Skoor - masochizm Rolli-fikowany
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
23.10.16 - 14km BS
Dzisiaj to byłem inny ja niż wczoraj. Wypoczęty, najedzony, zadowolony. Postanowiłem nie szaleć i zrobić spokojnego BS w górnym zakresie widełek. Zacząłem spokojnie, tempo oscylowało w okolicy 5:10, nie spinałem się jednak bo wiedziałem, że bez problemu się rozkręcę. Jestem znudzony moją stałą trasą do biegania więc zabrałem ze sobą komórkę i puściłem audiobooka. No było świetnie. Całość wyszła lekko narastającym tempem.
1. 34:13 7.00
2. 33:15 7.00
3. 1:02.9 0.22
Tempo średnie 4:50, tętno średnie 135, maksymalne 142 (wczoraj na 2km rozgrzewce zaliczyłem takiego maksa przy tempie 5:14 )
Dzisiaj to byłem inny ja niż wczoraj. Wypoczęty, najedzony, zadowolony. Postanowiłem nie szaleć i zrobić spokojnego BS w górnym zakresie widełek. Zacząłem spokojnie, tempo oscylowało w okolicy 5:10, nie spinałem się jednak bo wiedziałem, że bez problemu się rozkręcę. Jestem znudzony moją stałą trasą do biegania więc zabrałem ze sobą komórkę i puściłem audiobooka. No było świetnie. Całość wyszła lekko narastającym tempem.
1. 34:13 7.00
2. 33:15 7.00
3. 1:02.9 0.22
Tempo średnie 4:50, tętno średnie 135, maksymalne 142 (wczoraj na 2km rozgrzewce zaliczyłem takiego maksa przy tempie 5:14 )
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
24.10.16 - 6x300 52s p.3min
Nuuuuuda...
Rozgrzewka, abc i lecimy. Wszystko jak po sznurku, zero miękkich nóg. Równo, miło i przyjemnie. Ostatnie powtórzenie nie wystartowałem na zegarku na starcie tylko po kilku sekundach, ale po policzeniu ręcznie wychodzi mniej więcej 52s.
1. 0:52.1
2. 0:52.6
3. 0:52.4
4. 0:52.5
5. 0:52.3
6. 0:48.8 (trzeba dodać około 3s, tak przynajmniej wychodzi z czasu trwania przerwy)
Szkoda, że mi się tego ciągłego w sobotę tak nie biegło
Nuuuuuda...
Rozgrzewka, abc i lecimy. Wszystko jak po sznurku, zero miękkich nóg. Równo, miło i przyjemnie. Ostatnie powtórzenie nie wystartowałem na zegarku na starcie tylko po kilku sekundach, ale po policzeniu ręcznie wychodzi mniej więcej 52s.
1. 0:52.1
2. 0:52.6
3. 0:52.4
4. 0:52.5
5. 0:52.3
6. 0:48.8 (trzeba dodać około 3s, tak przynajmniej wychodzi z czasu trwania przerwy)
Szkoda, że mi się tego ciągłego w sobotę tak nie biegło
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
26.10.16 - 3x3 3:50 p.4
Trójeczki. Nie powiem, żeby były lekkie ale dość łatwo wychodziły. Tętno max. 165 więc jeszcze jakaś rezerwa była. Generalnie dość przyjemnie się to biegło bo aura też była ok. Jedynie co przeszkadzało to skurcze jelit które momentami były dość dotkliwe i wybijały z rytmu.
Międyczasy na pełnym okrążeniu (~1053m) i na końcu odcina 3km.
1.
4:01.7
4:03.8
3:25.1
suma: 11:30:6
2.
4:02.6
4:01.8
3:24.9
suma: 11:29:3
3.
4:04.1
4:00.2
3:22.7
suma: 11:27:0
Całkiem przyzwoicie, kontrola tempa co 200m i lap na pełnym okrążeniu to strzał w dziesiątkę
27.10.16 - 12km BS
Wybieganie. Pojechałem sobie z rana nad jezioro żeby zmienić otoczenie. Biegło się dość ciężko, lekkości w biegu nie było, ale nie ma się co dziwić. Między interwałami a wybieganiem było tylko 10h odpoczynku. Liczę jednak na to, że w pełne 48h uda mi się zregenerować przed sobotnim ciągłym.
1. 28:58 6.00km
2. 28:04 6.00km
3. 2:30.9 0.55km
Podsumowanie: 00:59:33
Po powrocie zrobiłem jeszcze silę maksymalną:
3x5 PNJN+12kg
3x15 CNS+17kg
3x25 brzuszki
3x17 pompki
Raport wagowy: 70,7kg - trochę stanąłem z wagą ale 2 dni nie trzymałem diety
Trójeczki. Nie powiem, żeby były lekkie ale dość łatwo wychodziły. Tętno max. 165 więc jeszcze jakaś rezerwa była. Generalnie dość przyjemnie się to biegło bo aura też była ok. Jedynie co przeszkadzało to skurcze jelit które momentami były dość dotkliwe i wybijały z rytmu.
Międyczasy na pełnym okrążeniu (~1053m) i na końcu odcina 3km.
1.
4:01.7
4:03.8
3:25.1
suma: 11:30:6
2.
4:02.6
4:01.8
3:24.9
suma: 11:29:3
3.
4:04.1
4:00.2
3:22.7
suma: 11:27:0
Całkiem przyzwoicie, kontrola tempa co 200m i lap na pełnym okrążeniu to strzał w dziesiątkę
27.10.16 - 12km BS
Wybieganie. Pojechałem sobie z rana nad jezioro żeby zmienić otoczenie. Biegło się dość ciężko, lekkości w biegu nie było, ale nie ma się co dziwić. Między interwałami a wybieganiem było tylko 10h odpoczynku. Liczę jednak na to, że w pełne 48h uda mi się zregenerować przed sobotnim ciągłym.
