Bieganie boso
- HeavyPaul
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 489
- Rejestracja: 09 wrz 2010, 13:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Bardzo ciekawy wątek poruszyliście.
Wszystko zależy od charakteru i otoczenia, ale nie mam wątpliwości, że tzw. wyłamanie się wymaga pewnej odwagi.
Pamiętam jak przeprowadziłem się do Turcji i moje pierwsze biegi w nowym miejscu. Kuźwa, jak sobie dzisiaj przypomnę, jakie to było stresujące to aż się dziwię, że nie odpuściłem. Inna mentalność i ludzie tam po prostu nie rozumieli co ja robię. Totalny szok! Pamiętam jak ktoś robił mi zdjęcie z przejeżdżającego samochodu, a później dowiedziałem się, że nawet na jakimś forum o mnie pisali, że jakiś yabanci (obcokrajowiec) biega :D Po paru miesiącach się przyzwyczaili.
Niedawno przeprowadziłem się do małego miasta w Polsce i niby wszystko ok, ale dla wielu ludzi to ciągle szok zobaczyć kogoś kto biega. Do tego mieszkam naprzeciwko szkoły, więc jak mnie dzieciory na przerwie widzą... :D
A w takich kapciach jak ja biegam to sami wiecie
Nie będę ściemniał, że mnie to momentami nie krępuje czy nie stresuje, ale generalnie wychodzę z założenia, że zdanie osób, których w ogóle nie znam ani które mnie kompletnie nie obchodzą, nie będzie dyktowało mi tego co mam robić. Zresztą, jestem typem dosyć aspołecznym, więc mimo wszystko gdy tylko jest okazja to wybieram las i bardziej odludne rejony
Pozdrawiam
HeavyPaul
Wszystko zależy od charakteru i otoczenia, ale nie mam wątpliwości, że tzw. wyłamanie się wymaga pewnej odwagi.
Pamiętam jak przeprowadziłem się do Turcji i moje pierwsze biegi w nowym miejscu. Kuźwa, jak sobie dzisiaj przypomnę, jakie to było stresujące to aż się dziwię, że nie odpuściłem. Inna mentalność i ludzie tam po prostu nie rozumieli co ja robię. Totalny szok! Pamiętam jak ktoś robił mi zdjęcie z przejeżdżającego samochodu, a później dowiedziałem się, że nawet na jakimś forum o mnie pisali, że jakiś yabanci (obcokrajowiec) biega :D Po paru miesiącach się przyzwyczaili.
Niedawno przeprowadziłem się do małego miasta w Polsce i niby wszystko ok, ale dla wielu ludzi to ciągle szok zobaczyć kogoś kto biega. Do tego mieszkam naprzeciwko szkoły, więc jak mnie dzieciory na przerwie widzą... :D
A w takich kapciach jak ja biegam to sami wiecie
Nie będę ściemniał, że mnie to momentami nie krępuje czy nie stresuje, ale generalnie wychodzę z założenia, że zdanie osób, których w ogóle nie znam ani które mnie kompletnie nie obchodzą, nie będzie dyktowało mi tego co mam robić. Zresztą, jestem typem dosyć aspołecznym, więc mimo wszystko gdy tylko jest okazja to wybieram las i bardziej odludne rejony
Pozdrawiam
HeavyPaul
Mój BLOG: Heavy Runs Light
Aktualne informacje o testach + duża dawka zdjęć na moim profilu na FACEBOOKU
Dla spragnionych zdjęć INSTAGRAM
Aktualne informacje o testach + duża dawka zdjęć na moim profilu na FACEBOOKU
Dla spragnionych zdjęć INSTAGRAM
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No to ludziska walczyć z lękami trzeba, a nie chować głowę w piasek, czy tutaj raczej należałoby napisać bose nogi w buty
Fakt, małe miasta są jakieś inne. Mieszkam w dużym, pracuję w małym. Pamiętam, jak pierwszy raz kończyłem bosy trening (HM) przebiegając centralnie przez całe to małe miasteczko boso. Miałem wrażenie, że każdy absolutnie każdy kto mnie mijał na mnie patrzył. Choć tak na prawdę, pewnie tylko kilka osób zarejestrowało, że coś jest nie halo z butami Reszta miała swoje sprawy, a mnie i moje bose stopy w głębokim poważaniu.
