Bieganie a wilki w lesie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 lut 2015, 13:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja bym już nigdy więcej się tam nie pojawił Ogólnie to boję się psów, a o wilkach to już nawet nie wspomnę
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wilk - podobnie jak inne dzikie zwierzaki - jest niewspółmiernie, zdecydowanie, absolutnie, bezapelacyjnie, miażdżąco mniej zagrażający niż pies. Niekoniecznie zdziczały, może to być zwykły wredny burek, który wyleci z nieogrodzonego gospodarstwa, którego pilnuje jako swojego terytorium. Mimo, że gdyby się uparł to fizycznie byłby w stanie nas upolować bez większego trudu (skoro wataha poradzi sobie z jeleniem ważącym ze 2-3 razy więcej od biegacza i dużo szybszym i sprawniejszym od nas). Z dzikim zwierzęciem problem EWENTUALNIE BYWA, jeśli się do niego z własnej woli - lub mimochodem - zbliżymy na naprawdę niewielką odległość, a ono:
a) jest wściekłe;
b) broni młodych (niefortunnie znienacka znajdziesz się w mini odległości pomiędzy lochą a młodymi);
c) jest tylko pół-dzikie, przyzwyczajone do człowieka i kojarzy go z jedzeniem (nie samego człowieka, ale jego kanapki) - vide tatrzańskie czy rumuńskie misie;
d) poczuje się - co zwykle robimy świadomie - osaczone w miejscu, z którego nie ma wyjścia;
e) zostanie zranione i osaczone (niedawny wypadek myśliwego pod Warką, któremu ranny dzik rozerwał tętnicę udową, kiedy ten do niego podszedł)
Wszystkie pozostałe sytuacje kończą się ucieczką zwierzaka - zwykle zanim je zobaczysz, nawet patrząc przed siebie a nie w Endomondo czy na sznurówki.
1000 wilków w PL to szacunki znacznie przesadzone, o 1500 już nie mówiąc. Tak jak co poniektórzy ekolodzy mogą sztucznie zaniżać populację, tak myśliwi i leśnicy i rolnicy i samorządowcy mogą ją wyolbrzymiać. Kłopot polega też na rzetelnym monitoringu i dobrym policzeniu. Np. jest spora liczba "zabiegających" zza wschodnich i południowych granic. Rewir średniej wielkości watahy to nieraz dobrze ponad 100 km kwadratowych, wataha może zrobić w dobę dobrze ponad 20 km... więc możemy u siebie mieć krążących wilczych Słowaków, Ukraińców, Białorusinów.... Fachowcy parę lat temu oceniali liczbę na tuż poniżej 600 osobników i przez parę lat nie mogła ona wzrosnąć dwukrotnie.
Borsuk zwykle żeruje w nocy, więc widok o świcie to raczej nie wyjście na poranną przechadzkę, tylko niezdążenie na rano do domu Oprócz ew. jesieni dobra pora to np. czerwiec, kiedy noce są króciutkie i borsuki, żeby wyżywić siebie i małe, nieraz muszą żerować kiedy jeszcze/już jest jasno.
a) jest wściekłe;
b) broni młodych (niefortunnie znienacka znajdziesz się w mini odległości pomiędzy lochą a młodymi);
c) jest tylko pół-dzikie, przyzwyczajone do człowieka i kojarzy go z jedzeniem (nie samego człowieka, ale jego kanapki) - vide tatrzańskie czy rumuńskie misie;
d) poczuje się - co zwykle robimy świadomie - osaczone w miejscu, z którego nie ma wyjścia;
e) zostanie zranione i osaczone (niedawny wypadek myśliwego pod Warką, któremu ranny dzik rozerwał tętnicę udową, kiedy ten do niego podszedł)
Wszystkie pozostałe sytuacje kończą się ucieczką zwierzaka - zwykle zanim je zobaczysz, nawet patrząc przed siebie a nie w Endomondo czy na sznurówki.
