mclakiewicz - Ni ma motywacji
Moderator: infernal
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 12,2 km. Czas: 1:10:08. Tempo: 5:45.
Taki tam BS, bez historii. Ważne, że wprowadza element regularności, z czym ostatnio było trochę ciężko. Póki co przyjmuję system treningów wtorek, środa, niedziela. Taki układ wymusza na mnie brak czasu na wszystko. Wiem, że 3 dni przerwy to za długo, dlatego będę w nie wieczorem tłukł jakieś siłowe bzdety.
Z ciekawostek, odkryłem, że mój gremlin 110 ma opcję ręcznego lapowania Normalnie mam refleks korespondencyjnego szachisty. Z anemią.
Taki tam BS, bez historii. Ważne, że wprowadza element regularności, z czym ostatnio było trochę ciężko. Póki co przyjmuję system treningów wtorek, środa, niedziela. Taki układ wymusza na mnie brak czasu na wszystko. Wiem, że 3 dni przerwy to za długo, dlatego będę w nie wieczorem tłukł jakieś siłowe bzdety.
Z ciekawostek, odkryłem, że mój gremlin 110 ma opcję ręcznego lapowania Normalnie mam refleks korespondencyjnego szachisty. Z anemią.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 17,5 km. Czas: 1:40:37. Tempo: 5:44.
Taki tam leniwy long.
Taki tam leniwy long.
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Marek, pytanie do Ciebie, Tomka i pewnie wszystkich "danielsowskich" biegaczy:
1. Jaki minimalny km tygodniowy stosujesz i jaki szczytowy w I fazie?
1. Jaki minimalny km tygodniowy stosujesz i jaki szczytowy w I fazie?
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Heh, odpowiem tutaj, a potem możemy dyskusję przenieść do komentarzy
Ja jedyne co z Danielsa chcę zastosować w planie do wiosennych połówek to kombosy na longach i treningi progowe. Nie trenuję do maratonu, więc maksymalnego kilometraża nie zakładałem. Jeśli można to co teraz biegam uznać za pierwszą fazę to w trzech treningach: 12 + 12 + między 17 a 20 to będzie około 40 km. Z czwartym treningiem 50 km.
Ja jedyne co z Danielsa chcę zastosować w planie do wiosennych połówek to kombosy na longach i treningi progowe. Nie trenuję do maratonu, więc maksymalnego kilometraża nie zakładałem. Jeśli można to co teraz biegam uznać za pierwszą fazę to w trzech treningach: 12 + 12 + między 17 a 20 to będzie około 40 km. Z czwartym treningiem 50 km.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 11 km. Czas: 1:00:56. Tempo: 5:32.
5 km BS + 5 km T21 + BS
Dobra, koniec tego pieprzenia, pora coś zrobić z sobą. Ostatnie 7 dni to był motywacyjny trup. Nie chciało mi się, wszystko mnie bolało, łaziłem niewyspany a wkoło wszyscy się pochorowali. W niedzileę naprawdę chciałem wyjśc na longa, ale w sobotę poskładały mnie korzonki. Raz na 4 tygodnie z dokładnością co do dnia mam atak bólu pleców. Do tej pory trafiało mi się to w tygodniu i powiedzmy szczerze, dało się żyć. Teraz trafiło się w weekend i to z dziesięciokrotnie większą mocą. Więc z longa nici. W ruch poszła maść końska no i wczoraj już dało sie żyć.
Wróciła też motywacja, gdy wczoraj waga przekroczyła 102 kg. Dziś po treningu było już 98,5.
Tak że dziś musiałem już wyjść - pierwszy raz na długo bo i temperatura już pomiędzy 2 a 4 stopnie.
Dzisiejszy trening miał być tylko BeeSem, ale ad hoc podjąłem decyzję, że po 5 km przyspieszam do tempa półmaratońskiego, żeby sprawdzić czy jeszcze jestem w stanie z siebie wykrzesac coś więcej niż tylko tempo polskiego gangstera. Tak, jestem w stanie, moze i 10 km bym dał radę tym tempem. Ale zaleglości sa dośc poważne. Teraz trza skupić się na podtrzymaniu motywacji.
5 km BS + 5 km T21 + BS
Dobra, koniec tego pieprzenia, pora coś zrobić z sobą. Ostatnie 7 dni to był motywacyjny trup. Nie chciało mi się, wszystko mnie bolało, łaziłem niewyspany a wkoło wszyscy się pochorowali. W niedzileę naprawdę chciałem wyjśc na longa, ale w sobotę poskładały mnie korzonki. Raz na 4 tygodnie z dokładnością co do dnia mam atak bólu pleców. Do tej pory trafiało mi się to w tygodniu i powiedzmy szczerze, dało się żyć. Teraz trafiło się w weekend i to z dziesięciokrotnie większą mocą. Więc z longa nici. W ruch poszła maść końska no i wczoraj już dało sie żyć.
Wróciła też motywacja, gdy wczoraj waga przekroczyła 102 kg. Dziś po treningu było już 98,5.
Tak że dziś musiałem już wyjść - pierwszy raz na długo bo i temperatura już pomiędzy 2 a 4 stopnie.
Dzisiejszy trening miał być tylko BeeSem, ale ad hoc podjąłem decyzję, że po 5 km przyspieszam do tempa półmaratońskiego, żeby sprawdzić czy jeszcze jestem w stanie z siebie wykrzesac coś więcej niż tylko tempo polskiego gangstera. Tak, jestem w stanie, moze i 10 km bym dał radę tym tempem. Ale zaleglości sa dośc poważne. Teraz trza skupić się na podtrzymaniu motywacji.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 11,1 km. Czas: 1:05:37. Tempo: 5:53.
Znów BeeS.
Po wczorajszym treningu, mimo kilkukrotnego rozciągania tak mnie bolały mięśnie dwugłowe i "półdupkowe" że masakra. Przestały dopiero koło 6 km. Niby przerwa tylko tydzień, a zrobiła swoje.
O ile wczoraj w parku echo, to dzisiaj paru biegaczy i biegaczek było. Duch w narodzie nie ginie.
Znów BeeS.
Po wczorajszym treningu, mimo kilkukrotnego rozciągania tak mnie bolały mięśnie dwugłowe i "półdupkowe" że masakra. Przestały dopiero koło 6 km. Niby przerwa tylko tydzień, a zrobiła swoje.
O ile wczoraj w parku echo, to dzisiaj paru biegaczy i biegaczek było. Duch w narodzie nie ginie.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 8,7 km. Czas: 51:03. Tempo: 5:52.
Taki tam BS. Temperatura około 0, ale witer obniżał odczuwalną przynajmniej o 3, 4 stopnie. Więc trza było dziś już założyć czapkę.
Niedzielny long znów nie wyszedł - w sobotę schylając się po raz kolejny złapał mnie ból pleców i tak trzyma, i trzyma. Tym razem stwierdziłem, ni ma chu... ide do doktórki. Ta kazała mi się położyć, podniosła i zgięła mi nogi w kolanach i okazało się, że ból łapie przy opuszczaniu nóg. Diagnoza - podejrzenie dyskopatii, jutro mam rentgena. Oczywiście zakaz ćwiczeń siłowych, a bieganie też póki co niewskazane bo ponoć wstrząsy źle działają na kręgi w tym stanie. Nie wiem, dziś poleciałem i nawet lepiej się poczułem. Nie wiem...
Poza tym, w piątek wyrwałem se zęba i dzisiaj każdy krok, każde lądowanie i wybicie z prawej nogi czułem w dziurze po zębie. Na marginesie jestem zszokowany jak w ciągu kilkunastu lat zmieniło się podejście i technika. Kiedyś doktor-student z Egiptu wziął, wyrwał i powiedział "tam jest przystanek" machając ręką, a teraz pełna obsługa, kilka zastrzyków, tłumaczenie jak małem mu dziecku co mi zrobi, zero jakiegokolwiek bólu, środki uśmierzające i gojące na ranę... Az przyjemnie rwać
Taki tam BS. Temperatura około 0, ale witer obniżał odczuwalną przynajmniej o 3, 4 stopnie. Więc trza było dziś już założyć czapkę.
