Grubasy - tylko dla Was
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 mar 2015, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
No nie dogadamy się, ale może to i dobrze? Nudny byłby świat jeśli wszyscy mieliby takie samo zdanie
Nie mam pojęcia o jakie mity Ci chodzi, które propaguję? Czy o najnowsze wytyczne WHO na temat proporcji białka, tłuszczy i węgli w diecie? Czy może to, że ćwiczenia siłowe przy odchudzaniu pozwalają zminimalizować straty mięśniowe? A może to, że zbyt niska kaloryczność posiłków jest niezdrowa dla organizmu? A może to, że duży wysiłek powodujący obciążenia stawów jak bieganie, przy dużej nadwadze może powodować kontuzje?
Mitem jest, że nie można jeść po 20-tej, lub że zdrowe jest żucie gumy
Dla mnie dieta low carb nie jest dobra. Powtarzam... dla mnie Nie znam jej dokładnie, ale sam napisałeś, że mało węgli a sporo białka przyjmujesz. Najnowsze badania potwierdzają, że zbyt dużo białka w diecie, jest bardzo niezdrowe dla organizmu, dla nerek i jest rakotwórcze. Twoje zdrowie, Twój wybór.
I to nie jest mit, tylko najnowsze badania i najnowsze fakty Masz net, poczytaj, poszukaj. Wystarczy wpisać w przeglądarkę … „zbyt dużo białka w diecie”, „szkodliwe działanie białka” itp.
Najzdrowsze jest racjonalne, zdrowe żywienie, dostarczające organizmowi wszystkie składniki i mikroelementy. Zapewniające odpowiednią ilość kalorii… tak, ilość kalorii oblicza się indywidualnie, ale na 100% dorosły, zdrowy facet o wzroście ok. 180 cm, ćwiczący fizycznie nie ma zapotrzebowania 2000 kcal (nawet na redukcji).
A żeby chudnąć, wystarczy zachować odpowiedni deficyt kaloryczny. Niezbyt duży. I tyle
500 kcal mniej codziennie to 0,5 kg mnie w tygodniu na wadze. Najzdrowiej dla nas no i żeby uniknąć efektów jojo, jest chudnąć 0,5-0,8 kg na tydzień.
Nie ma co się spierać. Zapraszam na forum KFD do działu dieta. Je nie jestem specem. Tam są mózgi i geniusze dietetyczne
Powiem tylko, że ja jak stosowałem te 2000 kcal miałem przestój. Waga się zatrzymała i nic. Żona do mnie… „za dużo jesz, musisz mniej jeść”… i tak chciałem zrobić. A tam na forum… „człowieku! za niska kaloryczność, metabolizm Ci spowolnił, musisz więcej jeść!”… no i dali mi też parę rad na temat posiłków. Podniosłem kaloryczność… mimo, że rozum podpowiadał co innego… i szczęka mi opadła jak waga zaczęła po tygodniu lecieć w dół. A ćwiczeń kompletnie nie zmieniałem. cuda i dziwy
i tyle w tym temacie z mojej strony
Pozdrawiam
Nie mam pojęcia o jakie mity Ci chodzi, które propaguję? Czy o najnowsze wytyczne WHO na temat proporcji białka, tłuszczy i węgli w diecie? Czy może to, że ćwiczenia siłowe przy odchudzaniu pozwalają zminimalizować straty mięśniowe? A może to, że zbyt niska kaloryczność posiłków jest niezdrowa dla organizmu? A może to, że duży wysiłek powodujący obciążenia stawów jak bieganie, przy dużej nadwadze może powodować kontuzje?
Mitem jest, że nie można jeść po 20-tej, lub że zdrowe jest żucie gumy
Dla mnie dieta low carb nie jest dobra. Powtarzam... dla mnie Nie znam jej dokładnie, ale sam napisałeś, że mało węgli a sporo białka przyjmujesz. Najnowsze badania potwierdzają, że zbyt dużo białka w diecie, jest bardzo niezdrowe dla organizmu, dla nerek i jest rakotwórcze. Twoje zdrowie, Twój wybór.
I to nie jest mit, tylko najnowsze badania i najnowsze fakty Masz net, poczytaj, poszukaj. Wystarczy wpisać w przeglądarkę … „zbyt dużo białka w diecie”, „szkodliwe działanie białka” itp.
Najzdrowsze jest racjonalne, zdrowe żywienie, dostarczające organizmowi wszystkie składniki i mikroelementy. Zapewniające odpowiednią ilość kalorii… tak, ilość kalorii oblicza się indywidualnie, ale na 100% dorosły, zdrowy facet o wzroście ok. 180 cm, ćwiczący fizycznie nie ma zapotrzebowania 2000 kcal (nawet na redukcji).
A żeby chudnąć, wystarczy zachować odpowiedni deficyt kaloryczny. Niezbyt duży. I tyle
500 kcal mniej codziennie to 0,5 kg mnie w tygodniu na wadze. Najzdrowiej dla nas no i żeby uniknąć efektów jojo, jest chudnąć 0,5-0,8 kg na tydzień.
Nie ma co się spierać. Zapraszam na forum KFD do działu dieta. Je nie jestem specem. Tam są mózgi i geniusze dietetyczne
Powiem tylko, że ja jak stosowałem te 2000 kcal miałem przestój. Waga się zatrzymała i nic. Żona do mnie… „za dużo jesz, musisz mniej jeść”… i tak chciałem zrobić. A tam na forum… „człowieku! za niska kaloryczność, metabolizm Ci spowolnił, musisz więcej jeść!”… no i dali mi też parę rad na temat posiłków. Podniosłem kaloryczność… mimo, że rozum podpowiadał co innego… i szczęka mi opadła jak waga zaczęła po tygodniu lecieć w dół. A ćwiczeń kompletnie nie zmieniałem. cuda i dziwy
i tyle w tym temacie z mojej strony
Pozdrawiam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 28 kwie 2015, 20:07
- Życiówka na 10k: 45:39
- Życiówka w maratonie: brak
Ja do tej pory w 2 tyg zgubiłem ok 6kg. Najbardziej zależy mi na zrzuceniu "bandziora". Nie jest może najgorzej 173 cm/82 kg. Plan jest aby zejść poniżej 80kg i zgubić nadmiar tłuszczu. Nie obijam się więc będzie ok.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 376
- Rejestracja: 04 lut 2009, 10:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Piaseczusetts
W trzech wątkach to samo... dział reklamy gdzie indziejEstera77 pisze:Ja byłam mega grubasem Pamiętam, że ważna jest też motywacja i kiedy się odchudzałam to byłam zakochana w pewnym chłopaku. On mnie zmotywował i zaczęłam działać. Jeździłam codziennie 40 min na stepeku, piłam dużo wody, jadłam mniej i brałam tabletki na odchudzanie Raspberry Bio 5. Tak się złożyło, że schudłam 25 kg w 2,5 miesiąca i jestem z siebie dumna Polecam wszystkim dziewczynom, które chcą się odchudzić raz i porządnie
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 mar 2015, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
knoxville pisze:Ja do tej pory w 2 tyg zgubiłem ok 6kg. Najbardziej zależy mi na zrzuceniu "bandziora". Nie jest może najgorzej 173 cm/82 kg. Plan jest aby zejść poniżej 80kg i zgubić nadmiar tłuszczu. Nie obijam się więc będzie ok.
Z bandziorem jest największy problem. Na samym końcu idzie
Ja czasem mam wrażenie, że mi bandidas w ogóle nie spada... jak stoję bez koszulki przed lusterkiem ... i wtedy motywacja najbardziej leci
Ale wszyscy w koło uważają, że bardzo zmalał... no i jak ubiorę koszulkę to nie widać go. A kiedyś nawet luźne koszulki mocno wypychał.