1000 wilków w PL to szacunki znacznie przesadzone, o 1500 już nie mówiąc. Tak jak co poniektórzy ekolodzy mogą sztucznie zaniżać populację, tak myśliwi i leśnicy i rolnicy i samorządowcy mogą ją wyolbrzymiać. Kłopot polega też na rzetelnym monitoringu i dobrym policzeniu. Np. jest spora liczba "zabiegających" zza wschodnich i południowych granic. Rewir średniej wielkości watahy to nieraz dobrze ponad 100 km kwadratowych, wataha może zrobić w dobę dobrze ponad 20 km... więc możemy u siebie mieć krążących wilczych Słowaków, Ukraińców, Białorusinów.... Fachowcy parę lat temu oceniali liczbę na tuż poniżej 600 osobników i przez parę lat nie mogła ona wzrosnąć dwukrotnie.
Borsuk zwykle żeruje w nocy, więc widok o świcie to raczej nie wyjście na poranną przechadzkę, tylko niezdążenie na rano do domu Oprócz ew. jesieni dobra pora to np. czerwiec, kiedy noce są króciutkie i borsuki, żeby wyżywić siebie i małe, nieraz muszą żerować kiedy jeszcze/już jest jasno.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 887
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
to gdzie Ty mieszkasz? Gdzie to było?triple33 pisze:4 tygodnie temu przebiegł mi drogę wilk w odległości ok.30 m; było to na oświetlonym deptaku, uczęszczanym przez ludzi....
nie ma możliwości o pomyłce, dzień wcześniej widział go znajomy jadąc rowerem w tym samym miejscu a dzień po mnie biegnąca dziewczyna widziała trzy sztuki...
hej, ten link nie działa. Podaj prawidłowy.sumik pisze:-. Przyjmuje się, że zbliża się on już do możliwości granicznych 1400-1500 szt. http://www.senat.gov.pl/diariusz/wydarz ... 15-r-.html
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 02 lut 2016, 11:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
http://senat.gov.pl/aktualnosci/art,784 ... olsce.html
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przeczytałem. Ciekawe I widzę znajome nazwiska ludzi, którzy się na tym znają. Choć i między nimi nie ma zgody. Osobiście średnio przyjemnym zaskoczeniem dla mnie była wypowiedź przypisywana w tekście dyrektorowi IOP, prof. Okarmie, wywodzącemu się ze świata nauki (do Krakowa trafił z Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży, gdzie wciąż pracuje cytowany też Krzysztof Schmidt): Źródłem konfliktu są straty, jakie w związku z obecnością wilka ponoszą koła łowieckie. W modelu zaproponowanym przez prof. Henryka Okarmę myśliwi mieliby „aktywnie gospodarować” populacją wilków żyjących na wschód od Wisły. Wynikać może z tego, że niebawem miłośnik biegania po wschodniopolskich plenerach ze znacząco większym prawdopodobieństwem będzie wracał do domu z kulką w tyłku a nie ze śladami wilczych zębów
- kamilv
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 15 paź 2013, 19:31
- Życiówka na 10k: 43:53
- Życiówka w maratonie: 3:40:00
Hassy, dobrze prawisz
"Źródłem konfliktu są straty, jakie w związku z obecnością wilka ponoszą koła łowieckie. W modelu zaproponowanym przez prof. Henryka Okarmę myśliwi mieliby „aktywnie gospodarować” populacją wilków żyjących na wschód od Wisły."
Koła łowieckie chyba nie wypłacają z własnej kasy odszkodowań rolnikom?
źródło - Poradnik ochrony zwierząt hodowlanych przed wilkami
To chyba jedyne straty jakie ponoszą to że wilki, polując na zwierzynę łowną i ograniczając w naturalny sposób jej populację, odbierają im zabawę z odstrzału sanitarnego. Bez komentarza...
Oprócz cytowanego poradnika polecam książkę Shauna Ellisa "Żyjący z wilkami". Są różne metody chronienia zwierząt hodowlanych nie wymagające strzelania do wilków. Co by o nim nie sądzić, Shaun robi kawał dobrej roboty poznając życie wilków od wewnątrz i pozwalając nam je zrozumieć.
