Wiesz, po 20km E, jeżeli schodzi Ci 1400kcal to glikogenu jest w tym z 60%-70% - ciągle mówimy o niskiej intensywności - co daje 250g WW. Standardowy obiad cukrowca załatwia sprawę rekompensaty w mięśniach, a balans energetyczny możesz sobie zrobić garścią orzechów a nie g** w kolorowym papierkuSylw3g pisze:Przy bardzo intensywnym trybie życia, to moim zdaniem wręcz trzeba jeść czasami trochę śmieci, bo są dużo bardziej kaloryczne i "życiowo" tak wychodzi, że jest wtedy łatwiej ułożyć sobie dzień. Przykład: Jeżeli jestem po 20km E, to spaliłem tam jakoś ponad 1400kcal i wypłukałem się z glikogenu. Ciężko wtedy nadgonić utratę kaloryczną w ciągu dnia bez "śmieci"; ciast, czekolady, batoników. Whateva. Kowalczyk czy Phelps są tego najlepszym przykładem.
Trochę food for thought. Powodzonka.
MEL. - Schody do Nieba (a właściwie na Everest) - komentarze
Moderator: infernal
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
Miernota Phepls, mógł jeść orzechy.
Koniec. Nie będę się kłócić o takie rzeczy.
Koniec. Nie będę się kłócić o takie rzeczy.
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Jeśli chodzi o długie, kilku- kilkunastogodzinne godzinne biegi ultra, to stosuję ładowanie przed biegiem (w przeddzień nie jem zbyt dużo błonnika, czyli np. jeśli ryż, to biały), ale poza tym zabieram ze sobą jeszcze jakieś batoniki i nawet z nich korzystam. Częstuję się także tym co na bufetach (głównie owoce i ciastka). Ale na taki maraton, który robię w 4-5 godzin, to zabieram garść daktyli i ew. zjem po drodze jakieś pomarańcze, jeśli są na bufetach. I to mi wystarcza.Sylw3g pisze:Przy bardzo intensywnym trybie życia, to moim zdaniem wręcz trzeba jeść czasami trochę śmieci, bo są dużo bardziej kaloryczne i "życiowo" tak wychodzi, że jest wtedy łatwiej ułożyć sobie dzień. Przykład: Jeżeli jestem po 20km E, to spaliłem tam jakoś ponad 1400kcal i wypłukałem się z glikogenu. Ciężko wtedy nadgonić utratę kaloryczną w ciągu dnia bez "śmieci"; ciast, czekolady, batoników. Whateva. Kowalczyk czy Phelps są tego najlepszym przykładem.
Natomiast nie widzę sensu ładowania batoników po/w czasie dłuższego treningu, skoro można to załatwić garścią rodzynek/daktyli zagryzanych orzechami.
Gdzie mi tam do Kowalczyk czy Phelpsa!
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
A dziękuję, z czołówką nie miałam problemów. Po wymianie baterii działała bardzo przyzwoicie.
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
Uważam, że nie powinni, bo ktoś mógłby zarzucić, że te informacje mogą mieć wpływ na Twój wynik.MEL. pisze:Ciekawa jestem, czy Redakcja poda mi Wasze typy zanim zacznie się impreza.
Ja trzymam kciuki i kibicuję z wypiekami
Jak trafię z wynikiem, to w ramach solidarności odstawiam mięso raz w tygodniu.
1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Słusznie. Ale chodziło mi raczej o cos w rodzaju statystyki, a nie konkretnych typów konkretnych osób, np. typy to 10-66 w tym 45% celuje w 35-41.Bacio pisze:Uważam, że nie powinni, bo ktoś mógłby zarzucić, że te informacje mogą mieć wpływ na Twój wynik.MEL. pisze:Ciekawa jestem, czy Redakcja poda mi Wasze typy zanim zacznie się impreza.
Ło... To już teraz chcę, żebyś trafił. A może zamiast raz w tygodniu zrobić sobie "tydzień bez mięsa"i zobaczyć jak to jest? Mój kolega tak zrobił w ramach eksperymentu i już od ponad roku nie widział mięsa na swoim talerzu, spodobało mu się.Bacio pisze:Jak trafię z wynikiem, to w ramach solidarności odstawiam mięso raz w tygodniu.
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Te porcje jednak są małe faktycznie. No chyba że to rozmiar drugiego śniadania, a na obiad zjadasz dwa razy więcej.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Jeśli mam mały talerz, to nakładam 2 lub 3 razy. Staram się długo gryźć, mieszać ze śliną i wolno połykać. Ale różnie bywa. Jak coś jest pyszne, to zawsze porcje są za małe.
Zwykle jednak obiad jem na dużym talerzu, takim jak tutaj:
http://festiwalbiegow.pl/bieganie-i-zdr ... amaratonki
Zwykle jednak obiad jem na dużym talerzu, takim jak tutaj:
http://festiwalbiegow.pl/bieganie-i-zdr ... amaratonki
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Bardzo dużo tych zaciśniętych kciuków. Ale czy wytrzymacie do niedzielnego poranka?
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
WytrzymamyMEL. pisze:
Bardzo dużo tych zaciśniętych kciuków. Ale czy wytrzymacie do niedzielnego poranka?
I tak dużo łatwiej trzymać kciuki niż wchodzić po schodach