dychę bazujące na tętnie i na tempie z gotowymi treningami rozpisanymi co do dnia i co do minuty, ale ja strasznie nie lubię takich ryzów, a i nie jestem profesjonalistą i nie mam super parcia na wynik. Jak się uda, to się uda, jak nie to nie. Analizować po nocach raczej tego nie będę
No dobra, to teraz łapię się za czajniczki
Więc po kolei:
1) Interwały w obecnej formie (600m szybko + 900m wolno) są dla mnie za długie. Wydaje mi się, że lepiej wrócić do odcinków 4-5 min, jak wtedy, kiedy zaczynałem biegać. Czyli z 1,5km na całość przestawię się na 1km. W tym zrobię teraz 300m szybko i 700m wolno. 600m szybko było dla mnie jednak za długo, a 900m odpoczynku aż nadto.
2) Te interwały będę biegać dwa razy w tygodniu i ewentualnie tak jak ostatnio wplatać je w weekendowe dłuższe wybieganie. Czyli powiedzmy po dwóch km wolnego biegu robię interwały, a potem znowu wolno. Ale jeden warunek. Musi mi się chcieć Inaczej w weekend po prostu robię standardowe, relaksacyjne wybieganie 15-20km w tempie w okolicach 6, albo i powyżej.
3) Proporcje będę zmieniać co dwa tygodnie, a nie co tydzień. Po pierwsze dlatego, że nie będę interwałów robić na każdym treningu, po drugie dlatego, że nie chcę się zajechać. Owszem chodzi o to, żeby poprawić wyniki na dychę, ale nie kosztem unikania biegania. Tym sposobem plan jest na 14 tygodni.
4) Bieg szybki zostaje jak był, czyli 4-4'30 (góra 5), bieg wolny 5-6 w zależności od terenu i samopoczucia.
Czyli jeśli wszystko dobrze pójdzie, powinienem za te 14 tygodni, czyli załóżmy z marginesem do połowy maja, biegać dychę w 45 minut
5) Na treningach staram się biegać zawsze dychę, ale wiadomo, jak będzie mało czasu, to lepsza piątka niż nic, przy czym wtedy muszę biec szybciej. No to powiedzmy nie piątka, a szóstka, czy siódemka, żeby było te minimum 40min biegu.
6) Pierwszy kilometr zawsze cały biegnę wolno, a jak nie czuję, że się rozgrzałem to i dwa.
7) Jeśli ten program okaże się dla mnie zbyt obciążający, albo po prostu bieganie przestanie mi sprawiać frajdę, od razu go przerywam.
8) Jeśli kolano powie, że mu się nie podoba, też przerywam.
9) Biegam trzy razy tygodniowo.
Jedyny program jakim do tej pory biegałem, to było rozpoczęcie biegania, czyli ciągły bieg 40min zdaje się. Sprawdził się, więc może teraz też się sprawdzi. W zasadzie to jest to samo. Takie same przedziały czasowe i ciągłego biegu też docelowo ma być 45 minut.
Jeżeli uważacie, że coś robię źle, to dajcie znać. Wszystko robię na czuja. Nie mam żadnego teoretycznego przygotowania do biegania, czy układania jakichkolwiek programów treningowych. Po prostu chcę wypróbować coś, co już mi się sprawdziło. Przy czym nie chcę jakoś bardzo tego programu zmieniać. Wiem, że są gotowe programy na dychę bazujące na tętnie i na tempie z gotowymi treningami rozpisanymi co do dnia i co do minuty, ale ja strasznie nie lubię takich ryzów, a i nie jestem profesjonalistą i nie mam super parcia na wynik. Jak się uda, to się uda, jak nie to nie. Analizować po nocach raczej tego nie będę
No dobra, to teraz łapię się za czajniczki
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiaj rano był pierwszy trening wg nowego systemu. No i fajnie
Troszkę ponad 7km. Średnie tempo 5'26 (max 3'47), średnie tętno 160 (max175). Wydaje mi się, że idę w dobrym kierunku. Trening był męczący, ale w granicach przyzwoitości. Muszę tylko jakąś trasę w okolicach 7-8km sobie znaleźć, bo musiałem zawracać, żeby do tych 7km dobić, a strasznie tego nie lubię :/ Podzielenie dystansu na odcinki 1,0km zamiast 1,5km to był dobry pomysł No i te 300m szybkiego też jest OK. Nawet byłem parę razy zdziwiony, że "to już?" Z jednym szybkim trafiłem pod górkę
Troszkę ponad 7km. Średnie tempo 5'26 (max 3'47), średnie tętno 160 (max175). Wydaje mi się, że idę w dobrym kierunku. Trening był męczący, ale w granicach przyzwoitości. Muszę tylko jakąś trasę w okolicach 7-8km sobie znaleźć, bo musiałem zawracać, żeby do tych 7km dobić, a strasznie tego nie lubię :/ Podzielenie dystansu na odcinki 1,0km zamiast 1,5km to był dobry pomysł No i te 300m szybkiego też jest OK. Nawet byłem parę razy zdziwiony, że "to już?" Z jednym szybkim trafiłem pod górkę
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie było absolutnie czasu na 40min treningu rano, więc strzeliłem szybką piątkę. Średnie tempo 5'05 (odejmując 40s na wiązanie buta :/ ), średnie tętno 166. Myślałem, że pójdzie lepiej, ale... nie poszło. Muszę przyznać, że bieganie tych moich interwałów jest jednak duuużo przyjemniejsze.
