Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

31.08 niedziela - 2 godziny tempa maratońskiegp... no może jednak nie?

Kolejny trening z TM, który mi nie wyszedł (w sumie dopiero drugi, Daniels jakoś dziwnie skonstruował ten plan pod tym względem). A dlaczego? Po kolei. W poprzednim tygodniu znów jeździłem do pracy rowerem. Niby nic, bo 12km dziennie, ale uskładało się >110 kilometrów (I widać to na wadze, bo spadłem do <83kg). Jak tak dalej pójdzie, 80kg może uda mi się osiągnąć w październiku :) ). Tylko w piątek po powrocie z pracy, zaczeło mnie drpadać w gardle. Pomyślałem "Oho, żeby to nie było przeziębienie" i z automatu planowany na sobotę trening odpuściłem. Wieczorem wpadli znajomi, i przeprowadziłem ogólną dezynfekcję organizmu :ojoj: co jak wiadomo, bieganiu nie sprzyja.

Ranek znośny, więc postanowilismy pojechać z żoną na grzyby. Tylko jak się przyjeżdża o 9.30 do lasu, to za wiele już w nim nie ma ;) zwłaszcza, że tubylcy na handel już go przeczesali. Przez prawie 2h uskładalismy tylko 2 podgrzybki, no dramat. Aż tu nagle znaleźliśmy fragment lasu (jakieś 100x150 metrów) który chyba ominęli, bo w pół godziny zebraliśmy tam ze 30 ślicznych, zdrowych grzybów, głównie zajączków i podgrzybków, a ja jeszcze tuż przy drodze trafiłem prawdziwka. Po czym wyszliśmy dalej, i znów posucha. Więc po 3,5h łażenia wróciliśmy z grzybami, ale szału nie było.

Obrazek

I dalej dylemat, iść biegać, czy nie iść. Z jednej strony, 2h tempa maratońskiego (5:15) to nie w kij dmuchał, z drugiej, czułem, i widać po mnie było wchodzące przeziębienie. Znając swój ogranizm wiedziałem, że jak jak NIE pójdę, to przeziębienie wejdzie na pewno (i tydzień z głowy). A jak pójdę, to MOŻE wejdzie, a może nie (bo metabolizm "przepali" i przyspieszy inkubację zarazków i zamiast skońćzyć się za tydzień, wejdzie na 3 dni i w dodatku słabsze). Testowane nieraz. No to poszedłem.

BS rozgrzewkowy szedł nieźle, 5:45 luźno. A potem wbiegłem na Zdrowie i zacząłęm biec szybciej. Początkowo szło nieźle, chociaż utrzymywanie 5:15 wymagało ode mnie wysiłku (i tu od razu wiedziałem, że nie jestem w 100% gotów na ten trening), ale biegłem. Stwierdziłem, że biegnę, ile dam radę (ale zryło mi czaszkę to, że mam tak biec 2h). Pierwszy godzinny odcinek zamknąłem średnio 5:22 - jak na takie samopoczucie, chyba nieźle. Ale przy drugim czułem już brak ciągu, więc stwierdziłem, że lecę ile mogę, ale za dużo nie mogłem :ojnie: na 17km kryzys "a może zejdę, nie
będe katował organizmu, nie mam siły, a tyle jeszcze zostało, itp.". No ale troche przyspieszyłem, i po 20 minutach przeszło.

W planie było łącznie 2h TM (22,5km) + 6,5km BSa, ale stwierdziłem, ze dobiegnę trzecie kółko wokół Zdrowia i wracam - w sumie zrobiłem 25km. Z jednej strony sporo, bo sensowne, dłuższe wybieganie, z drugiej słabo, że TM nie zatrybiło. Plan na ten tydzień:

1. WYLECZYĆ przeziebienie
2. Jeśli punkt 1 się powiedzie - zrobić 3 trening (bo nie podejrzewam, żebym był w stanie zrobić 4) z TM zamiast BSa.

Łączny dystans: 24,75km Czas: 2g:20m:28s Średnie tempo: 5:40 min/km (znów to 5:4x :)), Tętno średnie: 152 (czułem, że było wyższe), Tętno max: 171 , Kadencja średnia: 158, Kadencja max: 170

Mały kamień milowy - rekordowa objętość sierpnia - 208km, i 112 rowerem. A pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu zrobienie 120-130 to było sporo ;)

Podsumowanie III fazy wieczorem :)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

No, to się rozchorowałem :/ mam nadzieję, że niedzielne bieganie przyspieszy mi wyjście z choroby, a nie transformację w zapalenie płuc czy inną ebolę :lalala:

Za to żeby wykorzystać czas niebiegowy - rozciągam się o roluję. Łydki trochę pospinane, uda po niedzieli jak sie okazało też (a wcześniej był luz). Ale plus jest taki, że dzisiaj mniej razy musiałem zeskakiwać z wałka z bólu i dużo mniej K@#$% wyrzekłem :) (co nie znaczy mało :bum: )

Plan 3 treningów w bieżącym tygodniu odłożony między bajki, tam gdzie od początku było jego miejsce, jak pobiegam raz, będzie dobrze :)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

7.09 niedziela - I'm BACK!