1. 28:58 6.00km
2. 28:04 6.00km
3. 2:30.9 0.55km
Podsumowanie: 00:59:33
Po powrocie zrobiłem jeszcze silę maksymalną:
3x5 PNJN+12kg
3x15 CNS+17kg
3x25 brzuszki
3x17 pompki
Raport wagowy: 70,7kg - trochę stanąłem z wagą ale 2 dni nie trzymałem diety
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29.10.16 - 7km 3:55/km
Początek dnia podobny jak tydzień temu z tym że dziś obudziłem się wyspany i najedzony (chyba nawet trochę za bardzo, wczoraj postanowiłem nie liczyć kalorii i jeść to na co mam ochotę). Szybko się ubrałem, wyprowadziłem burka. Oględziny warunków były takie se. Dość mocno wiało, ale nie padało i nie było zimno. Odprowadziłem burka, założyłem takumi ren (świetne buty, wygląda na to, że moje ulubione) i polazłem. Początkowo chciałem wydłużyć rozgrzewkę do jakiś 5km + ABC jednak po 800m stwierdziłem, że nie chce mi się. Biegło się dość ciężko, miałem sztywne łydki które utrudniały bieg. Tętno też było lekko wyższe niż normalnie przy takim tempie. Generalnie w takiej sytuacji powinienem tą rozgrzewkę wydłużyć, ale chciałem mieć już ten trening a sobą - szykowała się powtórka z zeszłego tygodnia. Po dobiegu do mojej pętelki machnąłem szybkie ABC, wyzerowałem zegarek i pobiegłem.
Mimo dokuczających łydek każde okrążenie siadało stosunkowo lekko, nie rzeźbiłem, nie umierałem. Po drugim okrążeniu wiedziałem już, że jest dobrze, a trzecie lekko szybsze od założeń tylko mnie w tym utwierdziło. Dociągnąłem do końca z przysłowiowym bananem na twarzy
Międzyczasy z mojej 1053m pętli robiłem równo co 1km i w miejscu startu czyli te 53m od 1km dlatego tak śmiesznie wyglądają.
1. 3:55.7
2. 0:12.6
3. 3:55.1
4. 0:12.2
5. 3:53.8
6. 0:12.4
7. 3:53.2
8. 0:12.6
9. 3:54.3
10. 0:12.4
11. 3:53.8
12. 0:12.5
13. 3:52.1
14. 0:11.8
Podsumowanie: 28:44
Tempo średnie z tych 7371m 3:54/km tętno średnie 161bpm, maksymalne 167bpm. Wychodzi na to, że to całkiem lekki trening był
Początek dnia podobny jak tydzień temu z tym że dziś obudziłem się wyspany i najedzony (chyba nawet trochę za bardzo, wczoraj postanowiłem nie liczyć kalorii i jeść to na co mam ochotę). Szybko się ubrałem, wyprowadziłem burka. Oględziny warunków były takie se. Dość mocno wiało, ale nie padało i nie było zimno. Odprowadziłem burka, założyłem takumi ren (świetne buty, wygląda na to, że moje ulubione) i polazłem. Początkowo chciałem wydłużyć rozgrzewkę do jakiś 5km + ABC jednak po 800m stwierdziłem, że nie chce mi się. Biegło się dość ciężko, miałem sztywne łydki które utrudniały bieg. Tętno też było lekko wyższe niż normalnie przy takim tempie. Generalnie w takiej sytuacji powinienem tą rozgrzewkę wydłużyć, ale chciałem mieć już ten trening a sobą - szykowała się powtórka z zeszłego tygodnia. Po dobiegu do mojej pętelki machnąłem szybkie ABC, wyzerowałem zegarek i pobiegłem.
Mimo dokuczających łydek każde okrążenie siadało stosunkowo lekko, nie rzeźbiłem, nie umierałem. Po drugim okrążeniu wiedziałem już, że jest dobrze, a trzecie lekko szybsze od założeń tylko mnie w tym utwierdziło. Dociągnąłem do końca z przysłowiowym bananem na twarzy
Międzyczasy z mojej 1053m pętli robiłem równo co 1km i w miejscu startu czyli te 53m od 1km dlatego tak śmiesznie wyglądają.
1. 3:55.7
2. 0:12.6
3. 3:55.1
4. 0:12.2
5. 3:53.8
6. 0:12.4
7. 3:53.2
8. 0:12.6
9. 3:54.3
10. 0:12.4
11. 3:53.8
12. 0:12.5
13. 3:52.1
14. 0:11.8
Podsumowanie: 28:44
Tempo średnie z tych 7371m 3:54/km tętno średnie 161bpm, maksymalne 167bpm. Wychodzi na to, że to całkiem lekki trening był
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
30.10.16 - 10km BS
Przed dzisiejszym biegiem, zona chciala ze mna wyjsc potruchtac i zrobic ABC. Kobietom sie nie odmawia wiec udalismy sie na wspolnego TMŻta. Po 2,5km bardzo spokojnego truchtu przeszlismy do cwiczen i powiem szczerze, ze bolaly mnie przy tym lydki. Nogi byly lekkie ale lydki czuly zmeczenie. Po zakonczeniu cwiczen odechcialo mi sie biec jeszcze 10km, ale moja niezastapiona polowica stwierdzila, ze jeszcze bede mial pozniej wyrzuty sumienia i mam isc. No to polazlem
Dzieki TMŻtowi bylem dobrze rozgrzany wiec tempo siadalo od poczatku. Pierwsza piatka po 4:45/km, druga 4:38. Generalnie dosc spokojny bieg, jedynie wiatr momentami przeszkadzal.
Wytrzymałość siłowa
20xPNJN
35xCNS
Przed dzisiejszym biegiem, zona chciala ze mna wyjsc potruchtac i zrobic ABC. Kobietom sie nie odmawia wiec udalismy sie na wspolnego TMŻta. Po 2,5km bardzo spokojnego truchtu przeszlismy do cwiczen i powiem szczerze, ze bolaly mnie przy tym lydki. Nogi byly lekkie ale lydki czuly zmeczenie. Po zakonczeniu cwiczen odechcialo mi sie biec jeszcze 10km, ale moja niezastapiona polowica stwierdzila, ze jeszcze bede mial pozniej wyrzuty sumienia i mam isc. No to polazlem
Dzieki TMŻtowi bylem dobrze rozgrzany wiec tempo siadalo od poczatku. Pierwsza piatka po 4:45/km, druga 4:38. Generalnie dosc spokojny bieg, jedynie wiatr momentami przeszkadzal.
Wytrzymałość siłowa
20xPNJN
35xCNS
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
31.10.16 - 6x400 72s p.3min
Uch... Dzisiaj nie było ziewającego doktora. Raczej jakiś terminator, ale nie taki:
Tylko raczej taki:
Ciężko było utrzymać zadane tempo, ostatnie 100m na prawie każdym powtórzeniu na "mjętkich" nogach, ale wiem dlaczego tak. Spałem dziś 4h bo mi się zachciało w Skyrim-a na ps4 pograć No i tak grałem gdzieś do 2 w nocy. Dodatkowo wczoraj weszła siła w nogi i dzisiaj jeszcze czułem ćwiczenia.
