Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
02.09.2014
4x1 km (3'40"-3'43"/km)/p.3' + 5'BS + 2x2 km (3'54"/km)/p.4'
1. 3'40"
2. 3'38"
3. 3'42"
4. 3'40"
2km - 7'45" (3'52"/km)
2km - 7'47" (3'53"/km)
-------------------
8,0 km - 30'12" (3'46"/km)
-------------------
12,7 km (56'47") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miało być dziś mocno i było.Chłodno,bez słońca i wiatr umiarkowany.Jak dla mnie warunki super.
Założeniem było pobiec szybko kilometrówki,trochę się "podciąć" a potem typowa wytrzymałość w tempie na
złamanie 39 minut.
Przez GPS-a miałem dziś niezłe rzeźbienie. Tysiące wyszły za szybko a Garminek mnie oszukiwał od 3-6 sekund
na kilometrze.Dobrze,że to biegałem na lapa,bo po trzecim powtórzeniu przeszedłem na 100m do marszu a po ostatniej
kilometrówce dyszałem jak stary parowóz i z 15 sekund stałem i gapiłem się na swoje buty
Gdyby nie pomierzone odcinki to myślałbym,że tempa w okolicach 3'43"-3'45"/km są tak trudne i jestem w czarnej d....Jednak w rzeczywistości
schodziłem średnio do 3'40" co jak na obecne moje możliwości było bardzo mocno.
Później 5 minut truchtu aby trochę odkwasić organizm i nadszedł czas na dwa odcinki 2km w tempie 3'54"/km.
Oczywiście skurczybyk GPS dalej oszukiwał,ale tu byłem mądrzejszy i biegłem na 3'57"-3'58" wiedząc,że i tak jest szybciej.
Tempo spadło o kilkanaście sekund w porównaniu z tysiącami jednak lekko nie było.2km w tym tempie było naprawdę
wymagające,potem 4 minuty truchtu i ostatnie 2000m które poszło chyba lepiej niż pierwsze.
Dojechałem się tym trenem,ale czasem tak trzeba.Ostatnio za lekko biegałem akcenty a żebym miał szanse kiedyś
pobiec dyszkę w 39 minut(w Krynicy się udało )to tyrać trza.
Wieczorem regener a pojutrze chciałbym machnąć na zmęczeniu 20km w TM.
4x1 km (3'40"-3'43"/km)/p.3' + 5'BS + 2x2 km (3'54"/km)/p.4'
1. 3'40"
2. 3'38"
3. 3'42"
4. 3'40"
2km - 7'45" (3'52"/km)
2km - 7'47" (3'53"/km)
-------------------
8,0 km - 30'12" (3'46"/km)
-------------------
12,7 km (56'47") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miało być dziś mocno i było.Chłodno,bez słońca i wiatr umiarkowany.Jak dla mnie warunki super.
Założeniem było pobiec szybko kilometrówki,trochę się "podciąć" a potem typowa wytrzymałość w tempie na
złamanie 39 minut.
Przez GPS-a miałem dziś niezłe rzeźbienie. Tysiące wyszły za szybko a Garminek mnie oszukiwał od 3-6 sekund
na kilometrze.Dobrze,że to biegałem na lapa,bo po trzecim powtórzeniu przeszedłem na 100m do marszu a po ostatniej
kilometrówce dyszałem jak stary parowóz i z 15 sekund stałem i gapiłem się na swoje buty
Gdyby nie pomierzone odcinki to myślałbym,że tempa w okolicach 3'43"-3'45"/km są tak trudne i jestem w czarnej d....Jednak w rzeczywistości
schodziłem średnio do 3'40" co jak na obecne moje możliwości było bardzo mocno.
Później 5 minut truchtu aby trochę odkwasić organizm i nadszedł czas na dwa odcinki 2km w tempie 3'54"/km.
Oczywiście skurczybyk GPS dalej oszukiwał,ale tu byłem mądrzejszy i biegłem na 3'57"-3'58" wiedząc,że i tak jest szybciej.
Tempo spadło o kilkanaście sekund w porównaniu z tysiącami jednak lekko nie było.2km w tym tempie było naprawdę
wymagające,potem 4 minuty truchtu i ostatnie 2000m które poszło chyba lepiej niż pierwsze.
Dojechałem się tym trenem,ale czasem tak trzeba.Ostatnio za lekko biegałem akcenty a żebym miał szanse kiedyś
pobiec dyszkę w 39 minut(w Krynicy się udało )to tyrać trza.
Wieczorem regener a pojutrze chciałbym machnąć na zmęczeniu 20km w TM.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
02.09.2014 - drugi trening
7,4 km - 38'27"(5'12"/km)
Regeneracyjnie.Dużo ludu biega wieczorami,fajnie.