Nowa faza nowy kolor

Przeziębienie puściło. Właściwie to już wpiątek po południu czułem się dużo lepiej, ale postanowiłem dać sobie dać jeszcze chwilę oddechu. I wyszedłem pobiegać w niedzielę. Nic wielkiego, bo 6km BSa, ale zawsze coś - czuję się podbudowany. W tym tygodniu zrobię sobie jeszcze 1-2 BSy i wracam do planu, tym bardziej, że jak to u Dalnielsa, w niedzielę ciekawa jednostka treningowa :bum:

2 mile BS + 4x (5-6' P, przerwa 1') + 80' BS + 4x (5-6' P, przerwa 1') + 2 mile BS = 27k+

Ale to niedzielą, żebym do tego podszedł, to muszę czuć, że podołam, jak nie, będę myślał. Ostatnio zaczałem się zastanawiać, czy 3:45 jest realne w Poznaniu... Muszę pobiec jakiś sprawdzian i zobaczyć,, na co mnie stać, jak będzie słabo, pomyslę nad zmianą celu.

W weekend trochę pojeździłem po mieście szukając zamienników dla moich Asicsów (zmierzają ku swojej ostatniej prostej), natomiast ponieważ wiem czego chcę (but treningowy, bez zbytniej amotryzacji, wygodny, ładny i za 1xx), to nie do końca udało mi się coś znaleźć. Plan był taki, żeby te Asicsy zmienić na inne i w nich pobiec Poznań, ale jak nie znajdę niedługo, to będzie mało czasu na zmianę obuwia, a w nieobieganych bym się lecieć docelowego startu nie odważył. Więc szukam dalej, i tyram Asiscy.

Za to wczoraj postanowiłem małymi kroczkami podejść do biegania minimalistycznego - poszedłem do Decathlonu, nabyłem droga kupna Kalenji 50 i będę z nich strugał zenki ;)

Łączny dystans: 6,32km, Czas: 36m:14s, Średnie tempo: 5:44 min/km, Tętno średnie: 149, Tętno max: 159
Ostatnio zmieniony 22 gru 2014, 10:39 przez sochers, łącznie zmieniany 1 raz.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

11.09 czwartek - wreszcie biegam

Niedziela była wstępem. Miał być wtorek - ale jak się obudziłem i zobaczyłem pogodę za oknem, to stwierdziłem, że wyjście w taki deszcz = powrót do przeziębienia, a więc szkoda ryzykować. Po połdniu treningu nie było, więc stwierdziłem, że będę biegał środa i czwartek. Wtorek wieczór - trening siłowy. Pompki, core, siła nóg, siła ogólna (zaniedbałem, a do maratonu zawsze coś "doskoczy" po stronie plusów). No z godzinę się tyrałem, lało się ze mnie ostro, ale warto było. Następnego dnia i tak miał być BS, więc stwierdziłem "rozbiegam".

Wszystko przygotowane na środę, budzik nastawiony na 5.15, ja napakowany chęcią biegania - idę spać. O 6.45 budzi mnie żona - a Ty nie poszedłeś biegać? WTF, przecież nastawiałem budzik. Noo, tylko jak się go nastawi, a nie włączy, to razej nie zadziała :hahaha:

Więc jako że środa to trzecia rocznica ślubu, więc popołudnie z automatu odskoczyło :hej: i chcąc nie chcąc - poszedłem biegać dopiero dziś. Przerwa prawie 10 dni od biegania nie licząc niedzieli :/ ale mam nadzieję, że dojeżdżanie rowerem w poniedziałek, wtorek i środę do pracy jakoś mi te mięśnie trochę przewietrzyło.

Niemniej dziś rano - plan na BS. Tylko znów nie dałem rady wstać o 5.15 - niechciejstwo silne było, łóżko trzymało mocno, ale wreszcie wyszedłem. Poszedłem na głodniaka, bo stwierdziłem, że tyle to przeżyję :P

Sam bieg jak bieg - o tej godzinie mnóstwo ludzi do pracy, a ja biegnę - z paszczy para leci, dobrze, że wziąłem termikę z długim rękawem pod koszulkę, bo bym zmarzł.