1. 1:14.3
2. 1:11.4
3. 1:13.6
4. 1:15.3
5. 1:14.4
6. 1:15.5
Jako ciekawostka, w tym miesiącu nabiegałem łącznie 291km, tempo średnie 5:11/km. Kurde prawie na maraton by było
Uch... Dzisiaj nie było ziewającego doktora. Raczej jakiś terminator, ale nie taki:
Tylko raczej taki:
Ciężko było utrzymać zadane tempo, ostatnie 100m na prawie każdym powtórzeniu na "mjętkich" nogach, ale wiem dlaczego tak. Spałem dziś 4h bo mi się zachciało w Skyrim-a na ps4 pograć No i tak grałem gdzieś do 2 w nocy. Dodatkowo wczoraj weszła siła w nogi i dzisiaj jeszcze czułem ćwiczenia.
1. 1:14.3
2. 1:11.4
3. 1:13.6
4. 1:15.3
5. 1:14.4
6. 1:15.5
Jako ciekawostka, w tym miesiącu nabiegałem łącznie 291km, tempo średnie 5:11/km. Kurde prawie na maraton by było
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
01.11.16 - TMŻ
Taki tam TMŻ, żona zaczęła mnie słuchać i powoli się rozpędza, dziś przetruchtała sobie 5km w tempie 6:18km. Całkiem przyzwoicie Dla mnie spokojny BR po którym zrobiłem rozciąganie i rolowanie łydek.
Taki tam TMŻ, żona zaczęła mnie słuchać i powoli się rozpędza, dziś przetruchtała sobie 5km w tempie 6:18km. Całkiem przyzwoicie Dla mnie spokojny BR po którym zrobiłem rozciąganie i rolowanie łydek.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
02.11.16 - 5x1000 3:35 p.4min
Miałem lekkie obawy jak się będzie biegło ten trening. Jeszcze chyba nigdy nie biegłem tysiączków w takim tempie. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem. Cały trening wyszedł wyjątkowo luźno. Nie miałem jakiś problemów żeby wyrobić się w zadanym czasie. Pierwsze 3 powtórzenia pobiegłem zgodnie z założeniami, a ostatnie 2 szybciej bo noga podawał tak, że aż przyjemnie było przyśpieszyć. Dość mocno wiało pierwszą połowę okrążenia miałem wiatr w plecy drugą w mordę, ale starałem się biec równo, bez szarpania co generalnie się udawało.
1. 3:35.1
2. 3:34.7
3. 3:35.0
4. 3:33.7
5. 3:29.1
Po raz kolejny maksymalne tętno na interwałach wyszło 167 więc rezerwa jeszcze była. Dodatkowo z kolejnym odcinkiem mógłbym chyba ruszać już po 3 min.
03.11.16 - 10km BS 5:10/km
Standardowo dość ciężko się to biegło, nawet nie chodzi o samą wydolność bo tu było ok, ale o nogi. Łydki miałem drętwe już od samego początku i takie pozostały do samego końca. Cóż, normalna sprawa. Znowu wiało i było zimno. Około 2 stopni i silny wiatr to nie najlepsze połączenie. Z przyjemnością skończyłem ten trening.
1. 25:28 5.00km
2. 25:33 5.00km
Podsumowanie 51:02
Po powrocie jeszcze ćwiczenia siły maksymalnej:
3x
5xPNJN 14kg
15xCNS 19kg
20x brzuszki
15x pompki
Na końcu małe rozciąganie i rolowanie.
Miałem lekkie obawy jak się będzie biegło ten trening. Jeszcze chyba nigdy nie biegłem tysiączków w takim tempie. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem. Cały trening wyszedł wyjątkowo luźno. Nie miałem jakiś problemów żeby wyrobić się w zadanym czasie. Pierwsze 3 powtórzenia pobiegłem zgodnie z założeniami, a ostatnie 2 szybciej bo noga podawał tak, że aż przyjemnie było przyśpieszyć. Dość mocno wiało pierwszą połowę okrążenia miałem wiatr w plecy drugą w mordę, ale starałem się biec równo, bez szarpania co generalnie się udawało.
1. 3:35.1
2. 3:34.7
3. 3:35.0
4. 3:33.7
5. 3:29.1
Po raz kolejny maksymalne tętno na interwałach wyszło 167 więc rezerwa jeszcze była. Dodatkowo z kolejnym odcinkiem mógłbym chyba ruszać już po 3 min.
03.11.16 - 10km BS 5:10/km
Standardowo dość ciężko się to biegło, nawet nie chodzi o samą wydolność bo tu było ok, ale o nogi. Łydki miałem drętwe już od samego początku i takie pozostały do samego końca. Cóż, normalna sprawa. Znowu wiało i było zimno. Około 2 stopni i silny wiatr to nie najlepsze połączenie. Z przyjemnością skończyłem ten trening.
1. 25:28 5.00km
2. 25:33 5.00km
Podsumowanie 51:02
Po powrocie jeszcze ćwiczenia siły maksymalnej:
3x
5xPNJN 14kg
15xCNS 19kg
20x brzuszki
15x pompki
Na końcu małe rozciąganie i rolowanie.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
05.11.16 - 8x400 90s p.2min
Lajtowy trening, chociaż zauważyłem, że ostatnio rano biega mi się ciężej niż wieczorem. Pewnie kwestia tego, że jednak po całym dniu jestem rozgrzany i rozruszany a po wyjściu z łóżka i wyprowadzeniu psa, entuzjazm do czegokolwiek jest jednak ograniczony. Było nie było trening poszedł bez problemów. Pilnowałem żeby nie przesadzić z tempem i żeby powtórzenia wychodziły nawet lekko wolniej niż powinny. Generalnie się udawało, czasem jednak nie ale odstępstwa nie były ogromne.
1. 1:30.7
2. 1:31.1
3. 1:30.6
4. 1:29.9
5. 1:30.2
6. 1:31.1
7. 1:28.7
8. 1:29.7
Przerwa w większości w truchcie, jakieś 15-20s w staniu/marszu. Wieczorem zafundowałem sobie kąpiel w solance.