Nogi już bolą po porannym akcencie. W przyszłym tygodniu kolejny trening
wytrzymałości tempowej w tempie startowym.Będzie to 4x2,5km albo 3x3km na 4 minutowej przerwie.
U Danielsa tego tempa nie ma.
Maratończycy biegają swoje TM,biegacze specjalizujący się w 3-5km mają swoje tempo I.
Dla 800-1500m są odpowiednio tempa S i R a "dyszkowcy" są poszkodowani.
Jutro z rańca 14km wolnego wybiegania.
7,4 km - 38'27"(5'12"/km)
Regeneracyjnie.Dużo ludu biega wieczorami,fajnie.
Nogi już bolą po porannym akcencie. W przyszłym tygodniu kolejny trening
wytrzymałości tempowej w tempie startowym.Będzie to 4x2,5km albo 3x3km na 4 minutowej przerwie.
U Danielsa tego tempa nie ma.
Maratończycy biegają swoje TM,biegacze specjalizujący się w 3-5km mają swoje tempo I.
Dla 800-1500m są odpowiednio tempa S i R a "dyszkowcy" są poszkodowani.
Jutro z rańca 14km wolnego wybiegania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
03.09.2014
7,2 km - 35'09"(4'53"/km)
Miało być 2x tyle,ale dziś wariacki dzień i brak czasu.
7,2 km - 35'09"(4'53"/km)
Miało być 2x tyle,ale dziś wariacki dzień i brak czasu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
03.09.2014 - drugi trening
7,0 km - 37'10"(5'19"/km)
Mam zajechane czwórasy.Po zawodach,interwałach,progach,rytmach czy długich longach nie miałem takich "zakwasów".
Pierwszy trening z innej beczki i od razu organizm reaguje inaczej.Zupełnie jak pierwsze pompki po długiej przerwie.
Jutro 20km TM będzie niezłym wyzwaniem dla moich kulasów,choć może to i lepiej,na 35km maratonu też świeży
nie będę.
Warunki też łatwe nie będą,ma być ciepło i silny wiatr a zacznę nie wcześniej jak o 10-tej.
7,0 km - 37'10"(5'19"/km)
Mam zajechane czwórasy.Po zawodach,interwałach,progach,rytmach czy długich longach nie miałem takich "zakwasów".
Pierwszy trening z innej beczki i od razu organizm reaguje inaczej.Zupełnie jak pierwsze pompki po długiej przerwie.
Jutro 20km TM będzie niezłym wyzwaniem dla moich kulasów,choć może to i lepiej,na 35km maratonu też świeży
nie będę.
Warunki też łatwe nie będą,ma być ciepło i silny wiatr a zacznę nie wcześniej jak o 10-tej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
04.09.2014
20,51 km - 1:31'02" (4'26"/km)
3,53 km - 15'57"(4'31"/km)
3,53 km - 15'47"(4'29"/km)
3,53 km - 15'45"(4'28"/km)
3,53 km - 15'43"(4'27"/km)
3,53 km - 15'42"(4'27"/km)
1,86 km - 8'19"(4'27"/km)
1,0 km - 3'49"
----------------------
22,3 km (1:40'22") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziewiąty kolejny trening,czwórki dalej zmasakrowane,do tego w krzyżu coś łupie,sama radość.
Pobudka 6.40 lekkie śniadanko,ogarnięcie wszystkich spraw i o 9.30 już miałem założone buty.
Pogoda średnia.Na plus,że niebo zachmurzone,na minus wiatr,niby umiarkowany ale bywały i silniejsze porywy.
Dobrze,że chociaż wschodni co na Błoniach jest mniej upierdliwe.
Trasa co prawda płaska,nie jak pagórkowata Silesia.Jednak dla zrównoważenia sił trening biegany na totalnym zmęczeniu.
Biegałem każde okrążenie Błoń na lapa,więc nie było mowy o "oszustwie" GPS-a.
Jak w każdym tego typu treningu mnie się biega z każdym kilometrem coraz lepiej.
Zacząłem wolniej i powolutku dokręcałem tempo.Pod wiatr traciłem 3-4"/km co potem swobodnie odzyskiwałem.
Liczyłem kroki i oddechy.Kadencja mi się poprawiła i wahała się od 176-178.Wdechów 27-29 co daje rytm 3-3,po 14km
musiałem czerpać powietrze 31-33 razy w ciągu minuty,ale dalej swobodnie,bez zadyszki.
Gdzieś na 13-14km wyprzedził mnie jeden biegacz,który później zaczął "puchnąć" i na okrążenie do końca wyprzedziłem go,po czym on chciał się za mną utrzymać a ja do niego zagadałem.