Wcześniej uważałem, że to miasteczko nie jest "gotowe" na bose bieganie, dlatego na ostatnie kilka km wkładałem buty, Sockwy.
Jak się przełamałem, coś się zmieniło we mnie, i już nie mam tej bariery. Nie zawsze kończę boso, bo nie zawsze biegnę boso, ale nie jest to już dla mnie jakikolwiek problem (w głowie).
A jaka satysfakcja, że się swój lęk i barierę przełamało
Inna sprawa to bieganie nad Maltą. Tutaj to bywa hardcore, szczególnie w weekend, gdy jest bardzo dużo przypadkowych ludzi.
Mega sprawa wtedy się przebiec i obserwować reakcje ludzi, również innych biegaczy
Fakt, małe miasta są jakieś inne. Mieszkam w dużym, pracuję w małym. Pamiętam, jak pierwszy raz kończyłem bosy trening (HM) przebiegając centralnie przez całe to małe miasteczko boso. Miałem wrażenie, że każdy absolutnie każdy kto mnie mijał na mnie patrzył. Choć tak na prawdę, pewnie tylko kilka osób zarejestrowało, że coś jest nie halo z butami Reszta miała swoje sprawy, a mnie i moje bose stopy w głębokim poważaniu.
Wcześniej uważałem, że to miasteczko nie jest "gotowe" na bose bieganie, dlatego na ostatnie kilka km wkładałem buty, Sockwy.
Jak się przełamałem, coś się zmieniło we mnie, i już nie mam tej bariery. Nie zawsze kończę boso, bo nie zawsze biegnę boso, ale nie jest to już dla mnie jakikolwiek problem (w głowie).
A jaka satysfakcja, że się swój lęk i barierę przełamało
Inna sprawa to bieganie nad Maltą. Tutaj to bywa hardcore, szczególnie w weekend, gdy jest bardzo dużo przypadkowych ludzi.
Mega sprawa wtedy się przebiec i obserwować reakcje ludzi, również innych biegaczy
-
- Dyskutant
- Posty: 33
- Rejestracja: 29 cze 2014, 09:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
zgadza się, przyszedł chyba też dla mnie ten czas gdy mam frajdę z obserwacji ludzi. Już nie biegnę z poważną miną i spuszczonym wzrokiem... Na rogi wziąłem strach i śmieję się z tego, a obserwatorzy nie mają wyjścia jak zrobić to samo.
Dużo daje zrzeszenie się i pokazanie w klubowym stroju/koszulce, wtedy jesteś postrzegany jak profesjonalista i nie ma dyskusji że coś jest nie tak. Czuje się wtedy wsparcie jakby się biegło grupą i jest luz
Dużo daje zrzeszenie się i pokazanie w klubowym stroju/koszulce, wtedy jesteś postrzegany jak profesjonalista i nie ma dyskusji że coś jest nie tak. Czuje się wtedy wsparcie jakby się biegło grupą i jest luz
- Sammi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 448
- Rejestracja: 24 sty 2014, 16:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Opolskie
Ci, którzy mieszkają w dużych miastach mają chyba "łatwiej", bo ludzie są już przyzwyczajeni do różnych widoków, gorzej z tymi co mieszkają w małym mieście/na wsi (np. ja ) i wtedy mieszkańcy nawet nie wiedzą co to jest "bieganie", a co dopiero bez butów
Nie no, kiedyś się odważę, ale po polnych drogach, bo asfalt to na początek za dużo.
A trzymanie butów bardzo Wam przeszkadza ? Niby biegowe to lekkie. Można to porównać do trzymania wody w butelce chyba.
Nie no, kiedyś się odważę, ale po polnych drogach, bo asfalt to na początek za dużo.
A trzymanie butów bardzo Wam przeszkadza ? Niby biegowe to lekkie. Można to porównać do trzymania wody w butelce chyba.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No wreszcie ktoś proponuje podobny start - na twardym!chiżu pisze:Uważam, że łatwiej zacząć na asfalcie. Na polnych drogach są kamienie, które boleśnie wbijają się w stopę, a asfalt jest stosunkowo gładki.