Dwa pierwsze ciut za szybko w stosunku do założeń (5:46), trzeci znów wolniej (>6), czwarty znó 5:46, a 5 nastepnych równiutko między 5:51 a 5:54 - i wszystko bez pilnowania tema zegarkiem, na wyczucie. Biegło mi się fajnie, tylko niepokojąco wysokie tętno miałem, bo prawie 160 przez pierwsze kilka km, a od 7 (pod górkę) to i do 170 dobiłem... :echech: dramat tętnowy.

Więc żeby nie zamulać i przedmuchać mięśnie, najpierw przeszedłem w marsz i uspokoiłem pikawę (<140bpm) i zrobiłem 3 przebieżki po 100m z pprzerwą w marszu i każdorazowym powrotem do HR <140.



Łączny dystans: 10,25km, Czas: 1g:01m:56s, Średnie tempo: 6:03 min/km, Tętno średnie: 157 (dramat...), Tętno max: 172, Kadencja średnia: 150 (słabo), Kadencja max: 200 (przebieżka nr 1 - 3:30 min/km)

Jutro powtórka, a w niedzielę BD - co prawda Daniels pisze, że po takiej przerwie "wdrożenie" to BSy z ograniczonym kilometrażem, ale musze doczytać, czy to przed zawodami też to działa w taki sposób. Jeśli nie ma przeciwwskazań - lecę albo 28/29km BS albo jak bóg da i sił wystarczy - wrzucę tam to 2h TM (albo padnę na ryj i będe wiedział, że 3:45 jeszcze nie dla mnie teraz.

Ogólnie nie ma to jak wypadnięte 10 dni treningu miesiąc przed maratonem... A do startu 30 dni!
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

13.09 sobota - jeśli czwartek to dramat tętnowy, sobotę nazwijmy tragedią

Coś mam ostatnio wątpliwości egzystencjalne - miesiąc do maratonu, powinienem ograniczać treningi, szlifować TM, a tu najpierw półtora tygodnia wypadło, potem to co biegam wskazywałoby na formę sprzed dwóch lat, organizm też nie sdoszedł jeszcze chyba do siebie, więc słabo pod kątem motywacyjnym.

Stąd miałem biegac w piątek rano - budzę się - wieje jakby się ktoś powiesił. "Nie idę biegać, bo się rozchoruję". Zresztą przyda mi się dodatkowy dzień odpoczynku po czwartku. W sobotę rano obudziłem się i stwierdziłem "Dobra, lecę na parkrun". Plan był taki 4,5km BS (tyle spod domu mam na Parkrun), potem 5km TM (po 5:15-5:20) i powrót do domu BSem - łącznie 14km.

Przy okazji dodam, że w środę przeczytałem wpis na blogu Bartka Olszewskiego:
Jeżeli chodzi o siłę biegową i ćwiczenia uzupełniające, to w tym okresie ja bym z nich nie rezygnował. Jeżeli robiliście je całe przygotowanie to róbcie dalej. Ale jeżeli nie robiliście to nie zaczynajcie! To może tylko pogorszyć sprawę. Po pierwszych siłowych treningach będziecie mieli uszkodzone włókna mięśniowe i kilka dni dobrego treningu macie z głowy. Tak samo z siłą biegową. Nie katujcie już nóg - See more at: http://warszawskibiegacz.pl/ostatnie-dn ... NCIqO.dpuf
Szkoda, że nie napisał tego we wtorek ;) bo po pełnym, uczciwie zrobionym treningu siłowym we wtorek, biega mi się strasznie kiepsko. Więc do roztrenowania zero pompek i siłówki, najwyraźniej mi nie posłużyły na tym etapie planu będąc jednorazową akcją. Zysku zero, szkody spore.

Więc ruszyłem na parkrun - tempo 5:40-5:50 (późno wstałem, nie chciałem, żeby zaczęli beze mnie :D), i po 3km mam na pulsometrze 167 bpm, WTF?! Myślę sobie, może to jakieś błędy? Ale dobiegam na parkrun, oczywiście lekko spóźniony (zegar pokazuje 3minuty 45 sekund :bum: ) i zaczynam biec, przyspieszając do TM.

I tutaj znów słabo - bo raz, że utrzymanie zakładanego tempa poszło mi słabo (5:24, 5:25, 5:27, 5:27, 5:13), to jeszcze tętno miałem normalnie pod sufitem - 184 na 4km... a w końcówce jak przycisnąłem, pod 188 bpm. Tylko, że ja takie tętno to powinienem mieć biegnąc 4:30, a nie 5:20 :grr: :grr: :grr:

No w każdym razie skończyłem, odpoczałem, testowo zjadłem malinowy żel Squeezy (i już wiem, że nie lubię - za gęsty i za słodki) i wróciłem do domu. Najlepsze, że mięśniono jest ok, oddechowo jest ok, tylko pikawa chyba o tym nie wie...