Młody 20-letni Ukrainiec,który stosuje dziwny trening biegania 5 kółek Błoń ...uwaga!....codziennie od 2 miesięcy bez dnia przerwy!
Gadaliśmy akurat lecąc pod wiatr i zbliżaliśmy się do nawrotu przed ostatnią prostą,za którą miałem w założeniu
"przycisnąć".Pyta się czy wyścig na maksa?Ja mu,że chcę delikatnie,sukcesywnie przyspieszać na odcinku kilometra.
Zaczynamy po około 4:02,za chwilę deko poniżej i raz on raz ja na prowadzeniu i trochę przyspieszamy.
Po pół kilometrze mam średnią 3:57,biegniemy dalej i mówię mu,że zostało 250m.
To on ogień!Ja za nim,nogi już waciane,poza tym jestem od Niego dwa razy starszy i o szybkim finiszu mogę zapomnieć.
Niemniej przegrałem jakieś 2-3 metry zanim Garmin oznajmił 1000m.
Za to na schłodzeniu byłem swieższy,gdyż młodzian musiał dłużej dychnąć i przeszedł w marsz.
Fajny tren,ciągły zaliczony.
O formie nie wiem dalej nic.Przed Orlenem haratałem 24km po 4:15 i wyszło jak zawsze na maratonie.
Więc się nie przypalam,nie popadam w hurraoptymizm.Może dam radę utrzymać to tempo a może nie?
Dowiem się 5 października.Do końca tygodnia już same wybiegania.
Dalsze treningi będą ukierunkowane pod starty do dychy.W tym i kolejnym tygodniu chciałbym nabiegać minimum 200 km a w tygodniu zawodów mocno zluzować.Ta taktyka rok temu się sprawdziła,zobaczymy czy tym razem przełoży się to na dobry wynik.
20,51 km - 1:31'02" (4'26"/km)
3,53 km - 15'57"(4'31"/km)
3,53 km - 15'47"(4'29"/km)
3,53 km - 15'45"(4'28"/km)
3,53 km - 15'43"(4'27"/km)
3,53 km - 15'42"(4'27"/km)
1,86 km - 8'19"(4'27"/km)
1,0 km - 3'49"
----------------------
22,3 km (1:40'22") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziewiąty kolejny trening,czwórki dalej zmasakrowane,do tego w krzyżu coś łupie,sama radość.
Pobudka 6.40 lekkie śniadanko,ogarnięcie wszystkich spraw i o 9.30 już miałem założone buty.
Pogoda średnia.Na plus,że niebo zachmurzone,na minus wiatr,niby umiarkowany ale bywały i silniejsze porywy.
Dobrze,że chociaż wschodni co na Błoniach jest mniej upierdliwe.
Trasa co prawda płaska,nie jak pagórkowata Silesia.Jednak dla zrównoważenia sił trening biegany na totalnym zmęczeniu.
Biegałem każde okrążenie Błoń na lapa,więc nie było mowy o "oszustwie" GPS-a.
Jak w każdym tego typu treningu mnie się biega z każdym kilometrem coraz lepiej.
Zacząłem wolniej i powolutku dokręcałem tempo.Pod wiatr traciłem 3-4"/km co potem swobodnie odzyskiwałem.
Liczyłem kroki i oddechy.Kadencja mi się poprawiła i wahała się od 176-178.Wdechów 27-29 co daje rytm 3-3,po 14km
musiałem czerpać powietrze 31-33 razy w ciągu minuty,ale dalej swobodnie,bez zadyszki.
Gdzieś na 13-14km wyprzedził mnie jeden biegacz,który później zaczął "puchnąć" i na okrążenie do końca wyprzedziłem go,po czym on chciał się za mną utrzymać a ja do niego zagadałem.
Młody 20-letni Ukrainiec,który stosuje dziwny trening biegania 5 kółek Błoń ...uwaga!....codziennie od 2 miesięcy bez dnia przerwy!
Gadaliśmy akurat lecąc pod wiatr i zbliżaliśmy się do nawrotu przed ostatnią prostą,za którą miałem w założeniu
"przycisnąć".Pyta się czy wyścig na maksa?Ja mu,że chcę delikatnie,sukcesywnie przyspieszać na odcinku kilometra.
Zaczynamy po około 4:02,za chwilę deko poniżej i raz on raz ja na prowadzeniu i trochę przyspieszamy.
Po pół kilometrze mam średnią 3:57,biegniemy dalej i mówię mu,że zostało 250m.
To on ogień!Ja za nim,nogi już waciane,poza tym jestem od Niego dwa razy starszy i o szybkim finiszu mogę zapomnieć.
Niemniej przegrałem jakieś 2-3 metry zanim Garmin oznajmił 1000m.
