Witam.
Wczoraj udało mi się wyskoczyć na godzinkę, jak mały sobie spał (dziś jest już lepiej, nie gorączkuje i zaczął troszkę jeść)
Nie miałam ogólnie za wiele czasu ale dobra i godzinka biegania, więc postanowiłam dziś podkręcić troszkę tempo biegu i sprawdzić czy gimnastyka, którą ostatnio regularnie uskuteczniałam podtrzymuje kondycję i czy szybsze przebieżki przynoszą jakieś, choćby małe efekty?
Sobota, 31.01.2015
Dystans -10.01km
Czas -0:56:32
Średnie tempo -5:39min/km
Średnia prędkość -10.62km/h
Międzyczasy z endo:
1. 5:46 - pierwszy km wolniej, bo potwornie ślisko
2. 5:19
3. 5:24
4. 5:31
5. 5:17
6. 5:31
7. 5:20
8. 5:28
9. 6:30 - ten podbieg zawsze mnie wykańcza a zwłaszcza po śliskim chodniku
10. 6:14 - dwa krótkie postoje na światłach
Czy jestem zadowolona z efektów. Muszę przyznać, że tak. Biorąc pod uwagę, że tych moich szybszych przebieżek ogólnie w styczniu za wiele nie było o interwałach wogóle nie wspomnę, ostatnie dni to biegowa przerwa, regularne ćwiczenia to nawet nie całe dwa tygodnie, po ok 3 razy w tygodniu, to myślę że nie jest źle. Patrząc po moich międzyczasach to utrzymanie tempa poniżej 5:30 nie stanowi problemu, a zdarza się nawet poniżej 5:20. Gdyby nie ta wstrętna góra na 9 km i postoje na światłach na 10 myślę, że ostatnie międzyczasy też mogłyby być poniżej 5:30.
Jednak na prawdziwe efekty dodatkowych ćwiczeń dopiero przyjdzie pora, tak myślę.
Założyłam sobie w moich planach, że pokonam 10 km poniżej 50 minut do końca kwietnia. Teraz uważam, ze to bardzo ambitny plan i czasem obawiam się, że może nie koniecznie realny, biorąc pod uwagę, że na dobre bieganie zaczęłam właśnie od przełomu marca i kwietnia zeszłego roku. Czy rzeczywiście można zrobić w rok taki progres?Czy z leniwego kanapowca z książką w ręku można zrobić biegacza.
Muszę przyznać, ze w moim życiu to ze sportem a zwłaszcza bieganiem wiele wspólnego nigdy nie miałam. Za czasów szkoły podstawowej i trochę średniej jeździłam dość często na rowerze ale to wszystko. Na w-fach zawsze szybko się męczyłam a ostatnie lata szkolne to nawet miałam z niego zwolnienie. A od 20 roku życia to już totalna sportowa klapa i tak przez jakieś dwanaście lat

mimo to udawało mi się utrzymać jako taką szczupłą sylwetkę.
Ale to bieganie chodziło za mną już kilka długich lat, sama nie wiem dlaczego, a czasem nawet po nocach mi się śniło, że biegnę gdzieś daleko a wtedy budziłam się i dziwiłam jak to możliwe, że śnię o bieganiu np. piętnastu kilometrów skoro 500metrów było nie lada wyzwaniem.
I autentycznie stwierdziłam po jednym z takich snów, że musi to być jakieś moje ukryte pragnienie

i trzeba je zrealizować i tak to się zaczęło właśnie. Ale już dość przynudzania.
Taki mam cel jednak i będę się go twardo trzymać, na zawodach, czy na treningu to nie ważne jak, wydyszę te 50 minut albo, albo...... albo zrobię to trochę później
Styczeń -
146 km przebiegniętych.
Uważam, że jak na zimowy miesiąc to i tak wyszło sporo tych kilometrów i również jestem zadowolona.
Cóż brałam pod uwagę zimową nie sprzyjającą aurę, śnieżyce, mróz, wiatr i fakt iż jak przebiegnę 50 kilometrów na miesiąc to będzie i tak dobrze. Ale jak widać zima w tym roku naprawdę odpuściła i biegać można było do tej pory do woli.
Ok. rozpisałam się troszkę ale już kończę.