-
- Dyskutant
- Posty: 33
- Rejestracja: 29 cze 2014, 09:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
trzymanie butów, o ile można je tak nazwać nie jest uciążliwe, trzymam je śmiało w jednej ręce, a w drugiej komórkę, niekiedy chowam ją do buta
Pisałaś że nie widziałaś biegacza bosego, ja też nie...ale chciałbym luknąć kiedyś na taką odważną dziewczynę. Będzie to odwaga do potęgi
To może i ja zaproponuję na gładkim asfaldzie i jeszcze po deszczu, a jeszcze lepiej w czasie deszczu, to już odlot (jak dla mnie). Musze pomyśleć nad jakim nieprzemakalnym wdziankiem na komórkę, to będę częściej praktykował
Pisałaś że nie widziałaś biegacza bosego, ja też nie...ale chciałbym luknąć kiedyś na taką odważną dziewczynę. Będzie to odwaga do potęgi
To może i ja zaproponuję na gładkim asfaldzie i jeszcze po deszczu, a jeszcze lepiej w czasie deszczu, to już odlot (jak dla mnie). Musze pomyśleć nad jakim nieprzemakalnym wdziankiem na komórkę, to będę częściej praktykował
Ostatnio zmieniony 02 lip 2014, 16:13 przez yaromir, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Asfalt, beton, równa kostka. Ważne by było gładkie i z widoczną nawierzchniąKlanger pisze:No wreszcie ktoś proponuje podobny start - na twardym!chiżu pisze:Uważam, że łatwiej zacząć na asfalcie. Na polnych drogach są kamienie, które boleśnie wbijają się w stopę, a asfalt jest stosunkowo gładki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na początku dużo jeszcze zależy od tego, jaka to droga polna i jaki asfalt. Ja mam na drodze tylko piasek, trawę i ubitą ziemię i jest super. Natomiast na asfalt mogłem wyjść spokojnie dopiero po kilkunastu biegach, kiedy miałem już odpowiednio przygotowany naskórek stóp.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
-
- Dyskutant
- Posty: 33
- Rejestracja: 29 cze 2014, 09:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
też tak macie że nie możecie już biegać w obuwiu ? To jest jak narkotyk, stopa potrzebuje tej wolności. Po paru setkach ściągam kapcie bo są nie do zniesienia, nawet te najlżejsze np mam Mereell vapor glove . One były moim nr1, ale jak piszą przedmówcy one oszukują za mocno i to też sam stwierdziłem. Raczej wg mnie one są dobre do chodzenia. Aktualnie po roku praktyki dorwałem vivobarefoot model evo III - ma lekko terenowy bieżnik, jest troszkę grubszy, idealny w górskie przebieżki i to mi pasuje.
Chiżu niezła miedza
Chiżu niezła miedza
Ostatnio zmieniony 02 lip 2014, 22:23 przez yaromir, łącznie zmieniany 1 raz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
1. Fakt. Wolę bosoyaromir pisze:też tak macie że nie możecie już biegać w obuwiu ? To jest jak narkotyk, stopa potrzebuje tej wolności. Po paru setkach ściągam kapcie bo są nie do zniesienia, nawet te najlżejsze np mam Mereell vapor glove . One były moim nr1, ale jak piszą przedmówcy one oszukują za mocno i to też sam stwierdziłem. Raczej wg mnie one są dobre do chodzenia. Aktualnie po roku praktyki przeszedłem na firmę vivobarefoot- ma terenowy bieżnik, jest troszkę grubszy, idealny w górskie przebieżki i to mi pasuje.
Chiżu niezła miedza
2. Nie zrobię tygodniowo 100km pod maraton boso, taki twardy nie jestem. Fakt.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegaj tyle żeby nie bolało i żeby nie było skurczy. Sam będziesz czuł, kiedy będziesz gotowy na półmaraton.
Jeśli chcesz koniecznie przyspieszyć przygotowania do połówki, to kup buty z systemami chroniącymi przed złem tego świata
Jeśli chcesz koniecznie przyspieszyć przygotowania do połówki, to kup buty z systemami chroniącymi przed złem tego świata
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas