Krzychu M- komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

panucci10
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4809
Rejestracja: 07 lip 2011, 20:51
Życiówka na 10k: 00:40:08
Życiówka w maratonie: 03:15:19
Lokalizacja: Niepołomice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W dzisiejszym starcie widzę same pozytywy:
mam nadzieje że to był żart :bum:
Wg mnie popełniłeś strasznie dużo błędów w pozornie łatwym biegu, no po prostu amatorka totalna :hejhej:
Nie będe głaskał i pocieszał, napisze to co myśle więc się nie obraź :hej: :bum:
Miałeś konkretny plan na ten bieg "95% mocy i przedział 40:15-40:30"! A Ty lecisz jak byś myślał że zrobiłeś plan 18tyg pod dyszke na 39min a nie co dopiero wyszedł z kontuzji! Czysta głupota! Rozumiem, poniosło Cie na pierwszym km ale co się działo w głowie na pozostałych km? Euforia? Czy co? Uważam że przy taktyce jaką wymyśliłeś przed startem 41min było spokojnie w twoim zasięgu i mięśniowym i wydolnościowym, ale Ty uważałeś ten czas za DRAMAT! Nogi zajechałeś, wydolnościowo niby ok, ale jak byś dalej tak jechał to i wydolność by Cie zrujnowała!
Krzyśku, nie jestem osobą która mogła by prawić morały bo nie jedne zawody zawaliłem ale jeśli biegne "treningowo" to nie biegne na życiówke! Albo jedno albo drugie. Pisałeś nie raz że ja na treningach po przerwie próbuje sobie coś udowodnić biegając ciągłe <10km po 4:15/km> a Ty co wczoraj próbowałeś sobie udowodnić :bum: ? Spokojnie, nie od razu Kraków zbudowali, powtarzasz nie raz i nie dwa że jesteś cierpliwy bo 17lat na siłce spędziłeś a robisz takie błędy? Coś mi tu nie pasuje. Tak jak wcześniej pisałem, wydaje mi się że jesteś teraz na poziomie ok 41min i to jest super jak na taką przerwe i powrót po kontuzji! Daj sobie 3-4tyg i bedziesz śmigał spokojnie poniżej 40min, a tesco <o ile pobiegniesz> przebiegniesz poniżej 39min!
Krzychu M pisze:Jednak to co było wczoraj to zupełnie co innego i nie widzę sensu wbiegać na metę po 45 minutach.
Dlaczego? Czy to jakaś ujma i dyshonor dla Ciebie?
Krzychu M pisze:Nie widzę w tym nic złego i nie rozumiem oburzenia niektórych osób.
Tak jak ja nie widze sensu zejścia z trasy tylko dlatego że nie uzyskam już zakładanego czasu!
W tamtym roku już chyba na 22km miałem problemy na CM i jakoś nie zszedłem, w Dębnie były jeszcze większe problemy!
Ogólnie na 9maratonów chyba na 7 przechodziłem w marsz! Na każdej dyszce mam tak jak Michał czyli kryzys na ok 4-7km i chce mi się zejść!
Kaśka dobrze napisała, w sumie tylko kontuzja usprawiedliwia zejście z trasy...
A teraz może coś z pozytywów :bum:
Super że łydkami wszystko ok! Wczoraj miałem czarne myśli ale nie dopuszczałem tego w najmniejszym stopniu!
Najważniejsze że bedziesz mógł spokojnie sobie realizować plan!
PS. Mam nadzieje że te pare gorzkich słów coś tam wniesie ale zarazem przepraszam za może nieco zbyt ostre niektóre zdania :bum:
Po prostu wierzyłem w Ciebie, a Ty znowu zrobiłeś to co na Tesco :echech:
Ps2. Mam nadzieje że z tym przerzucaniem żelastwa co to mówiłeś o tym 41min nie mówiłeś poważnie :bum: :hej: ?!

