bru, bardzo fajny filmik. nie wiem, czy wiesz, ale model był dzień po zimowy ultramaratonie karkonoskim i do każdego ujęcia zbierał się przez dwie minuty starając się nie myśleć o bólu
rolli - ja Wam niczego nie bronię, zresztą pisze o tym wyraźnie w co drugim poście.
adam - to jest uwagę do szerszego kontekstu wypowiedzi Rolliego i yacoola. jak wielokrotnie można było zaobserwować w wypowiedziach Rolliego, za biegacza uważa osobę trenująca bieganie dla poprawy wyników. Jak sam pisze w swoim podpisie, dla niego osoba biegająca w celu zdania egzaminów do np.,. szkoły wojskowej nie jest biegaczem. podobnie z osobami np. szykującymi się do maratonu, który chcą przebiec i już, ukończyć i tyle. Podobnie z Jackiem - zdążyłem go poznać w wielu rozmowach - ideałem jest jak najszybsze bieganie.
kiedy pisze o tym jako o "jedynej wartości" mam na myśli to, że dla nich i osób im podobnych jeżeli ktoś biega bez skupienia na byciu coraz szybszym, to nie jest biegaczem, podejście takiej osoby nie jest prawidłowe. Rolli użył określenia "ambicja" - otóż ja uważam, że bieganie bez nastawienia na poprawę wyników może być równie ambitne, co ściganie się na najwyższym poziomie.
po co ten wywód? ano po to, że wychodząc z mojego założenia oraz wychodząc z założenia np. Jacka dochodzimy do zupełnie innej oceny np. zjawiska biegania naturalnego. Jacek będzie je uważał za ślepą uliczkę albo wręcz błędny tor, ja postrzegam je za świetną drogę dla wielu osób. On ocenia sprawę z punktu widzenia innego rozumienia biegania, a swoje oceny przedstawia jako obiektywne, jedynie słuszne.
Od początku mojego udziału w dyskusji chodzi o to, żeby pokazać, iż przyjmując inne założenia możemy dojść do innych wniosków.
Nikomu niczego nie bronię i kibicuję Waszym wysiłkom biegania coraz szybciej. Zrozumcie jednak, że przynajmniej dla części biegaczy na tym bieganie się nie kończy, albo wręcz ten aspekt biegania jest nieistotny.