Marc.Slonik - W 2014 wstałem z kanapy i wciąż biegnę

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Obiecuje solennie robić cotygodniowe podsumowania swoich treningów. Inaczej wpisy robią się długości "Wojny i Pokoju" - jak dwa ostatnie. O ile pierwszy z nich był podsumowaniem roku co jako tako może uzasadniać jego objętość to jednak ilość tematów w ostatnim wpisie jest wynikiem niczego więcej jak tylko mojej prokrastynacji.

Obrazek

Wtorek, 13 stycznia 2015[M:-89]
Dzień 1/Tydzień 2 z 14 Plan: 50min+6x20s
Przebieżki po 4:02, 5:05, 4:12, 3:14, 3:51 i 3:14. To znaczy tak zmierzył zegarek, ale już wiem skąd się biorą takie tempa jak 5:05 - tak się dzieje kiedy biegnąc rozmyślam na tematy marynistyczne i od momentu kiedy zegarek da znać, że to czas na przebieżkę do czasu kiedy przyspieszę mijają 2 czy 3 sekundy, czyli 10%-15% całego akcentu.

Czwartek, 15 stycznia 2015[M:-87]
Dzień 2/Tydzień 2 z 14 Plan: 10min+40min TM
Jako punkt odniesienia dla mojego TM przyjąłem wyliczenia MARCO na podstawie czasu z jesiennego półmaratonu. Wg. tego szacunku najszybsze możliwe dla mnie średnie tempo maratonu to 5:06 - chciałbym :). Tak więc zamierzam biegać moje treningi TM. Tym razem po 10-cio minutowej rozgrzewce weszło 40 min po 5:02.

Sobota, 17 stycznia 2015[M:-85]
Dzień 3/Tydzień 2 z 14 Plan: 50min+6x20s
I znowu to samo :) Tempa przebieżek: 3:39, 3:29, 3:45, 3:26, 3:38 i 3:38.
O! I tak ma być :) Celuję w 3:40 i lepiej pewnie nie będzie (w sensie dokładniej).

Niedziela, 18 stycznia 2015[M:-84]
Dzień 4/Tydzień 2 z 14 Plan: 16km + ćwiczenia.
16km było po 5:33, a ćwiczeń nie było. W czasie biegania zmieniła się dwa razy pora roku. Jak wychodziłem z domu to lał taki jesienny deszcz, po 6km zaczęły padać wielkie płaty śniegu, a jak dobiegałem do domu świeciło już ładne wiosenne słonko :)

W programie treningowym od czasu do czasu tak jak dziś jest pozycja "+ćwiczenia", którą systematycznie ignoruję. Planuję za to wcisnąć ćwiczenia (maks 15-20 minut) w dni niebiegowe. We twpisie otwierającym ten blog wspomniałem, że chciałbym w tym roku doprowadzić się do formy pozwalającej na wykonanie stu pompek w jednym ciągu. Póki co, wygląda na to, że to może okazać się trudniejsze od maratonu :) Znalazłem na początek taki program, którego celem jest 100 pompek w kilku seriach - to już byłoby coś. Na początku programu jak można się domyśleć trzeba zrobić test - w teście zrobiłem 16 pompek, co oznacza, że powinienem wybrać najtrudniejszą (trzecią) wersję planu treningowego. Tak też zrobiłem, skutkiem czego nie udało mi się ukończyć planu na pierwszy dzień :ojnie: Powtórzyłem więc pierwszy dzień jeszcze dwa razy, ale niestety z tym samym skutkiem... Trzeba się zatem pogodzić z tym, że moja rzeczywista kondycja jest słabsza niż to wynika z testu. Wytłumaczeniem może być to, że test robiłem "na wypoczynku", a treningi zawsze wieczorem po pracy. Nie ma jednak co szukać wytłumaczeń tylko trzeba urealnić plan treningowy - od jutra zaczynam wersję średnią.

Za dwa tygodnie w planie wybieganie 20km i akurat trafił się w mojej okolicy bieg na takim dystansie, więc się zapisałem i połącze przyjemne z... przyjemnym ;). Tym samym klaruje się po mału mój kalendarz imprez na ten rok.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Minął właśnie trzeci tydzień treningu do mojego maratonskiego debiutu. Póki co wszystko idzie właściwie zgodnie z planem. Zaniedbuję ostatnio rozciąganie po bieganiu, a pozycja "+ćwiczenia" też nie wygląda najlepiej. W poniedziałek próbowałem się z łatwiejszą wersją programu treningowego pompek niż w zeszłym tygodniu, ale wymiękłem dokładnie tak samo... Muszę się za to zabrac jakość inaczej, ale jeszcze nie wiem jak.

Wtorek, 20 stycznia 2015[M:-82]
Dzień 1/Tydzień 3 z 14 Plan: 50min+8x20s
Przebieżki po 3.21, 3.50, 3.36, 3.13, 3.42, 3.27, 3.06 i 3.41.
Moje płuca wydawały dziwne dźwięki zwłaszcza na początku biegu, bałem się że to może być zły znak. Ogólnie było trochę bardziej męcząco niż zwykle, ale koniec końców rozbiegałem to i chyba wszystko jest OK. Moich dwudziestek nie biegnę od drzewa do drzewa i z powrotem, tylko wplatam te przebieżki w mój dłuższy bieg (odpoczywam też w biegu) dlatego przebieżka przebieżce nie równa, ale takie tempa są dla mnie zupełnie OK i pasują świetnie do założonego czyli do 3:40. W planie napisano, że np. "50min + 8x20s" to 50min biegu zakończone ośmioma przebieżkami, ja jednak robię je jako przerywnik mojego dłuższego biegu np. 12min biegu, przebieżki, pozostałe 38 minut biegu.

Czwartek, 22 stycznia 2015[M:-80]
Dzień 2/Tydzień 3 z 14 Plan: 10min+50min TM
Jak w planie, 10 minut rozgrzewki, a potem 50 minut raźno. Nawet zbyt raźno bo wyszło po 4:57, a jak pisałem celuję w 5:06, ale tak jak w przypadku przebieżek to chyba akceptowalny odchył.

