Witam Was serdecznie :uuusmiech: (no dobra, tym razem nie tęskniliście

)
Nowości nie będzie jeśli powiem, że nie mało mam czasu na forum...

Ale tym razem udało się przeczytać chociaż Wasze ostatnie wpisy :uuusmiech:
Cieszę się bardzo, że biegacie :uuusmiech: :uuusmiech: :uuusmiech: A jeszcze bardziej z tego, że nie znalazłem u nikogo z Was problemów zdrowotnych :uuusmiech: :uuusmiech: :uuusmiech:
Ja biegam sobie systematycznie. Przedreptałem te kretowiny, potem bieg Powstania Warszawskiego, poleciałem też połówkę z Błonia do Borzęcina i z tego co pamiętam popełniłem życiówkę 1,44,50 dupy nie urywa, ale fajnie było. Teraz jestem po powrocie z Krynicy :uuusmiech: Oj działo się, oj działo :uuusmiech: Co za miejsce! Niesamowita atmosfera! Wspaniała organizacja! Przepiękne widoki! Co chwila jakiś start. Tu dekoracje, tu wykłady biegowe, no bajka po prostu. Widać, że to festiwalowe święto jest dla Nas! :uuusmiech:
Oczywiście moje plany było bardzo zachowawcze bo nigdy nie miałem zawodów trzy dni pod rząd! A założenia miałem takie;
W piątek pobiec sobie spokojnie wieczorną piątkę by być w formie na sobotnią dyszkę, a potem na niedzielnej połówce pobiec na tyle ile zostanie ze mnie z dnia poprzedniego

Wyszło oczywiście tak, że tą piątkę poleciałem jak pies spuszczony z łańcucha

No ale czasem tak bywa

Suma przewyższeń +-80m. W sobotę na dyszce po piątym kilometrze męczyłem się okropnie, ale koniec końców nabiegałem 46,09 więc nie było aż tak tragicznie, oczywiście wynik dupy nie urywa, bo trasa w całości prowadzi w dół! Ale podobno też trzeba było umiejętnie zbiegać. Nie mniej jednak na dzień dzisiejszy to wszystko co mogę zaoferować na dyszkę. jeszcze tego samego dnia po dekoracji poszliśmy pochodzić po górach, a, że je po prostu kocham to gdzieś miałem to, że byłem zmęczony i co chwila cieszyłem jape z przepięknych widoków! Wieczorkiem regeneracyjne piwko i dość zmęczony, ale szczęśliwy! kładę się spać...
W niedzielę wstaję rano na połówkę. O dość niezłym wyniku nie mogło być mowy, zwłaszcza, że jestem zmęczony... przy tym zapomniałem kupić sobie coś na śniadanie... a suma przewyższeń to coś około +- 240m. Miałem tylko dwa banany i dwa żele i to też zasługa mojej Małgosi, bo mój genialny mózg nawet oto by nie zadbał. Tak więc wychodząc z hotelu zjadłem po drodze banany a przed startem żel. Trasa do piątego kilometra płaska ale dalej zaczynają się owe +-240m. I tak do 17kilometra... Potem ostry zbieg w dół aż do samej mety. Połówkę kończę z czasem coś około 1,50...
Taka mała wzmianka, to pamiętacie może Michała Dachowskiego? tego który wyleczył mnie z kontuzji! :uuusmiech: Był na targach expo! A, że mnie bolało biodro :/ to nie omieszkałem Mu o tym powiedzieć. Powiedział, żebym przyszedł do Niego na stanowisko po sobotniej dyszce to zrobi sobie ze mnie fajną reklamę :/
Pamiętacie jak mnie gniótł? pamiętacie Jego terapię FDM? Wyglądało to mniej więcej tak , że gniótł mnie w bolące biodro i z uśmiechem na twarzy mówił bym krzyczał to zrobię Mu reklamę! Mam nawet zdjęcie! jak będę miał chwilkę to poproszę Małgosię by wrzuciła bo ja nie umnę!

No, czyli jak ktoś z Was tam był i słyszał jak ktoś krzyczał na targach to byłem właśnie ja!

Tak więc jeszcze małe sprostowanie, że niedzielną połówkę leciałem z potwornymi zakwasami po nagniataniu Michała, o bólu mięśniowym nie wspomnę...
Szczerze mówiąc nosiłem się z zamiarem zakończenia pisania o moim dreptaniu, ale miało tu do Was zajrzeć nawet po 3 miesiącach, tak wiec zostaję i będziecie się jeszcze ze mną męczyć
Następny wpis pewnie coś około 3 miesięcy
Trzymajcie się Kochani :uuusmiech:
Aha, już się nie boję Narodowego, choć dalej mnie prześladuje!