Skoor pisze:Idź na spacer ze stoperem. 15min w jedną stronę masz iść szybkim marszem. Zwracasz uwagę jak szybki jest ten marsz w sensie jak szybko się przemieszczasz. Po 15 minutach patrzysz gdzie jesteś i wracasz. Też marszem, ma zając tyle samo czasu czyli 15min. Na następny dzień idziesz w to samo miejsce i zaczynasz w tempie tego marszu truchtać. Po 15 min powinieneś być mniej więcej w miejscu gdzie byłeś dzień wcześniej. Jeśli różnica jest niewielka na + lub - to nic ale jak będziesz miał 13:30 a będziesz w miejscu "docelowym" to biegłeś za szybko. To samo jak nie będziesz dawał rady biec i będziesz przechodził w marsz. Jeśli dotarłeś do p-k "15min" w 15min to gratulacje, połowa drogi za Tobą. Teraz wracasz w tym samym tempie. Wróciłeś do celu w 15min (w sumie 30)? Gratuluję właśnie pokonałeś 30min biegu ciągłego. Jeśli przechodziłeś do marszu bo nie wyrabiałeś znaczy biegłeś za szybko.
Jesteś młody, dość lekki, coś się ruszasz. Nie ma siły żebyś z miejsca nie pobiegł 30min ciągiem.
A teraz wracam do mojej zupy cytrynowej bo mi woda wyparuje
Adam Klein pisze:Danjelo, żaden Percy Cerutty Ci nie potrzebny. Biegałeś poprostu za szybko. Spróbuj gdzieś zrobić sprawdzian - jaki maksymalny dystas pokonasz przez 12 minut.
fitnonstop pisze:Mi się wydaje, że - zignorować plany 6 - 10 - 18 tygodniowe. Po prostu biegać, truchtać, a jak sił braknie to maszerować lub iść. Wszystko przyjdzie z czasem. Pamiętam swój pierwszy "bieg", jesli mogę to tak nazwać. Nie dałem rady biec przez 30 minut. Dziś biegnę 2 godziny, po czym czuję się całkiem znośnie.
Jak na rowerze, na początku powoli, ale długo. Wytrenujesz bazę (kolokwialnie mówiąc, twoja kondycja wzrosnie) na której będziesz w stanie sukcesywnie podnosić pozostałe umiejętności.
Pozdrawiam
Grzesiek z FitNonStop
Super, wielkie dzięki za wszystkie odpowiedzi! Teraz chciałbym tylko je trochę skonfrontować i pójść jakimś jednym, konkretnym torem... Podoba mi się pomysł z przemarszem tu i z powrotem po 15 minut. Ale pojawia się też plan biegu 12 minut i jeżeli mam pokonać w tym czasie jak największy dystans to co dalej? Tj. jakie są kolejne kroki? Skupienie się na jakimś planie treningowym (jeżeli jak to jaki plan polecacie?), a jeżeli mam olać plany to jaki system sobie wybrać, tzn. jak mam biegać żeby jakoś odnosić się do początku, móc ocenić postęp?
I jeszcze jedna sprawa. Czy Endomondo jest dość wiarygodne jeżeli chodzi o pomiar szybkości biegu i innych parametrów? Pytam, bo z ostatnich moich prób z poprzedniego roku kojarzę, że pokazywały mi się jakieś dziwnie liczby odnośnie maksymalnej prędkości, takie o które bym siebie nie posądził... :uuusmiech: Dodam, że biegam po lesie, więc teren wybitnie płaski nie jest. I w ogóle - warto Waszym zdaniem bawić się takimi zabawkami? Czy macie może inne sposoby na pomiary? W sumie spory telefon nie jest chyba najwygodniejszą opcją...
PS. Dzięki za przepis.