Nie wiem czy wiesz, ze dziecko jest chronione prawnie i nie ponosi nigdy winy. W tym wypadku, bez znaczenia jak reagują rodzice, zawsze, bez wyjątku, w wypadku z udziałem dzieci jest wina po stronie dorosłego.Katarina pisze:Taki obrazek: Błonia krakowskie, ciepły jesienny wieczór. Bezpiecznie? No chwila. TŁUM ludzi, rowerzystów (jest ścieżka), rolkarzy, biegaczy, jazgot ogólnie, ściemnia się. Bezpiecznie? Trzy mamy siedzą na ławeczce i plotkują w najlepsze, dwoje małych dzieci siedzi na środku! zatloczonej alejki. Mamunia trzeciego zachęca swoją pociechę do dołączenia do pozostałych. Bezpiecznie? Naprawdę to cały tłum ma uważać na dzieci a nie ich opiekunowie? Biegnę (bez słuchawek), tłum rozstepuje się i bum, niespodziewanka do wysokości kolan, refleks czasem przydaje się. Z muzyką czy bez tu bez znaczenia.saper pisze:No nie wiem. Chodnik powinien być miejscem dla dziecka raczej bezpiecznym i nie winiłbym rodziców. Nadzór był, a przecież nie można cały czas trzymać dziecka za rękę. Jak się mija dziecko, obojętnie czy samochodem, czy rowerem czy biegiem, czy chodem, to zawsze trzeba być przygotowanym na to że dziecko zawsze może zrobić coś niespodziewanego i trzeba na mijane dziecko po prostu uważać. Ale być może dlatego że jestem rodzicem to o takich rzeczach wiem i sądzę że inni ludzie też to powinni wiedzieć. My biegacze musimy jednak mieć na uwadze, że użytkujemy chodnik w sposób nieco nienaturalny (trochę jak rowerzyści) i prędkością stwarzamy sytuację większego zagrożenia - także w stosunku do dorosłych.Chuck Finley pisze:Oczywiscie nie mozna tu winic biegacza, a raczej rodzicow.
A propo muzyki i zagrożenia z tytułu niesłyszenia: co z nie(do)słyszącymi? Zakazać biegania po bieżni? To może kobietom zakazać od razu biegania w spódniczkach bo rozpraszają napiętych na wyniki?
Dlaczego tak jest, powinnaś sama wiedzieć.