Ile to czasu już minęło zanim znowu się ogarnąłem za pisanie tego bloga...
Ale żeby nie było że nie biegałem w tym czasie to mając czas na bieganie lub pisanie wybrałem to pierwsze.
Do końca października latałem już tylko jakieś lekkie BS-y i wyszło tego całe 23kmy
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
czyli klasyczne roztrenowanie. Podobnie upłynął też pierwszy tydzień listopada. ( jedno wybieganie 14km w niedziele) - uczciłem w ten sposób jeden z nielicznych dni z piękną bezwietrzną pogodą i polatałem trochę wzdłuż plaży i po plaży.( gdzie udało mi się zahaczyć o kąpiących się morsów - oczywiście tylko jako widz.)
Tydzień ten upłynął mi też na, moim zdaniem, najprzyjemniejszej, oprócz startów, części sezonu biegowego czyli planowaniu przyszłego roku a raczej półrocza, na razie. W planowaniu jak wiadomo należy za wszelką cenę ograniczyć swoje niebotyczne zapędy co do ilości startów i niesamowitych życiówek jakie chciałoby się pobić w następnym sezonie a skupić się raczej na analizie poprzednich startów i wyciąganiu z nich wniosków oraz sposobów na naprawianie błędów.
Cele ustaliłem w hierarchi od najbardziej realistycznych, zatem na 2017:
10km - zjechać z życiówką w okolice 42-42.30 (obecnie 44.06)
HM - 1.35 (obecnie 1.38.37)
Wystartować w maratonie na wiosnę i zrealizować plan który nie wyszedł na jesień 2016 czyli złamanie 3.30 (3.39.01)
Czego mi brakuje? Co trzeba usprawnić?
Moim zdaniem przede wszystkim siły, nie tylko biegowej ale mięśniowej. Na pewno trochę szybkości co wiąże się raczej z brakiem wspomnianej właśnie siły mięśni niż wydolnością.
Nauczony błędami z poprzedniego sezonu zima to dla mnie okres budowania bazy w oparciu o ćwiczenia siłowe, stabilizacyjne, koordynacyjne przy jednoczesnym podtrzymaniu wydolności. W 2016 roku nie robiłem praktycznie nic jeśli chodzi o przysiady,wykroki, łydki oraz inne ćwiczenia siłowe. Praktycznie zero podbiegów, siła biegowa tylko raz w tygodniu i jak tak patrzę na to teraz to też trochę po łebkach.
Myślę że tego zabrakło mi w zeszłym sezonie, widzę to po sobie teraz kiedy próba wykonania prawidłowego przysiadu czy wykroku jest na razie dosyć śmiesznym widokiem:) I mówimy tu o ćwiczeniach bez obciążenia, na zakładanie ciężaru na sztangę nawet się w tej chwili nie porywam.
Temat podbiegów mam już opanowany przynajmniej od strony technicznej. Górka 400 metrów, przewyższenie ok. 8% pozwala na trening w różnych konfiguracjach ilościowych oraz długościowych i jakościowych. W zeszły tygodniu pierwszy trening zaliczony, jutro następny w planie czyli Bs ok 4,5km ( w takiej odległości mam to wzniesienie) od razu przejście do 5x400 podbieg na maxa(bez przerw) zbieg w dół w truchcie i na koniec BS do domu kolejne 4,5km. Razem ok 14-15km, zimą będę tam latał rzynajmniej raz w tygodniu.
Od przyszłego tygodnia chcę znowu wejść na 4 treningi w tygodniu ( tylko muszę znowu przypomnieć sobie jak to jest wychodzić na bieganie o 5-tej rano:) Latem jest widno ale teraz to jest jakaś masakra...
Poprzedni i ten tydzień to 3 treningi, kilometraż łączny ok 40/tyg.
Jeden dzień weekendu będę starał się spędzić na ścieżkach Trójmiejskiego parku krajobrazowego gdzie mamy piękne trasy do biegania po lesie.
Pierwszy start planuję na luty 2017 - będzie to impreza pod nazwą TUT "Gruba Piętnastka" czyli 17km biegania po wspomnianym parku na trasie z "ładnymi" przewyższeniami, chcę się w niej sprawdzić pod względem właśnie siły biegowej i zmotywować do startów na dalszą część 2017 roku.
W marcu półmaraton w Gdyni, tam powalczę o złamanie 1.35 a 9.04 mamy w Gdańsku maraton, choć kusi mnie też Dębno tydzień wcześniej. ( Mam w okolicy rodzinę więc mógłbym połączyć urlop ze startem)
Najbardziej natomiast napalałem się na start w Wings For Life 7.05 w Poznaniu jednak ze względu na okres komunijny nie dane mi będzie wziąć udziału w tej imprezie, przynajmniej w 2017 roku. Jeśli chodzi o konkretny plan treningowy nic takiego jeszcze nie mam ale będę chciał połączyć trochę szybkości z wydłużaniem się do maratonu, co może być trudne i zapewne w pewnej fazie trzeba będzie pójść na kompromis. Na chwilę obecną pracuję nad siłą, nie zaniedbując wydolności. Start w maratonie stawiam sobie jako priorytet. Po wrześniowym debiucie, jestem tak "zajarany" tym dystansem, że w miarę swoich możliwości chciałbym go opanować do perfekcji ( na pewno nie w tym roku, ale kiedyś). Do tego niezbędne jest doświadczenie a to mogę nabyć tylko poprzez kolejne starty...
Postaram się pisać dziennik treningowy systematycznie zaczynając od przyszłego tygodnia. Dla własnej przyjemności i satysfakcji a nóż znajdzie się ktoś chętny do poczytania.