mariuszbugajniak - 2015 - walczymy z dyszkami...
Moderator: infernal
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Mocna sesja we wtorek, krótkie roztruchtanie w środę i wczoraj kolejny sado-masochistyczny trening. W sobotę mam wesele kumpla i wolałem ten bieg pobiec w przyszłym tygodniu, bo w sumie odpoczynku by się przydało, a dziś głupio by było ryzykować przed sobotą, zawsze można przecież coś sobie zrobić w nóżkę.
Ogólnie wczorajszy bieg planowaliśmy z kumplem od jakiegoś czasu. I wczoraj przyszła pora. Paulina odwiozła nas 20km od Włoszczowy na początek szlaku. Teren mocno pagórkowaty, górzysty, pasmo przedborsko-małogoskie. Piękne widoki, strome ściany, jestem w szoku, że coś takiego było i jest na wyciągnięcie ręki!
Wziąłem plecak, telefon, 500ml izotoniku, na wszelki wypadek żel i tyle. Miałem jeszcze 2 banany kumpla w plecaku. O 19.20 ruszyliśmy, w planie było połowę szlaku za dnia i połowę w nocy z czołówkami. Oczywiście myśleliśmy, że będzie koło 25-30km, było więcej... O godzinę biegu więcej
Podbieg na pasma oczywiście w III zakresie, ogólnie większość w II całego biegu, zbiegi w I. Piękne krajobrazy, zaliczyliśmy kilka szczytów, Bukową Górę, Fajną Rybę, dobiegliśmy do Centrum Japońskich Sztuk Walki Dojo www.dojostarawies.com Szlak był dziwnie oznaczony, jakoś udało się nie zgubić. Na zbiegach odczuwałem kostki niestety, ale po wypłaszczeniu wszystko wracało do normy.
W trakcie biegu nic nie zjadłem, żel został, wypiłem jedynie ten izotonik. O dziwo nie odczuwałem bólu, zmęczenia, znużenia psychicznego... Jedynie pod koniec mięśnie stóp dawały się we znaki, oczywiście przemoczyłem całkowicie buty na 20km i prawie drugie tyle biegłem w mokrych. Stopy mimo to nie wyglądają dziś źle.
Po zmroku i zapaleniu czołówek poczułem się jak na jakimś górskim ultra. Wypas! Ciemno, nie znasz trasy, nie znasz dziur, korzeni, niczego, biegniesz... Szczery las... A potem na 20km niespodzianka! Ktoś poprowadził szlak, a raczej szlak był tam kiedyś, bo dawno nikt tamtędy nie chodził. Las tak zgęstniał, droga się skończyła, zarośla, musieliśmy przejść do marszu, a potem niespodzianka! Bagno! Nie możemy zawrócić, musimy napierać, żeby iść w stronę domu, żeby się nie zgubić! Jest ciemna noc, tylko czołówki oświetlają wodę stojącą między gęstwiną! Artur przeszedł Główny Szlak Beskidzki pieszo, w pojedynkę, całe 500km, ta sama trasa, którą przebiegł Maciek Więcek, więc cały czas był z przodu i szukał drogi. Odbijaliśmy w prawo, w lewo, cały czas bagno nie do przejścia. Buty mokre! Ręce podrapane od gęstwiny, chociaż tyle dobrego, że dół na długo mieliśmy - leginsy. Po jakimś czasie jakoś przebrnęliśmy. Masakra! Na Google Maps jest oznaczenie tego terenu BŁOTO... taaa
Potem już bardziej znajome rejony, ale tylko z teorii. W sumie cała trasa to 50% teren górski leśny, 30% drogi leśne płaskie, 20% może troszkę mniej asfaltu. Tempo średnie po tych przejściach na bagnach, gdzie bardzo dużo straciliśmy czasu i tak wyszło dobre, znaczy to, że jak biegliśmy to wcale nie wolno.