Sobota, 24 stycznia 2015[M:-78]
Dzień 3/Tydzień 3 z 14 Plan: 10K+6x20s
Śnieg i lód. Ślizgawka taka, że tempa przebieżek są wyłącznie funkcją stopnia oblodzenia fragmentu ścieżki po którym biegłem dany akcent :)
Przebieżki po 4:03, 5:17, 4:04, 3:45, 4:15, 3:59

Niedziela, 25 stycznia 2015[M:-77]
Dzień 4/Tydzień 3 z 14 Plan: 18K+ćwiczenia
Wyszło 18.7km po 5:24
Nareszcie moje długie przebieżki zaczynają osiągać takie dystansy, że opłaca się biegać do lasu co bardzo lubię. W przyszłym tygodniu tak się akurat składa, że w planie 20K i w okolicy jest bieg na tym dystansie, więc nie będę co prawda biegał po swoich szlakach, ale duża część trasy tego biegu też przebiega przez las tyle, że w innej jego części.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Mówiłem: będę pisał co tydzień, tiaaa.... gdyby tylko prokrastynacja była dyscypliną olimpijską - byłbym Małyszem i Kubicą w jednym...
Trochę się zaniedbuję ostatnio - ćwiczenia dodatkowe właściwie całkiem wypadły z kalendarza - obiecuję sobię jednak, że po realizacji celu zasadniczego na rok 2015 czyli debiutu w biegu maratońskim, wrócę do tych ćwiczeń, bo wśród celów dodatkowych na ten rok jest m.in. 100 pompek w jednym podejściu, a pompki jak wiadomo same się nie zrobią. Co do wspomnianego celu zasadniczego z planu treningowego jak dotąd wypadły mi dwa treningi, ale w obu przypadkach były to sytuacje wymuszone - tu nie ma mowy o op..dalaniu.
Już druga połowa lutego, a ja w kopiach roboczych swoich postów cały czas mam podsumowanie stycznia. Niniejszym nadrabiam, ale z pełną świadomością, że znowu zrobi się z tego post o nieczytalnej długości.

Obrazek

Wtorek, 27 stycznia 2015[M:-75]
W planie było 50min + 8x20s, ale ponieważ przebieżki mam dwa razy w tygodniu, a TM tylko raz, postanowiłem zamiast przebieżek zrobić tempo z czwartku bo wiedziałem, że czwartkowy trening przymusowo wypada z kalendarza. Zatem nowe założenie było 10min + 50min TM i niemalże tak było - oszukałem o prawie dwie minuty bo już byłem pod domem i nie chciało mi się kombinować.
10min: 5:39 min/km
48min: 4:59 min/km

Sobota, 31 stycznia 2015[M:-71]
Dzień 3/Tydzień 3 z 14 Plan: 10K+6x20s
Trening wg. planu. Przebieżki wyszły po 3:19, 4:08, 3:37, 3:01, 3:29 i 3:20 czyli jak zwykle od czapy. Z jakiegoś powodu tętno wskoczyło na 180 już w czasie rozgrzewki - coś było nie tak, ale nie wiem co. Po przebieżkach wróciło do normy.
Niedziela, 1 lutego 2015[M:-70] Les Hivernales du RCB 2015
Dzień 4/Tydzień 3 z 14 Plan: 20K
Podobno zawody to najlepsza forma treningu, a że tak się złożyło, że w okolicy był bieg na 20K akurat w dniu na który według planu przypadało właśnie 20K - zapisałem się. Trasa biegu w zdecydowanej większości prowadziła leśnymi ścieżkami, padał topniejący śnieg, który po wdeptaniu w owe ścieżki przez trzy tysiące stóp zamieniał je w grzęzawisko nie dające żadnego wybicia. Dawno nie czułem się tak sponiewierany.

Oficjalny czas: 01:44:32

Wtorek, 3 lutego 2015[M:-68]
Dzień 1/Tydzień 4 z 14 Plan: 60min+6x30s
Plan niestety nie wykonany, jakoś nie mialem siły, ale całkiem nie odpuściłem - pobiegłem sobie 10K po 5:35.

Czwartek, 5 lutego 2015[M:-66]
Dzień 2/Tydzień 4 z 14 Plan: 10min+50min TM

12.23 km:
10min rozgrzewki po 6:02
50min tempo po 4:53
2min schłodzenia po 5:49

Sobota, 7 lutego 2015[M:-64]
Dzień 3/Tydzień 4 z 14 Plan: 10K + 8x20s
I znowu przebieżki nie zaliczone :( Znacie to uczucie, kiedy 10 minut po wyjściu na bieganie dochodzicie do wniosku, że powinniście byli odwiedzić kibelek przed wyjściem? Na pewno. 10K z pełnym pęcherzem to już była mordęga, ale jeszcze osiem przebieżek... nie dałem rady. Zakończyłem na trzeciej.

Niedziela, 8 lutego 2015[M:-63]
Dzień 4/Tydzień 4 z 14 Plan: 22K
Bardzo przyjemne wybieganie. W lesie pomyliłem ścieżkę i trasa wydłużyła się o ponad kilometr. W sumie wyszło 23.22km w 2:07:11, czyli średnio po 5:29.

Kolejne treningi w natępnym wpisie.

Obrazek
W styczniu nabiegałem 202.6km w 18 treningach. To o 131.7km więcej niż w styczniu ubiegłego roku. Mój plan nabiegania 2015km w 2015 roku wypełniłem w 10%.