Powodzenia, zdrowia i cierpliwości życze!
Blog
Komentarze
Dzienniczek run-log

5km - 18:28 --> ParkRun - Kraków - 08.03.2014
10km - 40:08 --> Bieg Sylwestrowy - Kraków 31.12.2013
półmaraton - 01:26:20 --> XII Marzanna - Kraków 22.03.2015
maraton - 03:10:04 --> Kraków 19.04.2015
Kiprun
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Start treningowy to start treningowy i nie trzeba go ukończyć.
Wielu trenerów pisze o bieganiu TM na maratonie a potem zejściu z trasy.
Dla mnie było 5,3km biegu ciągłego a potem to było schłodzenie.
Do mety miałem 350m,ale po co się miałem na niej meldować,co by to niby dało?

Co do błędów?Oczywiście chciałem przebiec 10km a nie 5km,ale ja po 3-4km tempa 3:57 czułem się lepiej i
mniej zmeczony niż przy tym samym tempie kiedy wybiegałem życiowkę we wrześniu w Lublinie.
Nie spodziewałem się że mnie tak sieknie po półmetku.Ja naprawdę na 4-tym kilometrze wierzyłem, że biegnę po PB.
Tak lekko na 4-5km to mi się jedynie biegło na Sylwestrowym,wtedy co Cię gdzieś po drodze minąłem,ale wtedy
zacząłem wolno.
Na innych dyszkach,a zwłaszcza na Tesco to od 3km jest mega ciężko a wczoraj nie było,taka zmyła. :hahaha:

Nawet we wpisie potraktowałem to jako trening na zawodach i to jest tak jak niedokończone interwały na trenie,nic
więcej.Medali nie kolekcjonuje a na statystykach ukończenia biegu mi nie zależy.
Chyba dobrze,że tak do tego podchodzę a nie dołuję się przeżywam,że nie poszło tak jak chciałem. :oczko:
Nawet najgorsze zawody są lepsze niż najlepszy trening,ponoć :spoczko:
Poza tym to moje hobby a nie praca,co nie znaczy że nie będę chciał się poprawić.
Za tydzień w Jędrzejowie wypadało by doczołgać się do mety aby wiedzieć na jakim jestem poziomie i wtedy
też dostosuję tempa treningowe do aktualnej dyspozycji. :usmiech:
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2732
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Dzięki uprzejmości Krzycha wstawiam tutaj krótkie podsumowanie startu w łódzkim maratonie.

