Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
axe
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1210
Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
Życiówka na 10k: 46:42
Życiówka w maratonie: 3:56:58
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Aslan123 pisze:18 lat
176 wzrost
82 kg.

Cel - 12 kg.

Zmotywujcie..
Hmm...nie wiem, czy to będzie "motywujące", ale w wieku 18 lat i przy Twoim wzroście ważyłem 62kg...do 82kg doszedłem po 40ce, a teraz (43 lata) ważę jakieś 75kg (i też najchętniej zbiłbym to do 70ciu)...tak więc wiesz...jak taki stary dziad "może", to i Ty dasz radę ;-)))) Ale to sam musisz chcieć, nikt nad Toba z biczem nie stanie i Cię nie pogoni.

Powodzenia!

--
Axe
New Balance but biegowy
PrzemekM72
Wyga
Wyga
Posty: 106
Rejestracja: 25 sie 2014, 22:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Trzeci dzień drugiego tygodnia za mną :hejhej: Jutro przerwa, trzeba się wyspać przed nocką w samochodzie. Nie jest źle, dziś ostatni odcinek przedłużony do 5 minut i żyję. Jeszcze gdyby nie wczorajsze winko :bum:
Łydki trochę bolą, ale pocieszam się, że obie. Więc pewnie zmęczenie 43-letniego cielska programisty. Skróciłem krok, mniej walę piętami, chyba jest lepiej.
Teraz powrót do rzeczywistości i brak perspektyw na zanurze e w lodowatym Adriatyku po bieganiu. Ale będzie dobrze, jużi brakuje biegania gdy nie biegam.
Pozdrowienia dla wszystkich.
www.devdiaries.pl

Biegam (czasem) bez celu. Po prostu spodobało mi się.
Vault Dweller
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 189
Rejestracja: 07 sie 2015, 18:19
Życiówka na 10k: 39:30
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To i ja coś napiszę w temacie o grubasach %-)
W 2008/2009 zacząłem sobie biegać rekreacyjnie po lasach i dość szybko dobiłem do nawet dość dobrej kondycji - biegałem różne trasy zależnie od ilości wolnego czasu, pogody i chęci - typowo w przedziale od 8 do 24km, przy dobrej pogodzie śmigałem prawie codziennie (bywały tygodnie, że biegałem 7 x 20km), zimą trochę odpuszczałem. Udawało się tak przez jakieś 3 lata.
Potem w 2013 przyszła zmiana trybu pracy z częściowo fizycznej na bardziej siedzącą (branża IT) i drastyczny spadek ilości wolnego czasu, co odbiło się na tym, że biegałem coraz mniej, aż prawie do zupełnego zaniku. Nawet nie zauważyłem momentu jak masa zaczęła rosnąć (jak to mawia mój znajomy: się administruje - się rośnie) i tym sposobem z ~85-87kg dobiłem do 107 :bum:

Czerwona kontrolka zapaliła się dopiero w tym roku w maju, poziom stresu przekroczył mi dopuszczalne wartości i dla odstresowania zacząłem znów biegać, a tu się okazało że na wadze 107 a kondycja prawie znikła. :hahaha: Na szczęście okazało się, że jakieś opary dawnej kondycji jeszcze mi gdzieś zostały, bo przez pierwsze etapy powrotu do biegania przeszedłem bardzo szybko.
Pierwszy tydzień - zrobiłem parę tras po 2-4km ledwo człapiąc i z przerwami na marsz, w drugim tygodniu zacząłem od 3km ciągłego człapania po czym stopniowo przeszedłem do biegania 3+3 z krótką przerwą w środku. Dalej już poszło lepiej, biegałem po 6-8km, po trochę ponad 3 tygodniach zrezygnowałem z przerwy i wkrótce dałem radę testowo pyknąć 10km.
Na początku czerwca masa dalej była w czerwonym polu, 105kg. Przez miesiąc zrobiłem jakieś 270km, biegając prawie codziennie. Od razu mówię, że nie polecam takiej metody nikomu kto dokładnie nie wie co robi, a szczególnie osobom z masą ponad normą.

W lipcu trochę odpuściłem bieganie - regeneracja zaczęła nie nadążać, wyjąłem stary zardzewiały rower z garażu i śmignąłem trochę trasek po 20-40km. Kolarz ze mnie żaden, ale trasa ~40km rowerem okazała się nawet mniej męcząca niż 10km biegu, a licznik spalonych kalorii wskazywał bardzo ładnie, dzienny bilans wychodził mi taki, że nawet ciężko miałbym to przejeść gdybym chciał.

No i nadszedł sierpień, po 2 miesiącach dociągania dziurek w pasku od spodni wskoczyłem pierwszy raz na wagę a tu 93kg %-) Obyło się przy tym bez żadnej restrykcyjnej diety, po prostu zmniejszyłem dawkowanie browarów i przestałem żreć badziewie typu pączki albo jakieś słodkie bułki na drugie śniadanie, reszty praktycznie nie zmieniałem, poza tym że przykręciłem trochę kurek na białe pieczywo.