Tak, że jednak zmalał. Do koszulki się już nadaje, ale jeszcze nie na plażę
Tak na marginesie. Wydawało mi się zawsze, że strefy tętna to jedna wielka ściema. Okazuje się jednak, że chyba coś w tym jest... przynajmniej w moim przypadku.
Wcześniej skakałem na skakance i spadała mi waga 0,5-0,7kg na tydzień. Tętno miałem przy tym przez cały trening w 2 strefie.
Teraz skakankę zamieniłem na bieganie... biegam tyle samo czasu. Tętno jest w 3 strefie... bardziej pod koniec 3 strefy. Waga od tego momentu spada mi 0,3-0,4 kg na tydzień.
Mimo to wolę biegać. Poza tym tętno powoli, ale cały czas spada, mimo, że tempo biegu z treningu na trening rośnie. No i zdziwiłem się ostatnio jak mierzyłem sobie tętno spoczynkowe po obudzeniu się i było 50
Kto wie, może dojdę do 40
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 25 kwie 2015, 20:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@knoxville
6 kg w dwa tygodnie? Strasznie dużo. Jeżeli początek redukcji to raczej woda, jeżeli już jakiś czas to lepiej zwolnić, bo prawdopodobnie głównie mięśnie.
Nie ma czegoś takiego jak zrzucenie samego bandziora Niestety to miejsce schodzi bardzo ciężko, szczególnie przy nieodpowiedniej diecie i aktywności fizycznej. Nie chcę was zasmucać, ale ''grubaski'' muszą zejść do bardzo niskich poziomów %bf, żeby bandzior wyglądał zadowalająco.
6 kg w dwa tygodnie? Strasznie dużo. Jeżeli początek redukcji to raczej woda, jeżeli już jakiś czas to lepiej zwolnić, bo prawdopodobnie głównie mięśnie.
Nie ma czegoś takiego jak zrzucenie samego bandziora Niestety to miejsce schodzi bardzo ciężko, szczególnie przy nieodpowiedniej diecie i aktywności fizycznej. Nie chcę was zasmucać, ale ''grubaski'' muszą zejść do bardzo niskich poziomów %bf, żeby bandzior wyglądał zadowalająco.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@danon: a to czytałeś?
http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=1548
Fajny artykuł. Może to kwestia, że ten trening ze skakanką był jednak trochę inny, mimo,że wychodziło średnię tętno niższe, to w praktyce jest on "bardziej intensywny" niż spokojny bieg. Niegdy nie skakałem na skakance, ale wyobrażam sobie, że to nie wygląda tak, że 30 minut skaczesz non stop, bo ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś dał tak radę. Zapewne to zestaw ćwiczeń, gdzie zmieniasz co jakiś czas "uklad", więc w praktyce to jest ćwiczenie + przerwa, itd. Dodatkowo u początkujących biegaczy standardowo tętno jest wysokie, więc może tu też jest jakieś "przekłamanie", gdy porównujesz to z ćwiczeniami na skakance (za jakiś czas przy biegu w tym samym tempie tętno będziesz miał niższe, a do skakanki już organizm "przyzwyczaiłeś"). Na koniec kwestia tego, że na początku waga leci szybciej, po jakimś czasie progres jest coraz mniejszy.
--
Axe
http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=1548
Fajny artykuł. Może to kwestia, że ten trening ze skakanką był jednak trochę inny, mimo,że wychodziło średnię tętno niższe, to w praktyce jest on "bardziej intensywny" niż spokojny bieg. Niegdy nie skakałem na skakance, ale wyobrażam sobie, że to nie wygląda tak, że 30 minut skaczesz non stop, bo ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś dał tak radę. Zapewne to zestaw ćwiczeń, gdzie zmieniasz co jakiś czas "uklad", więc w praktyce to jest ćwiczenie + przerwa, itd. Dodatkowo u początkujących biegaczy standardowo tętno jest wysokie, więc może tu też jest jakieś "przekłamanie", gdy porównujesz to z ćwiczeniami na skakance (za jakiś czas przy biegu w tym samym tempie tętno będziesz miał niższe, a do skakanki już organizm "przyzwyczaiłeś"). Na koniec kwestia tego, że na początku waga leci szybciej, po jakimś czasie progres jest coraz mniejszy.