Łączny dystans: 14,12km, Czas: 1g:20m:13s, Średnie tempo: 5:41 min/km (wszechświat chyba próbuje mi coś powiedzieć - bo to tempo to średnie na 4:00 w maratonie...), Tętno średnie: 170 (k@#$%), Tętno max: 189, Kadencja średnia: 156, Kadencja max: 164

Dziś (poniedziałek) też miałem biegać, ale znów ten wiatr, a moja motywacja postanowiła temu wiatrowi się poddać, i zostałem w domu, ale postanowienie jest biegać po południu/wieczorem. Tylko kurde cały czas nie czuję się na 100% po tym przeziębieniu i boję się, że to będzie miało wpływ na moja dyspozycję za miesiąc... Ehhh, 3 miesiące w miarę dobrze żarło, teraz zaczyna zdychać.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

15.09 poniedziałek - trening na przełamanie? Oby

Krótko - czuję się na 90%. Czasem charczę, czasem kaszlnę, jakbym gdzieś tam miał jakiegoś wirusa (nie, nie ebolę ;))

Po pracy spacer z żoną, celem dotlenienia jej i brzucha ;) a po spacerze trening. Wychodząc powiedziałem "godzina, plus minus kwadrans, w zależności od samopoczucia". I w drogę. Obserwowałem dwie rzeczy - sampoczucie i tętno, tempo przyszło samo, BSowe trzymam spokojnie bez lookania na zegarek. Pierwszy kilometr z nieufnością, czy aby nie będzie powtórki z soboty. Wyszło 5:47 na tętnie średnim 134, w końcówce 144 - rośnie, ale stopniowo, jak zawsze na początku. Nie jest źle (taką miałem nadzieję). Drugi i trzeci, tez bez ekscesów (HR śr. 144 i 147), jest nieźle :)

Na początku jak wiedziałem, że z tego biegania będę miał przyjemność, chciałem zrobić tylko prostego BSa, zwłaszcza po sobocie, ale zwyciężyła chęć pobiegnięcia szybciej (bo czułem, że mogę) - stwierdziłem, że zrobię w środku 1-2 km TM z przerwą w BSie. Więc na 4 km zacząłem przyspieszać. Piąty poszedł średnio 5:29 przy narastające prędkości (miałe przyspieszać wolniej, ale tak wyszło ;)) a ja czułem, że się rozgrzewam :) szósty 5:23 - biegłem wzdłuż lotniska, pod silny wiatr, więc nie chojrakowałem ;)

Wbiegłem do lasu i na tej samej intensywności tempo wzrosło do 5.05/10, więc wiatr lekko licząc odejmował ze 20s na kolometr :) W lesie starałem się trzymać TM, no może czasem ciut mocniej (czułem, żę mogę). Wyszło 5:12, 5:17, 5:20 i 5:18, mocno, ale przyjemnie, tętno na koniec podskoczyło, ale do 170, a nie 190 jak w sobotę. Teraz do maratonu tego TM muszę sporo pobiegać.

Łączny dystans: 11,21km, Czas: 1g:02m:57s, Średnie tempo: 5:37 min/km, Tętno średnie: 158 (tempo średnie o 5 sek/km wyższe, tętno średnie o 12 bpm niższe), Tętno max: 174 (o 15 bpm mniejsze niż w sobotę), Kadencja średnia: 152, Kadencja max: 160

Ogólnie czuję się podbudowany :) w dodatku idą do mnie nowe butki, zamawiałem internetowo, więc liczę, że rozmiar będzie ok :bum: a w międzyczasie strugam zenki.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

17.09 środa - trening na PODłamanie

No to by było tyle, jeśli chodzi o poprawę po poniedziałku. Wstałem przed 6 rano, nawet bez preoblemów z ogarnięciem, i ruszyłem na szlak. Założeń żadnych, biec co się da (w założeniu BS koło 6:00).

Jakoś nieskoro mi szło trzymanie tempa, bo pierwszy km wyszedł 5:41, tętno wyższe, ale stwierdziłem "rozgrzewam się". Drugi wyszedł 5:13 - pikawa 160 bpm, więc stwierdziłem - ok, w takim razie niech będzie TM - ciekawe czy dam radę zrobić dychę w 53 minuty. Po 2 km, gdzie tętno dobiło do 172 wiedziałem, że nie dam rady ciągłego, ale "może 3x 2km TM z 1km przerwy będzie ok?" po prawie 6 minutach przerwy w BSie stwierdziłem, że nijak nie przyspieszę do 5:20 (a jak przyspiesze, padnę).