Za to na schłodzeniu byłem swieższy,gdyż młodzian musiał dłużej dychnąć i przeszedł w marsz.
Fajny tren,ciągły zaliczony.
O formie nie wiem dalej nic.Przed Orlenem haratałem 24km po 4:15 i wyszło jak zawsze na maratonie.
Więc się nie przypalam,nie popadam w hurraoptymizm.Może dam radę utrzymać to tempo a może nie?
Dowiem się 5 października.Do końca tygodnia już same wybiegania.
Dalsze treningi będą ukierunkowane pod starty do dychy.W tym i kolejnym tygodniu chciałbym nabiegać minimum 200 km a w tygodniu zawodów mocno zluzować.Ta taktyka rok temu się sprawdziła,zobaczymy czy tym razem przełoży się to na dobry wynik.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
05.09.2014
10,2 km - 49'16"(4'50"/km) 4Px100m
Mam nauczkę za mocnego rozciągania.Wczoraj po tempie długo się rozciągałem.Szczególnie pośladki tak porozciągałem,że dziś je czułem podczas biegu a po skończonym trenie lekko kuśtykam.
Lewa strona gorzej,po prawej jest znośnie.Mam nadzieję,że to rozchodzę i jak jutro się obudzę na dłuższe
rozbieganie to będzie wszystko oki.Dobrze,że to tylko mięśnie,więc wcześniej czy później przejdzie.
Cały trening na "zmuszaniu" się.Nie lubię jak muszę wstać po 6-tej,potem cały dzień w robocie i dopiero na trening.
Zdecydowanie preferuję poranne bieganie na czczo.
10,2 km - 49'16"(4'50"/km) 4Px100m
Mam nauczkę za mocnego rozciągania.Wczoraj po tempie długo się rozciągałem.Szczególnie pośladki tak porozciągałem,że dziś je czułem podczas biegu a po skończonym trenie lekko kuśtykam.
Lewa strona gorzej,po prawej jest znośnie.Mam nadzieję,że to rozchodzę i jak jutro się obudzę na dłuższe
rozbieganie to będzie wszystko oki.Dobrze,że to tylko mięśnie,więc wcześniej czy później przejdzie.
Cały trening na "zmuszaniu" się.Nie lubię jak muszę wstać po 6-tej,potem cały dzień w robocie i dopiero na trening.
Zdecydowanie preferuję poranne bieganie na czczo.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
06.09.2014
23,3 km - 2:11'40"(5'40"/km)
Bieg długi w towarzystwie dwóch kolegów z klasy licealnej.Zamiast umówić się na piwo,to my spotkaliśmy się na treningu.
Ciekawe dlaczego każdy z naszej trójki wziął się za sporty wytrzymałościowe w wieku 40 lat?
Pobiegali,pogadali i do domu.W sumie 220m przewyższeń się uzbierało,przyda się przed Silesią.
Nie pamiętam kiedy mój wysiłek trwał ponad 2h.
Mam nadzieję,że to nie ostatni nasz wypad biegowy.I może na wspólne piwo też się czas znajdzie.
W ostatnich 7 dniach 133km i oprócz podjechanych nóg czuję,że wydolnościowo jest lepiej.
Jutro 13-15km BS.
23,3 km - 2:11'40"(5'40"/km)
Bieg długi w towarzystwie dwóch kolegów z klasy licealnej.Zamiast umówić się na piwo,to my spotkaliśmy się na treningu.
Ciekawe dlaczego każdy z naszej trójki wziął się za sporty wytrzymałościowe w wieku 40 lat?
Pobiegali,pogadali i do domu.W sumie 220m przewyższeń się uzbierało,przyda się przed Silesią.
Nie pamiętam kiedy mój wysiłek trwał ponad 2h.
Mam nadzieję,że to nie ostatni nasz wypad biegowy.I może na wspólne piwo też się czas znajdzie.
W ostatnich 7 dniach 133km i oprócz podjechanych nóg czuję,że wydolnościowo jest lepiej.
Jutro 13-15km BS.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
07.09.2014
14,0 km - 1:08'18"(4'53"/km) 5Px100m
Prawie 200m w górę,mocny kros,choć nogi żwawo niosły.Zniknęła ociężałość,wróciła świeżość pomimo
115km w tym tygodniu.Na koniec przebieżki.
Tydzień 115,1 km (9:28')
14,0 km - 1:08'18"(4'53"/km) 5Px100m
Prawie 200m w górę,mocny kros,choć nogi żwawo niosły.Zniknęła ociężałość,wróciła świeżość pomimo
115km w tym tygodniu.Na koniec przebieżki.