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 25 kwie 2015, 20:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Polecam sprawdzić ćwiczenia na skakance bokserskie, a nie wymyślne figury
Skakankę można robić dwojako - zarówno w sposób interwałowy (szybsze skoki przeplatane spokojniejszymi), jak i spokojnymi ćwiczeniami. Jednak skakanka nie jest za bardzo polecana ''grubaskom'' z oczywistych względów.
Generalnie temat tętna bym zostawił. Przy odchudzaniu skupiłbym się na diecie oraz ćwiczeniach. Liczy się deficyt kalorii, a nie to, w jaki sposób konkretnie ćwiczymy. Co z tego, że interwały są bardziej ekonomiczne skoro są przeznaczone dla bardziej zaawansowanych?
Skakankę można robić dwojako - zarówno w sposób interwałowy (szybsze skoki przeplatane spokojniejszymi), jak i spokojnymi ćwiczeniami. Jednak skakanka nie jest za bardzo polecana ''grubaskom'' z oczywistych względów.
Generalnie temat tętna bym zostawił. Przy odchudzaniu skupiłbym się na diecie oraz ćwiczeniach. Liczy się deficyt kalorii, a nie to, w jaki sposób konkretnie ćwiczymy. Co z tego, że interwały są bardziej ekonomiczne skoro są przeznaczone dla bardziej zaawansowanych?
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 mar 2015, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
axe pisze:@danon: a to czytałeś?
http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=1548
Fajny artykuł. Może to kwestia, że ten trening ze skakanką był jednak trochę inny, mimo,że wychodziło średnię tętno niższe, to w praktyce jest on "bardziej intensywny" niż spokojny bieg. Niegdy nie skakałem na skakance, ale wyobrażam sobie, że to nie wygląda tak, że 30 minut skaczesz non stop, bo ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś dał tak radę. Zapewne to zestaw ćwiczeń, gdzie zmieniasz co jakiś czas "uklad", więc w praktyce to jest ćwiczenie + przerwa, itd. Dodatkowo u początkujących biegaczy standardowo tętno jest wysokie, więc może tu też jest jakieś "przekłamanie", gdy porównujesz to z ćwiczeniami na skakance (za jakiś czas przy biegu w tym samym tempie tętno będziesz miał niższe, a do skakanki już organizm "przyzwyczaiłeś"). Na koniec kwestia tego, że na początku waga leci szybciej, po jakimś czasie progres jest coraz mniejszy.
--
Axe
Dokładnie wczoraj trafiłem na ten artykuł. Jednym słowem moja teoria poszła w las
Pewnie macie rację, że co innego wpływało na to, że tak chudłem. Do tej pory od grudnia już 17 kg poszło... pewnie teraz jest po prostu już trudniej i coraz trudniej będzie.
A co do skakanki, to nie robiłem jakiś ćwiczeń czy wymyślnych figur. Nie skakałem też tak jak bokserzy... bo oni nieźle zapierniczają
Ja skakałem rekreacyjnie, na palcach, skacząc nogami na przemian (nie na baczność)... ale przez 45 minut. Tylko do tych 45 minut dochodziłem przez 2 miesiące . Na początku tylko parę minut dawałem radę skakać a i tak łydki na drugi dzień tak napierniczały, że ledwo chodziłem.
Dzięki temu skakaniu strasznie mi się łydki wzmocniły. Twarde jak stal. Nigdy tak wyrobionych łydek nie miałem. Nie ważne ile bym biegał czy chodził, i nie ważne jak szybko, piszczele i łydki nigdy mnie nie bolą. Ledwo się rozgrzewają .
