Bieganie boso
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Bose bieganie grozi smiercia!
Oczywiscie, smiercia z nadmiaru satysfakcji W poprzednim tygodniu zadebiutowalem w polmaratonie - wynik 1:34:06 cieszy (180 metrow przewyzszen, dziekuje za taki debiut :P), ale jeszcze wiecej radosci dawal doping na trasie. Senne i raczej milczace przedmiescia polnocnego Londynu na widok moich stop ozywialy sie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki Pomagalo to w krytycznych momentach, ktorych kilka sie pojawilo, bo nawierzchnia na calej dlugosci okazala sie okrutna. Niestety, popelnilem blad bosego biegacza nr. 1: bieganie boso po nieznanej trasie. Ale co tam, cierpienie jest chwilowe, a chwala - wieczna. A jesli nie chwala, to przynajmniej wspomnienia.
A oto obraz, ktory - jak wiadomo - jest wart 1000 slow:
Tu zas dycha zrobiona w parku olimpijskim na poczatku lutego. Czas dosc podly, bo dmuchalo wtedy po 50 mil na godzine (!), ale sama fotka bardzo mi sie podoba, glownie ze wzgledu na zlapana faze lotu - w bosych stopach zawsze wyglada to dla mnie jak lewitacja No i czip przywiazany do kostki sznurowka pozyczona od kogos zyczliwego :D
Oczywiscie, smiercia z nadmiaru satysfakcji W poprzednim tygodniu zadebiutowalem w polmaratonie - wynik 1:34:06 cieszy (180 metrow przewyzszen, dziekuje za taki debiut :P), ale jeszcze wiecej radosci dawal doping na trasie. Senne i raczej milczace przedmiescia polnocnego Londynu na widok moich stop ozywialy sie jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki Pomagalo to w krytycznych momentach, ktorych kilka sie pojawilo, bo nawierzchnia na calej dlugosci okazala sie okrutna. Niestety, popelnilem blad bosego biegacza nr. 1: bieganie boso po nieznanej trasie. Ale co tam, cierpienie jest chwilowe, a chwala - wieczna. A jesli nie chwala, to przynajmniej wspomnienia.
A oto obraz, ktory - jak wiadomo - jest wart 1000 slow:
Tu zas dycha zrobiona w parku olimpijskim na poczatku lutego. Czas dosc podly, bo dmuchalo wtedy po 50 mil na godzine (!), ale sama fotka bardzo mi sie podoba, glownie ze wzgledu na zlapana faze lotu - w bosych stopach zawsze wyglada to dla mnie jak lewitacja No i czip przywiazany do kostki sznurowka pozyczona od kogos zyczliwego :D
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Gratulacje :P Ja też powoli macam grunt, ale u nas syf, błoto i kamyki więc na razie słabo.
A ten paluch to wygląda na nieuważne i zbyt niskie stąpnięcie i podwinięcie, a nie nieznajomość trasy. Chyba, że się mylę?
A ten paluch to wygląda na nieuważne i zbyt niskie stąpnięcie i podwinięcie, a nie nieznajomość trasy. Chyba, że się mylę?
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- Tomaszrunning
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1121
- Rejestracja: 11 lip 2013, 18:33
- Życiówka na 10k: 42:48
- Życiówka w maratonie: 3:36:08
@ kibuc: AWESOME!!!
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
A dziekuje Podwiniecie palucha to temat mi nieobcy, zwlaszcza przy duzym zmeczeniu, ale tym razem przyczyna byla inna: pieprznalem w kraweznik spieszac sie do swojej strefy startowej. Gdzie ktos sie spieszy... etc.Lisciasty pisze:Gratulacje :P Ja też powoli macam grunt, ale u nas syf, błoto i kamyki więc na razie słabo.
A ten paluch to wygląda na nieuważne i zbyt niskie stąpnięcie i podwinięcie, a nie nieznajomość trasy. Chyba, że się mylę?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dycha w parku olimpijskim może posłużyć jako celne narzędzie medialne. Na 1. planie mamy oto naszego bohatera z wyluzowaną miną, bez butów, w powietrzu, a w odległej perspektywie gromadę obutych gostków z wyraźnie spiętymi buziami, starających się nawiązać równorzędną walkę z bosonogim liderem. Być może przed naszym bohaterem biegli radośnie inni obuci, być może cierpienie na twarzy gostków na 2. planie to przypadek (uchwyceni akurat z przymkniętymi oczami) - ale fotka, jaka jest, ładnie obrazuje koncepcję beznadziejnie z góry skazanego na porażkę pościgu cierpiących buciarzy za nieuchwytnym i rączym bosakiem
Odwrotny niestety przekaz otrzymuje gawiedź na podstawie zdjęcia górnego. Zanim wytłumaczysz, że to krawężnik, że przypadek raz na N lat... itd. oni już mają wdrukowane, że bieganie bez butów kończy się nieodmiennie i niechybnie krwawą jatką dla stóp Tak a propos: ślady na lewej stopie istotnie odzwierciedlają walnięcie paluchem w krawężnik, ale prawa stopa wygląda jakbyś się kopał z jeżem
P.S. przyszedłeś na linię startu z zamiarem biegu bez butów i bez własnego sznurowadła do czipa?