Jadąc do Łodzi czułem się przygotowany do łamania trojki. Przecież przed około miesiącem wybiegałem życiówki: dychę w 38:37, a półmaraton w 1:24:32.
Dzień przed startem, ok. godz. 21, zjadłem na kolację pizzę – chyba nierozważnie.
Rano wstałem ociężały, bez wigoru i nawet myśl, że za parę godzin pobiegnę może życiowy maraton nie podkręciła mnie. Zjadłem śniadanie (płatki owsiane na wodzie z bakaliami i miodem oraz bułkę z miodem oraz pół banana) i pojechałem na start.
Pogoda przed startem wydawała się świetna – zimno i delikatny wiaterek. Ubrałem krótkie spodenki i długi rękaw oraz cienkie rękawiczki.
Założenia na bieg były proste: pierwszą połówkę wykręcić w 1:30-1:31, potem lekko przyspieszać i zrobić NS. Miałem nawet rozpiskę międzyczasów, którą już na pierwszym kilometrze zgubiłem.
Ustawiłem się w strefie tuż za elitą, więc start był spokojny i bez przepychanek. Pierwszy kilometr w 4:21, a pierwsza dyszka w 42:43, czyli OK. Jednak wydawało mi się, że wiatr się nasila i ciężko biegło się pod wiatr samemu lub w małej grupce. Około 100 m przede mną biegła większa grupa, ok. 15 zawodników i od 10 km postanowiłem ją dogonić, by osłaniać się od wiatru. Doszedłem ją na przestrzeni kilku kilometrów, podczas których tempo wzrosło, a ponieważ grupa biegła nieco szybciej od moich założeń, to na półmetku zameldowałem się z czasem 1:29:26, około minutę szybciej niż planowałem. Miałem lekkie obawy, czy to szarpnięcie tempa nie odbije się na dalszym biegu.
Do 27 km szło dobrze, gdy poczułem silniejszy ból w dwugłowym i obu pośladkach, a nogi zrobiły się dziwnie sztywne, do tego doszedł narastający ból w śródstopiu. Pomyślałem, że za wcześnie na takie problemy (czyżby efekt za szybkiej pierwszej połówki?). Zjadłem wtedy żela wystawionego przez organizatora (nie próbowałem go wcześniej). Od tego momentu (27 km) zaczęła się walka o utrzymanie tempa i dowiezienie wyniku do mety.
Z każdym kilometrem było coraz trudniej, a gdy czasami tempo spadało do 4:30 zaczynałem wątpić, jednak zbierałem się w sobie i przyspieszałem, by podciągnąć tempo do 4:20, co pozwoliłoby mi zawalczyć jeszcze o złamanie trójki. Trudne i nieprzyjemne chwile przeżywałem po 34 km (po wypiciu ampułki z magnezem), kiedy poczułem bardzo silne parcie na odwiedzenie toalety, której na złość w pobliżu nie było, był za to park obok – pomyślałem, że jak wskoczę do parku albo wstąpię do najbliższego toitoja, to będzie po biegu i trójki nie złamię. Postanowiłem więc biec dalej, licząc na cud. Męczyłem się tak na przestrzeni 4-5 km, gdy parcie zaczęło odpuszczać. Ostatnie kilometry to walka z obolałymi i słabnącymi nogami. Meta była jednak coraz bliżej i to pozwalało wykrzesać resztki sił.
Przed ostatnią nawrotką przy samej Atlas Arenie, gdy usłyszałem doping żony, przypuściłem jeszcze atak na pozycję biegacza przede mną, wyprzedziłem go na krótko, ale czułem, że utrzymanie tego tempa jest ponad moje siły i zostałem wyprzedzony. Ostatni krótki zryw (nie musiałem tego robić, nikt za mną nie biegł) nastąpił tuż przed metą w Atlas Arenie. Wpadłem, na metę i tuż za nią nogi pode mną załamały się - usiadłem więc, ciężko dysząc. Dłuższą chwilę nie miałem sił podnieść się. Wszystkie mięśnie, od pośladków w dół, bolały tak, że ledwo poruszałem się z grymasem na twarzy. To były głównie zakwasy - w poniedziałek całe nogi były obolałe, dzisiaj dopiero zaczęło puszczać. W śródstopiu nadal coś mocno boli przy chodzeniu, oby nie było to jakieś złamanie zmęczeniowe.

To był mój najtrudniejszy maraton, najbardziej bolał. Jednak dla wyniku 2:58:54 i zrealizowania biegowego marzenia warto było pocierpieć. Jestem szczęśliwy, choć daleki od euforii. ;)
Okazało się, że ten maraton pobiegłem nadspodziewanie równo, z dwusekundowym PS.
Zastanawiam się, dlaczego kryzys pojawił się tak wcześnie, już na 27 km (zwykle było to na 33-36 km). Zawiodły mnie nogi, wydolnościowo czułem się dobrze.

Krótko o przygotowaniach, które rozpocząłem praktycznie w styczniu (wtedy był największy przebieg – 376 km, luty - 365, marzec – 311, grudzień - 178). Maksymalny tygodniowy przebieg to 95 km, który osiągnąłem dwukrotnie. Maksymalny dystans na treningu (bieg długi) –28,6 km. Starałem się biegać wg planu 2J Danielsa, ale niektóre treningi jakościowe odpuszczałem albo skracałem.