Obrazek
Jakiś czas temu przeczytałem Harukiego Murakamiego "What I talk about, when I talk about running" i uznałem ją za bardzo inspirującą. To była pierwsza książka Murakamiego jaką kiedykolwiek przeczytałem i postanowiłem spróbować czegoś z jego zasadniczej twórczości. Najpierw sięgnąłem po "After Dark" - może być, ale szału nie ma, więc pomyślałem że nastepne musi być coś z jego wielkich hitów - wybór padł na "Norwegian Wood". No cóż, znowu nie powiem, że jest słaba, ale doopy nie urywa. Krótko mówiąc po niezbyt udanych próbach obcowania z kulturą wyższą zabrałem się za "Bieganie metodą Danielsa". Liczę na olśnienie i +3 do kumania niektórych wpisów na tym forum :D
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No to raz dwa - zaległości wpisowe, żeby nie było dziur. W następnym wpisie bierzący tydzień i dalej postaram się (jeszcze raz) o większą regularność.

Obrazek
Pierwszy dzień piątego tygodnia planu tygodniowego niestety wypadł z przyczyn niezależnych ode mnie, więc zacząłem od dnia drugiego.
Czwartek, 12 lutego 2015[M:-59]
Dzień 2/Tydzień 5 z 14 Plan: 10min + 50min TM
10min po 5:44/km
50min po 4:55/km

Sobota, 14 lutego 2015[M:-57]
Dzień 3/Tydzień 5 z 14 Plan: 12K + 6x30s
Czułem się niezbyt na siłach i pozwoliłem sobie na kolejną niesubordynację wobec planu. Wykonałem 10K + 8x20s.
10K po 5:21/km
20-tki po: 3:47, 3:45, 3:33, 3:47, 3:33, 3:36, 3:41 i 3:38.
1K schłodzenia po 5:56/km

Niedziela, 15 lutego 2015[M:-56]
Dzień 4/Tydzień 5 z 14 Plan: 24K
25.15km w 2:14:35 (średnio po 5:21 czyli za szybko)

Wtorek, 17 lutego 2015[M:-54]
Dzień 1/Tydzień 6 z 14 Plan: 60min + 8x20s
60min po 5:15
Przebieżki po 3:40, 3:36, 3:37, 3:38, 3:32, 3:48, 3:44 i 3:28
Schłodzenie 1km po 5:49
Jak na mnie to arcyrówno. Kilka treningów temu zmieniłem trochę swoje podejście do przebieżek. Do tej pory robiłem je w środku treningu np. po rozgrzewce, przed dłuższym biegiem. Teraz przesunąłem je na koniec treningu i biegam je po tym samym odcinku, w przerwach wracając na początek tego odcinka. Dzięki temu czasy są rzeczywiście porównywalne.

Czwartek, 19 lutego 2015[M:-52]
Dzień 2/Tydzień 6 z 14 Plan: 10min + 50min TM
10min po 5:45
50min po 4:55

Sobota, 21 lutego 2015[M:-50]
Dzień 3/Tydzień 6 z 14 Plan: 8K + 6x30s
8km po 5:12
Przebieżki po: 4:00, 3:37, 3:42, 3:36, 3:38 i 3:28
Schłodzenie w drodze do domu 1km po 6:04

Niedziela, 22 lutego 2015[M:-49]
Dzień 4/Tydzień 6 z 14 Plan: 26K
22.12km w 2:00:29 (średnio po 5:27).
Nie dałem rady zrealizować planu. Czułem jakiś taki zmęcz, ale nie taki treningowy, tylko taką ogólną niemoc, więc postanowiłem odpuścić bo czułem, że nie będzie żadnych korzyści z tej męczarni. Trochę mnie to martwi i zastanawiam się nad przyczynami. Mam nadzieję, że to poprostu brak snu ostatniej nocy zebrał swoje żniwo.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Wtorek, 24 lutego 2015
Dzień 1 tydzień 7 z 14, Plan: 60min + 8x30s
60min - 10.61km (średnio po 5:39)
Przebieżki po 3:38, 3:40, 3:45, 3:42, 3:36, 3:39, 3:31 i 3:38.
Trening ciężki, ale tym razem w pozytywnym sensie. Zabawne, że w czasie przebieżek maksymalne tętno wypada w czasie odpoczynku między siódmą, a ósmą trzydiestką (odpoczynek w truchcie), ale w ogóle mnie to nie dziwi bo coś mi się pomerdało z liczeniem powtórzeń i po siódmej trzydziestce myślałem, że to już i zbierałem się do domu kiedy spojrzałem na zegarek i okazało się, że jeszcze jedno powtórzenie do zaliczenia :) i to własnie to odkrycie tak podniosło mi puls.

Czwartek, 26 lutego 2015
Dzień 2, tydzień 7 z 14, Plan: 10min + 40min TM
10min rozgrzewki po 5:38
40min TM (wyszło po 4:53 czyli za nieco za szybko)
Generalnie lubię biegać w kiepskich warunkach atmosferycznych - dowartościowuję się wtedy. Wyjątkami są lód i wmordewind, ale dzisiaj to żadna z tych rzeczy, najzwyczajniej w świecie lało. Kilka pierwszych wdepnięć w kałuże wiązało się z nieprzyjemnym uczuciem mokrych stóp, ale potem kiedy buty i skarpety osiągnęły poziom nasycenia i już nie mogły być bardziej mokre, zrobiło mi się wszystko jedno. Ten 40-minutowy odcinek poleciałem za szybko (celuję w 5:00-5:05), ale jakoś tak noga podawała...
Po raz pierwszy od bardzo dawna po biegu miałem krew na koszulce (sutki). Wydaje mi się, że to ma jakiś związek z bieganiem w mokrej koszulce. Na długie wybiegania stosuję wazelinę, ale na 50-cio minutowym treningu to raczczej nie miewam takich akcji.

Sobota, 28 lutego 2015
Dzień 3, tydzień 7 z 14, Plan 10K + 6x30s
10K w 54:33 (średnio po 5:27)
30-tki po: 3:15, 3:29, 3:31, 3:42, 3:47, 3:31
1K schłodzenia po 6:04
Zimno, ale pięknie :) Trochę tylko mnie niepokoi fakt, że mimo iż plan treningowy w tym tygodniu nieco lżejszy (oprócz niedzielnego wybiegania), a ja i tak czuję jakieś takie zmęczenie. Masakry nie ma, ale 100% świeżości też nie. W zeszym tygodniu nie podołałem długiemu wybieganiu, a przecież kolejne będą dłuższe...