O 23.25 dobiegłem do domu. Z ufajdanymi, mokrymi butami, z pełnym pakietem liści i traw na sobie Paulinka na szczęście nie zasnęła i miałem jak wejść do domu. Najdłuższy trening, najdłuższe bieganie w życiu. Szybko wziąłem prysznic, sprawdziłem, czy nie mam przyjaciela kleszcza i do łóżka. Ale nogi bolały, oj bolały. Nie kostki, kolana czy mięśnie. Po prostu całe nogi były obolałe, ale dziś jest już ok. Naprawdę super trening w ciężkich warunkach do tego noc. Na pewno do powtórzenia. Pierwszy trening specjalistyczny do Transjury zaliczony.
5.06 bieg górski/kros w pełnej rozpiętości HR 38,46km 4.04.21h tempo 6,21
przewyższenie +451/-436
HRś 149
HRmax 173
Kilka fotek.
1. Oznaczenie BŁOTO na Google Maps
2. Takie coś zastaliśmy w NOCY, tylko las był maksymalnie gęsty, dodatkowo zarośla...
3. Fajnie widać na profilu trasy dwa pierwsze szczyty, Bukową Górę i Fajną Rybę i miejsce bagna na wykresie pulsu...
Ogólnie wczorajszy bieg planowaliśmy z kumplem od jakiegoś czasu. I wczoraj przyszła pora. Paulina odwiozła nas 20km od Włoszczowy na początek szlaku. Teren mocno pagórkowaty, górzysty, pasmo przedborsko-małogoskie. Piękne widoki, strome ściany, jestem w szoku, że coś takiego było i jest na wyciągnięcie ręki!
Wziąłem plecak, telefon, 500ml izotoniku, na wszelki wypadek żel i tyle. Miałem jeszcze 2 banany kumpla w plecaku. O 19.20 ruszyliśmy, w planie było połowę szlaku za dnia i połowę w nocy z czołówkami. Oczywiście myśleliśmy, że będzie koło 25-30km, było więcej... O godzinę biegu więcej
Podbieg na pasma oczywiście w III zakresie, ogólnie większość w II całego biegu, zbiegi w I. Piękne krajobrazy, zaliczyliśmy kilka szczytów, Bukową Górę, Fajną Rybę, dobiegliśmy do Centrum Japońskich Sztuk Walki Dojo www.dojostarawies.com Szlak był dziwnie oznaczony, jakoś udało się nie zgubić. Na zbiegach odczuwałem kostki niestety, ale po wypłaszczeniu wszystko wracało do normy.
W trakcie biegu nic nie zjadłem, żel został, wypiłem jedynie ten izotonik. O dziwo nie odczuwałem bólu, zmęczenia, znużenia psychicznego... Jedynie pod koniec mięśnie stóp dawały się we znaki, oczywiście przemoczyłem całkowicie buty na 20km i prawie drugie tyle biegłem w mokrych. Stopy mimo to nie wyglądają dziś źle.
Po zmroku i zapaleniu czołówek poczułem się jak na jakimś górskim ultra. Wypas! Ciemno, nie znasz trasy, nie znasz dziur, korzeni, niczego, biegniesz... Szczery las... A potem na 20km niespodzianka! Ktoś poprowadził szlak, a raczej szlak był tam kiedyś, bo dawno nikt tamtędy nie chodził. Las tak zgęstniał, droga się skończyła, zarośla, musieliśmy przejść do marszu, a potem niespodzianka! Bagno! Nie możemy zawrócić, musimy napierać, żeby iść w stronę domu, żeby się nie zgubić! Jest ciemna noc, tylko czołówki oświetlają wodę stojącą między gęstwiną! Artur przeszedł Główny Szlak Beskidzki pieszo, w pojedynkę, całe 500km, ta sama trasa, którą przebiegł Maciek Więcek, więc cały czas był z przodu i szukał drogi. Odbijaliśmy w prawo, w lewo, cały czas bagno nie do przejścia. Buty mokre! Ręce podrapane od gęstwiny, chociaż tyle dobrego, że dół na długo mieliśmy - leginsy. Po jakimś czasie jakoś przebrnęliśmy. Masakra! Na Google Maps jest oznaczenie tego terenu BŁOTO... taaa
Potem już bardziej znajome rejony, ale tylko z teorii. W sumie cała trasa to 50% teren górski leśny, 30% drogi leśne płaskie, 20% może troszkę mniej asfaltu. Tempo średnie po tych przejściach na bagnach, gdzie bardzo dużo straciliśmy czasu i tak wyszło dobre, znaczy to, że jak biegliśmy to wcale nie wolno.