Co do wspomnianych "wrednych burków". Najgorsze co można zrobić to uciekać, wtedy jak w banku burek capnie za łydkę. Jak się nie wchodzi na teren którego burek pilnuje, a on dalej wydaje się agresywny, to czasem wystarczy z nim pokojowo zagadać. Jak to nie pomaga, to zwykle działa przyjęcie obronnej postawy, a potem udawane schylenie się po kamień albo kija z ziemi - 99% burków się wycofa. Do aktywnej samoobrony bym przeszedł naprawdę w ostateczności, bo za bardzo lubię burki
Niedawno z kumplem wypadło nam przekroczyć na rowerach autostradę w budowie, nie wszędzie dało się jechać więc czasem prowadziliśmy rowery. Była niedziela i pusto, od strony baraków budowlanych zaczęły się do nas zbliżać 2 psy, najwyraźniej pilnowały terenu, jeden mniejszy, drugi duży pitbullowaty. Ten duży wydawało mi się że zareaguje w zależności od tego co my zrobimy. Uspokoiłem kumpla że pogadam z psem. Przed ewentualnym przyjęciem postawy obronnej przyjąłem pokojową - przykucnąłem i wyciągnąłem rękę. Pies się zatrzymał kilka metrów ode mnie, popatrzył chwilę i przyjął pozycję sfinksa, czyli sygnał do zabawy. Potem spokojnie podszedł, przywitał się i nawet pozwolił się pogłaskać po brzuchu. Potem się przywitał z mocno zdziwionym i jeszcze trochę niepewnym kumplem
"Źródłem konfliktu są straty, jakie w związku z obecnością wilka ponoszą koła łowieckie. W modelu zaproponowanym przez prof. Henryka Okarmę myśliwi mieliby „aktywnie gospodarować” populacją wilków żyjących na wschód od Wisły."
Koła łowieckie chyba nie wypłacają z własnej kasy odszkodowań rolnikom?
źródło - Poradnik ochrony zwierząt hodowlanych przed wilkami
To chyba jedyne straty jakie ponoszą to że wilki, polując na zwierzynę łowną i ograniczając w naturalny sposób jej populację, odbierają im zabawę z odstrzału sanitarnego. Bez komentarza...
Oprócz cytowanego poradnika polecam książkę Shauna Ellisa "Żyjący z wilkami". Są różne metody chronienia zwierząt hodowlanych nie wymagające strzelania do wilków. Co by o nim nie sądzić, Shaun robi kawał dobrej roboty poznając życie wilków od wewnątrz i pozwalając nam je zrozumieć.
Co do wspomnianych "wrednych burków". Najgorsze co można zrobić to uciekać, wtedy jak w banku burek capnie za łydkę. Jak się nie wchodzi na teren którego burek pilnuje, a on dalej wydaje się agresywny, to czasem wystarczy z nim pokojowo zagadać. Jak to nie pomaga, to zwykle działa przyjęcie obronnej postawy, a potem udawane schylenie się po kamień albo kija z ziemi - 99% burków się wycofa. Do aktywnej samoobrony bym przeszedł naprawdę w ostateczności, bo za bardzo lubię burki
Niedawno z kumplem wypadło nam przekroczyć na rowerach autostradę w budowie, nie wszędzie dało się jechać więc czasem prowadziliśmy rowery. Była niedziela i pusto, od strony baraków budowlanych zaczęły się do nas zbliżać 2 psy, najwyraźniej pilnowały terenu, jeden mniejszy, drugi duży pitbullowaty. Ten duży wydawało mi się że zareaguje w zależności od tego co my zrobimy. Uspokoiłem kumpla że pogadam z psem. Przed ewentualnym przyjęciem postawy obronnej przyjąłem pokojową - przykucnąłem i wyciągnąłem rękę. Pies się zatrzymał kilka metrów ode mnie, popatrzył chwilę i przyjął pozycję sfinksa, czyli sygnał do zabawy. Potem spokojnie podszedł, przywitał się i nawet pozwolił się pogłaskać po brzuchu. Potem się przywitał z mocno zdziwionym i jeszcze trochę niepewnym kumplem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hehe, koleżka pitbullowaty nie był widać trenowany do radzenia sobie z osobnikiem, który kuca i wyciąga rękę, tylko z osobnikiem szybko oddalającym się z naręczem materiałów budowlanych "zorganizowanych" na placu budowy Miał przy Tobie dysonans poznawczy.
Wnioskuję, że masz sporo rozeznania w behawiorze różnych zwierzaków. A skoro z nimi gadasz... to może z Ciebie taki nasz Dr. Dolittle?