Niedziela, 1 marca 2015
Dzień 4, tydzień 7 z 14, Plan 28K + ćwiczenia
28.1K w 2:35:29 (średnio po 5:32)
Trening wykonany - to dobrze, bo w z ubiegłym tygodniu długie wybieganie planowane było na 26K, a poddałem się po 22K. Dlatego trochę się stresowałem przed tym treningiem czy wszystko jest OK. Niestety mimo, że pobiegłem swoje to mam uczucie, że nie wszystko jest OK i trochę się zdemotywowałem. Oczywiście jak zwykle sam sobie jestem winien, ale po koleji...
Celem mojego planu treningowego jest przygotowanie do maratonu. Maraton chciałbym przebiec, nie tylko dotrzeć do mety ale właśnie przebiec. Mam pewne oczekiwania co do czasu, ale nawet o nich nie wspominam bo są drugorzędne - jeżeli nie dobiegnę w tym czasie, ale dobiegnę będzie OK. Szacowany czas jest mi potrzebny po to, żeby jakoś dobrać tempo różnych elementów treningu. W szczególności moje BSy wystarczyłoby gdybym biegał po 5:40-6:00. Wiem, że szybsze bieganie longów nie ma dodatkowego efektu treningowego, ale jakoś tak lepiej się czuje bedąc gdzieś po dolnej stronie tego zakresu, a że efekt psychologiczny jest nie mniej ważny od wydolności fizycznej, więc biegam swoje longi po 5:30-5:50, a czasem i ciut szybciej jeśli noga podaje. W normalnych warunkach to jest zupełnie OK.
I tu właśnie jest clue - w normalnych warunkach. Dzisiaj Endomondo i GC zgdnie zanotowały, że wiało 29km/h. Obie aplikacje korzystają chyba z tego samego źródła i podają pogodę o godzinie rozpoczęcia treningu. W czasie biegu, który trwa dwie i pół godziny wiele może się zmienić. Jak sprawdziłem wiatr w rzeczywistości był 29-37km/h w porywach 57km/h i coś mi się zdaje, że te porywy były zawsze w kierunku "w pysk" i pojawiały się kiedy tylko wybiegałem zza zasłony drzew lub budynków... Biegło się jak w kisielu, ale za żadną cenę nie chciałem odpuścić ani kilometra, bo to byłoby drugie z rzędu niewykonane w pełni długie wybieganie (a wtedy wypadało by chyba oddać mój pakiet startowy komuś poważniej podchodzącemu do treningu). A z drugiej strony zależało mi na tempie, bo nie chciałem przekroczyć zbytnio magicznej granicy dwóch i pół godziny treningu.
Kryzys przyszedł po drugiej godzinie biegu (choć już wcześniej były symptomy), na podbiegu tętno wskoczyło na 190+ i właściwie już się tam utrzymywało. Dokładnie w tym samym momencie trasy tydzień temu odpuściłem.
Moja 920-tka podsumowała ten trening bezlitośnie - efekt treningowy: 4.9 czyli na granicy przetrenowania, VOmax obniżyła mi z 51 na 50... szacowany czas maratonu spadł o 4 minuty, choć i tak ten obniżony czas jest zdecydownanie poza moim zasięgiem to sam fakt degradacji ma raczej demotywujący efekt...

Se ponarzekałem.

Obrazek
W lutym nabiegałem 225.8km to mój dotychczasowy rekord. W sumie od początku roku nazbierało się 428km co oznacza, że jeden z moich dodatkowych celów na ten rok - 2015km w 2015, wykonałem w 21%. To niezły postęp, ale prawdopodobnie między wiosennym maratonem, a rozpoczęciem planu treningowego do jesiennego nie będę biegał tyle co teraz.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

I znowu wpis co przeleżał dwa tygodnie w kopiach roboczych czekając na odrobinę motywacji do pisania z mojej strony, ale niech tam - napisłem to publikuję.

[Tydzień 2-8 marca]
Do wiosny niby jeszcze chwila, ale ptactwo w parku i w lesie swoją wiosnę ogłosiło już kilka tygodni temu a i ja jakiś zakręcony jestem - np. we wtorek przez pomyłkę pobiegłem trening z czwartku, a zorientowałem się dopiero w środę robiąc notatki, mimo iż już ósmy tydzień TM jest w czwartki. W ogóle wtorkowy trening był pełen emocji i psychicznych dylematów jak w boliwoodzkiej superproducji..
Wiem, że niektórzy w czasie maratonu prowadzą ze sobą negocjacje w stylu: "już połowa za mną - teraz będzie mniej", "jeszcze tylko 10km - przecież 10km to spacer" itp. Nie mam pojęcia o czym ja bedę myślał, ale jeżeli będę musiał negocjować to ten trening przygotował mnie do tego świetnie.
Zaczęło się od tego, że już przed wyjściem na trening miałem wątpliwości. To oczywiście nic nowego, ale tym razem mój klasyczny niechcemiś stał się jeszcze bardziej podstępny i zaczął wysuwać argumenty noszące znamiona racjonalności.W szczególności odwoływał się do ostatniego niedzielnego długiego wybiegania. Postanowiłem podzielić swoje 60-cio minutowe tempo na cztery w ten sposób, że po 10-cio minutowej rozgrzewce zacząłem biec w jedną stronę, po 15 minutach zwrot, po kolejnych 15 jestem w punkcie gdzie kończyłem rozgrzewkę/zaczynałem tempo i tu mogę podjąć decyzję - albo wracam do domu albo robię resztę treningu. Tak naprawdę to w ciągu każdej ćwiartki obiecywałem sobie w głowie, że biegnę tylko do jej końca i odpuszczam. No jakoś strasznie ciężko mi się biegło, ale koniec końców zaliczyłem cały trening i tempo wyszło zupełnie w porządku.