O 23.25 dobiegłem do domu. Z ufajdanymi, mokrymi butami, z pełnym pakietem liści i traw na sobie Paulinka na szczęście nie zasnęła i miałem jak wejść do domu. Najdłuższy trening, najdłuższe bieganie w życiu. Szybko wziąłem prysznic, sprawdziłem, czy nie mam przyjaciela kleszcza i do łóżka. Ale nogi bolały, oj bolały. Nie kostki, kolana czy mięśnie. Po prostu całe nogi były obolałe, ale dziś jest już ok. Naprawdę super trening w ciężkich warunkach do tego noc. Na pewno do powtórzenia. Pierwszy trening specjalistyczny do Transjury zaliczony.
5.06 bieg górski/kros w pełnej rozpiętości HR 38,46km 4.04.21h tempo 6,21
przewyższenie +451/-436
HRś 149
HRmax 173
Kilka fotek.
1. Oznaczenie BŁOTO na Google Maps
2. Takie coś zastaliśmy w NOCY, tylko las był maksymalnie gęsty, dodatkowo zarośla...
3. Fajnie widać na profilu trasy dwa pierwsze szczyty, Bukową Górę i Fajną Rybę i miejsce bagna na wykresie pulsu...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Pobudka przed 6 i na rozbieganie po ostatnim longuuuu. Nogi i reszta ciała git, wraz z upływem czasu tempo wzrastało a puls się obniżał Pół na pół droga i las. Piękny jest las o poranku...
Rekord świata i okolic 96km w tydzień
7.06 BC1 regeneracyjny 10,15km 57.05min tempo 5,37
HRś 141
HRmax 151
Dziś wesele, za tydzień wesele... A jutro prawdopodobnie trzeba będzie zrobić wybieganie po weselu
Rekord świata i okolic 96km w tydzień
7.06 BC1 regeneracyjny 10,15km 57.05min tempo 5,37
HRś 141
HRmax 151
Dziś wesele, za tydzień wesele... A jutro prawdopodobnie trzeba będzie zrobić wybieganie po weselu
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Piękna pogoda, a ja miałem sporo czasu między końcem pracy, a weselem kumpla o 17. Więc na motor, na skraj lasu i ogień! Drugi trening w całości po lesie i troszkę pagórków. Cudnie! Nogi już zupełnie świeże, ale jeszcze nie na szybkie ściganie po tartanie
7.06 kros BC1 10,03km 55.40min tempo 5,33
HRś 152
HRmax 165
Pierwszy tydzień czerwca zamykam liczbą 106km zrobionych na 6 treningach... No wypas!
7.06 kros BC1 10,03km 55.40min tempo 5,33
HRś 152
HRmax 165
Pierwszy tydzień czerwca zamykam liczbą 106km zrobionych na 6 treningach... No wypas!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Niedziele po weselu jednak odpuściłem. Pojechaliśmy nad zalew za Kielce, Paulina miała 3h WF-u na uczelni. Na krzywego ryja udało mi się popływać kajakiem i na żaglówce
A dziś wcześniej pobudka i autem na skraj lasu. Wyszła hybryda. Lubie takie treningi, wentylują płuca mocno!
9.06 kros BC1 6,16km 35.37min tempo 5,47
HRś 135
HRmax 142
Tętno nareszcie powoli idzie w dół.
9.06 BC3 2,07km 7.36min tempo 3,40
HRś 175
HRmax 187
9,.06 BC1 1,8km 9,39min tempo 5,21
HRś 147
A dziś wcześniej pobudka i autem na skraj lasu. Wyszła hybryda. Lubie takie treningi, wentylują płuca mocno!
9.06 kros BC1 6,16km 35.37min tempo 5,47
HRś 135
HRmax 142
Tętno nareszcie powoli idzie w dół.