Niedzielny long znów nie wyszedł - w sobotę schylając się po raz kolejny złapał mnie ból pleców i tak trzyma, i trzyma. Tym razem stwierdziłem, ni ma chu... ide do doktórki. Ta kazała mi się położyć, podniosła i zgięła mi nogi w kolanach i okazało się, że ból łapie przy opuszczaniu nóg. Diagnoza - podejrzenie dyskopatii, jutro mam rentgena. Oczywiście zakaz ćwiczeń siłowych, a bieganie też póki co niewskazane bo ponoć wstrząsy źle działają na kręgi w tym stanie. Nie wiem, dziś poleciałem i nawet lepiej się poczułem. Nie wiem...
Poza tym, w piątek wyrwałem se zęba i dzisiaj każdy krok, każde lądowanie i wybicie z prawej nogi czułem w dziurze po zębie. Na marginesie jestem zszokowany jak w ciągu kilkunastu lat zmieniło się podejście i technika. Kiedyś doktor-student z Egiptu wziął, wyrwał i powiedział "tam jest przystanek" machając ręką, a teraz pełna obsługa, kilka zastrzyków, tłumaczenie jak małem mu dziecku co mi zrobi, zero jakiegokolwiek bólu, środki uśmierzające i gojące na ranę... Az przyjemnie rwać
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 7,3 km. Czas: 44:23. Tempo: 6:05.
Powikłania familijne sprawiły, że dopiero dziś rano zrobiłem trening ze środy wieczór. Zwykły BS.
Spadł pierwszy tej zimy śnieg, drobny i bardzo go było mało, ale wystarczyło, aby Boosty okazały się bezużyteczne. Na asfalcie i na żwirze jeszcze jakoś to było, ale bruk i chodnik to była masakra. normalne lodowisko... Nie nadają się na taką nawierzchnię. Trzeba się przeprosić z ekidenami.
Dlatego dzisiaj takie liche tempo.
Prześwietlenie pleców nic nie wykazało,żadnych patologii. Dlaczego więc plecy bolą?
Powikłania familijne sprawiły, że dopiero dziś rano zrobiłem trening ze środy wieczór. Zwykły BS.
Spadł pierwszy tej zimy śnieg, drobny i bardzo go było mało, ale wystarczyło, aby Boosty okazały się bezużyteczne. Na asfalcie i na żwirze jeszcze jakoś to było, ale bruk i chodnik to była masakra. normalne lodowisko... Nie nadają się na taką nawierzchnię. Trzeba się przeprosić z ekidenami.
Dlatego dzisiaj takie liche tempo.
Prześwietlenie pleców nic nie wykazało,żadnych patologii. Dlaczego więc plecy bolą?
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 17 km. Czas: 1:36:57. Tempo: 5:42.
Wreszcie udało sie zrobić coś dłuższego. Grafik napięty jak stringi na Fionie, więc tylko 17 km.
Dziwnie wygląda las w grudniu, po chaszczach w których latem zbierałem maliny ani śladu.
Poza tym bez historii.
Wreszcie udało sie zrobić coś dłuższego. Grafik napięty jak stringi na Fionie, więc tylko 17 km.
Dziwnie wygląda las w grudniu, po chaszczach w których latem zbierałem maliny ani śladu.
Poza tym bez historii.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 6,1 km. Czas: 36:46. Tempo: 5:59.
BS, skrócony bo pogoniło. Mróz łapie, ale ktoś tam po parku jeszcze biega.
BS, skrócony bo pogoniło. Mróz łapie, ale ktoś tam po parku jeszcze biega.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 10 km. Czas: 56:14. Tempo: 5:37.
Taki tam BS. 10 minut stałem jak ten pachoł na mrozie żeby mnie satelity namierzyły! Do czegóż to doszło.
Taki tam BS. 10 minut stałem jak ten pachoł na mrozie żeby mnie satelity namierzyły! Do czegóż to doszło.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 17,1 km. Czas: 1:36:44. Tempo: 5:39.
Średni long. jakoś nogi dziś nie niosły, szczególnie dwójki i półdupkowe bolały i sztywniały.
Średni long. jakoś nogi dziś nie niosły, szczególnie dwójki i półdupkowe bolały i sztywniały.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Dystans: 8,6 km. Czas: 49:29 Tempo: 5:44.