Teraz zobaczymy co dalej - w planach mam dobicie gdzieś do 85kg i dalej się zobaczy - jestem dość wysoki (186) i raczej genetycznie już mam taką budowę, że mniejsza masa raczej nie przystoi.
Póki co dalej sobie latam rekreacyjnie, ze względu na brak czasu na razie trasy po 6-8km, stopniowo obserwując wzrost średniej prędkości (aczkolwiek nie taki, jak bym chciał).
40+ na karku
Strava
PrzemekM72
Wyga
Wyga
Posty: 106
Rejestracja: 25 sie 2014, 22:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tak dla własnej motywacji... Ciągnę dalej. Wytrzymałość rośnie, kilogramy spadają (po drodze zatrucie), mięśnie pobolewają i przeszkadzają. Ale podsumowując, jest super :)
www.devdiaries.pl

Biegam (czasem) bez celu. Po prostu spodobało mi się.
Awatar użytkownika
Batman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 318
Rejestracja: 17 cze 2015, 17:01
Życiówka na 10k: 55:33
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Straduń

Nieprzeczytany post

Ja też sobie radzę. Ważę już tylko 28 kg za dużo :bum: W sobotę pierwszy bieg na 10 km (treningowy), za miesiąc pierwszy bieg oficjalny. Jest fajnie, gdy się biega. Gdy zaczynałem w czerwcu zazdrościłem tym, którzy potrafią przebiec 10 km bez przerwy :spoczko:
Jeśli to czyta ktoś, kto się zastanawia czy warto... WARTO :spoko:
START: 17.06.2015, 170 cm; 116,7 kg
było: 108 kg - 10 km w 65:24 (27.09.2015)
jest: 98 kg - 10 km w 55:33 (25.09.2016)
będzie: 80 kg - 10 km w 40 minut
-
Start II: 07.06.2021, 170 cm; 124 kg
-
Start III: 30.05.2023, 170 cm; 101 kg
[url=viewtopic.php?f=27&t=64998]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?f=28&t=64999]KOMENTARZE[/url]
PrzemekM72
Wyga
Wyga
Posty: 106
Rejestracja: 25 sie 2014, 22:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja 10km to na razie nawet na horyzoncie nie widzę :hej:, powoli zbliżam się do 5. Powolutku, co drugi dzień. Gdyby tak stare mięśnie i stawy poprawiały swój stan jak wytrzymałość :echech:
www.devdiaries.pl

Biegam (czasem) bez celu. Po prostu spodobało mi się.
keybi
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 38
Rejestracja: 16 lut 2015, 13:37
Życiówka na 10k: 1:07:47
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja też byłem grubasem. Zacząłem biegać w lutym 2014 roku, w latach 2000-2014 żadnego ruchu. Toczyłem się. Jak zacząłem biegać ważyłem 105 kilo przy 178 cm wzrostu. Zmotywował mnie mój synek, który poprosił abym wciągał brzuch jak przychodzę po niego do przedszkola, bo inni tatusiowie nie mają. Dzisiaj ważę 80 kilo i biegam tygodniowo około 40 km. Początki były straszne i jeżeli ktoś wam mówi, że na początku jest fajnie to KŁAMIE. Przez 3 miesiące bolały mnie łydki jakby ktoś mi je walił kijem basebolowym. Zaczynałem od 2 km dziennie 4 razy w tygodniu. Przetrwałem i kocham biegać oraz się ruszać, mam więcej energii na wszystko i optymistyczniej patrzę na świat.

PrzemekM72 - dla mnie na początku 10 km to była abstrakcja, powiedziałem sobie, że jak tyle przebiegnę to kupie sobie Garmina z GPSem i musiałem słowa dotrzymać mimo ogromnego wydatku finansowego :) Dasz radę. Pamiętam moją radość jak przebiegłem 5 km, to było piękne.
PrzemekM72
Wyga
Wyga
Posty: 106
Rejestracja: 25 sie 2014, 22:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

keybi pisze:Początki były straszne i jeżeli ktoś wam mówi, że na początku jest fajnie to KŁAMIE. Przez 3 miesiące bolały mnie łydki jakby ktoś mi je walił kijem basebolowym. Zaczynałem od 2 km dziennie 4 razy w tygodniu. Przetrwałem i kocham biegać oraz się ruszać, mam więcej energii na wszystko i optymistyczniej patrzę na świat.
Leje się ze mnie, łydki na początku bolą (pewnie słabo rozgrzewam). Ale to jest właśnie fajne. A najfajniejsza jest satysfakcja.
keybi pisze: PrzemekM72 - dla mnie na początku 10 km to była abstrakcja, powiedziałem sobie, że jak tyle przebiegnę to kupie sobie Garmina z GPSem i musiałem słowa dotrzymać mimo ogromnego wydatku finansowego :) Dasz radę. Pamiętam moją radość jak przebiegłem 5 km, to było piękne.
Pewnie, że dam. Nie ma innej możliwości. Na razie wsiąkłem. Ostatnio wracając z wdrożenia, stanąłem w szczerym polu, przebrałem się i te swoje marne 4km poszurałem. Wariat :hejhej:
Początek ma jeszcze jedną zaletę, często poprawiam rekordy :hahaha:
www.devdiaries.pl