Gorzej jest z udami. Czasami odczuwam w nich słabość przy bieganiu. I to jest na razie mój najsłabszy element nóg.
Nie wiem jednak czy będę mógł dalej biegać
Od dawna mam zaburzenia rytmu serca. Są to takie kołatania... jakby serce pracowało równo i chwila przerwy, jakby więcej krwi nabierało, potem następuje jakby większy wyrzut i znów normalnie... bum bum bum.... BUM bum bum itd.
Ta przerwa trwa jakieś 0,5 sekundy... w każdym razie krótko.
Byłem z tym u kardiologa. Miałem chyba wszystkie możliwe badania robione... test wysiłkowy, holter, usg, ekg.
Lekarz powiedział, że te zaburzenia rytmu nie zagrażają życiu i nie muszę tego leczyć ani zadnych tabletek na to brać. Ale jeśli mi to przeszkadza (czasem w nocy jak serce zakołatało to się człowiek potrafił przebudzić) to mogę brać leki, które mi on przypisał. Ale jeśli już zacznę brać to muszę je brać zawsze.
Mi to kołatanie nie przeszkadzało i nie brałem ich. Z czasem przestałem to odczuwać... jedynie ciśnieniomierz czasami mi o tych zaburzeniach przypominał.
Odkąd zacząłem ćwiczyć w grudniu te zaburzenia przestały się pojawiać. Nawet przykładając palca do tętnicy nie czułem tych zmian. Ciśnieniomierz też nic nie wykrywał. Było super.
No i teraz klops. Zacząłem biegać jakiś miesiąc temu. Nie wiem, czy to z tego biegania. A może wina jajek... praktycznie odkąd zacząłem biegać, zacząłem też jeść jajka (jedno dziennie)... bo gdzieś wyczytałem, że jajka jednak tak nie szkodzą, a że lubię jajka zacząłem częściej je jeść.
A może to z powodu tej tabaty? Zacząłem ćwiczyć tabatę trochę wcześniej przed bieganiem.
No nie wiem, co jest powodem ale...
Co raz częściej odczuwam kołatania. i to dosyć mocne. W dni, w które biegam nie mam zaburzeń (biegam skoro świt) ale na drugi dzień zaczynąją się one
Druga sprawa to zaczynam odczuwać ucisk w tętnicach szyjnych przy schylaniu się. Kurcze, tego nie miałem odkąd zacząłem ćwiczyć. Gdzieś po miesiącu przestałem takie coś odczuwać. Wcześniej jak nie ćwiczyłem i byłem te 17 kg grubszy to owszem odczuwałem ciśnienie w tętnicach szyjnych przy schylaniu się.
Nie wiem już sam. Może to jednak to, że przy wysokim tętnie biegam? Ale już jest coraz lepiej. Jak zaczynałem tętno średnie miałem 156 a maksymalne 166. Caly czas to spada. Teraz mam średnie 146 a maksymalne 154.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
No z tym kołataniem, czy ciśnieniem w tetnicach szyjnych to raczej musiałbyś znow poradzic się lekarza...zawsze jest tez opcja, że...za bardzo nagle wsłuchujesz się w siebie i nagle znajdujesz jakies negatywne objawy...wiesz...taka lekka hipochondria? Bez obrazy...po prostu piszesz, że lekarz juz coś tam badał i nie powinno to przeszkadzać, więc może "szukasz dziury w calym"?
Ja 146 średnie tętno to miałem przy naprawde wolnych wybieganiach (a od pól roku po prostu przestałem w ogóle zakładać pulsometr :))
--
Axe
Ja 146 średnie tętno to miałem przy naprawde wolnych wybieganiach (a od pól roku po prostu przestałem w ogóle zakładać pulsometr :))
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 25 kwie 2015, 20:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja jednak stawiałbym na tabatę - oczywiście nie wiem jak ją robisz i przydałoby się więcej szczegółów, bo to jednak dość zaawansowane ćwiczenie. Jednak kiedy ja miałem etap z tabatą to też miałem różne zjazdy po niej
To nie jest ćwiczenie dla każdego. Lepsze są HIIT lub inne, mniej intensywne. Ogólnie biegaj po prostu - może trochę zwolnij i tyle.
