Zaczepki
- Bartek Sz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1114
- Rejestracja: 19 cze 2001, 01:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza
Jeżeli zaczepia płeć piękna to jest to przyjemne - nawet powiem szczerze dodaje mi to skrzydeł, mając naście kilometrów w nogach biegnę jak bym dopiero co zaczął.
A jeżeli zaczepiają typki z pod ciemnej gwiazdy to zawsze można zaproponować wyścigi - wiadomo w bieganiu.
A jeżeli zaczepiają typki z pod ciemnej gwiazdy to zawsze można zaproponować wyścigi - wiadomo w bieganiu.
W biegu weszło w biegu wyjdzie :-)
- RobertD
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 cze 2001, 11:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Uprzedzam od razu: "typki spod ciemnej gwiazdy" sa rownie szybkie na 100 metrow jak my (no chyba, ze ktos trenuje sprint). Nawet jesli mamy o sekunde lepszy czas na 100m, to co da ta sekunda? W wypadku "wyscigow" radze wiec nie lekcewazyc przeciwnika i nastawic sie raczej na bieg na 400m niz na 5km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1865
- Rejestracja: 18 cze 2001, 18:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
A to historia, mi podczas biegania nic tego rodzaju się nie wydarzyło. Najbardziej przykre doświadczenie to ironiczne uśmiechy, ale też z rzadka i to zwłaszcza dawniej, gdy moje bieganie być może było obiektywnie śmieszne. Natomiast mam spory bagaż przykrych doświadczeń jako cyklista. Moi zmotoryzowani drogowi partnerzy czują się całkowicie bezkarni, więc bardziej otwarcie ujawniają swoje wnętrze. Pomijam czysto drogowe przejawy agresji i chamstwa [o czym można by bez końca], ale zdarzyło mi się np.:
- próby przestraszenia jakimiś okrzykami [bez końca],
- plucie
- rzucanie różnymi rzeczami, np. jabłkami [mnie się nie zdarzyło, ale
mój warszawski kumpel twierdzi, że u niego lubią rzucać butelkami], w
zeszłym roku jakiś wesoły śmieciarz rzucił we mnie rękawicą roboczą;
- oblewanie - zwłaszcza w okresie Wielkiej Nocy jest twórczo rozwijana
tradycja śmingusowa;
- kiedyś nawet jakiś gość [niestety mężczyzna] próbował mnie poklepać po tyłku, itp.
Jako że jestem facetem dosyć impulsywnym, długo miałem skłonność do prób odwetu. Jednak w miarę szybko zrozumiałem, że prowadzi to prostą drogą do eskalacji konfliktu, którego nie mam szans wygrać. A bliźni, którego stać np. na plucie być może odważy się także na staranowanie mnie samochodem.
Wracając do biegania - nawet wówczas nie jestem pewien czy warto podejmować kroki o charakterze edukacyjnym. Jeżeli nie musimy się bronić, to należy moim zdaniem zignorować nie zagrażające nam w żaden sposób zaczepki. Mam wrażenie, że zwykle ma się wówczas do czynienia z osobnikami całkowicie impregnowanymi na zrozumienie ew. nauk.
- próby przestraszenia jakimiś okrzykami [bez końca],
- plucie
- rzucanie różnymi rzeczami, np. jabłkami [mnie się nie zdarzyło, ale
mój warszawski kumpel twierdzi, że u niego lubią rzucać butelkami], w
zeszłym roku jakiś wesoły śmieciarz rzucił we mnie rękawicą roboczą;
- oblewanie - zwłaszcza w okresie Wielkiej Nocy jest twórczo rozwijana
tradycja śmingusowa;
- kiedyś nawet jakiś gość [niestety mężczyzna] próbował mnie poklepać po tyłku, itp.
Jako że jestem facetem dosyć impulsywnym, długo miałem skłonność do prób odwetu. Jednak w miarę szybko zrozumiałem, że prowadzi to prostą drogą do eskalacji konfliktu, którego nie mam szans wygrać. A bliźni, którego stać np. na plucie być może odważy się także na staranowanie mnie samochodem.
