No dobra, przyszedł czas refleksji nad tym moim niby programem treningowym. Jestem po dwóch czy trzech treningach i czegoś już się dowiedziałem.
Więc po kolei:
1) Interwały w obecnej formie (600m szybko + 900m wolno) są dla mnie za długie. Wydaje mi się, że lepiej wrócić do odcinków 4-5 min, jak wtedy, kiedy zaczynałem biegać. Czyli z 1,5km na całość przestawię się na 1km. W tym zrobię teraz 300m szybko i 700m wolno. 600m szybko było dla mnie jednak za długo, a 900m odpoczynku aż nadto.
2) Te interwały będę biegać dwa razy w tygodniu i ewentualnie tak jak ostatnio wplatać je w weekendowe dłuższe wybieganie. Czyli powiedzmy po dwóch km wolnego biegu robię interwały, a potem znowu wolno. Ale jeden warunek. Musi mi się chcieć

Inaczej w weekend po prostu robię standardowe, relaksacyjne wybieganie 15-20km w tempie w okolicach 6, albo i powyżej.
3) Proporcje będę zmieniać co dwa tygodnie, a nie co tydzień. Po pierwsze dlatego, że nie będę interwałów robić na każdym treningu, po drugie dlatego, że nie chcę się zajechać. Owszem chodzi o to, żeby poprawić wyniki na dychę, ale nie kosztem unikania biegania. Tym sposobem plan jest na 14 tygodni.
4) Bieg szybki zostaje jak był, czyli 4-4'30 (góra 5), bieg wolny 5-6 w zależności od terenu i samopoczucia.
Czyli jeśli wszystko dobrze pójdzie, powinienem za te 14 tygodni, czyli załóżmy z marginesem do połowy maja, biegać dychę w 45 minut
5) Na treningach staram się biegać zawsze dychę, ale wiadomo, jak będzie mało czasu, to lepsza piątka niż nic, przy czym wtedy muszę biec szybciej. No to powiedzmy nie piątka, a szóstka, czy siódemka, żeby było te minimum 40min biegu.
6) Pierwszy kilometr zawsze cały biegnę wolno, a jak nie czuję, że się rozgrzałem to i dwa.
7) Jeśli ten program okaże się dla mnie zbyt obciążający, albo po prostu bieganie przestanie mi sprawiać frajdę, od razu go przerywam.
8) Jeśli kolano powie, że mu się nie podoba, też przerywam.
9) Biegam trzy razy tygodniowo.
Jedyny program jakim do tej pory biegałem, to było rozpoczęcie biegania, czyli ciągły bieg 40min zdaje się. Sprawdził się, więc może teraz też się sprawdzi. W zasadzie to jest to samo. Takie same przedziały czasowe i ciągłego biegu też docelowo ma być 45 minut.
Jeżeli uważacie, że coś robię źle, to dajcie znać. Wszystko robię na czuja. Nie mam żadnego teoretycznego przygotowania do biegania, czy układania jakichkolwiek programów treningowych. Po prostu chcę wypróbować coś, co już mi się sprawdziło. Przy czym nie chcę jakoś bardzo tego programu zmieniać. Wiem, że są gotowe programy na dychę bazujące na tętnie i na tempie z gotowymi treningami rozpisanymi co do dnia i co do minuty, ale ja strasznie nie lubię takich ryzów, a i nie jestem profesjonalistą i nie mam super parcia na wynik. Jak się uda, to się uda, jak nie to nie. Analizować po nocach raczej tego nie będę
No dobra, to teraz łapię się za czajniczki