Jeżeli chodzi o jajka to one w ogóle nie szkodzą, jednak 1 (słownie: JEDNO, czyli ok. 80g) w żaden sposób nie powinno wpłynąć na Twoje samopoczucie. Kiedyś miałem etap diety zbilansowanej i żeby dobić białko jadałem ok. 6-7 jaj dziennie. I żyję. Generalnie nic z umiarem nie szkodzi (a nawet 6 jaj to umiar).
To nie jest ćwiczenie dla każdego. Lepsze są HIIT lub inne, mniej intensywne. Ogólnie biegaj po prostu - może trochę zwolnij i tyle.
Jeżeli chodzi o jajka to one w ogóle nie szkodzą, jednak 1 (słownie: JEDNO, czyli ok. 80g) w żaden sposób nie powinno wpłynąć na Twoje samopoczucie. Kiedyś miałem etap diety zbilansowanej i żeby dobić białko jadałem ok. 6-7 jaj dziennie. I żyję. Generalnie nic z umiarem nie szkodzi (a nawet 6 jaj to umiar).
-
- Wyga
- Posty: 89
- Rejestracja: 05 mar 2015, 21:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Chyba macie Panowie rację. Trochę hipochondryczę.
Przeczytałem artykuł, że sportowcy (biegacze, maratończycy) umierają z powodu serca czasem podczas maratonu i od razu zacząłem sam patrzeć na siebie pod tym kątem.
Kiedyś (jak miałem dwadzieścia parę lat) miałem problem z oddaniem moczu, bardzo słaby strumień i duże problemy. Na drugi dzień zupełnie mnie zablokowało. Pierwsza myśl? Mam raka prostaty Od razu zacząłem mieć wrażenie, że mam powiększone węzły chłonne i bóle... no tak, przeżuty już są.
Spakowałem się (szczoteczka, ręcznik i piżama) i pojechałem do szpitala.
Okazało się, ze to było tylko zapalenie pęcherza moczowego
Czasami jak za dużo poczytam to potem mi głupoty po głowie chodzą i wszystko pod siebie odbieram. Na szczęście rzadko się to zdarza.
Tak sobie myślę, ze te zaburzenia, które teraz częściej odczuwam mogą być też spowodowane jakimś brakiem mikroelementów.
Bo... piję ok. 2 litry dziennie ale 1 litr to kawa, 0,5 litra sok z grapefruita i 0,5 litra zielona herbata. Jedynie po treningu piję 0,5 litra wody mineralnej.
To może być spowodowane jakimś brakiem mikroelementów. Zwłaszcza, że na przykład dzisiaj odczuwałem duże zaburzenia rytmu w pracy (po kawie), a po powrocie do domu już żadnych zaburzeń nie odczuwałem ani nie odczuwam. Wcześniej (styczeń, luty i połowę marca) brałem też zestaw witamin i mikroelementów dla mężczyzn. Może jakieś braki w potasie mam? Z tego, co pamiętam to chyba kawa wypłukuje potas?
A może to być też wywołane po prostu z przemęczenia i małej ilości snu. Bo z powodu braku czasu biegam rano, przed pracą. Wstaję o 4.40 (maks o 5) a chodzę spać o 23. Zanim zasnę z 15 minut mija.
Na razie nie będę panikował. Postaram się dłużej spać, więcej wody mineralnej pić... ewentualnie jakiś zestaw centrum brać. No i ograniczyć kawę.
To może też być tabata... jeśli te zmiany, które wyżej opisałem nie pomogą to ograniczę lub zrezygnuję z tabaty.