Wracając do biegania - nawet wówczas nie jestem pewien czy warto podejmować kroki o charakterze edukacyjnym. Jeżeli nie musimy się bronić, to należy moim zdaniem zignorować nie zagrażające nam w żaden sposób zaczepki. Mam wrażenie, że zwykle ma się wówczas do czynienia z osobnikami całkowicie impregnowanymi na zrozumienie ew. nauk.
biegowa recydywa
- RobertD
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 979
- Rejestracja: 17 cze 2001, 11:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
A mi nie wydarzyło się na rowerze nic z tego co opisałes. Może jeździsz w złych rejonach? Ja jeżdże w okolicach Puszczy Kampinoskiej. Nie przypominam sobie, żebym miał jakiekolwiek problemy. Jak jedziesz 20-30kmh, to kto ci co zrobi? Najwyżej TIR zajedzie drogę i zepchnie na pobocze, co mi się parę razy zdarzyło. Dlatego trzeba unikać szosy za wszelką cenę, bo tam rzeczywiscie bywa niebezpiecznie.
- Kuba
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zgierz
Muszę przyznać, że do tej pory spotykałem się z bardzo małą liczbą docinek i o dziwo wszystkie były pozytywne.
Także trudno tu mówić o "Docinkach", były to raczej wypowiedzi typu "Dawaj, dawaj...".
Aachaa, byłbym zapomniał raz pewien "koleś" nie wiadomo dlaczego poszczuł mnie psem. Był to mały piesek, którego większym kopnięciem nogi wyniósł bym na wys ok 1 m, ale liczy się sam fakt. Miałem ochotę dojść do właściciela (szedł ok 20m dalej) i "wybić" mu dosłownie takie pomysły z głowy. Stwierdziłem jednak, że nie warto się denerwować. Jak go jeszcze raz spotkam to .......
Myślę, że jeszcze długo biegacze (i nie tylko) w naszym kraju narażeni będą na różnego różnego rodzaju przejawy braku kultury i wychowania. Może nasze dzieci, lub dzieci naszych dzieci ......
Za przeproszeniem "chamstwo" będzie zawsze obecne (w mniejszym lub w większym stopniu) tak długo jak będą istnieć ludzie.
(Edited by Kuba at 11:12 am on July 12, 2001)
Także trudno tu mówić o "Docinkach", były to raczej wypowiedzi typu "Dawaj, dawaj...".
Aachaa, byłbym zapomniał raz pewien "koleś" nie wiadomo dlaczego poszczuł mnie psem. Był to mały piesek, którego większym kopnięciem nogi wyniósł bym na wys ok 1 m, ale liczy się sam fakt. Miałem ochotę dojść do właściciela (szedł ok 20m dalej) i "wybić" mu dosłownie takie pomysły z głowy. Stwierdziłem jednak, że nie warto się denerwować. Jak go jeszcze raz spotkam to .......
Myślę, że jeszcze długo biegacze (i nie tylko) w naszym kraju narażeni będą na różnego różnego rodzaju przejawy braku kultury i wychowania. Może nasze dzieci, lub dzieci naszych dzieci ......
Za przeproszeniem "chamstwo" będzie zawsze obecne (w mniejszym lub w większym stopniu) tak długo jak będą istnieć ludzie.
(Edited by Kuba at 11:12 am on July 12, 2001)
- Daaga
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 270
- Rejestracja: 28 cze 2001, 11:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Rzeczywiście ludzie są różni, jedni serdecznie kibicują, inni docinają.
Najbardziej denerwują mnie teksty w stylu: "szybciej, szybciej, up, up, up..." albo "hej lalunia, bo się zgrzejesz".
Popieram ćwiczenie głuchoty, bo wtedy "docinkarze"nie mają radochy, a poza tym ... kim oni są!
Tak sobie myślę: nawet nie wiedzą co oznacza słowo "jogging", ich poziom intelektualny jest tak niski, że wogóle nie powinni otwierać swoich japek. I wiecie co, to pomaga.
Jednak ostatnio biegłam podminowana i gdy dwóch wędkarzy zaczepiało mnie, tak sie odwinęłam, że aż sama się zdziwiłam ich zdębiałymi minami (no i tą ciszą).
Trzeba wiedzieć kiedy można i kiedy warto...
Najbardziej denerwują mnie teksty w stylu: "szybciej, szybciej, up, up, up..." albo "hej lalunia, bo się zgrzejesz".
