Kasiu41, super! Trzymam kciuki za powodzenie kuracji. Mam nadzieję, że skutki uboczne leków nie będą bardzo uciążliwe, zresztą różne osoby różnie reagują na poszczególne "lekarstwa".
A jak twój syn sobie radzi z tym wszystkim?
Buziaki.
Papillonku, ja na temat biegania na czczo słyszałam różne opinie, nie wszystkie są przeciw. Biegałam na czczo kilka lat kiedyś, nawet nie wiedząc, że to coś złego, teraz od lata większość treningów też robię na czczo i dobrze się z tym czuje. Dużo gorzej mi się biegnie, jak wciągnę rano banana, mam mdłości i zgagę. Zresztą jeśli np. w sobotę jadłam coś na bankiecie o 23, a biegałam o 5:30 rano, to przecież jakie to na czczo? A czytałam tu na tym forum, że niektórzy właśnie zalecają pod maraton bieganie na czczo, co ponoć lepiej przygotowuje organizm do radzenia sobie w sytuacji niskiego glikogenu. Nie wiem, czy mają rację, ale jeśli u mnie jedyna możliwa pora na bieganie to wczesny ranek, to nie widzę jeszcze możliwości zjedzenia śniadania wcześniej. Musiałabym wstawać jak Mały o 3 czy 4 rano, ale z kolei nie mogę się tak szybko kłaść spać, bo dzieci mi zasypiają dopiero koło 21.
Ale dobrze, że biegasz.
Zastanawiam się, czy pobiec za tydzień ten maraton z pacemakerem, czy sama wg rozpiski Marco. Coś mi podpowiada, że z pacem może być łatwiej, jak będę się wieźć na kimś. Ale pace są na 4:30 i 4:15, a ja myślałam o 4:20, co tu wybrać? Przedwczoraj miałam lekkie 12 km i wyszło mi tempem biegu 5:30-5:40, ale średnia gorsza, bo a to Floruś robi siku, a to obwąchuje kolegów, a to stoimy na światłach, a to trzeba skakać przez kałuże, a to zagaduje do nas Pani "jaki śliczny piesek". Aż się cieszę na dzisiejszy trening. A w weekend już tylko 15 km. Toż to mrugniecie okiem, nie trening
Dzięki za wsparcie w sprawie dzieciaka. Dziś okazało się, że kolega z którym się wygłupiał, jak Pani kazała sprawdzić plecaki, tez miał strój w tornistrze i też nie ćwiczył i też zgubił klucz. Klucze się znalazły, pakowanie tornistra przećwiczone, z Panią rozmawiałam, żeby nie było, że pierwsze dni, a my od razu wychodzimy na rodziców, co to ani stroju nie spakują, ani podręcznika, ani śniadania, bo nic dziecko nie może znaleźć. Ale wczoraj popłakałam ze złości. Gdyby się urodził 2 tygodnie później, to byłby przecież w zerówce.