06.11.16 - 15km BS 5/km
No co tu dużo pisać, BS jak BS. Warunki fajne, zero wiatru, dość ciepło i lekka mżawka. Tak może być w piątek, nie obrażę się. Można powiedzieć, że zakończyłem plan treningowy. Na pewno jestem po nim mocniejszy niż byłem przed nim. Zobaczymy o ile
Następny tydzień to luzowanie. Wiele się nie będzie działo ot we wtorek 3x1km po 3:50, czwartek lekkie 5km i start w piątek. Waga startowa pewnie gdzieś w okolicach 71kg będzie. W ostatnim tygodniu odpuściłem dietę żeby nie być przypadkiem osłabionym przed startem, następny tydzień głównie węgle i jak najmniej tłuszczy. Ćwiczenia siłowe odpuszczam do startu. To chyba tyle. Następny wpis 11/12.11.16
Bez odbioru
Lajtowy trening, chociaż zauważyłem, że ostatnio rano biega mi się ciężej niż wieczorem. Pewnie kwestia tego, że jednak po całym dniu jestem rozgrzany i rozruszany a po wyjściu z łóżka i wyprowadzeniu psa, entuzjazm do czegokolwiek jest jednak ograniczony. Było nie było trening poszedł bez problemów. Pilnowałem żeby nie przesadzić z tempem i żeby powtórzenia wychodziły nawet lekko wolniej niż powinny. Generalnie się udawało, czasem jednak nie ale odstępstwa nie były ogromne.
1. 1:30.7
2. 1:31.1
3. 1:30.6
4. 1:29.9
5. 1:30.2
6. 1:31.1
7. 1:28.7
8. 1:29.7
Przerwa w większości w truchcie, jakieś 15-20s w staniu/marszu. Wieczorem zafundowałem sobie kąpiel w solance.
06.11.16 - 15km BS 5/km
No co tu dużo pisać, BS jak BS. Warunki fajne, zero wiatru, dość ciepło i lekka mżawka. Tak może być w piątek, nie obrażę się. Można powiedzieć, że zakończyłem plan treningowy. Na pewno jestem po nim mocniejszy niż byłem przed nim. Zobaczymy o ile
Następny tydzień to luzowanie. Wiele się nie będzie działo ot we wtorek 3x1km po 3:50, czwartek lekkie 5km i start w piątek. Waga startowa pewnie gdzieś w okolicach 71kg będzie. W ostatnim tygodniu odpuściłem dietę żeby nie być przypadkiem osłabionym przed startem, następny tydzień głównie węgle i jak najmniej tłuszczy. Ćwiczenia siłowe odpuszczam do startu. To chyba tyle. Następny wpis 11/12.11.16
Bez odbioru
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
11.11.16 - 4. PKO Bieg Niepodległości Rzeszów
Miał być wpis 11/12.11 to jest. Powiem Wam szczerze, ze nie wiedzieć czemu w tygodniu startowym ogarnęły mnie wątpliwości. Wiedziałem, ze jestem przygotowany, ze trenowałem solidnie i nie szarżowałem gdy nie powinienem. Generalnie 90% treningów wychodziło z lekką rezerwą i na spokojnie, od wtorku czułem jednak lekki niepokój. Rozruchowy akcent w postaci 3x1000 3:50 poszedł niby nieźle, ale tętno na BSie wysokie i jeszcze sosik zasiał ziarno niepewności pytając czy wszystko ok bo tętno wysokie sprawdziłem. I faktycznie może coś w tym było lekko wyżej niż gdy biegłem kilometrówkę w 3:45 Nie przejmowałem się tym jednak jakoś strasznie. Kolejna cegiełką był wczorajszy rozruch który tez wyszedł na wysokim tętnie, tłumaczyłem sobie to jednak tym, ze trasa pofalowana i nierówna bo w parku. Wątpliwości jednak lekko narastały. Dziś rano wstałem bez jakiegoś większego entuzjazmu wysikałem się i wlazłem na wagę (dietę odpuściłem na 2tygodnie przed startem, ważyłem wtedy 70,5kg). 73,5kg... No kurde kolejna cegiełka... "A co jeśli biegało mi się tak !@#$% bo było mnie mniej o 3kg niż teraz?" - pomyślałem. No nic, teraz to już po ptokach jak mawiała moja babcia, najwyżej nabiegam 39min. Ubrałem się, żona zrobiła gofry. Zajdlem, a co! Teraz i tak już nie mogły mi zaszkodzić. Do gofrów kawa czyli kompletne łamanie moich startowych reguł bo zwykle zawody robię na czczo i wodzie. Wyprowadziłem burka, odwiedziłem kibelek i do auta. Po drodze podzieliłem się z zona wątpliwościami. Popatrzyła tylko na mnie i stwierdziła, że będzie dobrze bo przecież zapierdzielałem cały rok. No co racja to racja, dodatkowo ciągle bylem o 2kg do przodu w stosunku do poziomu z którego zacząłem zrzucać. Po drodze mały postój na siku. Stałem sobie podziwiając leśny potoczek i jakieś zapory porobione na nim i poczułem, ze ten kibelek w domu to jeszcze nie było to. Pytam zony czy ma chusteczki. Nie ma... Trudno zrobię na miejscu... nie zrobiłem, tez nie było chusteczek, pewnie Kenijczycy wszystko zużyli
Po dotarciu na miejsce i odebraniu pakietu spotkałem Norberta(niuniek24w)... Się chłopak załatwił... za zimno mu w achillesa było to se go zapalił, a mówiłem mu "nie baw się zapalniczka bo będzie kuku" później zrobiłem atak na kibelek. Stwierdziłem, ze nie ma papieru wiec tylko spuściłem płyny i polazłem się przebrać. Trudno, będę biegł z balastem. Po przebraniu się zgadałem się z Norbertem na rozgrzewkę, nie pobiegaliśmy jednak długo razem, na tyle się skupiłem, że zwyczajnie pobiegłem swoje nie patrząc na kolegę, sorry Norbert Na rozgrzewkę zrobiłem swój standardowy set czyli 2,3km luźno i zestaw ABC na którym chyba poczułem o co chodzi yacoolowi z ta cala sprężystością. Na wieloskokach czułem jakbym w nogach miał sprężyny, to nie było drętwe walenie w ziemie tylko noga faktycznie oddawała energie. Bardzo fajne uczucie. Po rozgrzewce spotkałem jeszcze Wojtka(Glonsona). Pogadaliśmy chwile, o oczekiwaniach co do startu i polazłem się ustawić. Postanowiłem nie pchać się gdzieś na tyły bo i po co, ustawiłem się w drugim rzędzie słuchałem trochę spikera i tym razem spotkałem Kamila(Kamis) pogadaliśmy chwile i ruszyliśmy.