Biegam (czasem) bez celu. Po prostu spodobało mi się.
mavocore
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 22 lip 2015, 10:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po prawie 5 miesiącach przygody z bieganiem przyszedł czas na małe podsumowanie i pochwalenie się wynikami.
Waga początkowa: 116 KG (nawet przy moich 198 cm wzrostu to waga dość duża)
Stan na dziś (tj. 11.09.2015r) - waga = 94 KG (więc całkiem ładnie)

Zaczynałem, tak jak pewnie większość, od truchtów, które z każdym kolejnym treningiem wydłużałem. Po miesiącu doszedłem do 45 minut ciągłego biegu.
Od czerwca biegam już regularnie, 4 razy w tygodniu, 45 minut (zacząłem wtedy pracę na tempem)
W sierpniu udało mi się osiągnąć pułap 5:10-5:20 minut na kilometr (tragedii chyba nie ma)

CEL, KTÓRY SOBIE ZAŁOŻYŁEM TO ZEJŚCIE DO WAGI 90 KG - WIĘC JUŻ PRAWIE SIĘ UDAŁO.

Waga teraz leci wolniej, ale się tym nie przejmuję, bo od lipca dorzuciłem trening na siłowi i widzę już rezultaty w wymiarach. Więc bardziej niż pewne, że wolniejszy spadek masy wiążę się z przyrostem masy mięśniowej.

CEL NUMER 2: Półmaraton w połowie października - więc mam teraz prawie 5 tygodni na wydłużenie dystansów i - mam nadzieję - ukończenie półmaratonu na lepszym niż ostatnie miejsce ;)
Bob
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 06 cze 2014, 09:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegam tez od kilku lat, zwykle 2-3 razy w tygodniu, po 8-12 km . Jestem leciwy (58 lat), wiem ze caly czas mam duża nadwagę ale od kilku lat nie ważę sie, żeby nie psuc sobie humoru.
Jem nie za duzo ale nie chudnę, wole uznac że to kiepski metabolizm a nie zla dieta (bo cwiczen fizycznych mam w sam raz, do biegania dochodzi silownia).
Najwiekszy efekt biegania-kondycja i dobre samopoczucie
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Bob pisze:Biegam tez od kilku lat, zwykle 2-3 razy w tygodniu, po 8-12 km . Jestem leciwy (58 lat), wiem ze caly czas mam duża nadwagę ale od kilku lat nie ważę sie, żeby nie psuc sobie humoru.
Jem nie za duzo ale nie chudnę, wole uznac że to kiepski metabolizm a nie zla dieta (bo cwiczen fizycznych mam w sam raz, do biegania dochodzi silownia).
Najwiekszy efekt biegania-kondycja i dobre samopoczucie

Jak się dobrze czujesz przy obecnym stanie rzeczy to ekstra :) W końcu o to właśnie chodzi, żeby żyło nam się lepiej, a to co robimy sprawiało nam frajdę :)
malroy
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 9
Rejestracja: 26 lip 2015, 22:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

z 115 na 90 kg w 128 dni i lecimy dalej.
Zbliżam się do 10km poniżej godziny, jak wybiegłem pierwszy raz 10 maja to zrobiłem jakieś 300 metrów i musiałem maszerować, płuca leżały przede mną ;)

bieganie rządzi
Smokun
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 22 paź 2007, 10:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Nieprzeczytany post

malroy pisze:z 115 na 90 kg w 128 dni i lecimy dalej.
Zbliżam się do 10km poniżej godziny, jak wybiegłem pierwszy raz 10 maja to zrobiłem jakieś 300 metrów i musiałem maszerować, płuca leżały przede mną ;)

bieganie rządzi
Super wynik. Tylko bieganie, czy jakaś dieta przy okazji?
Krzysiek
Ciągle wracam do biegania
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Smokun pisze: Super wynik. Tylko bieganie, czy jakaś dieta przy okazji?

Ogarnięcie menu to podstawa, aby gubić balast :)
malroy
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 9
Rejestracja: 26 lip 2015, 22:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tak jak mówisz, ogarnięcie menu to podstawa. Była totalna rewolucja i jest cały czas. Akurat u mnie dla niektórych może być ekstremum, bo jestem na diecie wegańskiej. Nie jem też cukru i przetworzonych, słoiczkowych produktów. Czuję się świetnie, wyniki lekarskie mam wzorowe i z treningu na trening lepsze wyniki.
ODPOWIEDZ