11.11.16 - 4. PKO Bieg Niepodległości Rzeszów
Miał być wpis 11/12.11 to jest. Powiem Wam szczerze, ze nie wiedzieć czemu w tygodniu startowym ogarnęły mnie wątpliwości. Wiedziałem, ze jestem przygotowany, ze trenowałem solidnie i nie szarżowałem gdy nie powinienem. Generalnie 90% treningów wychodziło z lekką rezerwą i na spokojnie, od wtorku czułem jednak lekki niepokój. Rozruchowy akcent w postaci 3x1000 3:50 poszedł niby nieźle, ale tętno na BSie wysokie i jeszcze sosik zasiał ziarno niepewności pytając czy wszystko ok bo tętno wysokie
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
sprawdziłem. I faktycznie może coś w tym było lekko wyżej niż gdy biegłem kilometrówkę w 3:45
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Nie przejmowałem się tym jednak jakoś strasznie. Kolejna cegiełką był wczorajszy rozruch który tez wyszedł na wysokim tętnie, tłumaczyłem sobie to jednak tym, ze trasa pofalowana i nierówna bo w parku. Wątpliwości jednak lekko narastały. Dziś rano wstałem bez jakiegoś większego entuzjazmu wysikałem się i wlazłem na wagę (dietę odpuściłem na 2tygodnie przed startem, ważyłem wtedy 70,5kg). 73,5kg... No kurde kolejna cegiełka... "A co jeśli biegało mi się tak !@#$% bo było mnie mniej o 3kg niż teraz?" - pomyślałem. No nic, teraz to już po ptokach jak mawiała moja babcia, najwyżej nabiegam 39min. Ubrałem się, żona zrobiła gofry. Zajdlem, a co! Teraz i tak już nie mogły mi zaszkodzić. Do gofrów kawa czyli kompletne łamanie moich startowych reguł bo zwykle zawody robię na czczo i wodzie. Wyprowadziłem burka, odwiedziłem kibelek i do auta. Po drodze podzieliłem się z zona wątpliwościami. Popatrzyła tylko na mnie i stwierdziła, że będzie dobrze bo przecież zapierdzielałem cały rok. No co racja to racja, dodatkowo ciągle bylem o 2kg do przodu w stosunku do poziomu z którego zacząłem zrzucać. Po drodze mały postój na siku. Stałem sobie podziwiając leśny potoczek i jakieś zapory porobione na nim i poczułem, ze ten kibelek w domu to jeszcze nie było to. Pytam zony czy ma chusteczki. Nie ma... Trudno zrobię na miejscu... nie zrobiłem, tez nie było chusteczek, pewnie Kenijczycy wszystko zużyli
Po dotarciu na miejsce i odebraniu pakietu spotkałem Norberta(niuniek24w)... Się chłopak załatwił... za zimno mu w achillesa było to se go zapalił, a mówiłem mu "nie baw się zapalniczka bo będzie kuku"
![smutek :(](./images/smilies/icon_e_sad.gif)
później zrobiłem atak na kibelek. Stwierdziłem, ze nie ma papieru wiec tylko spuściłem płyny i polazłem się przebrać. Trudno, będę biegł z balastem. Po przebraniu się zgadałem się z Norbertem na rozgrzewkę, nie pobiegaliśmy jednak długo razem, na tyle się skupiłem, że zwyczajnie pobiegłem swoje nie patrząc na kolegę, sorry Norbert
![ehh :lalala:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Na rozgrzewkę zrobiłem swój standardowy set czyli 2,3km luźno i zestaw ABC na którym chyba poczułem o co chodzi yacoolowi z ta cala sprężystością. Na wieloskokach czułem jakbym w nogach miał sprężyny, to nie było drętwe walenie w ziemie tylko noga faktycznie oddawała energie. Bardzo fajne uczucie. Po rozgrzewce spotkałem jeszcze Wojtka(Glonsona). Pogadaliśmy chwile, o oczekiwaniach co do startu i polazłem się ustawić. Postanowiłem nie pchać się gdzieś na tyły bo i po co, ustawiłem się w drugim rzędzie słuchałem trochę spikera i tym razem spotkałem Kamila(Kamis) pogadaliśmy chwile i ruszyliśmy.