Teraz długi odpoczynek i spokojne bieganie bez planu.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Brawo jeszcze raz Wigi - było widzę mocno martyrologicznie jak to na maratonie bywa- taka magia (masochizm?) . Problemy mięśniowe (zwłaszcza dwójki) to przypuszczam efekt biegu na zmęczeniu pod wiatr, ja miałem to samo w Walencji gdzie napierałem pod wiatr długo (20-33km), to samo miał Gife w Roterdamie (też wiało) i Maurycy w Łodzi teraz, każdy w zasadzie miał to po raz pierwszy na maratonie a wszyscy już trochę biegaliśmy wiec jest chyba coś na rzeczy. Chyba dwójki nie są przyzwyczajone do takiej walki bo czegoś takiego się nie trenuje. Ból w stopie to przypuszczam, że jest rozcięgno podeszwowe, jeśli tak to nic groźnego ale pewności nie ma i jak nie poprawi sie to trzeba sprawdzić. Lidkę stopa boli od ponad pół roku, robiła wszystkie badania, miesięczną przerwę, prześwietlenia, fizjo i dwóch ortopedów (bardzo dobrych i płatnych prywatnie) stwierdziło, że jest ok a boli nadal. Ja mam podobnie z moją piętą - niby jest dobrze, przebadane i stwierdzone, ze to pierdoła a dobrze nie jest
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2732
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

To nie rozcięgno podeszwowe, boli z boku w środkowej części stopy od zewnątrz, obok wystającej kości (jakby większej w bolącej stopie). Odczuwam to jako ból odkostny, a nie od tkanki miękkiej. Smaruję Voltarenem, może przejdzie. Rozcięgno to paskudna sprawa, mojej żonie rok zajęło pozbycie się dolegliwości.
Co do mięśni, to na tym maratonie zakwasiłem wszystkie mięśnie: dwugłowe, czwórgłowe, na łydkach i pośladkowe, tak kompleksowo to jeszcze nigdy się nie załatwiłem. ;)
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Krzychu M
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5220
Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
Lokalizacja: okolice Krakowa

Nieprzeczytany post

Zwycięzców się nie sądzi,ale ta pogoń za grupką musiała Cię nieźle kosztować.
Mimo,że biegli szybciej niż zakładałeś to jeszcze ich dogoniłeś. :hej:

Ze stopą to może być zwykłe stłuczenie tkanek miękich.Ja po Koszycach,gdzie wystąpiłem w rasowych startówkach miałem
tak śródstopie obite,że nie mogłem chodzić.Prześwietlenie nic nie wykazało.
Tydzień bezbiegowy a potem znalazłem na necie,że trzeba wyciąć kawałek z gąbki kąpielowej,do skarpetki i tak
biegałem.Gąbka się ubijała ale amortyzowała,że nie czułem bólu.

Zakwasy miną,stopa się zaleczy i najprawdopodobniej ustrzelisz nowe życiówki w halfie i dychaku.
Zresztą "trójkę" złamałeś i teraz już nie musisz. :oczko:
acer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1081
Rejestracja: 16 sie 2012, 11:18
Życiówka na 10k: 57
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wigi jeszcze raz gratki! dla mnie wynik super, podziwiam! ....zmień rekord w stopce ;)

Wcześniej realizowałeś chyba plan A Danielsa tak w kilku zdaniach możesz porównać go do planu według którego teraz się przygotowywałeś? wiem, że nie bardzo odpowiadały Ci treningi w tempie M a tych w planie 2J jest więcej niż w planie A?
Obrazek
Awatar użytkownika
mariuszbugajniak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2131
Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
Życiówka na 10k: 37.29
Życiówka w maratonie: 2.59.02
Lokalizacja: Włoszczowa

Nieprzeczytany post

Ja się tak szarpię, jeszcze z tydzień przed Marzanną zaczęła stopa boleć,od spodu ta poduszka za dużym palcem. Stłuczenie? Zapalenie? Coś się tam połamało. Jak nie odpuści to po 3 maja do fizjo się wybiorę.
10km - 37.08 / 21km - 1.23.18 / 42km - 2.59

KOMENTARZE
le0n71
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1712
Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
Życiówka na 10k: 40:28
Życiówka w maratonie: 03:24:00
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Nieprzeczytany post

