Moderator: infernal
na koniec deszcz 
więc poleciałam szybciej 
no, ale trudno, wpływu na pogodę nie mamy 
tylko zauważyłam, że cały czas spinam dłonie, łapałam się co chwila, że je kurczowo zaciskam na rękawach 
astma i krzaczory wszystkie atrakcje jednym słowem, jakie mogą się przydarzyć biegaczowi i rok temu dzisiejsze tempo było tempem zawodów (no prawie ) zamarzył mi się jakiś ładny wynik na rocznicę 15 marca :uuusmiech:
spadło kilkanaście cm śniegu dobrze, że chociaż wiatru nie było
:uuusmiech: 
cieszyłam się z końca treningu 
to tak się zapędziłam, że w końcu musiałam go wyprzedzić, przeciez nikt mi nie będzie latał przede mną 
) no, ale wszystkiego nie dane mi będzie pojąć ) śr.tętno 169 znaczy interwały chyba robią swoje, jest szansa, że zawody w Kołobrzegu polecę w/g tempa życzeniowego ale to jeszcze ponad miesiąc, do tego czasu trzeba podumać nad taktyką biegu sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle... śmiesznie to wyglądało, wpadalismy na metę prawie w jednym czasie wiał wicher, ale w sumie było ciepło, nogi dziś podawały pięknie no, ale jak wchodzą szybciej bez jakiejś masakrycznej spinki...to źle, czy dobrze? 
za szybko ale dzielnie dotrzymywał mi kroku i se myslę-najwyżej zgubie buta, za bardzo mi zalezy na treningu 
ma to swój urok, kiedy nie leci się na czas, tempo, tętno, tylko po to, żeby miło spędzić czas... zauważyłam, że lubię biegać z chłopakami, czuję przy nich moc i lubię, jak mnie chwalą