Jak to standardowo bywa na zawodach wieszczek wypruła na początku nie patrząc na swoje możliwości, ja starałem się robić swoje czyli nie za szybko i nie za wolno. Po jakiś 400-500m gps pokazywał jednak tempo średnie na poziomie 3:20. No ok pomyślałem lekko odpuściłem ale nie bardzo na 1km zameldowałem się po 3:45. Postanowiłem trzymać tempo. Po pierwszym kaemie znalazłem swoja tymczasowa grupkę pod która się podłączyłem. Biegł w niej chłopak w czerwonej koszulce na ramiączkach który twierdził, ze biegnie na 37:xx. Pomyślałem, ze to trochę za szybko, ale na ten moment leciał moim tempem wiec postanowiłem się go trzymać. Do 5km w zasadzie nic się nie działo. Biegłem za moim zającem wyprzedzaliśmy spokojnie kolejnych sapiących zawodników. W okolicy polowy dystansu kolega zaczął słabnąc, coś tam jeszcze przyspieszał jak go dochodziłem, ale koniec końców minąłem go dyszącego gdzieś tam w okolicy 5,5km. Później podłączył się do mnie zawodnik w białej koszulce, biegliśmy równo przez możne kilometr, gdy wbiegliśmy na rynek i kocie łby które strasznie wybijały z rytmu był już za mną a ja mijałem kolejnych zawodników. Już nie patrzyłem żeby się chować komuś za plecami, skupiłem się żeby trzymać tempo i tak do 8km na który powitał nas ostry krotki zbieg i taki sam podbieg, a później jeszcze jeden lekki na most. Przycisnąłem na tych podbiegach trochę tak, ze na szczycie mostu czułem lekko nogi, na szczęście gdy już zbiegłem z mostu wszystko się uspokoiło. Lekko przycisnąłem i minąłem kolejnego zawodnika i na 9km kolejnego. Docisnąłem jeszcze mocniej. Ostatni kluczowy kilometr, cały na długiej prostej na której końcu była meta która przyciągała. Daleko przede mną była grupka do której postanowiłem się zbliżyć wiec przyspieszyłem jeszcze trochę. Zacząłem ich dochodzić, nie odpuszczałem. Na jakieś 300m przed meta mignęła mi żonka robiąca zdjęcia, docisnąłem jeszcze mocniej tak jak na MD zwłaszcza, ze z daleka zobaczyłem na zegarze 37:xx. W miarę zbliżania się do mety wiedziałem, że ze złamania 38 nici ale przywaliłem jeszcze trochę, niestety brakło mi z 200m żeby kogoś jeszcze wyprzedzić ale bylem już blisko. Na metę wpadłem z czasem 38:08. Bardzo dobrze, ładnie, równo bez kryzysów i bólu, z ładnym finiszem. To był najnudniejszy bieg w moim życiu
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
ale tylko dlatego, że wszystko przebiegło zgodnie z planem i bez niespodzianek
1. 3:46.0 3:46.0
2. 3:46.6 7:32.7
3. 3:43.9 11:17
4. 0:02.7 11:19
5. 3:51.1 15:10
6. 0:12.4 15:23
7. 3:54.0 19:17
8. 0:06.1 19:23
9. 3:38.1 23:01
10. 3:54.4 26:55
11. 3:55.4 30:51
12. 0:10.9 31:02
13. 3:46.7 34:48
14. 3:21.5 38:10
Podsumowanie: 38:08
Międzyczasy są takie dziwne bo miałem włączony autolap, ale na oznaczeniach orga odhaczałem czas ręcznie i widać, że zegarek trochę się rozjeżdżał z oznaczeniami, kwestia jeszcze tego czy poszczególne kaemy były dobrze oznaczone, ale na trasie z atestem tak powinno być. Generalnie tam gdzie widać czas w postaci przykładowo 00:10:9 oznacza tyle, że zegarek złapał pełny kilometr o 10s wcześniej niż dotarłem do oznaczenia organizatora. Najbardziej podoba mi się czas ostatniego kilometra
------------------------------------------------------------------
Wychodzi na to, że zamknąłem sezon 2016. Był to najlepszy sezon biegowy jak do tej pory. Postęp jaki zrobiłem dzięki treningowi ułożonemu przez Rolliego mocno mnie zaskoczył. Jeszcze rok temu myślałem, że będę musiał się napracować żeby złamać na jesień 40min, a to 40min wyszło nijako przy okazji. Zmieniłem podejście do zawodów z życzeniowego na zadaniowe co też ma swoje plusy. Z zawodów które pobiegłem w tym roku jestem niezadowolony. Jednym słowem jest dobrze i napawa optymizmem na przyszłość.
Aha, miejsce open 47, 18 w M30, startowało prawie 1300osób
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)