9.06 BC3 2,07km 7.36min tempo 3,40
HRś 175
HRmax 187
9,.06 BC1 1,8km 9,39min tempo 5,21
HRś 147
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Chyba coś we mnie pękło...Kilometraż nie stanowi problemu, barierą jest czas, do tego bardzo szybko się regeneruję. Rano było mocny akcent, po pracy Paulinka dała znać, że jest nad pobliskim zalewem z siostrą i żebym przyjechał rowerem. Zjadłem obiad i już wiedziałem, że nie rowerem Nasmarowałem się kremem z filtrem UV i w drogę. Normalnie drogą jest 6,5km ale chciałem pobiec lasem i w cieniu. Były 32 stopnie jak wychodziłem. Drugi trening...
Pierwsza część biegu to dobieg do lasu, chciałem coś przyspieszyć i zmienić trasę to wpierdzieliłem się w takie zarośla, że nogi w tym momencie wołają o litość! Kluczyłem, żeby znaleźć drogę, ale w końcu się udało, cały czas przyspieszałem. Ostatnie minuty biegu to już III zakres. Taki skrót, że z 6,5 zrobiło się 10km
Ale Paulina z siostrą mi odjechały i musiałem je gonić, od razu III zakres. Gdy je doszedłem tempo spadło i puls mogłem trzymać w II zakresie. I tak w zależności od profilu, przyspieszałem i zwalniałem, tak jak ich rower jechał. Na 2km przed końcem jest stromy podbieg, ledwo kręciły, ustawiłem się z tyłu i je wepchnąłem! Bez jaj! Dwie dziewczyny na jednym rowerze a jaz tyłu, od razu III zakres ale siła biegowa się zrobiła, oj zrobiła.
I najlepszy akcent na koniec, oczywiście z górki, rower się rozpędza, ja gonię, dochodzi do 3,30min/km i dalej już nie mam z czego cisnąć. Ale przy klatce i tak jestem pierwszy! Ostatni km w 3,49. Co dziwne nie czułem odwodnienia i temperatura również nie była uciążliwa... Dziwne...
Tempo było sporo lepsze niż średnie, dużo straciłem w lesie, na mega zaroślach...
9.06 bieg zmienny BC2/BC3 17,65km 1.27.26h tempo 4,57
HRś 164
HRmax 188
Pierwsza część biegu to dobieg do lasu, chciałem coś przyspieszyć i zmienić trasę to wpierdzieliłem się w takie zarośla, że nogi w tym momencie wołają o litość! Kluczyłem, żeby znaleźć drogę, ale w końcu się udało, cały czas przyspieszałem. Ostatnie minuty biegu to już III zakres. Taki skrót, że z 6,5 zrobiło się 10km
Ale Paulina z siostrą mi odjechały i musiałem je gonić, od razu III zakres. Gdy je doszedłem tempo spadło i puls mogłem trzymać w II zakresie. I tak w zależności od profilu, przyspieszałem i zwalniałem, tak jak ich rower jechał. Na 2km przed końcem jest stromy podbieg, ledwo kręciły, ustawiłem się z tyłu i je wepchnąłem! Bez jaj! Dwie dziewczyny na jednym rowerze a jaz tyłu, od razu III zakres ale siła biegowa się zrobiła, oj zrobiła.
I najlepszy akcent na koniec, oczywiście z górki, rower się rozpędza, ja gonię, dochodzi do 3,30min/km i dalej już nie mam z czego cisnąć. Ale przy klatce i tak jestem pierwszy! Ostatni km w 3,49. Co dziwne nie czułem odwodnienia i temperatura również nie była uciążliwa... Dziwne...
Tempo było sporo lepsze niż średnie, dużo straciłem w lesie, na mega zaroślach...
9.06 bieg zmienny BC2/BC3 17,65km 1.27.26h tempo 4,57
HRś 164
HRmax 188
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dobra, będzie sporo, bo i sporo się działo...
