Kalenji -TUNING
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ej Jurek, ale nie sadź takich krzaków, że WYMUSZA. może ułatwiać, ale nic nie wymusza...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
We wnętrzu buta pod śródstopiem jest ciekawie zrobiony spadek. Nie ma tutaj płynnego przejścia pięta - śródstopie. Stojąc, jak lekko pochylisz się do przodu masz stopę od razu ustawioną na śródstopiu. Może powiem inaczej: Ciężko w tych butach jest biegać przez piętę, ale pewnie da się.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
W każdych da się biegać tak jak się chce - w jednych łatwiej w innych trudniej. Rzeczywiście w Zante łatwiej biegać ze śródstopia niż z pięty.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wystarczy nieco cofnąć tyłek, tak jakby się miało zamiar usiąść i od razu łatwiej biegać z pięty. Poza tym gdy się kombinuje ze wzmożoną pracą ekscentryczną pośladkowych w niskiej podporze, to też zaczyna się haczyć piętami. Stąd pomysł na ich ścinanie w butach, żeby ograniczać siły wsteczne wybijające z równowagi podczas biegu (noga jest zbyt gwałtownie dociążana daleko przed środkiem masy). Niestety to jest to samo, co zmniejszanie dropu. Piszę niestety, bo drop stał się bezmyślnym narzędziem marketingowym, czyli im mniejszy tym lepszy, bo bliższy naturalnemu bieganiu itp. pierdoły.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Najlepiej biega mi się w butach z dropem 6-10 mm. Nie rozumiem zatem mody na niskie dropy. Próbowałem biegania w butach 0-5 mm ale to mi nie pasuje.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Oczywiście, tutaj cały czas obowiązuje zasada co komu pasuje pod piętą, przynajmniej z moich dotychczasowych doświadczeń taki wniosek wynika. Sęk w tym, że jak zmuszam kogoś do niższej pracy, to wysoki drop zaczyna przeszkadzać. Przy czym zerowy drop wcale nie jest tu wartością graniczną, bo próbujemy również z ujemnym dropem, mierzonym na niedociążonym bucie.
Poza tym równie dobrze mógłbym napisać, że świetnie mi się biega z pięty, nie rozumiem zatem mody na śródstopie, albo najlepiej biega mi się w butach, nie rozumiem zatem mody na bosaka.
Poza tym równie dobrze mógłbym napisać, że świetnie mi się biega z pięty, nie rozumiem zatem mody na śródstopie, albo najlepiej biega mi się w butach, nie rozumiem zatem mody na bosaka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Jeśli chodzi o bieganie z pięty i na bosaka znam twoje zdanie, więc ... nie napiszesz
Po co przerabiać buty na ujemny drop? Czy nie lepszym ćwiczeniem na niskie zejście na nogę jest zwykłe bieganie po schodach?
Po co przerabiać buty na ujemny drop? Czy nie lepszym ćwiczeniem na niskie zejście na nogę jest zwykłe bieganie po schodach?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wszystko jest dobre, schody też. Chociażby dla samej głowy dobrze czasem sobie zmieniać ćwiczenia wzmacniające nogi. Nic jednak nie przygotuje lepiej do pracy ekscentrycznej jak praca ekscentryczna. Inaczej: najlepsze dla biegania jest bieganie. Z ćwiczeniami symulującymi bieg jest taki problem, że nie oddadzą częstotliwości doświadczanych przeciążeń. Można więc być super mocnym na schodach, a po biegu i tak zaznać zakwasów w czwórkach.
Ujemny drop to ryzykowna zabawa. Trzeba być wysportowanym, szczupłym i ostrożnym. Większości ludzi to więc nie dotyczy. Natomiast taka zmiana geometrii daje więcej czasu na przyziemienie, ale też rozciąga bardziej achillesa. Celem jest płynne i równoczesne zgięcie w stawach nogi podporowej. Dobrze to wychodzi z Keniolami. Oni od razu czują różnice, zwłaszcza gdy przesiadają się w moje przeróbki. Tylko, żeby docenić podobne zabiegi, to trzeba najpierw mieć wagę zbliżoną do nich i świetną ruchomość w stawać. No niestety, ale odleciałem trochę z moimi eksperymentami i dla amatorów mogą służyć raczej tylko jako pewna ciekawostka.