Lubię eufemizmy w stylu "aktywnego gospodarowania populacją" Są i inne przykłady: osoby idące ścieżką przyrodniczą wyznaczoną przez odpowiednie nadleśnictwo przez piękny rezerwat przy Górecku Kościelnym (Roztocze) mogli się - a zapewne wciąż mogą - delektować lekturą tablicy informacyjnej o krzyczącym tytule OCHRONA LASU PRZED ZWIERZYNĄ
I jeszcze wilcza autopoprawka. Zgłębiłem bardziej temat. Istotnie, obecne szacunki mówią o ok. 1000 osobników w kraju. Ten spory wzrost (wobec poprzednich 600-700 osobników) wynika nie tyle z dynamicznego rozrodu tylko raczej z przeprowadzenia solidniejszych badań populacji w zachodniej Polsce. Czyli tam się "nagle objawiły" te pi-razy-oko 3 setki Natomiast 1400-1500 to prognoza potencjału do rozwoju populacji wynikająca ze statystycznego modelowania i analizy występowania dogodnych dla tego gatunku siedlisk/obszarów.
Wnioskuję, że masz sporo rozeznania w behawiorze różnych zwierzaków. A skoro z nimi gadasz... to może z Ciebie taki nasz Dr. Dolittle?
Lubię eufemizmy w stylu "aktywnego gospodarowania populacją" Są i inne przykłady: osoby idące ścieżką przyrodniczą wyznaczoną przez odpowiednie nadleśnictwo przez piękny rezerwat przy Górecku Kościelnym (Roztocze) mogli się - a zapewne wciąż mogą - delektować lekturą tablicy informacyjnej o krzyczącym tytule OCHRONA LASU PRZED ZWIERZYNĄ
I jeszcze wilcza autopoprawka. Zgłębiłem bardziej temat. Istotnie, obecne szacunki mówią o ok. 1000 osobników w kraju. Ten spory wzrost (wobec poprzednich 600-700 osobników) wynika nie tyle z dynamicznego rozrodu tylko raczej z przeprowadzenia solidniejszych badań populacji w zachodniej Polsce. Czyli tam się "nagle objawiły" te pi-razy-oko 3 setki Natomiast 1400-1500 to prognoza potencjału do rozwoju populacji wynikająca ze statystycznego modelowania i analizy występowania dogodnych dla tego gatunku siedlisk/obszarów.
- kamilv
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 259
- Rejestracja: 15 paź 2013, 19:31
- Życiówka na 10k: 43:53
- Życiówka w maratonie: 3:40:00
Może po prostu zwierzaki wyczuwają że je lubię i też mnie lubią
Kiedyś jak byłem dzieciak to zupełnie nieszkodliwa psina mnie ugryzła w łydkę jak niepotrzebnie przed nią uciekałem na rowerze.
Podejrzewam że prawie wszystkie przypadki pogryzienia biegaczy są przez niepotrzebne uciekanie, niepotrzebną agresję albo inne negatywne sygnały wysyłane przez biegaczy i są do uniknięcia. Co oczywiście nie wyklucza ani nie umniejsza częstej winy właścicieli psów.
A to co pewnie nieprawidłowo nazywam "pozycją sfinksa" do zabawy to można znaleźć w guglowych zdjęciach pod "play bow".
Z potencjalnie agresywnymi psami metodą prób i błędów sobie wypracowałem, żeby dawać sygnały: lubię cię - nie mam złych zamiarów - chcę spokojnie odejść - ale lepiej dla ciebie żebyś mnie nie atakował. Na bieżąco w zależności od sytuacji z większym naciskiem na niektóre sygnały, i uważając żeby nie dawać sprzecznych sygnałów.
No i mnie sprowokowałeś żebym sobie usystematyzował to co zawsze robiłem intuicyjnie, ale może to mi albo komuś innemu się przyda...
Wracając do wilków i "aktywnego gospodarowania populacją"...
Znalazłem że "dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego obowiązany jest do wynagradzania szkód wyrządzonych (...) w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny (...)".