Jak to standardowo bywa na zawodach wieszczek wypruła na początku nie patrząc na swoje możliwości, ja starałem się robić swoje czyli nie za szybko i nie za wolno. Po jakiś 400-500m gps pokazywał jednak tempo średnie na poziomie 3:20. No ok pomyślałem lekko odpuściłem ale nie bardzo na 1km zameldowałem się po 3:45. Postanowiłem trzymać tempo. Po pierwszym kaemie znalazłem swoja tymczasowa grupkę pod która się podłączyłem. Biegł w niej chłopak w czerwonej koszulce na ramiączkach który twierdził, ze biegnie na 37:xx. Pomyślałem, ze to trochę za szybko, ale na ten moment leciał moim tempem wiec postanowiłem się go trzymać. Do 5km w zasadzie nic się nie działo. Biegłem za moim zającem wyprzedzaliśmy spokojnie kolejnych sapiących zawodników. W okolicy polowy dystansu kolega zaczął słabnąc, coś tam jeszcze przyspieszał jak go dochodziłem, ale koniec końców minąłem go dyszącego gdzieś tam w okolicy 5,5km. Później podłączył się do mnie zawodnik w białej koszulce, biegliśmy równo przez możne kilometr, gdy wbiegliśmy na rynek i kocie łby które strasznie wybijały z rytmu był już za mną a ja mijałem kolejnych zawodników. Już nie patrzyłem żeby się chować komuś za plecami, skupiłem się żeby trzymać tempo i tak do 8km na który powitał nas ostry krotki zbieg i taki sam podbieg, a później jeszcze jeden lekki na most. Przycisnąłem na tych podbiegach trochę tak, ze na szczycie mostu czułem lekko nogi, na szczęście gdy już zbiegłem z mostu wszystko się uspokoiło. Lekko przycisnąłem i minąłem kolejnego zawodnika i na 9km kolejnego. Docisnąłem jeszcze mocniej. Ostatni kluczowy kilometr, cały na długiej prostej na której końcu była meta która przyciągała. Daleko przede mną była grupka do której postanowiłem się zbliżyć wiec przyspieszyłem jeszcze trochę. Zacząłem ich dochodzić, nie odpuszczałem. Na jakieś 300m przed meta mignęła mi żonka robiąca zdjęcia, docisnąłem jeszcze mocniej tak jak na MD zwłaszcza, ze z daleka zobaczyłem na zegarze 37:xx. W miarę zbliżania się do mety wiedziałem, że ze złamania 38 nici ale przywaliłem jeszcze trochę, niestety brakło mi z 200m żeby kogoś jeszcze wyprzedzić ale bylem już blisko. Na metę wpadłem z czasem 38:08. Bardzo dobrze, ładnie, równo bez kryzysów i bólu, z ładnym finiszem. To był najnudniejszy bieg w moim życiu ale tylko dlatego, że wszystko przebiegło zgodnie z planem i bez niespodzianek
1. 3:46.0 3:46.0
2. 3:46.6 7:32.7
3. 3:43.9 11:17
4. 0:02.7 11:19
5. 3:51.1 15:10
6. 0:12.4 15:23
7. 3:54.0 19:17
8. 0:06.1 19:23
9. 3:38.1 23:01
10. 3:54.4 26:55
11. 3:55.4 30:51
12. 0:10.9 31:02
13. 3:46.7 34:48
14. 3:21.5 38:10
Podsumowanie: 38:08
Międzyczasy są takie dziwne bo miałem włączony autolap, ale na oznaczeniach orga odhaczałem czas ręcznie i widać, że zegarek trochę się rozjeżdżał z oznaczeniami, kwestia jeszcze tego czy poszczególne kaemy były dobrze oznaczone, ale na trasie z atestem tak powinno być. Generalnie tam gdzie widać czas w postaci przykładowo 00:10:9 oznacza tyle, że zegarek złapał pełny kilometr o 10s wcześniej niż dotarłem do oznaczenia organizatora. Najbardziej podoba mi się czas ostatniego kilometra
------------------------------------------------------------------
Wychodzi na to, że zamknąłem sezon 2016. Był to najlepszy sezon biegowy jak do tej pory. Postęp jaki zrobiłem dzięki treningowi ułożonemu przez Rolliego mocno mnie zaskoczył. Jeszcze rok temu myślałem, że będę musiał się napracować żeby złamać na jesień 40min, a to 40min wyszło nijako przy okazji. Zmieniłem podejście do zawodów z życzeniowego na zadaniowe co też ma swoje plusy. Z zawodów które pobiegłem w tym roku jestem niezadowolony. Jednym słowem jest dobrze i napawa optymizmem na przyszłość.
Aha, miejsce open 47, 18 w M30, startowało prawie 1300osób
Miał być wpis 11/12.11 to jest. Powiem Wam szczerze, ze nie wiedzieć czemu w tygodniu startowym ogarnęły mnie wątpliwości. Wiedziałem, ze jestem przygotowany, ze trenowałem solidnie i nie szarżowałem gdy nie powinienem. Generalnie 90% treningów wychodziło z lekką rezerwą i na spokojnie, od wtorku czułem jednak lekki niepokój. Rozruchowy akcent w postaci 3x1000 3:50 poszedł niby nieźle, ale tętno na BSie wysokie i jeszcze sosik zasiał ziarno niepewności pytając czy wszystko ok bo tętno wysokie sprawdziłem. I faktycznie może coś w tym było lekko wyżej niż gdy biegłem kilometrówkę w 3:45 Nie przejmowałem się tym jednak jakoś strasznie. Kolejna cegiełką był wczorajszy rozruch który tez wyszedł na wysokim tętnie, tłumaczyłem sobie to jednak tym, ze trasa pofalowana i nierówna bo w parku. Wątpliwości jednak lekko narastały. Dziś rano wstałem bez jakiegoś większego entuzjazmu wysikałem się i wlazłem na wagę (dietę odpuściłem na 2tygodnie przed startem, ważyłem wtedy 70,5kg). 73,5kg... No kurde kolejna cegiełka... "A co jeśli biegało mi się tak !@#$% bo było mnie mniej o 3kg niż teraz?" - pomyślałem. No nic, teraz to już po ptokach jak mawiała moja babcia, najwyżej nabiegam 39min. Ubrałem się, żona zrobiła gofry. Zajdlem, a co! Teraz i tak już nie mogły mi zaszkodzić. Do gofrów kawa czyli kompletne łamanie moich startowych reguł bo zwykle zawody robię na czczo i wodzie. Wyprowadziłem burka, odwiedziłem kibelek i do auta. Po drodze podzieliłem się z zona wątpliwościami. Popatrzyła tylko na mnie i stwierdziła, że będzie dobrze bo przecież zapierdzielałem cały rok. No co racja to racja, dodatkowo ciągle bylem o 2kg do przodu w stosunku do poziomu z którego zacząłem zrzucać. Po drodze mały postój na siku. Stałem sobie podziwiając leśny potoczek i jakieś zapory porobione na nim i poczułem, ze ten kibelek w domu to jeszcze nie było to. Pytam zony czy ma chusteczki. Nie ma... Trudno zrobię na miejscu... nie zrobiłem, tez nie było chusteczek, pewnie Kenijczycy wszystko zużyli
Po dotarciu na miejsce i odebraniu pakietu spotkałem Norberta(niuniek24w)... Się chłopak załatwił... za zimno mu w achillesa było to se go zapalił, a mówiłem mu "nie baw się zapalniczka bo będzie kuku" później zrobiłem atak na kibelek. Stwierdziłem, ze nie ma papieru wiec tylko spuściłem płyny i polazłem się przebrać. Trudno, będę biegł z balastem. Po przebraniu się zgadałem się z Norbertem na rozgrzewkę, nie pobiegaliśmy jednak długo razem, na tyle się skupiłem, że zwyczajnie pobiegłem swoje nie patrząc na kolegę, sorry Norbert Na rozgrzewkę zrobiłem swój standardowy set czyli 2,3km luźno i zestaw ABC na którym chyba poczułem o co chodzi yacoolowi z ta cala sprężystością. Na wieloskokach czułem jakbym w nogach miał sprężyny, to nie było drętwe walenie w ziemie tylko noga faktycznie oddawała energie. Bardzo fajne uczucie. Po rozgrzewce spotkałem jeszcze Wojtka(Glonsona). Pogadaliśmy chwile, o oczekiwaniach co do startu i polazłem się ustawić. Postanowiłem nie pchać się gdzieś na tyły bo i po co, ustawiłem się w drugim rzędzie słuchałem trochę spikera i tym razem spotkałem Kamila(Kamis) pogadaliśmy chwile i ruszyliśmy.
