-43:55 dosyć dawno na treningu,
-1:38:35 na półmaratonie Wrocławskim 2 tygodnie temu,
Wczoraj zrobiłem sobie rozbieganie pod maraton w celu sprawdzenia czy w ogóle jest sens brać go pod uwagę w tym roku - 30km w średnim tempie 5:40/km. Odczucia? Dosyć ciężko, ale też z mojego małego zaniedbania. Złe odżywianie podczas dnia + ledwo 0,3l wody na całą trasę swoje też zrobiły. I dzisiaj odczuwam ten dystans, ale to normalne raczej. :P
Nie nastawiam się na jakiś dobry czas w tym maratonie (byle poniżej 4h). Chcę go po prostu PRZEBIEC. Nie interesuje mnie marsz.
I teraz sedno tematu - przed maratonem chciałbym wystartować w kilku biegach:
-30 sierpnia 10km
-6 września 10km
-13 września maraton,
Z tym, że najbliższe 2 miesiące chcę poświęcić na przygotowywanie się do zejścia na ok. 42:30/10km na 30 sierpnia.
Czy odpuścić ten bieg 6 września? Jest on raczej tak opcjonalnie. Ewentualnie może przebiec go nie dla czasu, a na spokojnie jako zwykły trening?
Ile wybiegań powinienem zrobić minimum przed tym maratonem, aby przystosować choć trochę bardziej organizm do dłuższego biegu?
Podsumowując chcę przebiec maraton poniżej 4h bez specjalnego treningu(oprócz wybiegań), jednocześnie przygotowując się do biegu na 10km. Myślałem aby biegać raz na 3 tygodnie dystans 25-30km. Co wy na to? A może jakiś inny, złoty środek?