Ujemny drop to ryzykowna zabawa. Trzeba być wysportowanym, szczupłym i ostrożnym. Większości ludzi to więc nie dotyczy. Natomiast taka zmiana geometrii daje więcej czasu na przyziemienie, ale też rozciąga bardziej achillesa. Celem jest płynne i równoczesne zgięcie w stawach nogi podporowej. Dobrze to wychodzi z Keniolami. Oni od razu czują różnice, zwłaszcza gdy przesiadają się w moje przeróbki. Tylko, żeby docenić podobne zabiegi, to trzeba najpierw mieć wagę zbliżoną do nich i świetną ruchomość w stawać. No niestety, ale odleciałem trochę z moimi eksperymentami i dla amatorów mogą służyć raczej tylko jako pewna ciekawostka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Właśnie chciałem zwrócić na to uwagę. Do pewnych ćwiczeń trzeba spełniać warunki. Przede wszystkim - waga, staż itd. Samo bieganie po schodach może ugotować początkującego amatora i wykluczyć z treningu na dłuższy czas.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zgadza się. Wpisy dotyczące pracy nad ruchem i ćwiczeń wzmacniających kieruję do doświadczonych biegaczy. Zwłaszcza notujących stagnację, czy regres. W tym względzie jestem bardzo konsekwentny.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wracając do budżetowych butów,
dzisiaj w deku znalazłem takie coś.
Świetny surowiec do przeróbki i zdecydowanie lepszy jakościowo od ekidena. Zamierzam go lekko stuningować u doktora Zenona.
edit:
Adidas z deku
dzisiaj w deku znalazłem takie coś.
Świetny surowiec do przeróbki i zdecydowanie lepszy jakościowo od ekidena. Zamierzam go lekko stuningować u doktora Zenona.
edit:
Adidas z deku
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Da się jakoś domowym sposobem zmierzyć ruchomość stawów, żeby określić czy jest świetna, czy nie za bardzo świetna?yacool pisze: Tylko, żeby docenić podobne zabiegi, to trzeba najpierw mieć wagę zbliżoną do nich i świetną ruchomość w stawach.
No niestety, ale odleciałem trochę z moimi eksperymentami i dla amatorów mogą służyć raczej tylko jako pewna ciekawostka.
Z rękami sobie to potrafię jakoś wyobrazić, np. chwyt ręka-ręka za plecami, dociśnięcie ręki do podłogi podczas gdy reszta ciała
wykręca różne wygibasy itp. Ale co z np. stawem skokowym?
Przykładam dużą wagę do gibkości, sapię na jodze od jakiegoś czasu, poza tym w domu zawsze się wyginałem tu i ówdzie.
Chciałbym się więc dowiedzieć, czy jestem ruchomy, czy jeszcze niezbyt :>
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Joga co najwyżej łagodzi objawy, ale nie likwiduje przyczyn. Żaden czarny nie trenuje jogi i chyba nawet nie wie, co to takiego, a mimo to każdy z nich jest miękki i rozluźniony. Joga poprawia zakresy, ale nie uczy jak z nich korzystać, nie uczy rozluźnienia.
Do Kenii pojechałem na bardzo konkretny resercz. Polegał na obserwacji życia ludzi. Jak stoją, jak chodzą, jak poruszają kończynami podczas codziennych zajęć. Bieganie było najmniej ciekawym elementem tych obserwacji, bo z tym mamy większy lub mniejszy kontakt, oglądając choćby bogatą ofertę relacji z zawodów na yt.
Przepaść jaka istnieje pomiędzy nimi, a nami jest jeszcze większa niż nam się wydaje. To nie jest nawet kwestia wagi ciała, czy prędkości biegu, ale właśnie sposobu poruszania się. Nie każdy czarny jest szczupły, ale prawie każdy jest rozluźniony. To prawie dotyczy tych pod krawatami z Nairobi, co gnają na 8:00 rano do pracy, ale to już nie są prawdziwi Afrykanie, tylko pracownicy korporacyjni.