Przed 9 rano 11.06 spotkaliśmy się na tartanowej 400-metrówce krakowskiego AWF z najodważniejszymi biegaczami z forum bo tak trzeba powiedzieć, o kimś kto trenuje 10-42km a idzie biegać 1000m nie wiedząc jak to biegać w ogóle
Menadżerowie potwierdzili obecność: KrzychaM, Panucciego, Wojta353, Dżonego Żuberka, Glonsona. Byłem również i ja.
Walczę z apetytem ostatnio i delikatną redukcją wagi. Nawet mi się udaje i przed testem na 1000m nie byłem ociężały. Przebrałem się, rozciągnąłem, chłopaki w tym czasie się zameldowali. Poszedłem sobie potruchtać. Zrobiłem dwie 100m przebieżki dosyć mocne. Potem deczko się porozciągałem, pogadaliśmy i na linię startu do 1000m. Hmmm, ciekawie to musiało wyglądać, ja ganialiśmy po tej bieżni, dla nas tempem kosmicznym, a dla obserwatorów - stylem pokracznym
11.06 rozgrzewka 1,62km 8.19min tempo 5,08 (w tym 2x100m - 20 i 19s)
HRś 155
HRmax 177
A więc wystartowali! Kuźwa! A mówiłem Panucciemu przed startem, że będzie mocniej ode mnie poprzedni mój najlepszy 1000m z tego roku wynosił 3.18min i chciałem go delikatnie poprawić. Za to inni wierzyli w moje moce, ale chyba nadprzyrodzone i wróżyli coś koło 3 minut. No dobra, wystartowałem, lecę, myślę sobie, kurde wolno jak cholera, ale jestem pierwszy, nie fajnie, bo jednak dużżżoooo lepiej biec od początku za kimś i gonić niż dyktować tempo. Tak więc robiłem za pacemakera i pierwsze 200m poszło w 35 sekund i już wiedziałem, że jest źle Następna dwusetka to próba ogarnięcia tempa i delikatnego zwolnienia, ale poleciałem rozpędem pierwszego kółka w 37 sekund. Nastąpiło wtedy masakryczne zakwaszenie, płuca ok, ale nogi z waty, odcinek 400-600m był najgorszym, no bez jaj, ale najlepiej to bym zszedł z bieżni. Gdzieś na 500m wyprzedził mnie Wojt, odżyłem, próbowałem się utrzymać, nawet nie traciłem. Kolejne 200m w 40 sekund. Zostało jedno okrążenia, jakoś się pozbierałem i nie zwalniałem już. Ostatnie kółka było najbardziej komfortowe! Jaki z tego morał? A taki, że bez sensu to pobiegłem, nie potrafiłem ocenić tempa i wyszło do dupy, jak można napisać, że ostatnie koło na 1000m było komfortowe... no własnie Ale wracając do czasów odcinek 600-800m w 41 sekund. Ostatnia dwusetka to próba finiszu, ale nogi nie te, już po ptokach, kwas mlekowy już nimi prowadzał, nie ja. Poszło w 40 sekund. A Panucci włączył taki finisz, że byłem w szoku! Najpierw przeszedł obok mnie jakbym stał, potem dogonił Wojta i go wyprzedził o deczko. Ale to wszystko na 100m, a do mnie miał z 5m i kolejne 5, do Wojta! Te jego sesje szybkościowe się ujawniły!
11.06 TEST 1000m 3.14min ---> PB
HRś 179
HRmax 188
200m - 35.7s
200m - 37.5s
200m - 40.3s
200m - 40.9s
200m - 40.0s
Zrobiłem niespodziewanie życiówkę na 400m ---> 1.13
Następnym razem będę wiedział jak to rozegrać i tutaj potrzebny jest Mihumor na czele! Dodatkowo nawet 190bmp nie przekroczyłem, a ostatnio jak tempa ciągłe biegałem na tartanie do 197 doszło. Bieg udany bo zrobiłem życiówkę 3.14min, ale taktycznie kiepściutko!
Przed 9 rano 11.06 spotkaliśmy się na tartanowej 400-metrówce krakowskiego AWF z najodważniejszymi biegaczami z forum bo tak trzeba powiedzieć, o kimś kto trenuje 10-42km a idzie biegać 1000m nie wiedząc jak to biegać w ogóle
Menadżerowie potwierdzili obecność: KrzychaM, Panucciego, Wojta353, Dżonego Żuberka, Glonsona. Byłem również i ja.