Tydzień 115,1 km (9:28')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
08.09.2014
3x3 km (3'54"/km)/p.4'30"
3,0 km - 11'41" (3'54"/km)
2,55 km - 9'56" (3'53"/km)
2,0 km - 7'48" (3'54"/km)
-----------------------------
7,55 km - 29'25" (3'54"/km)
----------------------------
13,3 km (1:00'12") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziś wytrzymałość tempowa w tempie na 39 minut.Ten trening prawdę Ci powie.
I tak już wiem,że trzeba zawalczyć o życiówkę a nie o wirtualne 38:59.
Pierwszy raz miałem "coś" takiego biegać.Ciepło,wilgotno jak cholera,ale bezwietrznie więc warun był na szybsze
tempo.Po rozgrzewce pierwsza trójka poszła nadzwyczaj dobrze,wydolnościowo super,nogi na ostatnich 500m zaczynały
lekko "palić",ale nie dziwiło to mnie.Trening miał być na mocnym zmęczeniu,od 30 sierpnia biegam bez dnia przerwy a
ostatnie 7 dni to aż 130km w nogach,więc czwórki mają prawo być podmęczone.
Przerwa 4,5 minutowa w truchcie,gdzie wyszło równo 750m wydawała się wystarczająca do drugiego powtórzenia.
Powiedzieć,że było ciężko to za lekkie określenie.Już po pierwszym kilometrze wiedziałem,że będzie walka.
Po dwóch kaemach oddechowo jak i mięśniowo było ciężko.Wiedziałem,że jak nie skrócę 2-iego powtórzenia to już
nic nie pobiegnę.Dociągnąłem do 2,55km i znowu 4,5 minuty przerwy.Tu ta przerwa nie wydała mi się już taka długa.
Założyłem sobie,że na aktualnym zmęczeniu 1,5-2km na trzeci odcinek będzie i tak trudne.
Dociągnąłem do 2km,ale to był prawie maks moich możliwości.Zajezdnia.
Myślałem,że po planie Danielsa pod maraton to już nic trudniejszego nie będzie.Myliłem się,tempo o 10 sekund szybsze
od progowego na długich odcinkach jest bardzo wymagające.
Tysiące w tempie interwałowych to przy tym bułka z masłem.
Oczywiście nie jestem na poziomie 39 minut i ten trening powinienem biegać około 3sek/km wolniej.Wtedy też byłby
wymagający ale wykonalny.
Do środy jeszcze na dużej objętości a potem stopniowe luzowanie z kilometrami przy zachowaniu intensywności.
Dał mi nieźle w kość dzisiejszy trening.
Powoli zalew Nowohucki będzie kojarzył mi się z cierpieniem,bólem i męczarnią.
3x3 km (3'54"/km)/p.4'30"
3,0 km - 11'41" (3'54"/km)
2,55 km - 9'56" (3'53"/km)
2,0 km - 7'48" (3'54"/km)
-----------------------------
7,55 km - 29'25" (3'54"/km)
----------------------------
13,3 km (1:00'12") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziś wytrzymałość tempowa w tempie na 39 minut.Ten trening prawdę Ci powie.
I tak już wiem,że trzeba zawalczyć o życiówkę a nie o wirtualne 38:59.
Pierwszy raz miałem "coś" takiego biegać.Ciepło,wilgotno jak cholera,ale bezwietrznie więc warun był na szybsze
tempo.Po rozgrzewce pierwsza trójka poszła nadzwyczaj dobrze,wydolnościowo super,nogi na ostatnich 500m zaczynały
lekko "palić",ale nie dziwiło to mnie.Trening miał być na mocnym zmęczeniu,od 30 sierpnia biegam bez dnia przerwy a
ostatnie 7 dni to aż 130km w nogach,więc czwórki mają prawo być podmęczone.
Przerwa 4,5 minutowa w truchcie,gdzie wyszło równo 750m wydawała się wystarczająca do drugiego powtórzenia.
Powiedzieć,że było ciężko to za lekkie określenie.Już po pierwszym kilometrze wiedziałem,że będzie walka.
Po dwóch kaemach oddechowo jak i mięśniowo było ciężko.Wiedziałem,że jak nie skrócę 2-iego powtórzenia to już
nic nie pobiegnę.Dociągnąłem do 2,55km i znowu 4,5 minuty przerwy.Tu ta przerwa nie wydała mi się już taka długa.
Założyłem sobie,że na aktualnym zmęczeniu 1,5-2km na trzeci odcinek będzie i tak trudne.
Dociągnąłem do 2km,ale to był prawie maks moich możliwości.Zajezdnia.
Myślałem,że po planie Danielsa pod maraton to już nic trudniejszego nie będzie.Myliłem się,tempo o 10 sekund szybsze
od progowego na długich odcinkach jest bardzo wymagające.