BS + 4 x 100/100 m.
Dawno nie robiłem przebieżek, ale jeśli jutro chce ruszyć z interwałami, to trza było jakiś szybszy element wprowadzić.
Pogoda - mżawka i lekki wiatr - raczej zachęcała do wstąpienia do knajpy. Gdybym mieszkał nad morzem na pewno pobiegłbym do tawerny na grog i szanty
BS + 4 x 100/100 m.
Dawno nie robiłem przebieżek, ale jeśli jutro chce ruszyć z interwałami, to trza było jakiś szybszy element wprowadzić.
Pogoda - mżawka i lekki wiatr - raczej zachęcała do wstąpienia do knajpy. Gdybym mieszkał nad morzem na pewno pobiegłbym do tawerny na grog i szanty
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
kur... ale mi sie nie chciało...
Dystans: 10,5 km.
2,9 km rozgrzewki, Interwały 4 x 1 km/3 min. (4:28, 4:21, 4:26, 4:25) i reszta schłodzenie.
Umowiłem sie na trening z kolega z kursu angielskiego (przypadkiem się okazało, że tez biega) już wczoraj mu zapowiedziałem, ze chcę robic interwały, a on jako bezgarminowiec, bezendomondowiec, bardzo był ciekaw jak takie kilometrówki wyglądają. Gdyby nie to to chyba bym dał se dziś spokój, bo tak mnie znów mięśnie półdupkowe rwą... No ale wyszedłem, rozgrzewka, interwały pierwszy, drugi, trzeci, czwarty. Kolegę ewidentnie nosiło, chyba miał zapas na lepsze tempo. Wyniósł dużo z treningu, bo wie gdzie w naszym parku można robić powtarzalne odcinki. Dla mnie to był pierwszy trening z kimś i trzeba przyznać, że na gadce czas leci szybciej, ale tempo spada.
Dystans: 10,5 km.
2,9 km rozgrzewki, Interwały 4 x 1 km/3 min. (4:28, 4:21, 4:26, 4:25) i reszta schłodzenie.
Umowiłem sie na trening z kolega z kursu angielskiego (przypadkiem się okazało, że tez biega) już wczoraj mu zapowiedziałem, ze chcę robic interwały, a on jako bezgarminowiec, bezendomondowiec, bardzo był ciekaw jak takie kilometrówki wyglądają. Gdyby nie to to chyba bym dał se dziś spokój, bo tak mnie znów mięśnie półdupkowe rwą... No ale wyszedłem, rozgrzewka, interwały pierwszy, drugi, trzeci, czwarty. Kolegę ewidentnie nosiło, chyba miał zapas na lepsze tempo. Wyniósł dużo z treningu, bo wie gdzie w naszym parku można robić powtarzalne odcinki. Dla mnie to był pierwszy trening z kimś i trzeba przyznać, że na gadce czas leci szybciej, ale tempo spada.
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
Ogłaszam przerwę do końca roku.
Po środowych interwałach znów złapał ból w lędźwiach, nasilający się tak, że dzis w nocy co godzinę sie budziłem.
Nie pomogły ani ketonale, ani prochy, ani żadne rozciąganie, miętoszenie i takie tam. O dziwo dopiero dziś rozpaczliwie kupione plastry rozgrzewające (takie ze smokiem) pomogły. Zobaczymy co jutro powie doktórka na wyniki prześwietlenia i komentarż "nie ma zmian patologicznych".
Póki co, życze Wam Wesołych, Zdrowych i Radosnych Świąt, aby wszystko co zjecie dało się spalić na treningu.
Po środowych interwałach znów złapał ból w lędźwiach, nasilający się tak, że dzis w nocy co godzinę sie budziłem.
Nie pomogły ani ketonale, ani prochy, ani żadne rozciąganie, miętoszenie i takie tam. O dziwo dopiero dziś rozpaczliwie kupione plastry rozgrzewające (takie ze smokiem) pomogły. Zobaczymy co jutro powie doktórka na wyniki prześwietlenia i komentarż "nie ma zmian patologicznych".
Póki co, życze Wam Wesołych, Zdrowych i Radosnych Świąt, aby wszystko co zjecie dało się spalić na treningu.