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oj, ten tydzień kiepski był jeśli chodzi o czas na bieganie. Wczoraj też, bo rano żona na zakupach, a potem o 12 trzeba było wyjść na imprezę. Stanęło na trasce ok 40 min. Czyli 1km rozgrzewki, a potem moje interwały 300/700. Razem 7,5km. Średnie tętno 159, max 176. Średnie tempo 5'24 max 3'52. Fajny trening. Nie za szybki, nie za długi, ale jednak intensywny. W sam raz.
Tak się właśnie zastanawiam, czy jednak nie powinienem za każdym razem 10km biegać, skoro na tym dystansie mi zależy. Może zrobię to stopniowo, czyli od przyszłego tygodnia min 8km, za dwa tygodnie 9km, a potem 10. Albo od razu w przyszłym 10, zobaczę jak z czasem będzie. A może skoro pierwszy kilometr traktuję jako rozgrzewkę, powinienem biegać 11km?
Powoli dojrzewam do zrzucenia kilku kg Gdzieś na forum przeczytałem ostatnio, że samo zrzucenie 5kg powinno dać 5min na 10km. W moim przypadku nie powinno być to problemem, bo mam lekki nomen omen zapasik
Tak się właśnie zastanawiam, czy jednak nie powinienem za każdym razem 10km biegać, skoro na tym dystansie mi zależy. Może zrobię to stopniowo, czyli od przyszłego tygodnia min 8km, za dwa tygodnie 9km, a potem 10. Albo od razu w przyszłym 10, zobaczę jak z czasem będzie. A może skoro pierwszy kilometr traktuję jako rozgrzewkę, powinienem biegać 11km?
Powoli dojrzewam do zrzucenia kilku kg Gdzieś na forum przeczytałem ostatnio, że samo zrzucenie 5kg powinno dać 5min na 10km. W moim przypadku nie powinno być to problemem, bo mam lekki nomen omen zapasik
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W poniedziałek był trening siłowy. Kettle i wielostawowe.
Miałem biegać wczoraj, ale wypadła delegacja i wróciłem wieczorem tak zrypany, że trening przesunął się na dzisiaj. A dzisiaj... słabo było. Kiepska kondycja psychiczna i kiepskie samopoczucie przełożyły się na kiepskie bieganie :/ Świeża warstwa śniegu w lesie też nie pomagała.
7,5km, średnie tempo 5'38, średnie tętno 164. Swoje interwały biegałem. Brakowało mi prędkości, choć jeśli chodzi o długość mocnego odcinka chyba miałem zapas. W sumie dobrze to rokuje, bo w przyszłym tygodniu powinienem robić już 400/600 zamiast 300/700 Napsuła mi ta delegacja. Powinienem biegać jutro, ale dzień po dniu nie lubię, więc pewnie przełożę na piątek, a jutro zrobię siłowe. Tylko wtedy z kolei co z wybieganiem sobotnim? Pewnie na niedzielne popołudnie przełożę.
Chciałbym dodać jakieś nowe zdjęcia, ale straaaasznie nie lubię się zatrzymywać, a przy interwałach to już kompletnie odpada. Może na dłuższym wybieganiu spróbuję coś pocykać
Miałem biegać wczoraj, ale wypadła delegacja i wróciłem wieczorem tak zrypany, że trening przesunął się na dzisiaj. A dzisiaj... słabo było. Kiepska kondycja psychiczna i kiepskie samopoczucie przełożyły się na kiepskie bieganie :/ Świeża warstwa śniegu w lesie też nie pomagała.
7,5km, średnie tempo 5'38, średnie tętno 164. Swoje interwały biegałem. Brakowało mi prędkości, choć jeśli chodzi o długość mocnego odcinka chyba miałem zapas. W sumie dobrze to rokuje, bo w przyszłym tygodniu powinienem robić już 400/600 zamiast 300/700 Napsuła mi ta delegacja. Powinienem biegać jutro, ale dzień po dniu nie lubię, więc pewnie przełożę na piątek, a jutro zrobię siłowe. Tylko wtedy z kolei co z wybieganiem sobotnim? Pewnie na niedzielne popołudnie przełożę.
Chciałbym dodać jakieś nowe zdjęcia, ale straaaasznie nie lubię się zatrzymywać, a przy interwałach to już kompletnie odpada. Może na dłuższym wybieganiu spróbuję coś pocykać
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale masakra :/ Wczoraj nie robiłem nic. To już drugi taki dzień w tym tygodniu. Saigon w robocie się zrobił :/ Dzisiaj rano też nie zdążyłem pobiegać. Spróbuję jakoś po południu może, zależy jak w pracy się ułoży. Nie wiem, czy nie przesunę planu treningowego o tydzień.