Mój post z 12.01.2015 w temacie o planie 6-cio tygodniowym:
Dziś miało być drugie 30 minut biegu w moim życiu. Zamiast 30 minut pobiegłem 61 minut!Cześć!
Rok, albo i ponad rok temu chciałem zacząć biegać i uzyskać te 30 min bez zatrzymywania. Rozpocząłem plan 10-cio tygodniowy, ale w 6 tygodniu dopadła mnie kontuzja, którą był ból rozcięgna. Próbowałem jeszcze dwa razy pobiegać z tą kontuzją, ale nie dało rady. Za każdym razem, gdy próbowałem biec to ból był na tyle silny, że mi to uniemożliwiał, a i chód sprawiał mi problem.
Teraz już nic mnie nie boli. W poprzednim tygodniu rozpocząłem plan 6-cio tygodniowy od trzeciego tygodnia (2' b/3' m). W trzecim dniu biegania w ostatnim powtórzeniu przycisnąłem ile mogłem przez ostatnie 40 sekund. W czwartym dniu w ostatnim powtórzeniu zamiast 2' pobiegłem ponad 5'.
Wczoraj poczytałem na tej stronie o innym systemie biegania - 10' szurania + ile dam radę normalny trucht. Postanowiłem spróbować. Powiem Wam, że zaskoczyłem sam siebie. Zamiast przebiec 10' przebiegłem 32 minuty!Na początku było trochę ciężko, ale spoglądałem na stoper i ten czas fajnie płynął. Na stoperze 5', a ja myślę "Może dociągnę do 10'". Na stoperze 10 minut, a ja "To może do 15 minut". W ten sposób doszedłem do 32 minut. Nie spodziewałem się tego po sobie zwłaszcza, że zawsze miałem problemy z bieganiem. Słaba kondycja skutecznie mnie odpychała od biegania, a gdy już chciałem wykonać plan 10-cio tygodniowy to kontuzja mnie złapała. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się biec przez tak długi czas. Jeszcze wczoraj jak myślałem o 4 minutach biegu to zastanawiałem się czy dam radę hehe. Jestem z siebie bardzo zadowolony.
W bieganiu przeszkadza mi dym, spaliny i twarde podłoże. Boję się też, że znów dopadnie mnie kontuzja. Musiałbym zrzucić z 16 kg żeby mieć w miarę dobrą wagę. Teraz z brzuszkiem i dyszeniem od pierwszej do ostatniej minuty biegu nie jest łatwo, choć z drugiej strony czułem, że mógłbym jeszcze biec i może do 40 minut bym dociągnął. Zaskoczyło mnie również, że po 1-2 minutach (po ukończeniu biegu) mój oddech unormował się! Może w przyszłości popracuję nad oddychaniem przez nos, bo jak na razie to łapię tlen ustami. Oddychając przez nos raczej nie dałbym rady. Łapanie spalin i dymu w takich ilościach nie jest przyjemne, ale nie mam lepszego miejsca do biegania


Teraz zastanawiam się czy cały czas biegać wolno te 60 minut, czy może starać się biegać dłużej? Niby im dłużej się biegnie tym lepiej się chudnie. Albo zacząć mierzyć odległość? Może zacząć pracować nad szybkością? Zdaje mi się, że mogę biec szybciej, bo na końcu jeszcze mocy trochę było. Sugerowałem się Waszymi poradami "Jak najwolniej" i jak najdłużej.

Może biegać te 60 minut, ale jak pracować nad szybkością biegu? Chciałbym biegać długo i szybko.