Wtedy to już miałem myśli, żeby skończyć biec tu i teraz (po 4 km...) i wrócić do domu pieszo... Ale skręciłem na dłuższą pętlę, żeby dobić do dychy. Trochę głowa odpoczęła, ale biegłem raczej siłą woli, niż nóg. Tempo 5:45/5:50, a pikawa 160+ no dramat (a w poniedziałek było ok). Po 6 km miałem się zatrzymać i zacząłem łakomie patrzeć na autobus... samozjebka za lenistwo i dalej szuram. I taka metoda małych kroków - jeszcze 300m, do pełnego kilometra, no dobra, to jeszcze 500m żeby nie było wstydu jak przejde w marsz przy ludziach. Ale jak Garmin zapikał na 8km, stwierdziłem "to teraz będę Galloway'ował" :jatylko:

500m szybkiego marszu - w którym tętno spadło do 130, więc dalszą część trasy (1,5 km) pokonałem biegiem, niemniej baaaaaaaaaaaaardzo niekomfortowo mi sie biegło.

Łączny dystans: 10,13km, Czas: 59m:56s, Średnie tempo: 5:55 min/km, Tętno średnie: 160 (przynajmniej nie 170... :lalala: ), Tętno max: 174, Kadencja średnia: 154, Kadencja max: 166

No i teraz dylemat - do maratonu 24 dni. Biegać coś, żeby się organizm nie odzwyczaił (tu taki mały żarcik - w sobotę rano planowałem 2h TM...), czy dać kilka dni na wstrzymanie i czekać aż infekcja przejdzie? I mieć nadzieję, że organizm w trzy tygodnie wróci do tego co wypracowałem przez wcześniejszych 18? Rozsądek (mocno dopingowany przez zniechęcenie) mówi, żeby do weekendu odpuscić. Sam nie wiem. Jakieś dobre rady?
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

17.09 środa - dziś dzień pluso minusów

MINUS - trening i stan ducha
PLUS - nowe buty - Puma Faas 500 v1 :) sporo ludzi polecało v1, to kupiłem
MINUS - dostałem mandat, stówę i 2 punkty (Gnidy, padliny i buraki - pozdrawiam Straż GminnĄ z Jeżowa)
PLUS - przekroczenie o 19, jeden więcej u byłyby 2 stówy

mój nowy nabytek :)
Obrazek
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

24.09 środa - 17 dni do Maratonu (i 6001 wyświetleń bloga - nieźle)

Tydzień bez biegania. Tydzień przed nim gówniane bieganie. A jeszcze wczesniej 10 dni bez biegania. Motywacja siadła, co dotychczas było moja mocną stroną :ojoj: ta zeszła środa mnie dobiła strasznie. Świadomość tego, że 18 tygodni treningu (nie powiem że ciężkiego, bo różnie było) na czas <3:45 idzie pobiegać nie jest najprzyjemniejsza na świecie. Współczuję zawodowcom którzy celują w jeden bieg i łapią jakieś przeziębienie, i mimo wyrzeczeń, ciężkich treningów krew w piach (dobra, tu mnie poniosło :bleble: ).

Czwartek i piątek odpuściłem. W sobotę miałem się zwlec rano (od soboty w delegacji w Krakowie) ale motywacji brakło. Więc wziąłem sobie ciuchy żeby pobiegać a miejscu (nieraz tak robiłem). No cóż, teraz nie wyszło. Częściowo świadomie - nie miałem ochoty biegać, po prostu nie. Wiem, że 3:45 jest teraz nierealne i tyle. Wypadło mi ostatnio za dużo treningów - jest 24 wrzesnia a ja mam nabiegane 62km, mniej niż w najlepszym tygodniu sierpnia...

______________________________________________[gruba krecha jakby ktoś pytał)_____________________________________________________________________________________

W każdym razie dzisiaj wstałem, ubrałem się i zrobiłem dyszkę luźną. Żeby przypomnieć sobie jak się biega. Bez szaleństw, miało być lekko i w sumie było, tylko na ostatnim km podbiłem do TM (5:18) - chyba na pożegnanie z tym tempem na jesień 2014.

Łączny dystans: 10,18km, Czas: 1g:00m:57s, Średnie tempo: 5:54 min/km, Tętno średnie: 155, Tętno max: 176 (TM na koniec, reszta 160), Kadencja średnia: 152, Kadencja max: 166

Jutro to samo, możż jakieś drobne akcenty po 5:30 - to będzie moja treningowa prędkość martońska :bum: - jak będę czuł, że jest dobrze, 5:27, jak będzie gorzej, 5:34 (jak się pewnie zorientowaliście - tempa średnie na 3:50 i 3:55). W sobotę może parkrun (opcjonalnie), żeby przewietrzyć płuca (może w tempie T21?), a w niedzielę wybieganie. Maks półmaraton w BSie, może mniej, jeśli poczuję się na BNP.

Mam 17 dni, żeby wrócić do ... formy? Chyba dyspozycja będzie lepszym słowem. Na maraton i tak jadę, hotel zaklepany (jak ktoś będzie w Campanile, niech da znać ;) ), wystartuję i dotrę do mety szybciej niż w Łodzi. To nie plan - to oświadczenie.

