Myślałem, że szpilki zamiast agrafek to było jedyne niedopatrzenie (akurat zapomniałem zabrać swoich i jedna szpilka mi wypadła podczas rozgrzewki, na nawrocie widziałem zawodnika któremu odpadły dwie) ale z tym biegaczem dobiegającym do mety to rzeczywiście głupia wpadka - zwłaszcza, że już na pierwszej połówce był jakiś zawodnik biegnący kawałek za zamykającymi samochodami.
Pogoda - cóż... mogło być dużo gorzej (według prognoz miał padać śnieg). Wiatr był denerwujący ale nie zauważyłem w nim nic dziwnego, tylko na końcówce trochę mnie zaskoczył.
Nie oczekiwałem dobrego wyniku - byłem tydzień po chorobie, formę szykuję dopiero na Dębno. Plan minimum: zmieścić się w 1:30 choć miałem nadzieję, że uda się pobiec szybciej niż na debiucie w Bochni'02 (1:27:31). Wyszła niemal średnia arytmetyczna: 1:28:42. Wynik nieciekawy, choć nie widzę powodów do zmartwienia - i tak był to dla mnie start pomocniczy, rok temu było o 2.5 minuty gorzej ;) Za to jestem zadowolony ze sposobu, w jaki rozłożyłem siły: biegłem dość równo, w drugiej połowie lekko mocniej przycisnąłem ale to tylko skompensowało efekt narastającego zmęczenia, za 15 km rzeczywiście przyspieszyłem ale mniej niż oczekiwałem, nie miałem sił na ostry finisz.
Zdjęcia naszej grupy są na Pogaduchach:
http://www.bieganie.home.pl/cgi-bin/iko ... &start=140
Sławomir Stachniewicz.