Obrazek
Wtorek, 3 marca 2015
Dzien 1 tydzień 8 z 14 , Plan: 60min + 8x20s
Jak wspomniałem we wstępie pokiełbasiły mi się dni i zrobiłem trening planowany na czwartek czyli:
10min rozgrzewki po 6:08
60min tempo (wyszło po 4:53)

Czwartek, 5 marca 2015
Dzień 2 tydzień 8 z 14, Plan: 10min + 60min TM
Ponieważ, dzisiejszy plan zrobiłem we wtorek to dzisiaj cisnę wtorkowy. Znowu mi się coś porypało i zamiast lanowych ośmiu dwudziestek zrobiłem sześć trzydziestek, ale powiedzmy że to już detal. Jestem wolnym człowiekiem, więc biegam wolno :) W szczególności niektóre przebieżki wyszły wolniej niż powinny i nie tak równo jak bym chciał. Podsumowując:

10min rozgrzewka po 5:55/km
50min ciągły po 5:37/km
Przebieżki po: 3:40, 4:09, 3:44, 4:00, 3:46 i 3:49

Sobota, 7 marca 2015
Dzień 3 tydzień 8 z 14, Plan: 8K + 6x30s
8K po 5:16/km
Przebieżki po 3:21, 3:29, 3:27, 3:21, 3:32 i 3:18

Niedziela, 8 marca 2015
Dzień 4 tydzień 8 z 14, Plan: 26km + ćwiczenia
Powszechnie wiadomo, że zawody, a w szczególności maraton to nie jest dobra okazja do próbowania nowych butów. Empirycznie stwierdziłem, co było z resztą do przewidzenia, że długie niedzielne wybieganie to też nie najlepsza sposobność. Zapoznanie z moimi nowymi Nimbusami zakońcyło się wielkim odciskiem na pięcie. Na szczęście w czasie biegu pięta nie dokuczała, problem zauważyłem dopiero po powrocie do domu, ale mimo to nie cały bieg był komfortowy - na ostatnich kilometrach spuchły mi stopy. Buty należy jednak rozbiegać na krótszych treningach.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Sponsorami dzisiejszego odcinka są: Niedamrady i Niechcemisie

Nie licząc niedzielnego wybiegania w ubiegłym tygodniu zaliczyłem najwięcej opierdzielania w całym dotychczasowym planie treningowym.
Obrazek

Wtorek, 10 marca 2015
Dzien 1 tydzień 9 z 14 , Plan: 60min + 8x20s
Przebiegłem 10.86km w 60min (czyli po 5:31) i zwinąłem się do domu, na przebieżki nie starczyło mi motywacji.

Czwartek, 12 marca 2015
Dzien 2 tydzień 9 z 14 , Plan: 10min + 60minTM
Nie wykonane. Kompletnie odpuściłem ten trening, ale tym razem z przyczyn niezależnych. Przyjechała do nas moja siostra ze swoim chłopakiem i musiałem ich odebrać z lotniska. Lotnisko w Charleroi na które latają Ryanair i Wizzair nazwano dla zmylenia przeciwnika "Bruxelles Sud", ale z Brukseli to 60km w jedną stronę, więc nie starczyło już czasu na wieczorny trening.

Sobota, 14 marca 2015
Dzien 3 tydzień 9 z 14 , Plan: 10K + 6x30s
W weekendy zazwyczaj biegam rano, jednak w tą sobotę miałem trochę porannego jeżdżenia, więc na trening znalazł się czas koło 11.30. To dla mnie zupełnie nietypowa pora bo zazwyczaj biegam albo dość wcześnie (weekendy +/- 7:00) albo raczej późno (tydzień +/-21:00), więc i trening wyszedł nietypowo. Nie wiem czy to bardziej kwestia tego, że byłem już porządnie rozruszany, a nie świeżo obudzony czy tego że od śniadania minęła większa chwila i żołądek nie wykonywał w tle swoich procesów, w każdym bądź razie noga od początku podawała i czułem świeżość. Z tego wszyskiego swoje 10K pobiegłem bardzo równo po 5:01. Czyli o wiele za szybko i na końcu byłem nieźle zjechany. a tu jeszcze przebieżki (30s).
Miało być ich sześć, a zrobiłem cztery po: 3:29/km, 3:40/km, 3:34/km i 3:43/km.
Wszystkie wchodziły ciężko, a głos odpowiedzialny za się-opierdzielanie zaczął mi podszeptywać, że jak zaliczę kompletną zajezdnię to jutro nie dam rady z wybieganiem, a w planie jest przecież 30K. W sumie to głupie bo odpuszczenie dwóch trzydziestek to raptem minuta wysiłku różnicy, która nie powinna mieć żadnego znaczenia, ale dałem za wygraną. Do tej pory raz nie podołałem niedzielnemu wybieganiu i złapałem wtedy trochę doła bo w końcu mój cel nadrzędny to PRZEBIEC swój pierwszy maraton, reszta czyli czas/tempo to już duperele.

Niedziela, 15 marca 2015
Dzien 4 tydzień 9 z 14 , Plan: 30K + ćwiczenia
30.18km w 2:49:24 (średnio po 5:37/km)
Trochę za ciężko jak na mój gust. Tętno w którymś momencie przekroczyło 200! Może to być kwestia nieco (o 4h) krótszego niż zazwyczaj odpoczynku po sobotnim treningu, a może tego, że od kiedy jest u nas moja siostra i jej chłopak moja dieta jest nieco bogatsza w alkohol niż zazwyczaj...
Po masakrze z ubiegłego tygodnia na to wybieganie założyłem stare buty i wszystko było OK, w nowych biegam wszystkie pozostałe treningi. Za tydzień mój long jest nieco krótszy - 26K, więc dam im kolejną szansę. Mam zamiar biec w nich swój kwietniowy maraton, ale jeżeli się nie "ułożą" to raczej nie będzie dobry pomysł. Niestety mam takie przejścia prawie z każdymi butami - biegowymi czy nie, taka już uroda moich stóp. A propos kwietniowego maratonu - na trasie mijałem kobitkę w koszulce "I will run Paris Marathon" - takiej samej jak na moim awatarze. Znaczy ludzie w koło przygotowują się do tej samej imprezy.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tydzień 10. Układ pokarmowy biega niechętnie.