Tysiące w tempie interwałowych to przy tym bułka z masłem.
Oczywiście nie jestem na poziomie 39 minut i ten trening powinienem biegać około 3sek/km wolniej.Wtedy też byłby
wymagający ale wykonalny.
Do środy jeszcze na dużej objętości a potem stopniowe luzowanie z kilometrami przy zachowaniu intensywności.
Dał mi nieźle w kość dzisiejszy trening.
Powoli zalew Nowohucki będzie kojarzył mi się z cierpieniem,bólem i męczarnią.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
08.09.2014 - drugi trening
6,7 km - 36'36"(5'28"/km)
Regeneracja po porannej zajezdni.Tylko ostatni kilometr znacznie przyspieszyłem i udało się skończyć
przed burzą.Jutro wybieganie,coś koło 80-90 minut.
6,7 km - 36'36"(5'28"/km)
Regeneracja po porannej zajezdni.Tylko ostatni kilometr znacznie przyspieszyłem i udało się skończyć
przed burzą.Jutro wybieganie,coś koło 80-90 minut.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
09.09.2014
16,0 km - 1:18'26"(4'54"/km)
Duża objętość się u mnie sprawdza,czuję że wydolność rośnie,ale czasem trzeba odpocząć.15 trening z rzędu i 190km ciągiem,czas na zluzowanie.Dziś czułem się zmęczony psychicznie,fizycznie jest nieźle.Kolana,ścięgna,wszystko dobrze.
Jedyny problem to lekki ból lewego pośladka,blisko miednicy.Czuć to jak zakwasy,ale trwa to już kilka dni,więc jutro
przerwa od biegania.Poza tym w moim wieku to musi coś dolegać.
Waga niestety dalej w okolicach 77kg i nie chce wrócić do tych 73-74kg z zeszłego roku.
16,0 km - 1:18'26"(4'54"/km)
Duża objętość się u mnie sprawdza,czuję że wydolność rośnie,ale czasem trzeba odpocząć.15 trening z rzędu i 190km ciągiem,czas na zluzowanie.Dziś czułem się zmęczony psychicznie,fizycznie jest nieźle.Kolana,ścięgna,wszystko dobrze.
Jedyny problem to lekki ból lewego pośladka,blisko miednicy.Czuć to jak zakwasy,ale trwa to już kilka dni,więc jutro
przerwa od biegania.Poza tym w moim wieku to musi coś dolegać.
Waga niestety dalej w okolicach 77kg i nie chce wrócić do tych 73-74kg z zeszłego roku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
11.09.2014
13,9 km - 1:08'17"(4'55"/km) 3 podbiegi x130m,4Px100m
Mocno krosowa trasa i start o 5.40!Niestety nie mam kiedy biegać,do tego bardzo mało śpię.
Jednak fajnie tak zacząć dzień. Po wczorajszej przerwie od biegania dziś nogi same podawały dopóki nie
wpadłem na pomysł,aby zrobić sobie trzy serie mocnych podbiegów na sporym nachyleniu.
Nie wiedziałem,że tak szybko można nogi poczuć.
Na koniec przebieżki,szybka kąpiel i do szkoły,żłobka a potem do pracy.
13,9 km - 1:08'17"(4'55"/km) 3 podbiegi x130m,4Px100m
Mocno krosowa trasa i start o 5.40!Niestety nie mam kiedy biegać,do tego bardzo mało śpię.
Jednak fajnie tak zacząć dzień. Po wczorajszej przerwie od biegania dziś nogi same podawały dopóki nie
wpadłem na pomysł,aby zrobić sobie trzy serie mocnych podbiegów na sporym nachyleniu.
Nie wiedziałem,że tak szybko można nogi poczuć.
Na koniec przebieżki,szybka kąpiel i do szkoły,żłobka a potem do pracy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
12.09.2014
7,2 km - 36'42"(5'06"/km)
Wczoraj dopadł mnie wieczorny głód.Pochłaniałem czekoladę,lody i migdały w dużych ilościach,potem 3 solidne driny i w końcu się wyspałem. Dobrze,że jestem amatorem i mogę sobie pozwolić na "takie dni".
Głowa pomimo porannego rozruchu cały czas lekko ćmi.To nie te czasy,gdzie człowiek pochłaniał spore ilości alko i jego organizm
dobrze tolerował nawet duże dawki czyściochy czy złotego płynu.
Jutro ciągły w trupa.
7,2 km - 36'42"(5'06"/km)
Wczoraj dopadł mnie wieczorny głód.Pochłaniałem czekoladę,lody i migdały w dużych ilościach,potem 3 solidne driny i w końcu się wyspałem. Dobrze,że jestem amatorem i mogę sobie pozwolić na "takie dni".
