

Znam produkty UA i domyślam się, dlaczego się nie rozumiemy. Albo inaczej: żebyś Ty zrozumiał, o czym piszę to musiałbyś zrobić porządny trening (takie minimum 1,5-2h truchtania innym razem mocna tempówka czy tam 6x1km szybko albo nawet mocne 6-8x400m) najpierw w ciuchach "luźnych", a później w technicznych. Najlepiej w temperaturze średnio-sprzyjającej. Zaryzykuję stwierdzenie, że po jednym treningu 6x400m byś załapał o co chodzi, takiego treningu na poważnie się po prostu nie da zrobić w luźnych dresach czy bluzie z kapturem. Ja wiem o czym piszę, bo zaczynałem biegać w ciuchach do kosza/piłki oraz czasem i w bawełnie, ciuchy biegowe kupowałem z czasem. Różnicę widać kolosalną, zwłaszcza jeśli już dostaniesz ciuchy dobrej firmy - np. UnderArmour Heatgear/Coldgear Compression są po prostu genialne.Puszczyk pisze:O proszę, bardzo ładnie opisałeś moje zimowe ubranie biegowemarek84 pisze:Najfajniejsi są Ci w stylu "Rocky 8" -> lekki deszczyk, ok 3-4 stopnie i biegnie z naprzeciwka delikwent: bawełniana bluza (PROSTO!), luźne bawełniane dresy (trochę wyglądał jakby w gacie nasrał - ale może to synonim męskości teraz, nie wnikam) kaptur na głowie, spod niego wystający krzywy daszek...
Moim zdaniem raz że średnio to wygodne, pewnie się "lekko" spoci, a dwa że trochę może przewiać i się marznie - ale co kto lubi.
Luźny dres i luźna bluza z kapturem. Daszka tylko nie mam
Wiem, że to nie jest ubranie zgodne z najnowszymi biegowymi trendami, ale jest mi z tego powodu bardzo, bardzo wszystko jedno
Proponuję jednak, żebyś poczytał troszkę o bawełnie, bo jest np taka wersja, jak charged cotton, która jest dedykowana właśnie do uprawiania sportu, w tym bieganiaW decu może UA nie będzie, ale polecam mimo wszystko wypróbować
Zwłaszcza wersję storm, która przy okazji chroni przed deszczem i wiatrem
O, tutaj masz filmik dla ułatwienia
https://www.youtube.com/watch?v=wd52elcblEY
Mam też kalesony a'la mamil, ale zakładam je tylko pod spodnie dresowe, jak jest poniżej -5.
A wracając do tytułu wątku. Bieliznę, czyli bokserki, podkoszulek i skarpety piorę po każdym bieganiu, a bluzę i spodnie zazwyczaj raz w tygodniu.
Wrecz przeciwnie.Puszczyk pisze: edzia: Mam takie pytanie techniczne. Dobrze rozumiem, że biegacie tylko w jednej warstwie zimą? No bo zakładanie kilku obcisłych warstw, które przylegają do siebie, chyba mija się z celem?
Ale chodzi Ci o namoknięcie od potu, czy od opadów? Bo te moje ciuchy naprawdę ciężko zmoczyć na tyle, żeby wisiały... chyba tylko na bagnach mi się udało, ale to było wtedy, jak woda, którą oceniłem na "może do kolan" okazał się należeć do kategorii "ubaw po pachy". Pot w zasadzie odparowuje sobie na bieżąco, a deszcz spływa bez wsiąkania.Kangoor5 pisze:Tak funkcjonuje, że po namoknięciu zaczyna obwisać. Powietrze to powinno być w warstwie izolacyjnej materiału, z którego to jest uszyte. Im mniejsze komórki, tym lepiej.
O proszę, czyli jednak profesjonaliści też mogą biegać w luźnymQba Krause pisze:głos ze środka. biegam już chyba z 8 lat, biegam całą zimę, a w zimie biegam akcenty.
nie mam innych ciuchów biegowych na zimę, po prostu zakładam więcej warstw. biegam w luźnych koszulkach, bluzach itd. mam tez kilka ubrań przylegających, ale raczej za nimi nie przepadam albo inaczej: w nich nie czuję się lepiej niż w luźnych.
także tego.
Moge mowic tylko o sobie, ale wszystko nie przylega, tylko 2 warstwy jezeli jest zimno.Puszczyk pisze:Ale te warstwy do siebie przylegają? To nie mija się trochę z celem? Mam subiektywne wrażenie, że jeśli pomiędzy poszczególnymi warstwami są kieszenie powietrzne, to to wszystko jakoś lepiej razem funkcjonuje
im dłużej czytam, tym bardziej przekonuję się, że jestem innaPuszczyk pisze:No to ja w zasadzie podobnie. Poniżej -5 stopni przylegające rajtuzy, kalafity, czy jak tam to się fachowo nazywa i na to spodnie dresowe, na górze tshirt z tych grubszych i bluza z kapturem, kominiarka, albo buff + zwykła czapka i rękawiczki; od -5 do powiedzmy +10 tylko spodnie dresowe na dół, a na górę tshirt + bluza i czapka; powyżej +10-15 zazwyczaj już tshirt bez bluzy i spodnie dresowe, albo krótkie, ale też luźne.