Kangoor5 pisze:Sockwa to nazwa amerykańskiej firmy.
Co do drugiego pytania, boso trudniej będzie zrobić sobie krzywdę niż w butach, bo na początku trudno przesadzić z przebieganym dystansem.
Jak to zrobić bezpiecznie w lżejszych butach, zależy od butów i predyspozycji. Jeśli chodzi o sam "zero-drop", to niektórzy mogą bez niczego przesiąść się od razu, inni będą potrzebowali czasu na adaptację. Zależy to w głównej mierze od rozciągnięcia łydki (zakresu ruchu w stawie skokowym). Zmniejszanie amortyzacji to już trudniejsza sprawa, bo trzeba nabyć innych nawyków ruchowych. O ile można moim zdaniem w miarę bezpiecznie przesiąść się na zero-drop i nie mniej niż 6 mm amortyzacji, do mniejszej amortyzacji i do braku amortyzacji lepiej dojść stopniowo (nie dotyczy bosaka, gdzie zawsze będziesz stopniowo zwiększał dystans).
Bardzo ważne dla rozwoju muskulatury stóp jest to, żebyś oprócz biegania także chodził jak najwięcej boso i w cienkich, elastycznych butach. Biegasz maksymalnie kilkadziesiąt minut dziennie, chodzisz cały czas.
http://www.sockwa.com
Używam osobiście G3 - teraz częściej niż w ciepłej porze roku, kiedy zamiast nich nie mam niczego

Co do przestawiania się - wg mnie nieuniknione, choć adaptacja u różnych osób różnie przebiega i może być krótka i bezproblemowa. Dwie szkoły:
- stopniowo "zjeżdżać" z amortyzacją / spadkiem;
- od razu przejść na docelowe papcie lecz zaczynać krótko i ostrożnie ("wrócić do przedszkola") i stopniowo "wjeżdżać" z dystansem i obciążeniem, nasłuchując sygnałów alarmowych z własnego ciała.
Twoje wtręty w lengłydżu sugerują, że mogę Ci śmiało podsunąć ten odnośnik:
http://naturalrunningcenter.com/2011/08 ... t-running/
Mowa w nim o bieganiu na bosaka i autorzy są rzecznikami tej drugiej szkoły, choć zasadę można wg mnie zastosować i do chudych butów - pamiętając, że kryje się w nich pewna podstępność polegająca na tym, że już nie masz amortyzacji a wciąż wytłumioną sensorykę, która na bosaka może Cię ostrzec, że przeginasz

O tym zresztą stoi w ww. artykule.