Obrazek
Wtorek, 17 marca 2015
Dzień 1 tydzień 10 z 14 , Plan: 60min + 8x20s
Zło. Zupełnie bezrozumnie nażarłem się jak wieprz i poszedłem biegać z pełnym żołądkiem. Myślałem tylko o tym, żeby się wyrzygać. Po niecałych 5km tej katorgii poddałem się i przeszedłem do marszu. Kiedy żołądek trochę przestał się buntować podbiegłem jeszcze kawałek w stronę domu. Biegło się już lepiej po (5:00/km), ale frajdy nie było. Na dodaek moje nowe buty to wciąż narzędzie tortur, a nie sprzęt sportowy. I to by było na tyle w kwestii treningu.

Czwartek, 19 marca 2015
Dzień 2 tydzień 10 z 14 , Plan: 10min + 50min TM
10min rozgrzewki po 5:35/km
50min po 4:51/km
Było dość ciężko, ale po tym poznaje się dobry trening, nie? Gdzieś koło 11-tego kilometra zaczęło mnie coś kłuć w klatce piersiowej, na tyle mocno, że musiałem zacisnąć pięści i zęby, żeby dalej biec; po jakiejś minucie puściło. W sumie wziąłem to za dobrą monetę bo już mi się to zdarzało w przeszłości, ale zawsze źródło kłucia było po lewej stronie i bałem się, że to może mieć coś wspólnego z sercem. Tym razem jednak to była prawa strona, więc to raczej nic poważnego, chociaż bardzo nieprzyjemne.

Sobota, 21 marca 2015
Dzień 3 tydzień 10 z 14 , Plan: 10K + 6x30s
10km w 52:10 (średnio po 5:13/km)
Przebieżki po 3:31, 4:05, 3:46, 3:41, 3:45 i 3:36/km
Powrót do domu 1km po 5:20/km

Niedziela, 22 marca 2015
Dzień 4 tydzień 10 z 14 , Plan: 26K + ćwiczenia
Ok. 24.5km w 2:16:32 czyli po ok 5:34/km
Piszę "około" bo GPS nie miał dziś najlepszego dnia i wśród elementów treningu mam chodzenie po wodzie i takie tam. Będzie jak znalazł jak kiedyś postanowię spróbować się w triatlonie ;-) W planie na dziś było 26K, ale mój układ pokarmowy był dzisiaj zdecydowanie przeciwny bieganiu w innym kierunku niż do kibla. Wziąwszy pod uwagę sensacje z którymi się zmagałem trening uznaję za zaliczony pomimo braku 1.5km. Zdaje się, że sam sobie zgotowałem ten los. Nawet nie będę wam pisał co sobie wczoraj przygotowałem na kolację. W każdym bądź razie moja żona po upewnieniu się, że wszysko ze mną OK przeszła do "a nie mówiłam..."
Do dobrych stron treningu zaliczyłbym fakt, że moje nowe buty zaczynają się układać. Nie są jeszcze tak komfortowe jak powinny, ale już mnie nie obcierają. Mam nadzieję, że do maratonu ułożą się zupełnie. W przeciwnym razie biegnę w starych.
A i jeszcze jedno - mój zegarek przez wiele ostatnich tygodni szacował dość niezmiennie moje VO2max na 51, po sobotnim biegu nagle awansowałem na 53, a podzisiejszym przyszła "korekta" na 52.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

TM - Tempo Marzeń

Kiedy będę się przygotowywał do swojego drugiego czy kolejnego maratonu to będę już dobrze wiedział co to właściwie znaczy TM. Póki co tempo, które wychodzi mi z różnych kalkulatorów z połówki czy dychy wydaje mi się niewykonalne. A moim celem na debiut jest przecież poprostu PRZEBIEC maraton. Swoje TMy begam w okolicach 4:50/km, ale maratonu tak nie pobiegnę. To oczywiste, że nie dam rady. Jednak lubię to tempo bo na treningu trwającym 50-60min skutkuje porządnym zmęczeniem, ale ednocześnie daje się wykonać bez strat w ludziach ;-)

Obrazek
Wtorek, 24 marca 2015
Dzień 1 tydzień 11 z 14, Plan: 60min + 8x20s

10min rozgrzewki po 5:34/km
50min bieg ciągły, średnio po 4:50/km
Znowu we wtorek pobiegłem plan czwartkowy. Wierzcie lub nie, ale znowu zrobiłem to nieumyślnie. Nieumyślnie, ale chyba jednak podświadomie preferuję te treningi w których nie ma przebieżek - one dobijają mnie najbardziej.
Biegło się bardzo fajnie. Nie łatwo, ale właśnie fajnie czyli z uczuciem wykonywania dużego wysiłku, któremu jednak daję radę. Dodatkowo padał deszcz, a ja lubię biegać w warunkach atmosferycznych powszechnie uchodzących za złą pogodę. Wyjatkiem są gołoledź i wmordewind. Padający śnieg, descz albo jedno i drugie naraz działają na mnie motywująco - założę się, że znacie to uczucie, kedy pada na twarz, a Wam nie jest już zimno bo jesteście porzadnie rozgrzani co powoduje, że przez głowę przechodzą Wam myśli o posiadanych supermocach.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czwartek, 26 marca 2015
Dzień 2 tydzień 11 z 14, Plan: 10min + 50min TM
Dzisiejszy plan biegałem we wtorek, więc dziś pora na program wtorkowy:
11.23km w 60min (średnio po 5:19)
8x20s po 3:36, 3:55, 4:06, 3:58, 3:55, 4:03, 3:50 i 4:04
Dwudziestki wchodziły mi zauważalnie wolniej niż zazwyczaj. To chyba zmęczenie. Trudno.