Jak to standardowo bywa na zawodach wieszczek wypruła na początku nie patrząc na swoje możliwości, ja starałem się robić swoje czyli nie za szybko i nie za wolno. Po jakiś 400-500m gps pokazywał jednak tempo średnie na poziomie 3:20. No ok pomyślałem lekko odpuściłem ale nie bardzo na 1km zameldowałem się po 3:45. Postanowiłem trzymać tempo. Po pierwszym kaemie znalazłem swoja tymczasowa grupkę pod która się podłączyłem. Biegł w niej chłopak w czerwonej koszulce na ramiączkach który twierdził, ze biegnie na 37:xx. Pomyślałem, ze to trochę za szybko, ale na ten moment leciał moim tempem wiec postanowiłem się go trzymać. Do 5km w zasadzie nic się nie działo. Biegłem za moim zającem wyprzedzaliśmy spokojnie kolejnych sapiących zawodników. W okolicy polowy dystansu kolega zaczął słabnąc, coś tam jeszcze przyspieszał jak go dochodziłem, ale koniec końców minąłem go dyszącego gdzieś tam w okolicy 5,5km. Później podłączył się do mnie zawodnik w białej koszulce, biegliśmy równo przez możne kilometr, gdy wbiegliśmy na rynek i kocie łby które strasznie wybijały z rytmu był już za mną a ja mijałem kolejnych zawodników. Już nie patrzyłem żeby się chować komuś za plecami, skupiłem się żeby trzymać tempo i tak do 8km na który powitał nas ostry krotki zbieg i taki sam podbieg, a później jeszcze jeden lekki na most. Przycisnąłem na tych podbiegach trochę tak, ze na szczycie mostu czułem lekko nogi, na szczęście gdy już zbiegłem z mostu wszystko się uspokoiło. Lekko przycisnąłem i minąłem kolejnego zawodnika i na 9km kolejnego. Docisnąłem jeszcze mocniej. Ostatni kluczowy kilometr, cały na długiej prostej na której końcu była meta która przyciągała. Daleko przede mną była grupka do której postanowiłem się zbliżyć wiec przyspieszyłem jeszcze trochę. Zacząłem ich dochodzić, nie odpuszczałem. Na jakieś 300m przed meta mignęła mi żonka robiąca zdjęcia, docisnąłem jeszcze mocniej tak jak na MD zwłaszcza, ze z daleka zobaczyłem na zegarze 37:xx. W miarę zbliżania się do mety wiedziałem, że ze złamania 38 nici ale przywaliłem jeszcze trochę, niestety brakło mi z 200m żeby kogoś jeszcze wyprzedzić ale bylem już blisko. Na metę wpadłem z czasem 38:08. Bardzo dobrze, ładnie, równo bez kryzysów i bólu, z ładnym finiszem. To był najnudniejszy bieg w moim życiu ale tylko dlatego, że wszystko przebiegło zgodnie z planem i bez niespodzianek
1. 3:46.0 3:46.0
2. 3:46.6 7:32.7
3. 3:43.9 11:17
4. 0:02.7 11:19
5. 3:51.1 15:10
6. 0:12.4 15:23
7. 3:54.0 19:17
8. 0:06.1 19:23
9. 3:38.1 23:01
10. 3:54.4 26:55
11. 3:55.4 30:51
12. 0:10.9 31:02
13. 3:46.7 34:48
14. 3:21.5 38:10
Podsumowanie: 38:08
Międzyczasy są takie dziwne bo miałem włączony autolap, ale na oznaczeniach orga odhaczałem czas ręcznie i widać, że zegarek trochę się rozjeżdżał z oznaczeniami, kwestia jeszcze tego czy poszczególne kaemy były dobrze oznaczone, ale na trasie z atestem tak powinno być. Generalnie tam gdzie widać czas w postaci przykładowo 00:10:9 oznacza tyle, że zegarek złapał pełny kilometr o 10s wcześniej niż dotarłem do oznaczenia organizatora. Najbardziej podoba mi się czas ostatniego kilometra
------------------------------------------------------------------
Wychodzi na to, że zamknąłem sezon 2016. Był to najlepszy sezon biegowy jak do tej pory. Postęp jaki zrobiłem dzięki treningowi ułożonemu przez Rolliego mocno mnie zaskoczył. Jeszcze rok temu myślałem, że będę musiał się napracować żeby złamać na jesień 40min, a to 40min wyszło nijako przy okazji. Zmieniłem podejście do zawodów z życzeniowego na zadaniowe co też ma swoje plusy. Z zawodów które pobiegłem w tym roku jestem niezadowolony. Jednym słowem jest dobrze i napawa optymizmem na przyszłość.