I dotrę choćbym się miał turlać jak DiCaprio w Wilku z Wall Street, a jak trzeba będzie - będę gryzł asfalt i przysywał się po kawałku.

I tyle.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

25.09 piątek - 15 dni do Maratonu

Krótko i na temat - przymierzałem się nieśmiało do BNP a'la @mclakiewicz wczroaj bodajże - ale miało być zależnie od dyspozycji (wciąż czuję jakąś infekcję...). Wyszedłem o 6:50, ubrawszy się tak jak w środę - i to był błąd, było trochę za ciepło.

Tu ciekawostka techniczna, ze złapanymi satelitami, tempem i odegłością z footpoda, Garmin Connect pokazuje mi pierwszy kilometr w 4:57 (Avg. moving pace), gdzie nie zszedłem z tempem poniżej 5:30 (najlepsze tempo) :niewiem: chciałem biec około 6:00, ale nogi chciały szybciej (co jest pozytywne :taktak: ), oddech dawał radę, ale tętno znów gdzieś poszybowało.

Więc w sumie teoretycznie postanowiłem dalej biec BSa i odpuścić kombinacje, żeby to tętno troche obniżyć. Ale gdzie tam, chcę biec BSa, a okazuje się że drugi km w 5:45, a trzeci w 5:27. Na czwartym już tętno średnie prawie 170 (czułem wysiłek krążeniowy, ale nogi i oddech ok) i zaczałem móżdżyć, czy skrócić trening, czy może zwolnić? Pozstanowiłem zwolnić, tylko mi się nie udało :jatylko: i jakoś dalej leciałem między 5:30 a 5:40, przy czym tętno jak w zawodach na dychę, pod 180. Więc z jednej strony obciążenie za duże, ale z drugiej strony biegnie mi sie ok. Więc biegnę dalej.

I jednoczesnie wiem, że takiego ćwiczenia na maratonie nie dałbym rady zrobić (chyba, wolę nie próbować).

No nic, skoro organizm walczy, to niech walczy, ja biegnę. W pwnym momencie trochę przyspieszyłem - 5:35 (8km), 5:25/27 (9 i 10km - pod górkę), żeby zobaczyć, czy mi tętno jeszcze podskoczy. I trochę owszem, podskoczyło, ale nie tak, jakby wynikało z tempa. I na tych ostatnich kaemach czułem, że organizm "wszedł w rytm" - czyli nie tyle ciągnąłem się do przodu, ale "samo szło", ciężko to opisać, ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi :)

Więc wniosek taki - trzeba organizmowi przypomnieć jak się biega na niskim tętnie w ramach BSa (żeby zaktywizować przemiany tłuszczowe - ścianoprewencyjnie), i obniżyć HR na prędkościach okołomaratońskich (żeby biegnąc na podwyższoncyh obrotach nie wystrzelał się z glikogenu albo żebym się nie zagotował). I to jest główny mój cel na najbliższe 2 tygodnie.

Łączny dystans: 10,26km, Czas: 56m:40s, Średnie tempo: 5:32 min/km, Tętno średnie: 169, Tętno max: 185

Czyli nie dość, że średnio wyszedł godzinny trening TM, to jeszcze takie mini BNP, mimo, ze chciałem BSa ;) samopoczucie po treningu fajne, ale dwunastego będę się musiał mocno pilnować, żeby nie odwalić czegoś podobnego, bo wtedy to turlanie będzie chyba konieczne :D
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

28.09 niedziela - 13 dni do Maratonu - GP Łodzi Łagiewniki

GP Łodzi. A ja nawet nie planowałem startować ;) na tyle nie planowałem, że wieczorem przeprwadziłem udaną degustację Soplicy Czarna Porzeczka :bum: poprawioną dwoma browarami ;) więc dieta wysokowęglowodanowa jak się patrzy. Rano przy śniadaniu godzina 10.10 zapada decyzja - jadę! Oczywiście zero przygotowań, mandżur w rozsypce, latam, kompletuję, szukam po całym domu 20 PLN na wpisowe (bo ja gotówki nigdy nie mam, terminala w namiocie nie będzie a przelew nie dojdzie :P) i lecę.

Na miejscu o 11, rzutem na taśmę zapisy i można się rozgrzać. O 11.30 start. Profil trasy mocno krosowy, 2 pętle, sporo zbiegów i 2x spory, mocno stromy podbieg, wykańczający zarówno nogi jak i płuca. Stwierdziłem, że biorąc pod uwagę niesportowy tryb życia dzień wcześniej, 53 minuty to mój cel - cokolwiek lepiej będzie zaskoczeniem. Na zbiegach przyspieszam, podbiegi spokojnie. Ma być równo, spokojnie, pilnując siły w nogach i oddechu (bo tętno ostatnio wiadomo).

I faktycznie, mało patrząc na zegarek, biegnąc swoim tempem po 5km było 26:0X, więc nieźle. Mały łyk wody i dalej. Tętno pod dachem - 178 bpm już na drugim kilometrze - czyli infekcja jeszcze trzyma.

Drugie kółko - ciut wolniej, podbieg dał się we znaki, tętno cały czas >180 (>90%). A ja biegłem swoje, na zbiegach szybciej (do 4:45), w górę wolniej, organizm zaczął intensywniej czuć wysiłek, ale że to dycha, to lecę. Nie w trupa, ale "komfortowo ale trudno" - już nie pamiętam, kiedy ostatnio użyłem tego stwierdzenia :) wiem, ze jakbym przyspieszył, mógłbym się zagotować.

Pozytywne było to, że nogi leciały swoje, oddech był w porzadku, tylko to tętno...

No w każdym razie na mecie według Garmina 52:50. A na ostatnich 500m odparłem atak pretendenta - słyszałem, że ktoś biegnie, bo mimo, że ja głośno oddycharem, to on lecąc 20 metrów za mną - zagłuszał mnie ;) miałem siłe, dałem na 105%, na metę wpadłem prosto, z uśmiechem, zadowolony, do siebie doszedłem po minucie :)

Trasa nieatestowana, ta sama co rok temu. W zeszłym roku większości osób pokazało 10,3km a dziś ciekawostka - pierwsze 5km Garmin ogłosił jakieś 200m przed półmetkiem, a na mecie mialem znów 9,9 zakrzywiłem czasoprzestrzeń :hahaha: Na płaskim mógłbym urwać 1-2 minuty nawet dziś, może więcej jakby mi tętno odpuściło. I to chyba w tych okolicznościach jest moja forma na dziś.

Czekam za zdjęcia, bo fotografów było sporo, a ja się szczerzyłem do każdego :hahaha:

P.S. Kamil zmotywowałeś mnie i fajnie było wreszcie na żywca pogadać ;)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

30.09 wtorek - BeeSo-BeeNPe

Dziś pobudka 5:30, już, już miałem wyjść od razu, ale młody zaczął kopać jak szalony i postanowiłem opóźnić wyjście o 15 minut (ma energię dzieciak :)). Więc wyszedłem rzuciwszy okiem za okno - na szybach samochodów szron. "OK", pomyślałem "długi rękaw mode on". No ale okazało się, że to nie szron, a para wodna :jatylko: i od razu było mi cieplutko ;) Pierwszy raz w tym roku wyszedłem JESZCZE po ciemku, czołówka na głowie, bardziej pro forma, bo w większości biegłem oświetlonymi ulicami, ale jednak w parku trochę się przydała.

Chciałem pobiec wolno - no bo w końcu tą bazę trzeba robić, nie? No i zacząłem szurać, pierwszy km 6:19 - ale nie aż tak wolno ;) no ale że nie chciałem przyspieszać, żeby nie spalić treningu, bo za dużo ich nie zostało to biegnę ;) tętro wysokie (jak na to tempo) ale bez przesady, <155. I tak zeszła pierwsza piątka, właściwie szóstka. Siódmy <5:50, ósmy 5:45, dziewiąty 5:35 i HR >160 (czyli plaża porównując z niedzielą ;)).

Biegło mi sie dobrze, więc stwierdziłem, "dlaczego nie?" i przycisnąłem mocniej - czułem że mogę. Dziesiąty 5:21 i ostatni, jedenasty 5:06 - na tętnie średnim 169 i Maxie 174 - więc w porównaniu do tego co było ostatnio - miodzio. Całkiem solidny BNP, zważywszy że zaczynałem >6:15.

Łączny dystans: 11,05km, Czas: g1:04m:29s, Średnie tempo: 5:50 min/km, Tętno średnie: 154 (lepiej niż 169, nie?), Tętno max: 174

A taka ciekawostka - od sycnchronizacji Garmin Connect z Endomondo (i Endo z MyFitnessPal) krzaki widzę na garminie - np. dziś jeden trening w 4 postaciach ;) cuda.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

02.10 czwartek - trening na zaliczenie

Czwartek - pobudka 5:20, ciemno na dworze, czołówka na czoło i lecę.

Miało być spokojnie LUB trochę tempa maratońskiego. Początek powoli, ale ciężko - ogólnie większość czasu biegło mi sie po prostu źle. Można powiedzieć trening na zaliczenie - szkoda tylko, że na 10 dni przed startem :bleble: no w każdym razie wytłumaczyłem sobie, że to taki trening głowy i nawet jak się nie chce - trzeba biec. Ale że nie chciałem się za mocno zarypać (a planowałem za 12-13km zrobić) to stwierdziłem, że robię mniejsze kółko i do domu - na ewentualne długotrwałe bieganie w poczuciu dyskomfortu przyjdzie czas w przyszłą niedzielę :bum: teraz mam mieć fun. Więc żeby trochę podgrzać atmosferę w mięśniach, zrobiłem ostatni kilometr w 5:15.

Łączny dystans: 9,25km, Czas: 54m:09s, Średnie tempo: 5:51 min/km, Tętno średnie: 162 (lepiej niż 169, nie?), Tętno max: 182

10 dni do Maratonu :)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

05.10 niedziela - ostatnie wybieganie - BNP

Niedziela - został niecały tydzień. Mało wiadomo w jakiej faktycznie dyspozycji jestem, więc szalał nie będę. Ale zostało ostatnie wybieganie.

Prosty plan - 15 km - żeby przypomnieć organizmowi, jak to jest biegać dłuższy dystans - ale narastająco - żeby wiedział, że końcówki nie może odpuścić :)

5 km - po 5:50-6:00
5 km - po 5:40-5:50
5 km - po 5:25-5:35 (czyli docelowe TM)

I tyle - jednostka rozsądna, z jednej strony dłuższa, z drugiej bez przesady zarówno pod kątem wysiłku, jak i tempa.

Tylko realizacja poszła inaczej ;) jak ładnie, równiutko schodziłem z tempa na poszczególnych piątkach ;)

5 km - po 5:49 (29:03)
5 km - po 5:34 (27:51)
5 km - po 5:20 (26:40)

Ogólnie czułem moc - co mi się dawno nie zdarzyło. Biegłem wieczorem, było chłodno, moze dlatego? :) No w kazdym razie biegłbym 6:00 jakby mi ktoś kazał pod groźbą bata, bo tak fajnie wchodził BS po 5:45-5:50 :) cały czas musiałem się hamować, cały czas miałem dużą rezerwę. Drugie kółko weszło szybciej samo - Garmin cały czas marudził "zwolnij", ale ja biegłem na sampoczucie - nogi po prostu niosły i to zarówno w górę, jak i w dół :) zero spiny, pełen luz. No cud :) może dlatego, że tętno wczoraj nie odstawiało szopek i lecąc 5:35 mając dyszkę w nogach miałem 160-162 bpm?

Wczoraj 5:35 mógłbym lecieć i lecieć, zero obciążenia :) Zostało trzecie kółko - jakoś tak wyszło, ze 5:20 - komfortowo, bez spiny, czyłem, że mogę przycisnąć bez większego problemu - i cały czas musiałem się hamować.

W sumie po 1,5h wbiegłem do domu z samopoczuciem takim, jakbym zrobł piątkę świńskim truchtem :)

W trakcie przetestowałem żel Agisko - gęsty skurczybyk, ale bardzo smaczny, nie za słodki, nawet bez popijania szybko się go przełyka - więc na maraton na trasę biorę 2x Agisko i 2xNutrend Carbosnack 55g

Łączny dystans: 16,13km, Czas: 1g:29m:29s, Średnie tempo: 5:33 min/km, Tętno średnie: 158 (co chyba pokazuje, jaki luz miałem :)), Tętno max: 172 (i to tylko w końcówce pod delikatną górkę)

5 dni do Maratonu :)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

07.10 wtorek - zaczynam powoli czuć maraton

Miało być rano, było wieczorem. Miało być 6:00, wyszło szybciej - zamiast spokojnego biegu - ciut mniej spokojny, z utrudnieniami w postaci silnego wiatru. Jakoś nie do końca wszedłem w rytm, ale bez tragedii. Pętelka po Retkini z wizytą na Lotnisku.

Nie był to trening po którym czułem się niedobiegany - było ok. Niedziela była dużo fajniejsza ;) a z sinusoidy ostatnich treningów wynika, że co drugie bieganie jest fajne - więc dziś luzuję, odpuszczam tą piątkę truchtania, jutro trochę TM (czyli będzie fajnie), i żeby w niedzielę było fajnie - to sobotnie are kmów trochtanie po trasie musi być średnie ;)

Tak to sobie wykminiłem. Zaczynam czuć napięcie przedstartowe - mam świadomość, co zrobiłem w trakcie przygotowań, co poszło nie tak, ile jest do przebiegnięcia. Resztę zweryfikuję na trasie ;)

Mój numer startowy to 772 - niestety live tracking chyba tylko w aplikacji.

Łączny dystans: 8,83 km, Czas: 49:47s, Średnie tempo: 5:38 min/km, Tętno średnie: 159, Tętno max: 171 (sama końcowka - poleciałem 100 m poniżej 5 dobiłem do 177)
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
ODPOWIEDZ