Heh, to samo pomyślałam, ale dobrze, że Ty z tych wyloozowanych .franklina pisze:ale mnie baby-jagi oswieciły
tez czasami cos kupie i sama zrobie i tez czasami nawet zwykły pasztet jem,no looz.Podałam taki przykład ze kot ,ze drogo,ze Młody smakosz a juz ze mnie zrobiły nieperfekcyjną panią domu co to dziecku tłuszczyku nie potrafi odkroić
Podsumowując dyskusję nt tłuszczyku w szynce anegdota z cyklu "z życia wzięte". Jak byłam mała - kryzys, wiadomo, słone masło i ser żółty w kolorze pomarańczowym, "z darów". Ale, rodzina za granicą, czasem coś przysłali - jak nie okradziono paczki na poczcie to czymś tam można było przełamać kryzysowe smaki. Bywało np. salami. Więc kiedyś, ku przerażeniu mojej mamy, z plasterków salami wydłubałam wszystkie oczka tłuszczu . Tak to jest dogadzać dziecku.
Kojer, dlatego teraz warto biegać do południa, zanim ziemia nie rozmarznie, bo później błoto do kolan .kojer pisze:U nas pogoda śliczna, niestety 3km potwoernego błota w lesie mnie zmasakrowało i w połowie 22km miałem dość i wróciłem ostatnie parę km marszem.
U mnie 19km po zamrożonych koleinach