Adam Klein pisze:Nie, to jest coś innego. Nie da się w te sam sposób zrobić ulicznego biegu na 10 km czy 42 km z dobrą trasą żeby mieć jakąś rywalizację i dobrze zmierzona trasę, żeby dało się z tego potem wyciągnąć jakieś wnioski. Ale od zawsze byłem zwolennikiem biegów spontanicznych, że skrzykuje się grupka kolegów i się ścigają. Wiele lat temu, zanim jeszcze powstał ParkRun coś takiego "organizowałem" - a raczej namawiałem znajomych do startu.
Przecież początek maratonu też był spontaniczny. Fejdippides nie potrzebował organizacji (fakt biegł, bo musiał!). Ci ultrasi też na długim wybieganiu robią dystans 35-50 km i też im nikt nie organizuje.
Mam wrażenie, że jest Pan zwolennikiem biegów ulicznych, a przeciwnikiem ultra górskich. A wydaje mi się, że wszystkie grupy powinny się wspierać.
Żeby nie doszło do sytuacji, że średniodystansowcy powiedzą, żeby ich nie mieszać w problemy biegów ulicznych i jeżeli trzeba zakazać to niech zakazują biegów (oni poradzą sobie na bieżni). Uliczni będą negować ultrasów, bo to niezdrowe i rodzi takie problemy jak przy organizacji Rzeźnika. A ultrasi powiedzą ... 21 km, 42 km to jest dystans na zwykły trening i powinno się tego zakazać, bo tylko miasta blokują
W Rzeźniku widać dokładnie, że organizator próbował podpiąć się pod komentarze polityków PiS i zrzucić na nich odpowiedzialność a fakty, które wychodzą na światło dzienne mówią o innej sytuacji. Jedni chcieli zarobić, z innymi się nie dzielić a cierpią na tym biegacze!
Już kiedyś mówiłem, że biegaczy się traktuje jak dojne krowy i wykorzystuje.