Odwrotny niestety przekaz otrzymuje gawiedź na podstawie zdjęcia górnego. Zanim wytłumaczysz, że to krawężnik, że przypadek raz na N lat... itd. oni już mają wdrukowane, że bieganie bez butów kończy się nieodmiennie i niechybnie krwawą jatką dla stóp Tak a propos: ślady na lewej stopie istotnie odzwierciedlają walnięcie paluchem w krawężnik, ale prawa stopa wygląda jakbyś się kopał z jeżem
P.S. przyszedłeś na linię startu z zamiarem biegu bez butów i bez własnego sznurowadła do czipa?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mój bosy sezon też już rozpoczęty, a prognozy pogody na najbliższe dni są takie, że nawet nieortodoksyjny bosonóg nie będzie miał chyba powodów do kwękania.
I jeszcze jedna dygresja-refleksja: zająłem się w międzyczasie marszobiegami z kijkami (nordic walking-running-zbieging-podbieging) i szczerze powiem, że znacznie bardziej komfortowo mi się na bosaka truchta niż maszeruje. Przy truchcie stawiam i podnoszę stopę (wybicie), przy marszu mocniej (w początkowej fazie) uderza pięta, a potem zamiast wybicia jest wypchnięcie z przodostopia, wiążące się z niemiłym na dłuższą metę "grzebnięciem" (otarcie poduch).
I jeszcze jedna dygresja-refleksja: zająłem się w międzyczasie marszobiegami z kijkami (nordic walking-running-zbieging-podbieging) i szczerze powiem, że znacznie bardziej komfortowo mi się na bosaka truchta niż maszeruje. Przy truchcie stawiam i podnoszę stopę (wybicie), przy marszu mocniej (w początkowej fazie) uderza pięta, a potem zamiast wybicia jest wypchnięcie z przodostopia, wiążące się z niemiłym na dłuższą metę "grzebnięciem" (otarcie poduch).
- smoła
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 541
- Rejestracja: 13 lut 2014, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
kibuc, gratulacje. Patrząc na Twoje zdjęcie, to "Twoja twarz brzmi znajomo", jak byś pochodził z tej pipiduwy co ja.
Po prawie 800 km boso, wczoraj wbił mi się pierwszy raz kamyczek w stopę, konkretnie w piętę, przebijając skórę. Ulice są czyste, tylko syf na chodnikach. Jeszcze po zimie nie posprzątane. Poczekam aż się wygoi i dalej na boso, a na razie założę buty.
Po prawie 800 km boso, wczoraj wbił mi się pierwszy raz kamyczek w stopę, konkretnie w piętę, przebijając skórę. Ulice są czyste, tylko syf na chodnikach. Jeszcze po zimie nie posprzątane. Poczekam aż się wygoi i dalej na boso, a na razie założę buty.
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Na ostatnim maratonie asfaltowym dogoniłem osobnika bosego, był w całkiem dobrej kondycji podeszwowej, więc się da też :>
Ale sam chyba bym się jeszcze nie porwał na bosy maraton.
Ale sam chyba bym się jeszcze nie porwał na bosy maraton.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- smoła
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 541
- Rejestracja: 13 lut 2014, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No właśnie o coś takiego się martwię, w biegu masowym w tłumie jest ryzyko że ktoś zepchnie
na coś twardego, przydepnie albo inny psikus wykona, samemu biegać to się nie boję
na coś twardego, przydepnie albo inny psikus wykona, samemu biegać to się nie boję
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Nie mam zbyt duzego doswiadczenia w zawodach, szczegolnie oczipowanych, spodziewalem sie czipa w numerze. Oszukali!hassy pisze:P.S. przyszedłeś na linię startu z zamiarem biegu bez butów i bez własnego sznurowadła do czipa?
@smoła - Moja pipidowka przez ponad 30 lat bylo wroclawskie Sepolno, a od kilku miesiecy polnocny Ladek. Na Nocnym sie spotkamy, to zweryfikujesz, czy mnie znasz, czy jednak nie A ja do tego czasu zastanowie sie, czy tuptac go boso, czy dla odmiany zalozyc oglupiacze. 8-go biegne jeszcze jeden w Ladku, zdecydowanie w butach, wiec jak tam polamie 1:30 (hahahaaaa!) to do Nocnego bede mogl podejsc relaksacyjnie.