Piątek, 27 marca 2015
12.5km w 1:09:01 (średnio po 5:31/km)
W piątki normalnie odpoczywam, ale w sobotę mój syn bierze udział w konkursie ortograficznym* i cały ranek będę mu kibicował, a bieganie wieczorem mogłoby mieć wpływ na niedzielne wybieganie, więc zdecydowałem się pobiegać dzisiaj. W planie 10K + 6x30s, ale przebieżki były wczoraj i nie weszły najlepiej, więc zdecydowałem się nie cisnąć. Zamiast tego dołożyłem trochę dystansu.

Sobota, 28 marca 2015
Dzień 3 tydzień 11 z 14, Plan: 10K + 6x30s
Nie biegałem.

*Update: To był regionalny etap konkursu ortograficznego, Dominik znalazł się w pierwszej piątce w regionie brukselskim (nie było prac bez błędu, było pięć z jednym błędem) i idę o zakład, że był w tej piątce jedynym dzieckiem, które w domu nie mówi po francusku. W sumie to obciach dla autochtonów ;) Finał krajowy w maju.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ostatni long przed Dniem "M"

Obrazek
Niedziela, 29 marca 2015
Dzień 4 tydzień 11 z 14, Plan: 32K + ćwiczenia
32K w 2:52:23 (średnio po 5:23/km)
Trochę mi się spieszyło bo żona była gdzieś umówiona i miałem ją odwieźć, a przestawiony czas nie pomógł wstać rano, więc tempo było szybsze niż być miało. To nawet byłoby OK, bo w końcu to ostatnie długie wybieganie w planie treningowym to chyba ma bardziej na psychikę pomagać niż na formę, ale niepokoi mnie puls 200+. Tempo nie było aż takie, żeby uzasadnić ten stan rzeczy. Kiedy w październiku biegłem swój pierwszy półmaraton po 4:40, maksymalnie udało mi się rozbujać serducho do 186, czyli ciut więcej niż teoretyczny maks dla mojego wieku. To może być przemęczenie, popsuty pulsometr albo sam-nie-wiem-co. Najbardziej obawiam się tego ostatniego.

Co ważne, w żadnym momencie biegu nie czułem takiego tętna. Ponad 200 to już powinno być na granicy porzygu, a czułem się w miarę OK.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Okiem Turysty
Właśnie się zorientowałem, że gdzieś mi uciekł jeden tydzień :) Plan treningowy mam wpisany w kalendarz i tak naprawdę nie kontroluję, który tydzień jest który. Numerowałem tygodnie wyłącznie na potrzeby tego bloga, a robiłem to poprostu zwiększając numer tygodnia o jeden w każdym kolejnym tygodniu. To znaczy nie w każdym... okazuje się, że w styczniu dwa tygodnie opisałem jako tydzień 3. Czyli arytmetyka wysypała się zaraz na samym początku, ale zorientowałem się teraz kiedy miałem napisać tydz. "12 z 14". Przez głowę przemknęła mi myśl: "skoro mam jeszcze dwie niedziele to dlaczego w ubiegłą było ostatnie długie bieganie?". Odpowiedź jest prosta - nie ma już dwóch niedziel. Kolejna niedziela od teraz czyli 12 kwietnia to mój Dzień "M".

Obrazek
Wtorek, 31 marca 2015
Dzień 1 tydzień 13 z 14, Plan 60min + 8x30s
Od rana strasznie wiało (jak chyba w dużej części Europy), ale nie tak poprostu strasznie, tylko tak bardziej :sss:STRASZNIE:sss:. Vis-a-vis naszego domu jest przedszkole na terenie którego rosły duże drzewa takie kilkudziesięcioletnie, wyższe od najwyższych zabudowań w okolicy (5 pięter). Rosły i już nie rosną - jedno z nich skończyło leżąc w poprzek ulicy. W związku z takimi okolicznościami przyrody żona namówiła mnie żebym nie biegał po parku.
Pobiegłem zatem "do miasta". I tak już od jakiegoś czasu kusiło mnie żeby pobiec w tę stronę tylko jakoś nie mogłem się zebrać bo wiąże się to z tym że bieg od pierwszego kroku zaczyna się podbiegiem który ciągnie przez dobry kilometr. Takie długie podbiegi to w tej kolicy norma, ale lubię jednak już być trochę rozbiegany kiedy mam się wspinać.
Bieganie miejskie ma swoje zady i walety, ale jednak na dłuższą metę pozostanę przy szuraniu parkowo-leśnym. Do plusów biegania po mieście zaliczyłbym (z czym być może wiele osób się nie zgodzi) nawierzchnię - asfalt fajnie "oddaje", jednak poważnym minusem jest ruch uliczny - nie nawykłem do zatrzymywania się na czerwonym świetle. Na trasie swoich długich wybiegań przecinam co prawda kilka ulic w tym jedną dużą, ale natężenie ruchu w tych okolicach jest bliskie zeru. Dla uczciwego porównania powinienem pobiec kiedyś do centrum w niedzielę rano tak jak swoje wybiegania bo to oczywiście robi różnicę. Zarówno bieganie na łonie przyrody jak i w betonie ma swoje walory turysztyczne. Na swoich tradycyjnych trasach rozganiam kaczki, gęsi (te ostatnie w porze godowej czasem gonią mnie), króliki i pokraki (takie małe wodne ptaki o krótkich skrzydełkach, które na pewno mają jakąś inną nazwę bardziej dumną od tej którą sam im nadałem), straszę lisy, czaple oraz mijam zwierzynę która nic sobie nie robi z mojej obecności i raczej niechętnie ustępuje drogi (zwłaszcza łabędzie). Moja miejska trasa wypadła przez dzielnicę "europejską" - od parku pięcdziesięciolecia pod łukiem, przez Schumana, pod gmachami KE, Rady Europy a w drodze powrotnej pod PE.
Niestety walory turystyczne nie rekompensują faktu, że coś jest bardzo nie tak... Maksymalny puls 204.... O co rwa chodzi? Było trochę pod górę, ale 204... C'mon.