Aha, miejsce open 47, 18 w M30, startowało prawie 1300osób
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13.11.16 - TMŻ(BR)
Dzis rozpoczynam roztrenowanie. Troche czekalem na ten moment, a teraz czekam na okres budowania bazy bo przez najblizsze 10dni wiele nie pobiegam, a dzisiejszy lekki atak zimy przypomnial mi jaka to fajna pora roku na bieganie
Zrobilem dzis lekkiego TMŻta z zonka, niestety bieglo sie jej bardzo ciezko dzisiaj i z planowanych 6km razem zrobilismy 2,5. Pozniej zonka zawrocila a ja lekkim tempem dociagnalem do 3km i tez zawrocilem. Mialem jeszcze na koncu zrobic przebiezki, ale M na mnie czekala na koncu trasy wiec stwierdzilem, ze nie bede jej trzymal na wietrze. Generalnie zrobilem 6km w tempie 6:11 tempem mocno narastajacym lecz luznym
Klaruja mi sie plany na nastepny rok i w zasadzie nie beda one duzo inne niz w tym roku. Rozpoczne sobie hm na wiosne. Jeszcze nie zdecydowalem czy w Krakowie czy w Rzeszowie ale sklaniam sie w strone tego drugiego. Glownie dlatego, ze swietnie biega mi sie w Rzeszowie Pozniej wiosenna dyszka w Tarnobrzegu i orka do jesieni przeplatana startami. Mamy w okolicy cos co sie zowie Grand Prix widel Wisly i Sanu. Do tej pory nie mialem szans walczyc o jakies miejsce w tym cyklu lecz teraz... Caly cykl sklada sie z 13 startow przy czym do klasyfikacji liczy sie 10 najlepszych wynikow. Zwyciezca tegorocznej edycji jest na poziomie okolo 37min/10km. Hmmm...
Dzis rozpoczynam roztrenowanie. Troche czekalem na ten moment, a teraz czekam na okres budowania bazy bo przez najblizsze 10dni wiele nie pobiegam, a dzisiejszy lekki atak zimy przypomnial mi jaka to fajna pora roku na bieganie
Zrobilem dzis lekkiego TMŻta z zonka, niestety bieglo sie jej bardzo ciezko dzisiaj i z planowanych 6km razem zrobilismy 2,5. Pozniej zonka zawrocila a ja lekkim tempem dociagnalem do 3km i tez zawrocilem. Mialem jeszcze na koncu zrobic przebiezki, ale M na mnie czekala na koncu trasy wiec stwierdzilem, ze nie bede jej trzymal na wietrze. Generalnie zrobilem 6km w tempie 6:11 tempem mocno narastajacym lecz luznym
Klaruja mi sie plany na nastepny rok i w zasadzie nie beda one duzo inne niz w tym roku. Rozpoczne sobie hm na wiosne. Jeszcze nie zdecydowalem czy w Krakowie czy w Rzeszowie ale sklaniam sie w strone tego drugiego. Glownie dlatego, ze swietnie biega mi sie w Rzeszowie Pozniej wiosenna dyszka w Tarnobrzegu i orka do jesieni przeplatana startami. Mamy w okolicy cos co sie zowie Grand Prix widel Wisly i Sanu. Do tej pory nie mialem szans walczyc o jakies miejsce w tym cyklu lecz teraz... Caly cykl sklada sie z 13 startow przy czym do klasyfikacji liczy sie 10 najlepszych wynikow. Zwyciezca tegorocznej edycji jest na poziomie okolo 37min/10km. Hmmm...
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15.11.16 - 8km BS + 6x spr.
Luźny fajny bieg. Temperatura -4 i słońce. Przez pierwsze 4km podziwiałem okoliczności przyrody i muszę powiedzieć, że zimno jest super
Mam zalecenie żeby biegać bez zegarka, ale za bardzo lubię cyferki żeby się tego posłuchać. Jednak żeby nie korciło, zegarek schowałem pod kurtkę i ustawiłem autolap co 1km żeby wiedzieć ile przebiegłem. Wilk syty i owca cała
Po biegu zrobiłem jeszcze siłę max. Dodałem jednak do standardowego zestawu 30 wymachów ramion z dwoma 2kg ciężarkami. To po to żeby poprawić pracę rąk podczas biegu.
Siła maksymalna
3x
5x PNJN 12kg
15x CNS 17kg
20x Brzuszki
15x Pompki
30x WR 2kg
Luźny fajny bieg. Temperatura -4 i słońce. Przez pierwsze 4km podziwiałem okoliczności przyrody i muszę powiedzieć, że zimno jest super
Mam zalecenie żeby biegać bez zegarka, ale za bardzo lubię cyferki żeby się tego posłuchać. Jednak żeby nie korciło, zegarek schowałem pod kurtkę i ustawiłem autolap co 1km żeby wiedzieć ile przebiegłem. Wilk syty i owca cała
Po biegu zrobiłem jeszcze siłę max. Dodałem jednak do standardowego zestawu 30 wymachów ramion z dwoma 2kg ciężarkami. To po to żeby poprawić pracę rąk podczas biegu.
Siła maksymalna
3x
5x PNJN 12kg
15x CNS 17kg
20x Brzuszki
15x Pompki
30x WR 2kg
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
17.11.16 - 10km BS + 6x spr.
----------------------------------
19.11.16 - 12km BS + 6x spr.
----------------------------------
20.11.16 - 14km BS + 6x spr.
wytrzymałość siłowa:
PNJN 20X
WR 40X
CNS 35X
WR 40X
Brzuchy 30X
WR 40X
POMPKI 20X
-----------------------------------
Stosunkowo ciężko mi się biega ale nie przejmuję się. Jak mi ciężko to sobie zwalniam i jest git. Biegam bez kontroli tempa, na samopoczucie ze schowanym zegarkiem i po biegu sobie oglądam co ja tam wytruchtałem. Generalnie wszystko biegam powyżej 5/km. Na końcu 6x 100m przebieżek z zaakcentowaną pracą ramion.
Następny tydzień w podobnym schemacie czyli:
22.11 - 16km BS + spr.
24.11 - 18km BS + spr.
26.11 - 20km BS + spr.
27.11 - wolne, ale jak będę miał wenę to coś potruchtam.
Od następnego tygodnia będzie się działo bardziej konkretnie.
WRÓĆ!!!!
Co mi się kurde ubzdurało, że dopiero od następnego tygodnia mam biegać coś konkretnego!? 21 przecież dzisiaj!!!
ojojoj... W takim razie niepotrzebnie robiłem wczoraj to 14km, ale sobie przynajmniej podjadłem wieczorem
----------------------------------
19.11.16 - 12km BS + 6x spr.
----------------------------------
20.11.16 - 14km BS + 6x spr.
wytrzymałość siłowa:
PNJN 20X
WR 40X
CNS 35X
WR 40X
Brzuchy 30X
WR 40X
POMPKI 20X
-----------------------------------
Stosunkowo ciężko mi się biega ale nie przejmuję się. Jak mi ciężko to sobie zwalniam i jest git. Biegam bez kontroli tempa, na samopoczucie ze schowanym zegarkiem i po biegu sobie oglądam co ja tam wytruchtałem. Generalnie wszystko biegam powyżej 5/km. Na końcu 6x 100m przebieżek z zaakcentowaną pracą ramion.
