sobota, 12.09.2015
IV BIEG CHARYTATYWNY FUNDACJI TESCO
czas: 47:16
Od środy nie biegałem. Za to zażywałem nurofen i duże dawki vit. C. Pomogło. W piątek czułem się już nieźle ( za to mój synek złapał zapalenie ucha - ale przyjechał mi pokibicować na TESCO
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
). Pakiet odebrałem w piątek - był na wypasie. W przeciwieństwie do wielu biegów nie składał się tylko z makulatury
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
. Była pasta do zębów, izo, jakieś żelki, wafle, smyczki, zaje...sta koszulka, frotka na łapę, żel pod prysznic, jakieś ciach... No wypas!
Dzisiaj rano pobudka, toaleta, śniedanie i jazda na start. Było cieplej niż się spodziewałem, ale dało się żyć. Wiatr jak na warunki krakowskie i około-wiślane był jak dla mnie spoko
![:ble:](./images/smilies/ble.gif)
. Jeszcze szybka toaleta w galerii i na start. Po drodze spotkałem Sosika i Arqa. Ten pierwszy przegonił demony i złamał w końcu na zawodach 40 min, a AreQ... Kosmos. Na tak trudnej trasie zrobił życiówkę i był 7-my w open. Gratki chłopaki.
Pogadaliśmy chwilę, potem rozgrzewka i na start. Tym razem wystartowaliśmy punktualnie. Dobrze że ustawiłem się w miarę z przodu, bo nie musiałem się zbyt przepychać na dobiegu do kładki Bernatka. Od początku starałem się biec w granicach 4:30 - 4:34, tak jakbym biegł płaską dychę i próbował złamać 45 min. Było spoko. Do 4 km nawet się nieco hamowałem choć było parę lekkich wzniesień. Potem oczekiwanie na 5km, bo wiedziałem że zaraz potem nastąpi tak bardzo "oczekiwany" przez wszystkich podbieg. Tutaj skoncentrowałem się tylko na tym by nie podbić za bardzo tętna i by nie wypompować się całkowicie (jak kiedyś w Dobczycach). Zacząłem na tętnie 191 a u góry miałem 197 (trochę za dużo). Potem zbieg. Trudny bo bardzo stromy - taki agresywny. Nie jestem dobry w pokonywaniu takich trudności. Starałem się biec szybko i nieco też zbić tętno... Nie zbiłem. W końcu płasko i lecimy dalej. Dobiegamy do błoń, czyli jeszcze ok 3,5 km do mety a ja czuję że nie będzie lekko. I jest znacznik 7 km. Ciężko. Tu pojawiły się pierwsze poważne myśli o tym by zluzować i przejść w marsz. Odgoniłem je, ale wtedy ok 7,5 km pojawił się ból po prawymi żebrami. Kolka. Zacząłem coś tam uciskać i przez kolejne pół kilometra nie myślałem o "pierdołach" tylko chciałem się pozbyć bólu... Przeszło. Cały ten odcinek biegłem za jakimś chłopakiem i dziewczyną, którzy do tarli do mety parę sekund przede mną. Dobrze, że byli i biegli tak równo bo miałem motywację by przemieszczać się do przodu. Po tabliczce z napisem 8 km starałem się myśleć o wszystkim tylko nie o biegu.... Nogi były spoko ale tętno ocierało się o max (czyli wydolnościowo-oddechowo- byłem już na skraju). Tempo nieco siadło ale dalej biegliśmy w tej samej grupce 3-4 osób. W końcu nawrotka i ostatnia prosta - cały kilometr. Sekundy wlokły się w nieskończoność... Na ok. pół kilometra przed metą kolka zaatakowała ponownie. Mocne uciskanie. Chwila myślenie o czymś innym i jak podniosłem głowę zobaczyłem że moja "paczka" biegowa z ostatnich kilometrów nieco mi odjechała, ale za to meta się znacznie przybliżyła. Dobiegłem. Ło matko...!?!
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Nie miałem nawet sił by dojść po medal, ale w końcu tam dotarłem. Jeszcze parę chwil spoglądania na buty i słyszę, że jest na mecie moja żona i fotoreporterka w jednym... Po chwili widzę Arqa, Sosika i Mihumora. Oni już "wystygli" a ja wciąż łapałem rozpaczliwie oddech
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
Jeszcze kolejna pamiątkowa fotka (1-szą zrobiliśmy przed startem). Parę opinii na gorąco i to tyle.
Podsumowując wszystko. Na dzień dzisiejszy, gdybym to pobiegł jeszcze raz to nie zrobił bym tego szybciej. Jestem zadowolony, że powalczyłem ze sobą i się łatwo nie poddałem.
Poniżej parę cyferek:
# Dystans Tempo Puls śr. Puls maks.
1. 1km 000m 04:32 171 181
2. 1km 000m 04:34 181 185
3. 1km 000m 04:30 184 187
4. 1km 000m 04:37 188 192
5. 1km 000m 04:34 191 193
6. 1km 000m 05:44 194 197
7. 1km 000m 04:34 194 196
8. 1km 000m 04:45 196 198
9. 1km 000m 04:40 197 201
10. 1km 000m 04:37 200 202
11. 020m 04:10 200 200