zgadzam się w zasadzie w 100%marek84 pisze:Warto zwrócić uwagę, że we Wrocławiu również rekordu frekwencji nie było. Moim zdaniem:
1) Jest coraz więcej maratonów, do tego coraz lepiej reklamowanych - świadomi uczestnicy nie biegają "na zaliczenie" 6 maratonów w rok, bo się nie da przygotować
2) BMW Półmaraton - na pewno było to zimny prysznic dla iluś osób, które wyznawały zasadę "zobaczę jak pójdzie połówka i lecę maraton"
3) Ludzie spoza Warszawy - jak ktoś biegł Orlen, to już nie koniecznie musiało się chcieć lecieć Warszawę po raz drugi - wybrał Berlin/Wrocław/Poznań itp
4) Jest coraz więcej biegów na dystansach 10km - Półmaraton, co powoduje że nieco mniej przypadkowych i nieprzygotowanych ludzi "a pobiegnę SE maraton" ludzi się na to porywa. Ktoś idzie na 10km lub połówkę, zobaczy że to nie jest bieg po bułki do najbliższego spożywczaka i jednak ma trochę instynktu samozachowawczego i odpuszcza
5) Są ludzie, którzy się do maratonu przygotowali i go przebiegli (bo jednak od kilku lat jest na to fama), ale widząc ile to kosztuje (czas, wysiłek, trochę wyrzeczeń + jednak trochę kasy na sprzęt, izo, żele etc) nie mają ochoty porywać się na to raz jeszcze
6) Ci, którzy mieli parcie na udowodnienie światu, że "oni nad wszystko mogą ukończyć maraton" już go ukończyli. Efekt jest taki, że znajdzie się brygada delikwentów którzy maraton w zeszłym roku lub dwa lata temu "ukończyli" (czym niewątpliwie zaimponowali kolegom/koleżankom i rodzinie), później miesiąc dochodzili do siebie i teraz albo biegają dystanse na które są przygotowani (5km, 10km, HM) albo wrócili przed TV z piwem "bo po co się tyle męczyć" (sam znam takie przypadki). Do tego jak jeden z drugim zobaczył, że "na luzie" mija ich facet po 60 lub kobieta po 50 (gdy tymczasem omawiany pacjent na 35km ledwo nogami powłóczył i gdyby niewielkie przechwałki w pracy dwa dni wcześniej to by dawno zszedł z trasy) to tym bardziej dali spokój:)
7) Wzrasta popularność triathlonu oraz biegów ULTRA - pewnie spora część z nich ukończyła wcześniej maraton
8) Część po prostu ukończyła Maraton Warszawski w tym czy poprzednim roku i nie bardzo im się chce ten sam bieg powtarzać raz jeszcze...
To mi się nasuwa na myśl.
dodam jeszcze siebie do tego: jestem z Poznania i tutaj 5 razy przebiegłem maraton, a właśnie po raz pierwszy i ostatni pobiegłem przedwczoraj w Warszawie, gdzie moją jedyną motywacją była meta na Narodowym. Mam duży i piękny maraton w Poznaniu "pod ręką" i więcej się do Wa-wy nie wybieram, co najwyżej pomyślę teraz np. o Berlinie itd. Tu w Poznaniu będę "sobie startował", inne lokalizacje już zupełnie mnie nie mobilizują: nie pobiegnę np. na pewno we Wrocławiu itd.
Oraz : patrz 7): zaliczyłem w tym roku po raz pierwszy połówkę Triatlonu w Poznaniu i teraz mam zamiar brać udział w dwóch imprezach rocznie: maraton i 1/2 triatlon w Poznaniu + być może Berlin, o którym przed chwilą lub jakiś duży triatlon za granicą lub Sieraków np.
Ale swoją drogą, jak na starcie Babiarz pytał kto biegnie w Warszawie po raz pierwszy, to mnóstwo ludzi podniosło wraz ze mną rękę