Następny tydzień w podobnym schemacie czyli:
22.11 - 16km BS + spr.
24.11 - 18km BS + spr.
26.11 - 20km BS + spr.
27.11 - wolne, ale jak będę miał wenę to coś potruchtam.
Od następnego tygodnia będzie się działo bardziej konkretnie.
WRÓĆ!!!!
Co mi się kurde ubzdurało, że dopiero od następnego tygodnia mam biegać coś konkretnego!? 21 przecież dzisiaj!!!
ojojoj... W takim razie niepotrzebnie robiłem wczoraj to 14km, ale sobie przynajmniej podjadłem wieczorem
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
21.11.16 - I/I: 2x(20x100/100) p.4min
Chyba oduczyłem biegać się ciągłe treningi lekkim tempem. W ostatnią niedzielę pobiegłem 15km i wynudziłem się okrutnie, a wczoraj też 15km minęło jak z bicza trzasnął. W planie seria szybkich 100 metrówek przeplatanych takim samym odcinkiem w truchcie. Starałem się biec ładnie technicznie, pamiętając o pracy ramion. Początkowo mierzyłem czas poszczególnych odcinków, ale ciągłe lapowanie wybijało mnie z rytmu. Po 4 szybkiej setce odpuściłem. Te pierwsze 4 które złapałem były w okolicy 20s, następne mogły być troszkę szybciej lub wolniej w zależności od tego jak zawiało
Razem z rozgrzewką, BAC i schłodzeniem, wyszło lekko ponad 15km.
Chyba oduczyłem biegać się ciągłe treningi lekkim tempem. W ostatnią niedzielę pobiegłem 15km i wynudziłem się okrutnie, a wczoraj też 15km minęło jak z bicza trzasnął. W planie seria szybkich 100 metrówek przeplatanych takim samym odcinkiem w truchcie. Starałem się biec ładnie technicznie, pamiętając o pracy ramion. Początkowo mierzyłem czas poszczególnych odcinków, ale ciągłe lapowanie wybijało mnie z rytmu. Po 4 szybkiej setce odpuściłem. Te pierwsze 4 które złapałem były w okolicy 20s, następne mogły być troszkę szybciej lub wolniej w zależności od tego jak zawiało
Razem z rozgrzewką, BAC i schłodzeniem, wyszło lekko ponad 15km.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
22.11.16 - Siła maksymalna
3x
5x PNJN 12KG
15X CNS 17KG
20X BRZUCH
15X POMPKI
40X WR 2KG
23.11.16 - I/II: BZP 4x1000/1000 4:20/3:50
Bieg zmienną prędkością. Małe novum w treningu. Generalnie polega to na tym, że biegnę 1km wolno (4:20/km) 1km szybko (3:50) itd. Szybkich kilometrów ma być 4 a całą serię zaczynam i kończę wolnym więc wszystkiego wychodzi 9km + rozgrzewka, schłodzenie i ABC. Całość 15km. Sam BZP to było nowe doświadczenie, trochę to podobne do inerwałów, ale ciężej jest biec z zadaną prędkością. Generalnie jednak jakoś strasznie ciężko nie było. Byłem zdziwiony, że na wolniejszym kilometrze jestem w sanie aż tak odpocząć. Na drugim szybkim tysiączku pogubiłem się na międzyczasach i wyszedł on wolniej niż powinien, natomiast reszta w czasie. Wolniejsze kilometry wychodziły o jakieś 3s/km za szybko.
Międzyczasy z mojej 1053m pętli:
1. 4:32.0
2. 4:01.8
3. 4:28.3
4. 4:09.2
5. 4:31.1
6. 4:02.2
7. 4:31.0
8. 4:01.5
9. 4:31.1
Czas z całej pętli powinien wynosić mniej więcej przy wolnym km 4:33 a przy szybkim 4:01.5 (nie licząc tych 3 metrów)
Fajny trening i nie nudzi się tak jak na wybieganiach mimo, że to praktycznie ciągły.
24.11.16 - I/III: 14km BS
Męczarnia. Dosłownie wymęczyłem te 14km o 4:55/km. Jak wróciłem do domu to czułem mięśnie barków, brzucha i ogólne zmęczenie Standardowo po środowym akcencie. Z całego tygodnia najbardziej nie lubię czwartkowego treningu, ale to efekt ciągu poniedziałek: akcent -> wtorek: siła -> środa: akcent.
3x
5x PNJN 12KG
15X CNS 17KG
20X BRZUCH
15X POMPKI
40X WR 2KG
23.11.16 - I/II: BZP 4x1000/1000 4:20/3:50
Bieg zmienną prędkością. Małe novum w treningu. Generalnie polega to na tym, że biegnę 1km wolno (4:20/km) 1km szybko (3:50) itd. Szybkich kilometrów ma być 4 a całą serię zaczynam i kończę wolnym więc wszystkiego wychodzi 9km + rozgrzewka, schłodzenie i ABC. Całość 15km. Sam BZP to było nowe doświadczenie, trochę to podobne do inerwałów, ale ciężej jest biec z zadaną prędkością. Generalnie jednak jakoś strasznie ciężko nie było. Byłem zdziwiony, że na wolniejszym kilometrze jestem w sanie aż tak odpocząć. Na drugim szybkim tysiączku pogubiłem się na międzyczasach i wyszedł on wolniej niż powinien, natomiast reszta w czasie. Wolniejsze kilometry wychodziły o jakieś 3s/km za szybko.
Międzyczasy z mojej 1053m pętli:
1. 4:32.0
2. 4:01.8
3. 4:28.3
4. 4:09.2
5. 4:31.1
6. 4:02.2
7. 4:31.0
8. 4:01.5
9. 4:31.1
Czas z całej pętli powinien wynosić mniej więcej przy wolnym km 4:33 a przy szybkim 4:01.5 (nie licząc tych 3 metrów)
Fajny trening i nie nudzi się tak jak na wybieganiach mimo, że to praktycznie ciągły.
24.11.16 - I/III: 14km BS
Męczarnia. Dosłownie wymęczyłem te 14km o 4:55/km. Jak wróciłem do domu to czułem mięśnie barków, brzucha i ogólne zmęczenie Standardowo po środowym akcencie. Z całego tygodnia najbardziej nie lubię czwartkowego treningu, ale to efekt ciągu poniedziałek: akcent -> wtorek: siła -> środa: akcent.