Ogólnie tabatę robię na nogi, z przysiadów. Do odliczania używam aplikacji Hard Fox. Robię około 25 przysiadów podczas sesji 20 sekundowej, potem przerwa i tak na zmianę przez 4 minuty. Wcześniej rozgrzewka, po tabacie rozciąganie. Tabatę robię na wieczór przed bieganiem. Na przykład o godzinie 18 tabata a na drugi dzień o 5.30 zaczynam bieg. Ogólnie tabata pomaga mi przy bieganiu, czuję większą moc w udach. Jak zrobiłem sobie tydzień przerwy bez tabaty, to ciężko się biegało. Nogi (w udach) były słabawe.
Dziwne jest jednak to, że podczas tabaty moje tętno osiąga maks 147... mniej niż przy bieganiu. Mimo, że podczas biegu nie czuję się strasznie zmęczony, a po tabacie zdycham i naprawdę nie jestem w stanie zrobić więcej niż te 25 przysiadów podczas 20 sekund.
Przeczytałem artykuł, że sportowcy (biegacze, maratończycy) umierają z powodu serca czasem podczas maratonu i od razu zacząłem sam patrzeć na siebie pod tym kątem.
Kiedyś (jak miałem dwadzieścia parę lat) miałem problem z oddaniem moczu, bardzo słaby strumień i duże problemy. Na drugi dzień zupełnie mnie zablokowało. Pierwsza myśl? Mam raka prostaty Od razu zacząłem mieć wrażenie, że mam powiększone węzły chłonne i bóle... no tak, przeżuty już są.
Spakowałem się (szczoteczka, ręcznik i piżama) i pojechałem do szpitala.
Okazało się, ze to było tylko zapalenie pęcherza moczowego
Czasami jak za dużo poczytam to potem mi głupoty po głowie chodzą i wszystko pod siebie odbieram. Na szczęście rzadko się to zdarza.
Tak sobie myślę, ze te zaburzenia, które teraz częściej odczuwam mogą być też spowodowane jakimś brakiem mikroelementów.
Bo... piję ok. 2 litry dziennie ale 1 litr to kawa, 0,5 litra sok z grapefruita i 0,5 litra zielona herbata. Jedynie po treningu piję 0,5 litra wody mineralnej.
To może być spowodowane jakimś brakiem mikroelementów. Zwłaszcza, że na przykład dzisiaj odczuwałem duże zaburzenia rytmu w pracy (po kawie), a po powrocie do domu już żadnych zaburzeń nie odczuwałem ani nie odczuwam. Wcześniej (styczeń, luty i połowę marca) brałem też zestaw witamin i mikroelementów dla mężczyzn. Może jakieś braki w potasie mam? Z tego, co pamiętam to chyba kawa wypłukuje potas?
A może to być też wywołane po prostu z przemęczenia i małej ilości snu. Bo z powodu braku czasu biegam rano, przed pracą. Wstaję o 4.40 (maks o 5) a chodzę spać o 23. Zanim zasnę z 15 minut mija.
Na razie nie będę panikował. Postaram się dłużej spać, więcej wody mineralnej pić... ewentualnie jakiś zestaw centrum brać. No i ograniczyć kawę.
To może też być tabata... jeśli te zmiany, które wyżej opisałem nie pomogą to ograniczę lub zrezygnuję z tabaty.
Ogólnie tabatę robię na nogi, z przysiadów. Do odliczania używam aplikacji Hard Fox. Robię około 25 przysiadów podczas sesji 20 sekundowej, potem przerwa i tak na zmianę przez 4 minuty. Wcześniej rozgrzewka, po tabacie rozciąganie. Tabatę robię na wieczór przed bieganiem. Na przykład o godzinie 18 tabata a na drugi dzień o 5.30 zaczynam bieg. Ogólnie tabata pomaga mi przy bieganiu, czuję większą moc w udach. Jak zrobiłem sobie tydzień przerwy bez tabaty, to ciężko się biegało. Nogi (w udach) były słabawe.