Głowa pomimo porannego rozruchu cały czas lekko ćmi.To nie te czasy,gdzie człowiek pochłaniał spore ilości alko i jego organizm
dobrze tolerował nawet duże dawki czyściochy czy złotego płynu.
Jutro ciągły w trupa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
13.09.2014 - II BIEG DROGĄ ŚW.JAKUBA W WIĘCŁAWICACH
7,5 km - 31'03"(4'08"/km) - 110m up!
Ponieważ w mojej okolicy,dosłownie kilka kilometrów od domu rozgrywany był bieg,to postanowiłem zrobić sobie trening
na zawodach.Potem był piknik,więc dołączyła reszta rodziny.
Start planowany był o 14-tej,zacząło się z 25 minutowym opóźnieniem,jak słońce grzało i było 23st w cieniu.
Do tego dość wietrznie.Wiedziałem,że te okolice to same pagóry,ale nie że aż takie!110 m do góry na 7,5km trasie
to jak dla mnie bieganie górskie.
Mocna obsada,był Andzej Lachowski,Tomek Kawik,Grzegorz Opiał(wszyscy biegają dychy w okolicy 33 minut lub mniej)a
także nasz olimpijczyk Grzegorz Sudoł(wygrał ze mną o 1,5 minuty).
Postanowienie,to bieg w trupa,co przy takim ukształtowaniu i pogodzie nie było trudne.
Chciałem tą trasę(a nie wiedziałem jak jest pofałdowana)pobiec po około 4:00/km.
Początek pod górę,ale nie jakoś stomo.Pierwszy wszedł w równe 4 minuty a potem.....było za szybko!
Tylko mijałem,nikt mnie nie wyprzedził,ale z tempem przesadziłem sporo.Drugi kilometr w 3:55,trzeci w 3:46 i się
zagotowałem.Zaczęły się ostre zbiegi,gdzie nie dało się puścić na maksa,ale cały czas napierałem.
Następny kilometr w 3:56 i kolejny poniżej 4:00/km.Po 5km "górskiej" trasy miałem czas 19'34".
Cierpiałem jak cholera przez ten za mocny początek,opadałem z sił,pić się chciało,słońce grzało,ale mimo to wyprzedziłem jeszcze jednego zawodnika
(jak się okazało ostatniego,a miałem nad nim przewagę na mecie prawie 50 sekund a zajął miejsce za mną).
Zaczęła się część po błocie i kałużach gdzie trochę się ślizgałem i ostatnie 2km góra-dół-góra-dół i mega góra!
Tempo 4:13 i 4:26 odpowiednio szóstego i siódmego kilometra,gdzie nogi nie chciały być już posłuszne a było albo stromo w dół albo w górę.Może trochę odpuściłem,bo przewagę nad gościem miałem
olbrzymią a do biegacza przede mną prawie 100m,więc za dużo na pościg,choć sił już wtedy nie było i myślałem tylko o
skończeniu tej męczarni.
Ostatnie 500m to solidny podbieg,gdzie pomimo "ciśnięcia" na maksa moje tempo to tylko 4:06.
Na mecie okazało się,że byłem 10-ty open na 123 biegaczy na tym dystansie.(był jeszcze bieg na 12,5km)
Strata 5 minut do zwycięzcy chyba nie taka duża,bo Tomek Kawik(zwycięzca),jak z nim rozmawiałem po biegu stwierdził,że na bidę 15 sek/km pobiegłby szybciej
na płaskim.
Szkoda,że nie było podziału na wiek,bo same młodzieniaszki przede mną biegły i miałbym pierwsze miejsce w M40.
Wyszedł bardzo mocny ciągły.Po biegu poczułem,że pośladek dalej boli a już myślałem że jest zaleczony.
Widzę spore braki w sile,nie robię podbiegów i na nich okrutnie się męczyłem.Bardzo trudny bieg.
Chciałbym tam wrócić za rok.Fajna atmosfera,później z rodzinką piknik.
Jutro 16km po pagórach,tylko już spokojnie.
7,5 km - 31'03"(4'08"/km) - 110m up!
Ponieważ w mojej okolicy,dosłownie kilka kilometrów od domu rozgrywany był bieg,to postanowiłem zrobić sobie trening
na zawodach.Potem był piknik,więc dołączyła reszta rodziny.
Start planowany był o 14-tej,zacząło się z 25 minutowym opóźnieniem,jak słońce grzało i było 23st w cieniu.
Do tego dość wietrznie.Wiedziałem,że te okolice to same pagóry,ale nie że aż takie!110 m do góry na 7,5km trasie
to jak dla mnie bieganie górskie.