Popieram ćwiczenie głuchoty, bo wtedy "docinkarze"nie mają radochy, a poza tym ... kim oni są!
Tak sobie myślę: nawet nie wiedzą co oznacza słowo "jogging", ich poziom intelektualny jest tak niski, że wogóle nie powinni otwierać swoich japek. I wiecie co, to pomaga.
Jednak ostatnio biegłam podminowana i gdy dwóch wędkarzy zaczepiało mnie, tak sie odwinęłam, że aż sama się zdziwiłam ich zdębiałymi minami (no i tą ciszą).
Trzeba wiedzieć kiedy można i kiedy warto...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 22 cze 2001, 19:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nie spotykam sie zbyt czesto z zaczepkami, moze dlatego, ze sam wygladam na jeszcze wiekszego barbarzynce, niz Ci, ktorzy zaczepiaja, w mysl zasady: kruk krukowi oka nie wykole...
Pamietam jednak, jak kiedys biegalismy na jednym ze zgrupowan, po Mierzei Wislanej.
Poniewaz byl to jednoczesnie sezon urlopowy, tysiace ludzi korzystalo z wypoczynku na plazy. Biegalismy w samych slipach, stad nie kazdy mogl sadzic, ze my akurat jestesmy w pracy. Dodatkowo jeden z kolegow, o ktorym chce tu wspomniec, ucierpial wtedy na zatrucie pokarmowe. Niestety, niedyspozycja ujawnila sie dopiero w drugiej polowie dystansu, wiec nie mial wyboru i musial w tym stanie grzecznie wracac do obozu.
Nie wiedzielismy o jego klopotach jako grupa, wiec zwawo podazalismy swoim tempem. Kiedy jednak zostalem zmuszony przez matke nature do krotkiego postoju, ujrzalem po chwili obraz jak z koszmarnego snu. Oto Dawid, b. oslabiony, ale nadal biegnacy dosc dzielenie jakis km za nami, bynajmniej nie jest osamotniony, a do towarzystwa ma gromade podpitych zuli.
Biegl w ich oczach bardzo prowokujaco. Starajac sie maksymalnie rozluzlic, aby zminimalizowac stres zwiazany z bolem, sprawial wrazenie osoby niepelnosprawnej lub konajacej, a w kazdym razie o wiele slabszej od nich. Co chwila wiec, dalo sie slyszec gwizdy i wyjatkowo wulgarne, dzikie okrzyki pod jego adresem. Odnioslem wrazenie, ze jeszcze moment a od zlowrogich slow przejda do czynow. Coz bylo robic? Musialem udzielic wsparcia koledze. Bieglismy wiec teraz ramie w ramie, a za soba mielismy tamtych. Czy uwierzycie, ze biegli jeszcze za nami dobre 5 minut? Alez Dawid musial byc podnieta, skoro w tym upale, przy predkosci jakies 4:30, w dodatku po piachu, mogli jeszcze gardla wydzierac.
Kiedy w koncu tamci odpadli ze zmeczenia i wrzaski staly sie coraz b. odlegle, zapytalem go, czy nie nalezalo sie zatrzymac i po mesku zalatwic sprawy? Wtedy ten, spojrzal na mnie swoimi, choc lzawymi, ale przytomnymi, wielkimi slepiami, a obolalym glosem, w którym bylo wiecej madrosci niz usprawiedliwienia, wypowiedzial cos czego nigdy nie zapomne:
PSY SZCZEKAJA, KARAWANA JEDZIE DALEJ...
Wszystkim Wam, zaczepianym i upokarzanym podczas Waszego szlachetnego zajecia, radze zapamietac te przeurocza sentencje.
(Edited by Janusz at 7:40 pm on July 12, 2001)
Pamietam jednak, jak kiedys biegalismy na jednym ze zgrupowan, po Mierzei Wislanej.
Poniewaz byl to jednoczesnie sezon urlopowy, tysiace ludzi korzystalo z wypoczynku na plazy. Biegalismy w samych slipach, stad nie kazdy mogl sadzic, ze my akurat jestesmy w pracy. Dodatkowo jeden z kolegow, o ktorym chce tu wspomniec, ucierpial wtedy na zatrucie pokarmowe. Niestety, niedyspozycja ujawnila sie dopiero w drugiej polowie dystansu, wiec nie mial wyboru i musial w tym stanie grzecznie wracac do obozu.