Walczę z apetytem ostatnio i delikatną redukcją wagi. Nawet mi się udaje i przed testem na 1000m nie byłem ociężały. Przebrałem się, rozciągnąłem, chłopaki w tym czasie się zameldowali. Poszedłem sobie potruchtać. Zrobiłem dwie 100m przebieżki dosyć mocne. Potem deczko się porozciągałem, pogadaliśmy i na linię startu do 1000m. Hmmm, ciekawie to musiało wyglądać, ja ganialiśmy po tej bieżni, dla nas tempem kosmicznym, a dla obserwatorów - stylem pokracznym
11.06 rozgrzewka 1,62km 8.19min tempo 5,08 (w tym 2x100m - 20 i 19s)
HRś 155
HRmax 177
A więc wystartowali! Kuźwa! A mówiłem Panucciemu przed startem, że będzie mocniej ode mnie poprzedni mój najlepszy 1000m z tego roku wynosił 3.18min i chciałem go delikatnie poprawić. Za to inni wierzyli w moje moce, ale chyba nadprzyrodzone i wróżyli coś koło 3 minut. No dobra, wystartowałem, lecę, myślę sobie, kurde wolno jak cholera, ale jestem pierwszy, nie fajnie, bo jednak dużżżoooo lepiej biec od początku za kimś i gonić niż dyktować tempo. Tak więc robiłem za pacemakera i pierwsze 200m poszło w 35 sekund i już wiedziałem, że jest źle Następna dwusetka to próba ogarnięcia tempa i delikatnego zwolnienia, ale poleciałem rozpędem pierwszego kółka w 37 sekund. Nastąpiło wtedy masakryczne zakwaszenie, płuca ok, ale nogi z waty, odcinek 400-600m był najgorszym, no bez jaj, ale najlepiej to bym zszedł z bieżni. Gdzieś na 500m wyprzedził mnie Wojt, odżyłem, próbowałem się utrzymać, nawet nie traciłem. Kolejne 200m w 40 sekund. Zostało jedno okrążenia, jakoś się pozbierałem i nie zwalniałem już. Ostatnie kółka było najbardziej komfortowe! Jaki z tego morał? A taki, że bez sensu to pobiegłem, nie potrafiłem ocenić tempa i wyszło do dupy, jak można napisać, że ostatnie koło na 1000m było komfortowe... no własnie Ale wracając do czasów odcinek 600-800m w 41 sekund. Ostatnia dwusetka to próba finiszu, ale nogi nie te, już po ptokach, kwas mlekowy już nimi prowadzał, nie ja. Poszło w 40 sekund. A Panucci włączył taki finisz, że byłem w szoku! Najpierw przeszedł obok mnie jakbym stał, potem dogonił Wojta i go wyprzedził o deczko. Ale to wszystko na 100m, a do mnie miał z 5m i kolejne 5, do Wojta! Te jego sesje szybkościowe się ujawniły!
11.06 TEST 1000m 3.14min ---> PB
HRś 179
HRmax 188
200m - 35.7s
200m - 37.5s
200m - 40.3s
200m - 40.9s
200m - 40.0s
Zrobiłem niespodziewanie życiówkę na 400m ---> 1.13
Następnym razem będę wiedział jak to rozegrać i tutaj potrzebny jest Mihumor na czele! Dodatkowo nawet 190bmp nie przekroczyłem, a ostatnio jak tempa ciągłe biegałem na tartanie do 197 doszło. Bieg udany bo zrobiłem życiówkę 3.14min, ale taktycznie kiepściutko!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Mogłem stawić się na teście na 1000m, ponieważ wraz z kumplem mieliśmy kilka spraw do załatwienia w Krakowie. Kiedyś wspominałem o sponsorze. No właśnie, Klub Sportowy Hetman Włoszczowa, który posiada drużyną piłkarską jako macierzystą od jakiegoś czasu się rozwija. Doszła sekcja siatkówki. Właściciel myśli o sekcji lekkoatletycznej. Na razie zaproponował mi i Arturowi reprezentowanie barw klubu na naszych biegach amatorskich. Dodatkowo bieganie treningowe na mieście i okolicach w ciucha sygnowanych logo klubu i sponsora ma każdemu przynieść wymierne korzyści Dostaliśmy więc kasę do wydanie do to co nam jest potrzebne.