Mocna obsada,był Andzej Lachowski,Tomek Kawik,Grzegorz Opiał(wszyscy biegają dychy w okolicy 33 minut lub mniej)a
także nasz olimpijczyk Grzegorz Sudoł(wygrał ze mną o 1,5 minuty).
Postanowienie,to bieg w trupa,co przy takim ukształtowaniu i pogodzie nie było trudne.
Chciałem tą trasę(a nie wiedziałem jak jest pofałdowana)pobiec po około 4:00/km.
Początek pod górę,ale nie jakoś stomo.Pierwszy wszedł w równe 4 minuty a potem.....było za szybko!
Tylko mijałem,nikt mnie nie wyprzedził,ale z tempem przesadziłem sporo.Drugi kilometr w 3:55,trzeci w 3:46 i się
zagotowałem.Zaczęły się ostre zbiegi,gdzie nie dało się puścić na maksa,ale cały czas napierałem.
Następny kilometr w 3:56 i kolejny poniżej 4:00/km.Po 5km "górskiej" trasy miałem czas 19'34".
Cierpiałem jak cholera przez ten za mocny początek,opadałem z sił,pić się chciało,słońce grzało,ale mimo to wyprzedziłem jeszcze jednego zawodnika
(jak się okazało ostatniego,a miałem nad nim przewagę na mecie prawie 50 sekund a zajął miejsce za mną).
Zaczęła się część po błocie i kałużach gdzie trochę się ślizgałem i ostatnie 2km góra-dół-góra-dół i mega góra!
Tempo 4:13 i 4:26 odpowiednio szóstego i siódmego kilometra,gdzie nogi nie chciały być już posłuszne a było albo stromo w dół albo w górę.Może trochę odpuściłem,bo przewagę nad gościem miałem
olbrzymią a do biegacza przede mną prawie 100m,więc za dużo na pościg,choć sił już wtedy nie było i myślałem tylko o
skończeniu tej męczarni.
Ostatnie 500m to solidny podbieg,gdzie pomimo "ciśnięcia" na maksa moje tempo to tylko 4:06.
Na mecie okazało się,że byłem 10-ty open na 123 biegaczy na tym dystansie.(był jeszcze bieg na 12,5km)
Strata 5 minut do zwycięzcy chyba nie taka duża,bo Tomek Kawik(zwycięzca),jak z nim rozmawiałem po biegu stwierdził,że na bidę 15 sek/km pobiegłby szybciej
na płaskim.
Szkoda,że nie było podziału na wiek,bo same młodzieniaszki przede mną biegły i miałbym pierwsze miejsce w M40.
Wyszedł bardzo mocny ciągły.Po biegu poczułem,że pośladek dalej boli a już myślałem że jest zaleczony.
Widzę spore braki w sile,nie robię podbiegów i na nich okrutnie się męczyłem.Bardzo trudny bieg.
Chciałbym tam wrócić za rok.Fajna atmosfera,później z rodzinką piknik.
Jutro 16km po pagórach,tylko już spokojnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
14.09.2014
16,2 km - 1:24'58"(5'15"/km)
Wybieganie rano z Wojtkiem jak jeszcze nie czułem "zakwasów".Teraz po wczorajszych zawodach czwórki i łydki lekko
obolałe.W dwa tygodnie nabiegałem równo 200 km a w przyszłym tygodniu start na dychę.Najważniejszy tej jesieni.
Zawsze w tygodniu startowym biegałem coś pomiędzy 42-46km plus zawody.Teraz po tych dwóch mocnych tygodniach
spróbuję tylko 3 treningów,w których będzie maks 26km.Czy poczuję świeżość czy wręcz odwrotnie stracę formę to się
okaże.Jutro wolne a we wtorek ostatni akcent w tempie jakim chciałbym tą dychę pobiec w niedzielę.
Tydzień 85,1 km (6:58')
16,2 km - 1:24'58"(5'15"/km)
Wybieganie rano z Wojtkiem jak jeszcze nie czułem "zakwasów".Teraz po wczorajszych zawodach czwórki i łydki lekko
obolałe.W dwa tygodnie nabiegałem równo 200 km a w przyszłym tygodniu start na dychę.Najważniejszy tej jesieni.
Zawsze w tygodniu startowym biegałem coś pomiędzy 42-46km plus zawody.Teraz po tych dwóch mocnych tygodniach
spróbuję tylko 3 treningów,w których będzie maks 26km.Czy poczuję świeżość czy wręcz odwrotnie stracę formę to się
okaże.Jutro wolne a we wtorek ostatni akcent w tempie jakim chciałbym tą dychę pobiec w niedzielę.
Tydzień 85,1 km (6:58')