Wigi, pomimo takich problemów dałeś radę i to mi się właśnie podoba: mocna głowa. U mnie mam wrażenie, że czasami psycha zawodzi. Jeszcze raz duże gratki! :taktak:
Obrazek

10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2732
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

acer pisze:Wcześniej realizowałeś chyba plan A Danielsa tak w kilku zdaniach możesz porównać go do planu według którego teraz się przygotowywałeś? wiem, że nie bardzo odpowiadały Ci treningi w tempie M a tych w planie 2J jest więcej niż w planie A?
Tak, wcześniej biegałem wg planu A i wydaje mi się on prostszy, choć równie wymagający co plan 2J, który jest zaś bardziej urozmaicony. W planie A są kobyły 24 km TM, czego już nie ma w palnie 2J - w nim są odcinki krótsze, często przerywane BS-ami lub mieszane z tempem progowym, czego nie było w planie A.
Nie lubię biegać tempa M, ale krótsze odcinki z planu 2J łatwiej mi wchodziły, ale i tak opuściłem parę treningów w tym tempie.
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
panucci10
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4809
Rejestracja: 07 lip 2011, 20:51
Życiówka na 10k: 00:40:08
Życiówka w maratonie: 03:15:19
Lokalizacja: Niepołomice
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wigi raz jeszcze wielkie gratulacje za złamanie z dużym zapasem "trójki" i za walke z samym sobą! Każdy wynik na granicach swoich możliwości musi boleć :)! teraz 1-2tyg regeneracji i bedziesz jak nowo narodzony :)
Blog
Komentarze
Dzienniczek run-log

5km - 18:28 --> ParkRun - Kraków - 08.03.2014
10km - 40:08 --> Bieg Sylwestrowy - Kraków 31.12.2013
półmaraton - 01:26:20 --> XII Marzanna - Kraków 22.03.2015
maraton - 03:10:04 --> Kraków 19.04.2015
wigi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2732
Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
Życiówka na 10k: 00:38:28
Życiówka w maratonie: 02:56:00
Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław

Nieprzeczytany post

Dzięki Panucci, walka była ciężka, bo szło o złamanie trójki, czyli o spełnienie marzenia. Trudności i przeciwności musiałem pokonać - innej opcji nie było. :)
Po nieco ponad trzech latach biegania osiągnąłem to, o czym na początku nawet nie myślałem, to było nierealne i poza zasięgiem.
Czuję pewnego rodzaju spełnienie, ale pojawia się też pustka, bo złapałem króliczka i co teraz?
BlogKomentarze
10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
le0n71
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1712
Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
Życiówka na 10k: 40:28
Życiówka w maratonie: 03:24:00
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Nieprzeczytany post

Teraz Wigi jesteś na poziomie, z którego możesz zgarniać nagrody za miejsca na pudle w kategorii :hahaha: Jeszcze zaczniesz na tym zarabiać :oczko:
Obrazek

10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

wigi pisze:Dzięki Panucci, walka była ciężka, bo szło o złamanie trójki, czyli o spełnienie marzenia. Trudności i przeciwności musiałem pokonać - innej opcji nie było. :)
Po nieco ponad trzech latach biegania osiągnąłem to, o czym na początku nawet nie myślałem, to było nierealne i poza zasięgiem.
Czuję pewnego rodzaju spełnienie, ale pojawia się też pustka, bo złapałem króliczka i co teraz?
Teraz Wigi zacznij gonić "mihumorka" :hahaha:
Jeszcze raz wielkie gratulacje.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
le0n71
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1712
Rejestracja: 24 lis 2011, 07:48
Życiówka na 10k: 40:28
Życiówka w maratonie: 03:24:00
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Nieprzeczytany post

Michał się na razie przyczaił, może szykuje jakiś szatański plan na jesienne starty :oczko:
Obrazek

10km: 40:08, 08.03.2015 8 Bieg Kazików (bez atestu)
połówka: 1:30:01, 24.10.2015 2 PZU Cracovia Półmaraton
cały: 3:16:25, 26.04.2015 Orlen Warsaw Marathon
KOMENTARZE
ODPOWIEDZ