no ba - było grubo, naprawdę
i to nie tylko na 150 kilometrach; Beskid Niski ma bardzo mylącą nazwę; przez uczestników zawodów przemianowany na Beskid Śliski... już za nim tęsknię, choć glina i błoto z butów jeszcze nie odpadły;
atmosfera w szkole była wyjątkowa; spaliśmy przemieszani totalnie; ja na przykład miałam okazję nocować w sali o dwie karimaty od zwycięzcy na najdłuższym dystansie ale też z ludźmi którzy nie mieli okazji ukończyć zawodów na mecie, z zawodnikami mojego dystansu /70km/ - było zabawnie, sympatycznie i cieplutko; każdy miał coś do opowiedzenia - klimaty w prysznicach, "kuchni", na korytarzach absolutnie nie do podrobienia
z całą pewnością jadę tam w przyszłym roku, tylko teraz się łamię: czy na 150km, czy znowu 70, bo tak naprawdę bardzo, bardzo podobała mi się praca przy organizacji tej cudnej imprezy