Nie wiedzielismy o jego klopotach jako grupa, wiec zwawo podazalismy swoim tempem. Kiedy jednak zostalem zmuszony przez matke nature do krotkiego postoju, ujrzalem po chwili obraz jak z koszmarnego snu. Oto Dawid, b. oslabiony, ale nadal biegnacy dosc dzielenie jakis km za nami, bynajmniej nie jest osamotniony, a do towarzystwa ma gromade podpitych zuli.
Biegl w ich oczach bardzo prowokujaco. Starajac sie maksymalnie rozluzlic, aby zminimalizowac stres zwiazany z bolem, sprawial wrazenie osoby niepelnosprawnej lub konajacej, a w kazdym razie o wiele slabszej od nich. Co chwila wiec, dalo sie slyszec gwizdy i wyjatkowo wulgarne, dzikie okrzyki pod jego adresem. Odnioslem wrazenie, ze jeszcze moment a od zlowrogich slow przejda do czynow. Coz bylo robic? Musialem udzielic wsparcia koledze. Bieglismy wiec teraz ramie w ramie, a za soba mielismy tamtych. Czy uwierzycie, ze biegli jeszcze za nami dobre 5 minut? Alez Dawid musial byc podnieta, skoro w tym upale, przy predkosci jakies 4:30, w dodatku po piachu, mogli jeszcze gardla wydzierac.
Kiedy w koncu tamci odpadli ze zmeczenia i wrzaski staly sie coraz b. odlegle, zapytalem go, czy nie nalezalo sie zatrzymac i po mesku zalatwic sprawy? Wtedy ten, spojrzal na mnie swoimi, choc lzawymi, ale przytomnymi, wielkimi slepiami, a obolalym glosem, w którym bylo wiecej madrosci niz usprawiedliwienia, wypowiedzial cos czego nigdy nie zapomne:
PSY SZCZEKAJA, KARAWANA JEDZIE DALEJ...
Wszystkim Wam, zaczepianym i upokarzanym podczas Waszego szlachetnego zajecia, radze zapamietac te przeurocza sentencje.
(Edited by Janusz at 7:40 pm on July 12, 2001)
Janusz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1865
- Rejestracja: 18 cze 2001, 18:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Do RobertaD - lubię jazdę w terenie i na góralu zjeździłem bliższe i dalsze okolice Trójmiasta. Jednak mam także szosówkę i mimo wszystko lubię rowerować po szosie. Oczywiście te przykre zdarzenia miały właśnie tam miejsce, a ich sprawcami byli zmotoryzowani rodacy. Powinienem jednak dodać, że takie typy stanowią jednak margines, również w tym sensie, że nie jest ich aż tak wielu. Trudno ich jednak zapomnieć.
biegowa recydywa
- Dabek
- Stary Wyga
- Posty: 184
- Rejestracja: 18 cze 2001, 17:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Muszę przyznać Januszu, że motto jest niesamowicie trafne a historia pouczająca. Mnie osobiście spotykały same miłe "docinki" , chyba , że wyjeżzam gdzieś na wieś na wakacje . Ludzie tam patrzą na biegających jak na świętego Mikołaja w środku lata,który zamiast reniferów i prezentów, ma buty i krótkie spodenki.
"Weakness is temporary..."
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Chyba Was totalnie oslabie ale majac wczoraj w pamieci temat rozmowy, zwrocilem sie z zapytaniem o stan kultury obywateli USA.
Zapytana osoba przebywa od kilku dni w tym kraju i porusza sie po terenie Nowego Jorku . W dodatku jest corka bardzo dobrze znanego wszystkim biegacza z terenu Warszawy.
Oto co mi wlasnie odpisala :
" Rzeczywiscie ludzie tu sa bardzo otwarci.Sami podchodza na ulicy pytajac, czy maga w czyms pomoc, gdy widza, ze mamy mape w reku.Podobnie bylo z mieszkaniem, 5 dni nocowalysmy u znajomego, ktorego poznalam rok temu w Warszawie i widzialam go tylko raz w zyciu.Byl tak mily, ze przenocowal nas kilka dni, pomogl znalezc mieszkanie i taraz pomaga szukac pracy.Jest niesamowity, poniewaz sam pracuje 16 godzin na dobe i jeszcze ma czas, zeby nam pomagac."
