
Rozumiem zrzucanie brzucha, ale pozbywanie się masy mięśniowej czy głodówka dla kilku minut na maratonie to według mnie pomyłka (bo to mimo wszystko niższy u mnie priorytet niż siła i wygląd)- no chyba, ze jestesmy zawodowcem.
No wlasnie o to chodzi, wiekszosci nie zalezy (bo znaja swoje miejsce w szeregu) zeby dobiec pierwszym, walcza tylko z wlasnymi cyferkami.Adrian26 pisze: Nie oznacza to jednak, że nie mogę walczyć o poprawienie życiówki czy osiągnięcie "maksymalnego wyniku" z aktualnej formy. Trzeba w takich przypadkach znać swoje miejsce w szeregu i nie porywać się z motyką na Słońce.
Motywacje sa rozne. Ja chcialbym przebiec kilka maratonow, ktore powiazalbym z wyjazdami turystycznymi. Oczywiscie nie robie tego "na zywca", tylko biegam wlasnie te 3-4 razy w tygodniu. Jak dla mnie jest to wystarczajaco. Jak pobiegne maraton ponizej 4h (i taki mam cel) to bede uwazal to za sukces.Adrian26 pisze: Przepraszam, ale naprawdę nie rozumiem osób, które startują w zawodach na 10 km uzyskując czas zbliżony do półtorej godziny. Rozumiem, że nie każdy musi śmigać jak Kenijczycy, ale są chyba jakieś granice poniżej których może lepiej byłoby sobie odpuścić udział w zawodach.
Ja bym powiedzial ze nawet amatorski niskiego szczebla, nawet mniej niz hobbyAdrian26 pisze:To jest sport amatorski
O to chodzi, każdy robi jak chce i na co ma ochotę.jabbur pisze:Panowie. To wszystko kwestia priorytetówmożna chcieć być najszybszym na pierwszym miejscu, a można chcieć mieć moc i kondycję, a przy okazji być tak szybkim, jak to możliwe.
Rozumiem zrzucanie brzucha, ale pozbywanie się masy mięśniowej czy głodówka dla kilku minut na maratonie to według mnie pomyłka (bo to mimo wszystko niższy u mnie priorytet niż siła i wygląd)- no chyba, ze jestesmy zawodowcem.
to podobnie jak szybcy biali chca osobna kategorie dla czarnychRolli pisze:... i zawsze mi się chce śmiać jak grubaski domagają się swojej kategorii bo nie chce im się schudnąć, ale tez chcą na pudło.
O! to jest pomysł!Rolli pisze:powinno się wszystkich biegaczy klubowych wykluczyć z udziału, bo................ oni za dużo trenują
Adku zrozumiał moją intencję, Ty niestety nie. Ja nikomu nie chce niczego zabraniać, zresztą nawet nie mam do tego prawa. Z drugiej strony nie wiem czy to jest do końca rozsądne, jeżeli zapisuje się swoje dzieci/młodzież (tak wynika z powyższej wypowiedzi) na zawody dziesięciokilometrowe bez żadnego przygotowaniaKrzychu M pisze:Znam rodzinę,która biega w tych okolicach 10k.Małżeństwo coś tam truchta i chcąc odgonić synów od komputera zapisują
się całą rodziną na zawody.Chcą by synowie złapali bakcyla do sportu a nie tylko nauka i komputer.
Na kilku kilometrową przebieżkę nie ma szans ich wyciągnąć,ale w zawodach bardzo chętnie startują.
Uważasz,że lepiej aby nie biegali w ogóle czy lepiej niej te 10k przetruchtają w 1h20?
Może inaczej, większość chciałaby dobiec na pierwszej pozycji, ale zdecydowana większość zdaje sobie sprawę z tego, że jest to nierealne, przynajmniej w dobrze obsadzonych biegach.Sghjwo pisze:No wlasnie o to chodzi, wiekszosci nie zalezy (bo znaja swoje miejsce w szeregu) zeby dobiec pierwszym, walcza tylko z wlasnymi cyferkami.
No właśnie. Jeden biegacz będzie chciał przebiec 10 maratonów w rok, bez konkretnego celu czasowego, a drugi zadowoli się jednym, ale z konkretnym wynikiem. Większe wyzwanie będzie miał mimo wszystko ten drugi, bo trudniej jest przebiec na maksimum swoich możliwości jeden maraton, niż "przetruchtać" dziesięć.Sghjwo pisze:Motywacje sa rozne. Ja chcialbym przebiec kilka maratonow, ktore powiazalbym z wyjazdami turystycznymi. Oczywiscie nie robie tego "na zywca", tylko biegam wlasnie te 3-4 razy w tygodniu. Jak dla mnie jest to wystarczajaco. Jak pobiegne maraton ponizej 4h (i taki mam cel) to bede uwazal to za sukces.