Na pewno nie odpowiada za szkody wyrządzone przez wilki, ponieważ: "Kwestie dotyczące szkód wyrządzonych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny usankcjonowano w prawie łowieckim, natomiast odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez bobry, rysie, wilki, żubry i niedźwiedzie została uregulowana w ustawie o ochronie przyrody."
Czyli tu myśliwi nie mają interesu w odstrzale wilków, a nawet wilki mogą im pomóc w regulowaniu populacji zwierząt powodujących szkody, za które odpowiada zarządca obwodu łowieckiego.
Nic też nie znalazłem o tym żeby myśliwi dostawali kasę za odstrzał saren czy jeleni. W niektórych przypadkach mogą być wynagradzani za odstrzał dzików, na które wilki polują dużo rzadziej niż np. na sarny i jelenie. Czyli wilki nie są dla nich praktycznie żadną konkurencją "o hajs", co najwyżej o "możliwość postrzelania sobie do zwierzyny". Pomijając żałosność tego argumentu, chyba lepiej żeby przyroda się w miarę możliwości sama regulowała, niż żeby musieli to robić myśliwi...
Kiedyś jak byłem dzieciak to zupełnie nieszkodliwa psina mnie ugryzła w łydkę jak niepotrzebnie przed nią uciekałem na rowerze.
Podejrzewam że prawie wszystkie przypadki pogryzienia biegaczy są przez niepotrzebne uciekanie, niepotrzebną agresję albo inne negatywne sygnały wysyłane przez biegaczy i są do uniknięcia. Co oczywiście nie wyklucza ani nie umniejsza częstej winy właścicieli psów.
A to co pewnie nieprawidłowo nazywam "pozycją sfinksa" do zabawy to można znaleźć w guglowych zdjęciach pod "play bow".
Z potencjalnie agresywnymi psami metodą prób i błędów sobie wypracowałem, żeby dawać sygnały: lubię cię - nie mam złych zamiarów - chcę spokojnie odejść - ale lepiej dla ciebie żebyś mnie nie atakował. Na bieżąco w zależności od sytuacji z większym naciskiem na niektóre sygnały, i uważając żeby nie dawać sprzecznych sygnałów.
No i mnie sprowokowałeś żebym sobie usystematyzował to co zawsze robiłem intuicyjnie, ale może to mi albo komuś innemu się przyda...
Wracając do wilków i "aktywnego gospodarowania populacją"...
Znalazłem że "dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego obowiązany jest do wynagradzania szkód wyrządzonych (...) w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny (...)".
Na pewno nie odpowiada za szkody wyrządzone przez wilki, ponieważ: "Kwestie dotyczące szkód wyrządzonych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny usankcjonowano w prawie łowieckim, natomiast odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez bobry, rysie, wilki, żubry i niedźwiedzie została uregulowana w ustawie o ochronie przyrody."
Czyli tu myśliwi nie mają interesu w odstrzale wilków, a nawet wilki mogą im pomóc w regulowaniu populacji zwierząt powodujących szkody, za które odpowiada zarządca obwodu łowieckiego.
Nic też nie znalazłem o tym żeby myśliwi dostawali kasę za odstrzał saren czy jeleni. W niektórych przypadkach mogą być wynagradzani za odstrzał dzików, na które wilki polują dużo rzadziej niż np. na sarny i jelenie. Czyli wilki nie są dla nich praktycznie żadną konkurencją "o hajs", co najwyżej o "możliwość postrzelania sobie do zwierzyny". Pomijając żałosność tego argumentu, chyba lepiej żeby przyroda się w miarę możliwości sama regulowała, niż żeby musieli to robić myśliwi...
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 02 lut 2016, 11:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wyjaśnijmy pewne rzeczy. Po pierwsze trwająca ingerencja człowieka w przyrodę, spowodowała takie zmiany, że samoregulacja nie wchodzi już w rachubę. Chyba liczysz na to, że epidemie zdziesiątkują populację ludzką, to możemy brać to pod uwagę. Jeśli uważasz, że nie powinniśmy ingerować w przyrodę, to zostawmy może szczury w spokoju
Odstrzały zwierzyny są narzucane na myśliwych przez nadleśnictwa. Nie wykonanie tych planów wiąże się z ogromnymi karami dla kół myśliwskich. Można powiedzieć, że to państwo określa wielkość odstrzałów, a myśliwi je tylko realizują. Dlaczego masz pretensje do myśliwych, a nie do rządzących ?