Niby nie bardzo na temat zaczepek podczas biegania ale za to zwroccie uwage na uwypuklenie kontrastu .
Moze komus sie zachce przywedrowac na dobre w moje strony ?
Zapytana osoba przebywa od kilku dni w tym kraju i porusza sie po terenie Nowego Jorku . W dodatku jest corka bardzo dobrze znanego wszystkim biegacza z terenu Warszawy.
Oto co mi wlasnie odpisala :
" Rzeczywiscie ludzie tu sa bardzo otwarci.Sami podchodza na ulicy pytajac, czy maga w czyms pomoc, gdy widza, ze mamy mape w reku.Podobnie bylo z mieszkaniem, 5 dni nocowalysmy u znajomego, ktorego poznalam rok temu w Warszawie i widzialam go tylko raz w zyciu.Byl tak mily, ze przenocowal nas kilka dni, pomogl znalezc mieszkanie i taraz pomaga szukac pracy.Jest niesamowity, poniewaz sam pracuje 16 godzin na dobe i jeszcze ma czas, zeby nam pomagac."
Niby nie bardzo na temat zaczepek podczas biegania ale za to zwroccie uwage na uwypuklenie kontrastu .
Moze komus sie zachce przywedrowac na dobre w moje strony ?
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Od 1988 przebywam w Stanach . Zawsze cknilo mi sie aby odwiedzic stary kraj . Przeszkoda bylo wieloletnie oczekiwanie na legalizacje pobytu . Nareszcie po osmiu dlugich latach dostalem odpowiedni papierek .
W te pedy polecialem do ... Europy . Nie , nie do Polski . Jako ekscentryk postanowilem zmylic szpiegow z krainy Deszczowcow i przez Paryz polecialem do Wiednia (zwiedzilem ) a nastepnie 2 dni spedzilem w Czechach .
Do kraju wjechalem przez Zebrzydowice.
Coz za powitanie ! - na korytarzu przez cala noc jakies dwie wiedzmy kopcily jak lokomotywy ( bardzo zadko czuje dym z papierosow ) . Mimo ze w sypialnym bylem samiutki to dym z korytarza przedostal sie do mojego przedzialu i na granicy rozmawialem z celnikiem glosem Jana Himilsbacha .
Przez kolejne dni odkrywalem kolejne "rewelacje" o milej ojczyznie . Zwyklem wtedy mawiac "jak to dobrze , ze mieszkam w normalnym kraju " a kazdy rozmowca przyznawal mi racje . Co gorsza nasz kraj wypadl gorzej w porownaniu z Czechami...
W te pedy polecialem do ... Europy . Nie , nie do Polski . Jako ekscentryk postanowilem zmylic szpiegow z krainy Deszczowcow i przez Paryz polecialem do Wiednia (zwiedzilem ) a nastepnie 2 dni spedzilem w Czechach .
Do kraju wjechalem przez Zebrzydowice.
Coz za powitanie ! - na korytarzu przez cala noc jakies dwie wiedzmy kopcily jak lokomotywy ( bardzo zadko czuje dym z papierosow ) . Mimo ze w sypialnym bylem samiutki to dym z korytarza przedostal sie do mojego przedzialu i na granicy rozmawialem z celnikiem glosem Jana Himilsbacha .
Przez kolejne dni odkrywalem kolejne "rewelacje" o milej ojczyznie . Zwyklem wtedy mawiac "jak to dobrze , ze mieszkam w normalnym kraju " a kazdy rozmowca przyznawal mi racje . Co gorsza nasz kraj wypadl gorzej w porownaniu z Czechami...
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 476
- Rejestracja: 22 cze 2001, 19:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Wojtek, chciej uwierzyc, ze choc czesciowo, Twoja negatywna opinia o RP jest wynikiem traumy jaka posiadasz po przykrych czasach, ktore juz bezpowrotnie minely. Z drugiej strony wiedz, ze Twoje gloryfikowanie US nie dla wszystkich jest przekonywujace.
Janusz