realista pisze:To ja trochę sprowadzę może komentujących na ziemię. P. Walerowicz czy też p. Olszewski, itp. nie są żadnymi amatorami. Trenują tyle samo, a nawet więcej co członkowie kadry, rywalizują na zawodach. Nazwijmy rzeczy po imieniu są pełną gębą wyczynowcami tyle, że... słabymi. Rozumiem, że można podniecać się wynikami rzędu 2:27 w maratonie, jeżeli ktoś ma problem, żeby ukończyć maraton, ale to są wyniki kobiece i to nawet nie z czołówki światowej, a raczej polskiej. Rozbieganie po 4:00 - 4:20 min? Przecież to właśnie tempo kobiet z rozbiegania. Takie osoby są potwierdzeniem tego, że takie życiówki to po prostu kwestia wprawy - a jak ktoś, jak sam przynaje, był za słaby na bardziej prestiżowe i konkurencyjne dystanse, to się przedłuża: długo = łatwo.
Rozumiem, że ta zabawa z goniącym samochodem może być efektowna (i rolę portalu w promocji tej zabawy), ale ludzie, właście sprawdziłem najlepsze wyniki w Polsce na 100 km (na dłuższych to nawet rekrody nie są notowane) i gro osób po drodze rozwaliłoby takie WingsForLife na treningu!
I proszę nie odbierać tego jako osobistej krytyki - gratuluję samozaparcia i osiągania własnych maleńkich szczytów. Tylko jak się dziwić sponsorom, że nie chcą wspomagać klasowych sportowców z klasami mistrzowskimi, mistrzowskimi międzynarodowymi, bijącymi na głowę opisywanych zawodników niby-amatorów, skoro bardziej promowani są blogerzy, moderzy, pseudo-trenerzy, truchtacze po schodach, everestach, pustyniach, górach, czy zwykli, przeciętni wynikowo wyczynowcy. Sponsor woli dać na kolesia, który co tydzień nasuwa jakieś biegi na 10 km po 33 min niż dziewczynę, która ma podobne wyniki. Znajduje to potem odzwierciedlenie w plebiscytach popularności, medialności. Określmy to jasno: to dziennikarze i sami biegacze nie potrafią docenić klasy zawodnika, to dlaczego sponsorzy mieliby to zrobić?
Drogi kolego Realisto patrząc czysto słownikowo wyczynowcem nazywa się kogoś kto zawodowo uprawia sport wyczynowy. W związku z powyższym tej definicji na pewno nie spełniam. Na życie zarabiam zarządzając dużym zakładem produkcyjnym i według opiniii jaką mam w tej branży jestem znacznie lepszym menadżerem niż biegaczem. Amator natomiast to:
1. osoba, która zajmuje się czymś dla przyjemności
2. osoba lubiąca coś
3. osoba wykonująca coś bez fachowego przygotowania
4. osoba chętna do nabycia czegoś
W tym przypadku można polemizować czy spełniam punkt trzeci, gdyż cały czas staram się pogłębiać swoją wiedzę na tematy dotyczące biegania i wiem już naprawdę sporo

. Pozostałe punkty pasują zarówno do mnie, jak i do zdecydowanej wiekszości czytelników tego portalu. Biegam bo lubię, biega bo jestem dzięki temu szczęśliwszy i zdrowszy. Biegam bo już nie muszę się wstydzić chodzić po plaży bez koszulki w obawie, że ludzie z Greenpeacu wrzucą mnie z powrotem do wody myląc z wielorybem
Widać autorzy słownika nie przewidzieli boomu biegowego w Polsce
Nie chciałbym, jednak abyśmy zeszli w tej dyskusji z sedna sprawy jakiej dotyczy ten artykuł, czyli promocji biegu ze szczytnym celem charytatywnym.Tu nie jest ważne ile przebiegnie Olszewski, czy Walerowicz tylko pomoc dla tych którzy pobiec nie mogą!!!
Chciałbym w tym miejscu złożyć zarówno Tobie, jak i wsztystkim biegaczom Zdrowych i Radosnych Świąt Wielkanocnych oraz spełnienia najsktrysztych marzeń.
Pozdrawiam,
Tomek Walerowicz