Kenijskie bieganie jest wypadkową, efektem ich sposobu poruszania się na co dzień. Ich ciała należą do nich. Nasze ciała do nas nie należą, bo są manifestacją stresu. Jeżeli przez większą część dnia człowiek jest zestresowany, to godzinna sesja jogi lub biegu niczego nie zmieni. Czarni nie biegają dla odstresowania się, bo stres leży poza ich doświadczeniem. Tymczasem dla nas bieganie dla odstresowania, odreagowania napięć dnia codziennego jest jednym z najpopularniejszych powodów, dla których wychodzimy pobiegać. Początkowo chodzi zazwyczaj o zbicie wagi, poprawę sylwetki i kondycji. Z czasem jednak odkrywamy w bieganiu jakąś ulgę dla psychiki. Niestety bieganie nie pomaga tak dobrze ciału jak pomaga psychice. Joga, masaż, bieganie, dobra fajeczka, czy drink pozwalają na doświadczanie przebłysków luzu jaki na co dzień mają czarni. Oni są bez przerwy rozluźnieni. To potrafi zirytować, naprawdę. Dlatego biały potrzebuje dużo czasu, żeby do nich się dostroić i nie wkurwiać na afrykańskie poczucie czasu, obowiązku, odpowiedzialności itp. filarów naszego sposobu życia.
Do Kenii pojechałem na bardzo konkretny resercz. Polegał na obserwacji życia ludzi. Jak stoją, jak chodzą, jak poruszają kończynami podczas codziennych zajęć. Bieganie było najmniej ciekawym elementem tych obserwacji, bo z tym mamy większy lub mniejszy kontakt, oglądając choćby bogatą ofertę relacji z zawodów na yt.
Przepaść jaka istnieje pomiędzy nimi, a nami jest jeszcze większa niż nam się wydaje. To nie jest nawet kwestia wagi ciała, czy prędkości biegu, ale właśnie sposobu poruszania się. Nie każdy czarny jest szczupły, ale prawie każdy jest rozluźniony. To prawie dotyczy tych pod krawatami z Nairobi, co gnają na 8:00 rano do pracy, ale to już nie są prawdziwi Afrykanie, tylko pracownicy korporacyjni.
Kenijskie bieganie jest wypadkową, efektem ich sposobu poruszania się na co dzień. Ich ciała należą do nich. Nasze ciała do nas nie należą, bo są manifestacją stresu. Jeżeli przez większą część dnia człowiek jest zestresowany, to godzinna sesja jogi lub biegu niczego nie zmieni. Czarni nie biegają dla odstresowania się, bo stres leży poza ich doświadczeniem. Tymczasem dla nas bieganie dla odstresowania, odreagowania napięć dnia codziennego jest jednym z najpopularniejszych powodów, dla których wychodzimy pobiegać. Początkowo chodzi zazwyczaj o zbicie wagi, poprawę sylwetki i kondycji. Z czasem jednak odkrywamy w bieganiu jakąś ulgę dla psychiki. Niestety bieganie nie pomaga tak dobrze ciału jak pomaga psychice. Joga, masaż, bieganie, dobra fajeczka, czy drink pozwalają na doświadczanie przebłysków luzu jaki na co dzień mają czarni. Oni są bez przerwy rozluźnieni. To potrafi zirytować, naprawdę. Dlatego biały potrzebuje dużo czasu, żeby do nich się dostroić i nie wkurwiać na afrykańskie poczucie czasu, obowiązku, odpowiedzialności itp. filarów naszego sposobu życia.
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Ok, to mam już jaki-taki pogląd :>
A czy ten luz czarnych jest dobry czy zły to już nie mnie decydować.
Byłem chwilkę w RPA, widziałem kilka ekip naprawiających drogę (jeden macha czerwoną szmatą
żeby ostrzec samochody, jeden dłubie szpadlem w jakiejś dziurze, dwunastu leży pod drzewem),
więc chyba momentami są zbyt luźni i odstresowani ;P
A czy ten luz czarnych jest dobry czy zły to już nie mnie decydować.
Byłem chwilkę w RPA, widziałem kilka ekip naprawiających drogę (jeden macha czerwoną szmatą
żeby ostrzec samochody, jeden dłubie szpadlem w jakiejś dziurze, dwunastu leży pod drzewem),
więc chyba momentami są zbyt luźni i odstresowani ;P
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!