Jabbur - Maraton <3h, czyli do 3 razy sztuka

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Faza IV: Moc | Tydzień 1 z 2


13.08 - Test kondycji. Najpierw 2x2km, weszło leciutko po 3:48, potem 1x5km w 4:02. Razem z rozgrzewką 14km. Zadowolony jestem, bo wszystko na luzie, z tętnem w okolicach 155bpm.
14.08 - Regeneracja. Planowałem 8 km - 10 km, po 5-ciu zaczęło tak lać, że skończyło się na 7.8km. Ciekawe, że średnie tempo wyszło 4:25, a starałem się oszczędzać i leciałem poniżej 135bpm.
15.08 - Korzystając z ostatniego dnia bycia słomianym wdowcem - po robocie LSD w środku tygodnia. 22 km w 4:40. Bez podjadania, bez picia, bez stresu, z tętnem poniżej 140bpm. Swoją drogą to było moje pierwsze LSD, którego nie robiłem o świcie (niespodzianki nie było, dużo łatwiej po dniu jedzenia się leci)


A teraz znowu kolejny wyjazd przede mną - tym razem w rodzinne strony olsztyńskich kniei. Zamiast robić wybiegania po asfalcie będę radośnie rył ścieżki wokół jezior - mam takie jedno, którego obiegnięcie to 24 km! :hej:

Całe szczęście, że już za 5 dni ostatecznie wracam do stolicy i skończą się ekstrawagancje...

>> KOMENTARZE <<
Ostatnio zmieniony 18 sie 2014, 01:04 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wszędzie dobrze, ale w domu najszybciej :hejhej:

Faza IV: Moc | Tydzień 1 z 2 | Podsumowanie

Kilometraż: 82K (40K trail) na 80K w planie
- Akcenty: 2x2km (3:48)+1x5km (4:00) ;1x8km w 4:00 (4:00)
- Wybieganie: 22km + 24.5km w terenie / 2h
- Waga: +4kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 2xCORE, 1xPływanie
- Boso 2K
- Średnie tempo z tygodnia 4:37 ( :hej: )

Choć to zabawne, gdyż biegać zacząłem dopiero w Warszawie, to uwielbiam trasy w terenie, a w okolicach z których pochodzę uwielbiam niemalże tak, jak w wysokich górach. Toteż kończę tydzień z szerokim uśmiechem - pięknie weszło co miało, a niedzielne szuranie dookoła olsztyńskich jeziora dało mi frajdy na co najmniej dwa tygodnie... i znowu myśli o ultrasowaniu. :taktak:

A teraz, po tym wszystkim, będę się musiał znowu w Warszawie odnaleźć :lalala:


>> KOMENTARZE <<
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pieprzę, nie robię, od jutra zajmuję się haftem artystycznym

Faza IV: Moc | Tydzień 2 z 2 | Podsumowanie

Kilometraż: 72K na 86K w planie
- Akcenty: 2x2km (3:48) ; 1x8km (3:56)
- Wybieganie: 23km / 2h. Zgon
- Waga: +4kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 1xCORE, 2xRower (30K)
- Boso: 8K
- Średnie tempo z tygodnia 4:46

Nie chce mi się, nie regeneruję się. Znane trasy mnie nudzą, nowych nie mam siły szukać, akcenty za trudne, wybiegania za nudne. Krótko mówiąc kryzys. Co prawda rok temu kryzys objawiający się 70 km zrobionymi w tydzień brałbym w ciemno, ale kilometarz nie odzwierciedla mordęgi, jaką była większość treningów. Rekord znoju padł dzisiaj, kiedy robiłem zaplanowane dwie godziny wybiegania bez żarcia 8 godzin po sobotnim akcencie. Po 13-tym km, kiedy razem ze ścianą trafił mnie ból w achillesie myślałem, że się rozpłaczę, po 18-tym postanowiłem, że nieważne jakie tempo, byle tylko utrzymać puls powyżej 120 uderzeń na minutę. Rezultat: 23.5km w 2h (5:09) ze średnim tętnem 125bpm. Po czym usiadłem w domu na podłodze i tak zastygłem, póki mnie żona nie wysłała do łóżka.

Niemniej, żeby nie było że tylko dziamgolę, ciekawe rzeczy porobiły mi się z tętnem, przy różnych tempach:
5:00 - 125bpm
4:35 - 138bpm
4:05 - 145bpm
3:50 - 154bpm


Biorąc pod uwagę, że maraton biegam na 148-150bpm, to wygląda to więcej niż zachęcająco. Inszość, że jak już wspomniałem wcześniej - pieprzę, nie biegam, zaczynam haftować. Zwłaszcza, że nikt mnie nie nominował do tytułu biegowego blogera roku. :ojnie:

ps.
Zaś, jeżeli jednak nie haft, to najbliższe dni spędzę gdybając, czy robić zaległe treningi, czy też odpuścić i spróbować zregenerować się przed 25km Pucharu Maratonu Warszawskiego (następny weekend) Ale regeneracja w trakcie cyklu pod maraton? No jak to tak, że to tak?

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tydzień Dziada. Przeczytawszy wszystkie Wasze porady i motywacje starannie postąpiłem odwrotnie. :lalala:

FAZA V: BPS | TYDZIEŃ 1 z 4

Kilometraż: 62K na 74K w planie
- Akcenty: 1xFarfocel 10K, Trochę przyśpieszeń 1K pod 4:00
- Wybieganie: Brak. Nic dalej niż 15K na raz.
- Waga: +3kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 3xRower (60K), 2 xCORE,
- Boso: 4K
- Średnie tempo z tygodnia 4:43

Nie ma co pisać. Tydzień tak do zaorania, że spuszczę zasłonę milczenia nad detaliczną rozpiską biegów. Zrezygnowałem ze startu w Pucharze Maratonu MW na 25K i odpuściłem sobie biegi z prędkością startową Za to nabyłem drogą kupna, ostatnie w mieście, przecenione Brooksy Pure Drift (śmieszne kapcie) i przeczłapałem w tych papuciach minimum tygodniowej przyzwoitości. Przynajmniej z achillesami jest lepiej.

Największym osiągnięciem wartym odnotowania jest pewnie fakt, że po moich kilkunastu kilometrach interwałów z pałąkiem w ręce Młoda zakumała na czym polega jazda na rowerze. No i, że odkryłem, że jeszcze potrafię doskoczyć do drążka na 2.30 i zrobić kilka serii wymyk/odmyk :bum:

Cóż, jako, że gorzej być raczej nie może, to teraz miesiąc chwały przede mną :hej:

>> KOMENTARZE <<

[AKTUALIZACJA]
Udała mi się jeszcze jedna rzecz - zacny wpis o tym ile wydaję na sprzęt i jaki jest podatek od frajerstwa, jak się go kupuje w dobrych sklepach biegowych.
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2014, 00:36 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W Kampinosie dłubiąc w nosie

FAZA V: BPS | TYDZIEŃ 2 z 4

Kilometraż: 74K na 70K w planie
- Akcenty: 1x 10K (4:05)
- Wybieganie: 37K (6:30). 17K (4:44 / trail)
- Waga: +3kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 4xRower (80K), 2 xCORE,
- Boso: nic
- Średnie tempo z tygodnia 5:36 (gdyż wybieganie miało 4 godziny)

Powolutku, powolutku wracam do siebie. Ze względu na okoliczności zewnętrzne tydzień mocno od czapy. W środę wybieganie - kolos (pierwsze i ostatnie przed MW), w weekend skromniej ale za to w południe i przy 25C w cieniu, co wybitnie wpłynęło na moje samopoczucie (i tętno: 160bpm przy 4:00 - to nie bywa normalnie). Co mnie ucieszyło, to fakt że po czterech godzinach w Kampinosie (zero bąbli, mimo nowych butów, ha!) potrzebowałem zaledwie kilkudziesięciu minut by dojść do siebie na tyle, by móc ganiać z dzieciakami. Można by zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli chodzi o dystanse, to jest OK (w sumie w środę poszło +40km).

Natomiast ze względu na wagę i poczucie, że zabraknie mi czasu na porządne otrzaskanie się z prędkością startową zastanawiam się czy nie potraktować Warszawy treningowo, a na 100% polecieć w Monachium, gdyż niespodziewanie PolskaBiega mnie tam zaprosiła jako blogera-biegacza :lalala: , co bym opisał jak się smiga na bawarskim Wurst und Bier. Kusi mnie to trochę, by tam zawalczyć, bo Niemczech trasa płaska jak deska no i chłodniej będzie, ale z drugiej strony Warszawę mam otrzaskaną z każdej strony, a na swoich śmieciach łatwiej zaszaleć. Tak czy siak mam jeszcze co najmniej tydzień na decyzję.


>> KOMENTARZE <<
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2014, 00:36 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zgon zaliczony

FAZA V: BPS | TYDZIEŃ 3 z 4

Kilometraż: 55K na 64K w planie
- Akcenty: 1x 10K (4:10); 1x 10K (3K podbiegów + TRAIL 4:30)
- Wybieganie: 13K + ZGON
- Waga: +3kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 3x Rower (55K), 2x CORE, 2x PRZEPROWADZKA
- Boso: nic
- Średnie tempo z tygodnia 4:42

Tydzień miał być pod znakiem niewielkiego kilometrażu i trzech treningów w okolicach tempa startowego. Do soboty było zgodnie z planem. W sobotę 27C w cieniu + jakaś nieziemska parność nad moją dzielnicą zaowocowały tętnem o 15 powyżej normy podczas podbiegów i niemalże zawałem podczas przełaju przez nadwiślane chaszcze.
Pomyślałem sobie nic to - odrobię w niedzielę podczas planowanego długasa z przyśpieszeniem do TM. Fest się wyspałem, fest nażarłem węglowodanów (pierwszy raz od dwóch tygodni!) i nawet udało się teściów z dzieciakami do parku wysłać, co by się kimnąć przed treningiem. Wychodzę o 21:00: warunki idealne, zero wiatru, jakieś 14C, rześkie powietrze. W nogach czuję ładowanie ziemniakami i owsianką. Tylko biec po świt!

Pierwsze kilometry bardzo przyjemne, tętno 130, tempo 4:50. Idealne, relaksujące wybieganie. Aż tu dup! Na 7km poczułem jak opuszcza mnie para, dosłownie w ciągu kilkudziesięciu sekund przywaliłem w... ścianę. Zatrzymałem się. Sytuacja do dupy. 1/4 zasięgu, za 3km powinienem się zacząć rozpędzać, a tu... jakaś paranoja. Nie chcąc ryzykować powrotu autostopem do domu, zawróciłem w stronę bazy. I słusznie.
Kolejne 7km to była walka z potrzebą położenia się na poboczu. Nawet nie to, że coś mnie bolało, czy czułem się szczególnie zmęczony. Nie, po prostu nie miałem siły się ruszać. Załączyła się kontrolka [CHECK ENGINE] , intensywność na poziomie 115-120bpm to był maks tego, co mogłem z siebie wyciągnąć (przy okazji odkryłem, że moje tempo dla 120bpm to 5:15). Doczłapałem do domu, wrzuciłem w siebie kabanosa i wyciągnąłem rower by chociaż dobić do 2h treningu. Jazda też była zabawna, z jakże zapraszającą do położenia się trawą na poboczu. Kiedy, wróciłem po +10K zawinąłem się w koc i zastygłem. W sumie niezmiernie ciekawe doświadczenie.

Się rozpisałem, bo jestem ciągle pod wrażeniem. Nigdy mnie coś takiego nie spotkało, ani na treningach, ani na zawodach. Będę teraz się zastanawiał skąd to i dlaczego. Nie mam ochoty na powtórkę, szczególnie podczas maratonu.

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Każdemu jego karma. A niektórym nawet grypa żołądkowa

FAZA V: BPS | TYDZIEŃ 4 z 4

Kilometraż: 32K na 48K w planie
- Akcenty: 1x 10K (4:05); 1x Trochę przyśpieszeń, w sumie 2K
- Wybieganie: rzygu rzygu
- Waga: 0kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: 2x Rower (50K), 1x CORE
- Boso: 5K, w tym 4:00
- Średnie tempo z tygodnia 4:33

Ostatni tydzień bezpośredniego przygotowania startowego miał być dedykowany zabawami w prędkości startowej i ostatecznemu dograniu sprzętu. Do piątku było zgodnie z planem, następnie odezwała się Opaczność (bądź Opatrzność) i weekend spędziłem na rzyganiu i spaniu (w tym miejscu chcę podziękować moim kochanym dzieciom za ich florę i faunę bakteryjną, która tak bardzo mi ubarwiłą ostatnie dni).

Szukając plusa w minusie to po pierwsze nigdy nie byłem tak wypoczęty przed startem (o ile przez wypoczynek rozumiemy mały kilometaż), a po drugie w ciągu 48h zrzuciłem zbędne kilogramy (tak, tak - wiem, że wrócą, albo nie dam rady nogami ruszyć).

No i jak dzisiaj podczas próbnego rozruchu (szkoda słów) zobaczyłem tę tabliczkę, to poczułem TO. TO!

>> KOMENTARZE <<
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

KONIEC. THIS IS MARATHON!!

Kilometraż: 16K + 42K na 58K w planie
- Akcenty: 1x 5K (4:10)
- Waga: +3kg do startowej.
- Treningi uzupełniające: brak
- Boso: brak
- Średnie tempo z tygodnia 4:37

Stało się. Jutro maraton i kolejne podejście do trzech godzin. Zanim będę mądrym Polakiem po szkodzie, przed szkodą napiszę słów kilka.
Porównując przygotowania do OWM 2014 (3:02) i WM 2014 (??:??)...

Zasięg:
OWM: 800 km na 900 km zaplanowanych (88%)
MW: 1100 km na 1200 km zaplanowanych (91%)

Treningi jakościowe:
OWM: zero rytmów, trochę tempa startowego pod koniec, ale 6 x 5 km w ramach Grand Prix ZBiegiemNatury
MW: rytmy i sprinty + trochę tempa szybszego niż startowe. Tylko dwa starty kontrolne (PR na 5K i 15K w ramach Pucharmu MW)

Treningi uzupełniające:
OWM:często i gęsto. Tygodniowo dwa razy kalenistyka, tabata + rower. Joga w ramach codziennego rozciągania
MW: rower porównywalnie do OWM, reszta rzadziej, ostatni miesiąc sam rower

Choroby:
OWM: 2 x po 2 tygodnie prychania i kichania
MW: 2 dni rzygania tydzień przed startem

Waga:
OWM: + 4kg w dniu startu
MW: + 4kg w dniu startu

Jakaś puenta? Biegam podobnie jak wiosną. Może trochę łatwiej wchodzi mi tempo w okolicach 4:00-4:05, które na dystansach do 10 km przestało być większym wyzwaniem, a do 4:00 zbliżam się z 150 bpm. Poza tym nie widzę różnic. Przy identycznej wadze czynnikiem decydującym (poza pogodą, jutro ma być do 20C na słońcu) będzie to czy moje o 46% większe wybieganie przełoży się sensownie na wytrzymałość pod koniec zawodów, czy wprost odwrotnie i polegnę z powodu zbyt małej regeneracji (napieprza mnie mięsień prawej łydki od tygodnia - co śmieszniejsze nadwyrężyłem go sobie nie podczas treningu, a w romantycznych okolicznościach) :ech:

Cykl oceniam OK. Przekroczenie 100 km tygodniowo było ciekawym doświadczeniem (ciut wypaliło mnie jednak), kontuzji żadnej nie zaliczyłem, dało się to ogarnąć razem z obowiązkami rodzinno/roboczymi i pracował(by) tak, jak (by) miał, gdybym go się trzymał do końca. Oczywiście zawaliłem wagę. Tu Mundial, tam wczasy, a obok siatkarze. Po prawdzie byłem też mało zmotywowany. Możliwe, że podświadomie sobie mówiłem, że jak tak mało zabrakło mi wiosną, to teraz z taką samą wagą sobie poradzę. A jak nie, to będę miał na co zwalić porażkę i nad czym popracować zimą :hejhej:

Teraz tylko wyspać się i zrobić jutro to co jest do zrobienia tak dobrze, jak to możliwe. No i w końcu wybrać buty, w których mam pobiec, bo się zawiesiłem z tematem i na 12 godzin do startu nadal mam wątpliwości czy inov-8 (zrobiłem w nich 200 km, ale nic ponad 21 km) czy road glove (mniej dynamiczne, ale po trzech maratonach doskonale wiem co mnie czeka) :ojnie:

Jakby co numer: 3565, singlet wkurw teamu (taki, jak tu na foci).

- bezpośrednio po biegu pewnie coś naskrobię więcej, chyba że tak dam ciała, że mi wstyd na to nie pozwoli. W takim wypadku czytamy się dopiero, jak się zrehabilituję :hej:

>> KOMENTARZE <<
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

- Czy mógłby pan skomentować swój niezwykły wynik w dzisiejszym maratonie?
- Owszem, mógłbym.
- Jesteśmy na wizji. Prosimy...
- Jak nie urok, to sraczka

Tu log - do 15-tego km maraton. Następnie przerwa gastryczna i 25-km wybiegania o wodzie i o ściśniętym żołądku. Sraczka: 1 - Stoperany: 0

[EDYCJA]

Zastanawiam się co tu jeszcze napisać. Zamiast złamać trzy godziny pobiegłem najwolniejszy maraton w życiu (debiut miałem 2 min szybszy). Strasznie mnie to sponiewierało. Uczucie na 14-tym/15-tym km, że nie jest dobrze i mogę albo zejść, albo walczyć przez najbliższe 28-km było przytłaczające. Wybrałem mordęgę i chyba dobrze zrobiłem (pamiętam jakiego miałem doła po moim dotychczasowym pierwszym DNF). Ale też czuję, że MW 2014 zmasakrował mi psyche, jak żaden wyścig wcześniej. Chwilowo rzygam tym dystansem. Co nie przeszkodziło mi zapisać się na OWM 2015.

Ze spraw czysto biegowych oglądając log'a jestem pod wrażeniem, jak mi skakało tempo podczas pierwszej dychy. To tym bardziej to ciekawe, gdyż na średnim tempie garmina nie było widać takich skoków (szło 4:13), a sam trzymałem się mniej więcej w stałej odległości od grupy zająca (który zaraz po starcie stracił oznaczenia....). No i póki co nie oddałem moczu, Co daje już z 4l deficytu.

Dzięki, że byliście na forum. Trochę mi wstyd za czasy, które wklejaliście, niemniej sam fakt, że jest ktoś kogo obchodzi, że ktoś gdzieś tam zamiata asfalt, jest super.

Do Monachium mam dwa tygodnie. Się mi widzi, że najważniejsze, co muszę w tym czasie zrobić, to zregenerować głowę.

[/EDYCJA]

[EDYCJA II]

Dzień po: Nadal problem z żołądkiem. Przynajmniej wiem, że to nie startowa biegowa rozwaliła mi zawody. Ciekawe, kiedy uda mi się zregenerować zapasy energetyczne...

[/EDYCJA II]

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jeste zwycięzco! Czy nie?!

Mało biegania, więcej blogowania. Póki co, więcej niż delikatnie

1 x 3 km na kompletnej regeneracji
1 x 6 km w okolicach 4:30
40 km rowerem
1 x core

W weekend planuję 5 km na regeneracji i 10 w terenie z przyśpieszeniami.

Do Monachium został tydzień. Nie chcę zepsuć niczego, co się naprawia po zawodach i wolę na zimne chuchać. Z drugiej strony, jako że jadę tam opłacony (Jeep, CEP, ALE) mam kilka zadań do wykonania. Między innymi zrobić relację wideo z biegu. Z biegu na trzy godziny??? No właśnie... Sprawa jest rozwojowa, ale może się skończyć na starcie turystycznym.


Jako, że biegam mało, mam czas by klikać. Toteż poczytałem sobie u Warszawskiego Biegacza, jakimi to cieniasami są ci, którzy chwalą się wynikami i czują mistrzami, nawet jeżeli zawalą przewidywane czasy (maratońskie). Poczytałem i pomyślałem, że rozumiem, co pisze, ale równocześnie kolega NIE MA PRAWA zabierać dumy tym, co dotarli do mety mimo przeszkód, których nie przewidywali, gdyż każdy sam najlepiej wie ile wysiłku musial włożyć. Co też napisałem..

...a potem dostałem fotki z Małych Bohaterów Narodowego... Moja Mała lecąc w grupie rocznik 2009/2010 była 16-ta w K i 4-ta w K'2010 (na 104 i 44 startujące zawodniczki). Ja potrzebowałem 34 lata by finiszować na Narodowym. Iga uwinęła się w 4. Spojrzałem na zdjęcia i zrozumiałem, kto tu jest zwycięzcą. Pokazałbym Wam zdjęcie, ale forum mówi mi "Przekroczono maksymalną przestrzeń na dysku zajmowaną przez załączniki." Jakaś straszna bieda. 2MB miałem?

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zatem idę jechać zwiedzać biegając

- jak powyżej.

Długo woziłem się ze startem w Monachium - czy, po co, jak? Z jednej strony utrzymuje mi się wkurw po MW, z drugiej dopiero pod koniec zeszłego tygodnia mój żołądek zaczął działać jak należy, a i regeneracja 36-cio latka nie jest wybitnie szybka. Efekt taki, że dzięki serii zatrucie->maraton->zatrucie od miesiąca nie biegłem dalej niż 12 km (poza maratonem). Kpina jakaś.

Równocześnie toczy mnie... hmmm... wypalanie? Rozpisałem się o tym tu.
- od trzech lat biegam by startować, a startuję by bić życiówki - za każdym razem (nie wliczam z BiegiemNatury)!

Dlatego postanowiłem, że Monachium będzie moim pierwszym biegiem, gdzie ma mi nie zależeć. Polecę bez sprawdzania tętna i tempa, na czuja i tak, jak nogi poniosą. Z jednej strony - tak, macie rację - to przegranie tematu połamania 3'ki w 2014-tym. Z drugiej - chcę sprawdzić czy potrafię biec i nie myśleć o tym, by pokonać samego siebie.

Toteż nie podaję numeru startowego. Możecie odsypiać świętowanie sobotniego zwycięstwa biało-czerwonych nad germańskimi braćmi :hejhej:

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ich bin ein Marathoner.

Obrazek

Byłem.
Zobaczyłem.
Przebiegłem.
Fajne zawody.

Relację zdałem już na blogu i nie mam siły jej powielać, więc jeżeli chcecie nieco więcej detali na temat golonki i koedukacyjnego prysznica, to zapraszam tutaj:
(Oktoberbieg, część I)
Bądź tutaj:
(Oktoberbieg, część II)

Niemniej dla leniwych, w skrócie:
Na plus: super wioska sportowców, wiele sensownych ułatwień (np. indywidualizowane popasy dla każdego, fantastyczny piknik na środku stadionu z metą):

Obrazek

... oraz rekord świata w biegu z kamerą na teleskopowym wysięgniku, gdyż jeżeli nawet ktoś zrobił to poniżej 3:40:00, to ja nic o tym nie wiem :hej:

Obrazek

Na minus: kompletne NIC w pakietach startowych (a za 80-100 euro) z koniecznością dopłaty za wypożyczenie chipa i płatne pasta party, średnia organizacja punktów regeneracyjnych - wszystko podawano bardzo wooolno. Trasa nieco na siłę ułożona, dwukilometrowa agrafka po 35-tym kilometrze była niczym zły sen.


3:40 na mecie byłoby tragicznym czasem, gdyby mi się gdziekolwiek śpieszyło. Ale udało mi się nie śpieszyć (i przebiec całość na 25g żelu i połówce banana), więc wynik zapisuję w rubryce treningi, a nie starty. Niemniej regresja w 2014: 3:02 -> 3:07 -> 3:28 -> 3:40 ładnie pokazuje, że w przyszłości nie ma sensu:

a) biegać maratony jeden po drugim (36 lat to jednak nie 20)
b) atakować życiówkę bez wewnętrznej determinacji, że to się uda

Jako, że teraz mam w grafiku samą drobnicę: mistrzostwa korpofabryki na 5K (za 4 dni), Bieg Niepodległości i serię CityTrail, a dopiero w marcu połówkę w Warszawie i w kwietniu OWM 2015, to za bardzo nie wiem o czym pisać do wiosny. No ale może coś wymyślę. W każdym razie od soboty robię BPS pod 11 listopada, a potem 4 tygodnie maksymalnego luzu, tak by pod koniec grudnia zacząć cykl pod OWM. Już mi radośnie na myśl o styczniowych wybieganiach o 5 rano. :hej:

Obrazek

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wychodząc z marazmu

20km biegiem na czterech regeneracjach: (3 ;5 ;4; 8 km), pewnie jeszcze z dycha truchtem za rowerkiem Młodej. Krótko mówiąc lenistwo, poruta i niegodne prawdziwego biegacza wyluzowanie. Bardzo mi z tym dobrze. Pogoda super, jesień fantastyczna, nocne mgły nastrojowe. A ja nic nie muszę. :hej:

Niemniej:
  • Za tydzień start w firmowych OPEN na 5K. Brak pudła = porażka
    Za trzy tygodnie: start na 10K w Biegu Niepodległości
    Za cztery tygodnie: terenowy start na 5K w CityTrail

Czyli zbliża się chwila prawdy. Albo posypią się życiówki, albo się okaże, że i superkompensacja kupa, jak z biegacza dupa (i, że źle przepracował drugą połówkę sezonu). Korzystając z wolnego czasu przygotowuję też nowe recki dla PB. Mam na tapecie kandydata do tytułu najbrzydszego buta sezonu, Nie wiem czy zdobędę się na to, by zrobić z niego zenka :hejhej:

Tutaj jest animowany gif. Nie wstawiam, bo ciężka cholera, a wielu z nas z mobili czyta serwis.


Na marginesie: Założyłem na FB coś na kształt strony bloga, by wrzucać więcej ciekawostek i krótszych newsów. Będzie mi miło, jak wpadniecie i - kto wie? - zalajkujecie.

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Leciutko, ale na pudle

Tydzień bez napinki. Nadal wracam do siebie po dwóch maratonach w dwa tygodnie (odkryłem, że jednak mam kolana). W sumie 32K z buta i ok. 50K na rowerze, z ciekawszych rzeczy:

- 5K - coachowałem znajomą, której na siłowni zadali pracę domową: przebiegnij 5K do niedzieli. Moim zdaniem kretynizm, ale dała radę, a ja przypomniałem sobie, jak to jest biegać wolniej niż w tempie 6.5min. Śmiesznie jest, bo w sumie to da się tak iść :oczko:
- 15K w yacoolowych zenkach z piętą (TM) po asfalcie i lesie. Nie czuję konstrukcji, ale napiszę o tym więcej, jak zakończę testy.
- Pudło na firmowych zawodach na 5K. Brzmi, jak nic takiego, ale wbrew pozorom było ostro - przy temperaturze < 0, na trudnej trasie (3 nawroty po 180 stopni, 6 po +90 stopni, wszystko kostką bauma), robiąc wynik gorszy o 3s od życiówki wdarłem się na podium. Tu się rozpisałem w temacie, a tak wyglądały splity:

1km 3:43 | 124 bpm
2km 3:49 | 152 bpm
3km 3:45 | 158 bpm
4km 3:47 | 162 bpm
5km 3:38 | 163 bpm - 169 bpm
Całość: 18:42-18:45 | 152 bpm średnio (ma się te tętna, nie? :hejhej: )

Czas całości nieprecyzyjny, bo mierzenie było ręcznym czujnikiem po przekroczeniu linii mety, o czym zapomniałem i polazłem dalej :bum:

Jako, że do biegu podchodziłem na dość dużym luzie (imprezy kilka dni przed) i z dużą nadwyżką wagi (od 2 tyg nie sprawdzam, ale widzę...), to wynik jest fajnym wskaźnikiem pod zbliżający się Bieg Niedpodległości, gdzie - i owszem - mam zamiar się przyłożyć, by jednak zamknąć sezon z sensowną poprawą jakiejkolwiek życiówki (kwietniowe ścięcie maratonu o 12min było tak dawno, że już nie wliczam).


Moje okołobiegowe refleksje na FB. Można czytać. Można hejtować. Można lajkować.

>> KOMENTARZE <<
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Coś niby niespodziewane roztrenowanie

Okoliczności realnego świata wyrwały mnie z treningów. Albo nie biegam, albo lecę na szybkie 30-40min, tyle co by nogi sobie przypomniały, jak to się robi. Coś mi się widzi, że BN pobiegnę w środku roztrenowania. No cóż, powiedzmy, że to taki eksperyment będzie. Przynajmniej będę mógł wcześniej odpalić cykl pod OWM.

Tydzień: 5 treningów i 32km zasięgu. :hahaha:

Moje okołobiegowe refleksje na FB. Można czytać. Można hejtować. Można lajkować. Zwłaszcza bunt słupa reklamowego :hej:

>> KOMENTARZE <<
Ostatnio zmieniony 05 sty 2015, 11:42 przez jabbur, łącznie zmieniany 1 raz.
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
ODPOWIEDZ