Dziwne jest jednak to, że podczas tabaty moje tętno osiąga maks 147... mniej niż przy bieganiu. Mimo, że podczas biegu nie czuję się strasznie zmęczony, a po tabacie zdycham i naprawdę nie jestem w stanie zrobić więcej niż te 25 przysiadów podczas 20 sekund.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Jak chodzi o kawę, to też pijam dużo...wypłukuje potas oraz m.in. magnez i to chyba warto sobie suplementować (alkohol też go wypłukuje ;-))))...szczególnie, że o ile pamiętam, to braki magnezu mogą powodować skurcze mięśni. Tak więc woda mineralna wskazana, zresztą do nawodnienia po treningu też zalecają raczej mocno zmineralizowaną wodę. Potasu nie uzupełniam, ale jem dużo pomidorów, a to dobre jego źródło. Oczywiście łykanie garści tabletek/suplementów to też nie najlepsza opcja, wszędzie trzeba zachowac umiar.
Z tego co piszesz faktycznie masz skłonności do hipochondrii ;-)) Tak więc: mniej kombinowania, więcej biegania...o ile Twój nick nei kłamie, to jesteś rok młodszy ode mnie i uwierz, w tym wieku jeszcze się nie umiera ;-))))
P.S. A z tymi zawałami podczas maratonu, to pojedyncze przypadki...generalnie organizm ma wiele sposobów, by skutecznie powiedzieć Ci, że coś mu się nei podoba, zanim człowiek padnie na serce na zawodach ;-))
--
Axe
Z tego co piszesz faktycznie masz skłonności do hipochondrii ;-)) Tak więc: mniej kombinowania, więcej biegania...o ile Twój nick nei kłamie, to jesteś rok młodszy ode mnie i uwierz, w tym wieku jeszcze się nie umiera ;-))))
P.S. A z tymi zawałami podczas maratonu, to pojedyncze przypadki...generalnie organizm ma wiele sposobów, by skutecznie powiedzieć Ci, że coś mu się nei podoba, zanim człowiek padnie na serce na zawodach ;-))
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 25 kwie 2015, 20:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tabata nie jest ani lekka ani przyjemna. Generalnie nie polecam Lepiej zamienić jeden bieg na interwały. Zdrowsze i mniej obciążające.
Z tym piciem to chłopaki przeginacie - 2 litry + kawa? To nic. Napinka, że ktoś nie trzyma diety lub je za mało, a pijecie 2 litry?
2,5 - 3 litry powinno się pic, bez uprawiania żadnej aktywności. Ja pijam ok. 4-5 litrów i jest ok.
Z tym piciem to chłopaki przeginacie - 2 litry + kawa? To nic. Napinka, że ktoś nie trzyma diety lub je za mało, a pijecie 2 litry?
2,5 - 3 litry powinno się pic, bez uprawiania żadnej aktywności. Ja pijam ok. 4-5 litrów i jest ok.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
jeny, jak już odpuścicie jedną bzdurę, to pojawia się następna.
owcash, zapotrzebowanie na wodę również jest sprawa indywidualną. poza tym woda jest w pożywieniu, więc przyjmujesz jej dziennie dużo więcej, niż wypijasz.
wmawianie, że każdy biegacz potrzebuje więcej niż 3l dziennie jest niepoważne.
owcash, zapotrzebowanie na wodę również jest sprawa indywidualną. poza tym woda jest w pożywieniu, więc przyjmujesz jej dziennie dużo więcej, niż wypijasz.
wmawianie, że każdy biegacz potrzebuje więcej niż 3l dziennie jest niepoważne.
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 25 kwie 2015, 20:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oczywiście, że każdy jest indywidualny i każdy organizm Jednak wypijanie 2 litrów to jest bardzo niska wartość.
Również nigdzie nie napisałem, że każdy biegacz potrzebuje ponad 3 l - więc trochę przesadzasz.
Również nigdzie nie napisałem, że każdy biegacz potrzebuje ponad 3 l - więc trochę przesadzasz.