Obrazek
W marcu nabiegałem 288km, czym poprawiłem swój rekord z lutego o ponad 60km. Prawdopodobnie długo nie wyrównam tego wyniku, bo po maratonie daje sobie trochę na luz - zwłaszcza w weekendy. Od początku roku nazbierało się w sumie 698,3km co daje 34.7% z mojego celu 2015lm w 2015r.
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zaczynam panikować

Obrazek
Czwartek, 2 kwietnia 2015
Dzień 2, tydzień 13 z 14. Plan: 8K TM
Znów to zrobiłem - wyszedłem biegać od razu po jedzeniu, a właściwie po nażarciu się pod korek. Miało być 8km TM; zacząłem od 10 minut rozgrzewki (po 5:40/km) po czym się rozbujałem do 4:45/km. Zero frajdy, bolący brzuch i tętno znów dochodzące do dwóch stów. Po 20 minutach (4.25K) odpuściłem. Pospacerowałem chwilę i zdobyłem się na jeszcze 10 minut biegu w kierunku domu (też po 4:45/km).

Sobota, 4 kwietnia 2015
Dzień 3, tydzień 13 z 14, Plan: 8K + 6x30s
11K w 1:00:49 (średnio po 5:31/km)
Przebieżki już rozmyślnie odpuszczam. Moje lewe ścięgno Achillesa daje mi znać, że jest. Właściwie mnie nie boli, ale tak jak napisałem - czuje, że je mam. Ból pojawia się jdynie przy schodzeniu po schodach (pod górę jest OK). Dlatego przebieżki zastąpiłem dodatkowym dystansem biegu ciągłego. No i wszystko było by fajnie gdyby nie ten puls 200+. To już trzeci trening z rzędu. Zaczynam nabierać pewności, że coś jest bardzo źle. Tylko nie mam pojęcia co. A do dnia M już tylko tydzień :(

Niedziela, 5 kwietnia 2015
Dzień 4, tydzień 13 z 14, Plan: 12K + ćwiczenia
12.44km w 1:07:14 (średnio po 5:24/km)
Alleluja! Treningi właściwie zakończone - zostało takie tam szuranie :) Jestem bardzo zadowolony z jednego powodu - nie wiem co mi było, ale się naprawiło. Tętno średnio 148, na podbiegach maks 162. Kamień z serca. Nabrałem już przekonania, że coś sobie popsułem i że po pierwsze nie dam rady przebiec swojego pierwszego maratonu, a po drugie nie będę wiedział co zrobiłem źle...
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Swoje wybiegałem - teraz wszystko w rękach konia

Niniejszym zakończyłem plan treningowy i zostało mi już tylko obijanie się. Normalnie w planie mam jeszcze jakieś lekkie bieganie w czwartek i piątek, ale prawdopodobnie zastąpie je łażeniem po Paryżu. Jeżeli okaże się, że na miejscu są warunki do biegania to może jeszcze jeden z tych treningow wcisnę. Napewno nie oba, bo w sobotę przed samym maratonem biorę jeszcze udział w imprezie "Paris Breakfast Run". To taka bardziej zabawa niż zawody - 5K po ulicach Paryża, ale bez pomiaru czasu.

Obrazek
Wtorek, 7 kwietnia 2015
Dzień 1, tydzień 14 z 14. Plan: 8K TM + 6x20s
10min rozgrzewki po 5:38/km
40min ciągłego po 4:42/km (8.5K)
Poleciałem jak zwykle trochę szybciej niż powinienem, ale w końcu to ostatni trening rzed dniem M, a poza tym bardzo byłem ciekaw co się będzie działo z moim serduchem po ostatnich wyskokach. Na szczęście wszystko w normie - tętno średnie 161, maks 177 czyli nigdzie w pobliżu wartości 200+ z ubiegłego tygodnia.

I to by było na tyle. Życzcie mi powodzenia i trzymajcie kciuki :)

Obrazek
Awatar użytkownika
Marc.Slonik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2004
Rejestracja: 20 sie 2014, 16:45
Życiówka na 10k: 44:12
Życiówka w maratonie: 3:23:55
Lokalizacja: Bruksela, Belgia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Paryż pełen niespodzianek

Jeszcze jeden bardzo ostatni wpis przed moim wielkim dniem. Jak pisałem ostatnio od wtorku zasadniczo nie trenuję, ale w czwartek i piątek natrzaskałem taki kilometraż po Paryżu, że aż się zastanawiam czy to aby nie za dużo. Dzisiaj pobiegłem w Paris BreakFast Run, czyli w biegu na 5K bez pomiaru czasu. Idea tego biegu jest taka, żeby każdy uczestnik przybrał się w coś ze swoich stron (ale nie koszulkę - obowiązują koszulki od organizatora). Ja założyłem czapeczkę z orzełkiem więc bez fantazji - na mecie widziałem rodzinę japończyków z rybami na głowach...
Obrazek
Pobyt w Paryżu zaczął się od szeregu niespodzianek. Największą z nich był SMS od rodziców. Kiedy dojechałem z rodziną na miejsce, wysłałem zwyczajowego smeska do mojej mamy w stylu "jesteśmy już w Paryżu. Pogoda jest super", w odpowiedzi dostałem wiadmość "My też. Pogoda rzeczywiście OK". Opadła mi szczęka i przez chwilę zastanawiałem się czy to nie jakaś forma żartu, ale zdjęcie przesłane przez tatę nie zostawiało wątpliwości.
Obrazek
Teraz to już chyba muszę wygrać ten maraton.

Obrazek
Sobota, 11 kwietnia 2015
5.21km w 31:57 (średnio po 6:08/km)
Jogging w sam raz na rozruch bez spinki. Bardzo fajnie zorganizowana impreza - tempo maksymalne wyznaczała jadąca z przodu platforma z animatorami. Biegłem tuż za nią i bardzo dobrze, bo znając siebie gdyby jej nie było to gdzieś bym przyspieszył i się zmęczył, a tak biegłem wolniej niż kibice stali ;-)
ODPOWIEDZ