Upolowana i sprzedana zwierzyna, składki myśliwych, polowania tzw. dewizowe to są przychody koła łowieckiego. Z tych przychodów wypłacane są odszkodowania dla rolników.
1000 szt wilków było już w 2013 roku i to oficjalnie. Dziś mamy zdecydowanie więcej.
Teraz pytanie do Panów "mądralińskich" i proszę o konkretną odpowiedź. Co będzie jak populacja w Polsce przekroczy 1500 szt. i będzie ich np. za kilka lat 3000 szt.
Mam w pamięci podobne rozmowy jakie toczą się teraz o wilku, które toczyły się 20-25 lat temu na temat bobra. Przyroda to uregulowała ?
Odstrzały zwierzyny są narzucane na myśliwych przez nadleśnictwa. Nie wykonanie tych planów wiąże się z ogromnymi karami dla kół myśliwskich. Można powiedzieć, że to państwo określa wielkość odstrzałów, a myśliwi je tylko realizują. Dlaczego masz pretensje do myśliwych, a nie do rządzących ?
Upolowana i sprzedana zwierzyna, składki myśliwych, polowania tzw. dewizowe to są przychody koła łowieckiego. Z tych przychodów wypłacane są odszkodowania dla rolników.
1000 szt wilków było już w 2013 roku i to oficjalnie. Dziś mamy zdecydowanie więcej.
Teraz pytanie do Panów "mądralińskich" i proszę o konkretną odpowiedź. Co będzie jak populacja w Polsce przekroczy 1500 szt. i będzie ich np. za kilka lat 3000 szt.
Mam w pamięci podobne rozmowy jakie toczą się teraz o wilku, które toczyły się 20-25 lat temu na temat bobra. Przyroda to uregulowała ?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 281
- Rejestracja: 30 cze 2011, 15:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
Będzie wielki powód do radości.sumik pisze: Teraz pytanie do Panów "mądralińskich" i proszę o konkretną odpowiedź. Co będzie jak populacja w Polsce przekroczy 1500 szt...
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 02 lut 2016, 11:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
deepblue pisze:Będzie wielki powód do radości.sumik pisze: Teraz pytanie do Panów "mądralińskich" i proszę o konkretną odpowiedź. Co będzie jak populacja w Polsce przekroczy 1500 szt...
Tak, szczególnie wtedy kiedy wygłodniała wataha zaatakuje człowieka.
-
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 05 maja 2015, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Statystycznie na całym swiecie wilki zjadają rocznie ćwierć człowieka. A może pół.sumik pisze:
Tak, szczególnie wtedy kiedy wygłodniała wataha zaatakuje człowieka.
A serio - z kiedy pochodza ostatnie wiarygodne informacje o ataku watahy wilczej na człowieka?
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 02 lut 2016, 11:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bo ze względu na to, że są niebezpieczne ich liczebność w Europie została ograniczona. Ja mówię co będzie jak wilki zaczną głodować.łowca pisze:Statystycznie na całym swiecie wilki zjadają rocznie ćwierć człowieka. A może pół.sumik pisze:
Tak, szczególnie wtedy kiedy wygłodniała wataha zaatakuje człowieka.
A serio - z kiedy pochodza ostatnie wiarygodne informacje o ataku watahy wilczej na człowieka?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 281
- Rejestracja: 30 cze 2011, 15:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
Spędziłem wiele godzin z nadzieją zobaczenia wilka, często z ludźmi zawodowo zajmującymi się badaniem ich populacji. Uwierz mi, te zwierzęta uciekają od człowieka zanim ten je zobaczy. Ataki wilków na ludzi są tak samo prawdopodobne jak inwazja kosmitów z Marsa. Miłego dnia, nie masz się czego obawiać!sumik pisze:deepblue pisze:Będzie wielki powód do radości.sumik pisze: Teraz pytanie do Panów "mądralińskich" i proszę o konkretną odpowiedź. Co będzie jak populacja w Polsce przekroczy 1500 szt...
Tak, szczególnie wtedy kiedy wygłodniała wataha zaatakuje człowieka.