Ciezko zdefiniowac takie granice przyzwoitosci. 10k-1h, HM-2:20h, M-4:30h - czy to granica przyzwoitosci, dla mnie tak bo ja pobiegne szybciej, ale zawsze bedzie ktos kto nie da rady, wiec dlaczego mu tego zabronic. Granice przyzwoitosci wyznaczaja przeciez organizatorzy, chyba konsultuja sie zawodowcami?
Bez przesady, zależy od podejścia. Nie jest to na pewno priorytet dla większości biegaczy, ale jednak bieganie, zwłaszcza na takim poważniejszym poziomie, pochłania sporo pieniędzy. Szacuję, że około 1500-2000 zł rocznie przeciętny biegacz musi wydać. Trzeba liczyć 2-3 pary obuwia, opłaty startowe, dojazdy na zawody, do tego przecierające się getry, nie mówiąc już o wyposażeniu początkowego biegacza czy drogich "zabawkach", które mają więcej bajerów, niż przydatnych funkcji.Ja bym powiedzial ze nawet amatorski niskiego szczebla, nawet mniej niz hobby
Nie wyrazilem sie jasno, takie jest moje podejscie do bieganiaAdrian26 pisze:Bez przesady, zależy od podejścia.Sghjwo pisze:Ja bym powiedzial ze nawet amatorski niskiego szczebla, nawet mniej niz hobby
Też mnie trochę drażni ten wynik. Koniecznie muszę go poprawić! To był mój pierwszy i jak na razie jedyny maraton.mihumor pisze:Ja z taką wagą maraton szybciej biegałem, bez treningu, będąc otłuszczonym zgredem i biegając 10km dużo, dużo wolniej - do roboty wiec Spaw bo ten wynik nawet na twoją wagę i biceps to mocno obciachowy jest i do poprawki.
Mylisz się. Odpowiednia dieta i trening siłowy pozwalają w dużym stopniu ograniczyć spadek masy mięśniowej pomimo poważnego (ja nie uprawiam joggingumarek84 pisze:...gdyby chciał trenować na poważnie kilka razy na tydz + kiedy trzeba to wręcz "do pożygu", to by nie utrzymał takiej masy
Ale kto tu chce tworzyć jakieś kategorie?Rolli pisze:Ale niestety ten nadymany kolega uważa się za znakomitego biegacza, tylko weźmie odpowiednia wymówkę do tego i pasuje. A jak nie ma wymówki, to trzeba szybko jakaś wymyślić.
Taki temat jest co parę lat przerabiany, i zawsze mi się chce śmiać jak grubaski domagają się swojej kategorii bo nie chce im się schudnąć, ale tez chcą na pudło.
To schudnij, albo nie marudź !!!!spaw pisze:...
Jeżeli chodzi o zrozumienie tych, co biegają 1h30 na 10km to najlepiej chyba będzie takie osoby zapytać dlaczego decydują się na start w zawodach.Adrian26 pisze:W momencie jednak, gdy startuje się w zawodach, to powinno to być jakoś związane z rywalizacją, walką o jakiś w miarę ambitny i realny dla danej osoby cel. Startowanie w zawodach "byle się przebiec" jest dla mnie trochę sztuczne. To tak jakby kupić samochód i w ogóle nim nie jeździć, trzymając cały czas w garażu. Przepraszam, ale naprawdę nie rozumiem osób, które startują w zawodach na 10 km uzyskując czas zbliżony do półtorej godziny. Rozumiem, że nie każdy musi śmigać jak Kenijczycy, ale są chyba jakieś granice poniżej których może lepiej byłoby sobie odpuścić udział w zawodach...
Ale przecież ty nie chcesz przebiec tylko przejść...Bacio pisze: Niedługo mam w planach długie wybieganie na 42km. No, przecież nie pobiegnę u siebie w lesie, skoro mogę podjechać do Wituni (4h jazdy z domu) i pobiec maraton z Rysiem, który robi Rekord Guinnessa. Nie będę się wstydził wyniku, a to przecież zawody...
Trafiony zatopionyRolli pisze:Ale przecież ty nie chcesz przebiec tylko przejść...Bacio pisze: Niedługo mam w planach długie wybieganie na 42km. No, przecież nie pobiegnę u siebie w lesie, skoro mogę podjechać do Wituni (4h jazdy z domu) i pobiec maraton z Rysiem, który robi Rekord Guinnessa. Nie będę się wstydził wyniku, a to przecież zawody...
Poważnie ? Muszę to sprawdzić, moja waga to ok 9 dych więc może choć raz bym się załapał do pierwszej 20, 30, 40... ?Bosman.Zorz pisze:Kategorie wagowe są w krakowskim biegu świetlików. I faktycznie tak jest, że pierwsza dziesiątka open i pierwsza dziesiątka najlżejszej kategorii (do 70) się w zasadzie pokrywają... Co ciekawe, ta kategoria jest też bardzo mało liczna.