Kupiliśmy wczoraj, każdy dla siebie to samo:
- buty Asics Fuji Trainer 2
- koszulkę Nike Miller
- koszulkę startową singlet Kalenji
- spodenki ja startowe z GoSportu, Artur dłuższe z Asicsa
- softshel z 4F
Do tego oczywiście trzeba wykonać nadruki, zajmę się tym zaraz. Jakby nie patrzeć należy się prezesowi podziękowanie, bo 500zł na ziemi nie leży. Do tego mamy mieć opłacane startowe w sezonie. Wyniki nie są wymagane, wszystko to czyste amatorstwo.
Od po 9 do 16 robiliśmy zakupy, naprawdę lipa coś kupić w całym Krakowie, coś dobrego, w normalnej cenie. Ale jakoś się udało.
Po powrocie namówiłem Paulinę, żeby wzięła rower, a ja sobie pobiegam obok. Chciałem od razu przetestować te Asicsy. Nigdy nie biegałem w butach tej marki, nie podchodziły mi, ale Fuji Trainer 2 są inne. Gdy tylko założyłem na nogę czuć było lekkość i mały 6mm drop! Super! Podczas biegu but spisał się świetnie, miękkie, a zarazem dynamiczne, fajnie na całej stopie się ląduje. Na razie jestem zachwycony, w ogóle jak nie Asics!
A co do biegu to wyszło niezłe BNP, z ostatnimi 3km po 4 minuty. W połowie deczko zwolniłem, coś zaczęło mnie kłóć w pośladku, dosyć mocno, ale przeszło, potem mocnooo przyspieszyłem i już było ok. Dziś też jest ok. Może jakieś nadciągnięcie na porannym teście na 1000m.
11.06 drugi trening BNP 15,15km 1.19.56h tempo 5,19
Nie mam odczytów z paska HR, masakra Garmin mi padł, gdy lokalizował satelity, potem wziąłem telefon, żeby włączyć Endomondo, ale telefon również padł! No jaja! Ale na ratunek przyszedł S4 Pauliny z wgranym Endomondo. Nie kontrolowałem tempa, ale końcówkę szedłem mocno, potem sprawdziłem, że 3km, może deczko więcej po 4min/km.
Kupiliśmy wczoraj, każdy dla siebie to samo:
- buty Asics Fuji Trainer 2
- koszulkę Nike Miller
- koszulkę startową singlet Kalenji
- spodenki ja startowe z GoSportu, Artur dłuższe z Asicsa
- softshel z 4F
Do tego oczywiście trzeba wykonać nadruki, zajmę się tym zaraz. Jakby nie patrzeć należy się prezesowi podziękowanie, bo 500zł na ziemi nie leży. Do tego mamy mieć opłacane startowe w sezonie. Wyniki nie są wymagane, wszystko to czyste amatorstwo.
Od po 9 do 16 robiliśmy zakupy, naprawdę lipa coś kupić w całym Krakowie, coś dobrego, w normalnej cenie. Ale jakoś się udało.
Po powrocie namówiłem Paulinę, żeby wzięła rower, a ja sobie pobiegam obok. Chciałem od razu przetestować te Asicsy. Nigdy nie biegałem w butach tej marki, nie podchodziły mi, ale Fuji Trainer 2 są inne. Gdy tylko założyłem na nogę czuć było lekkość i mały 6mm drop! Super! Podczas biegu but spisał się świetnie, miękkie, a zarazem dynamiczne, fajnie na całej stopie się ląduje. Na razie jestem zachwycony, w ogóle jak nie Asics!
A co do biegu to wyszło niezłe BNP, z ostatnimi 3km po 4 minuty. W połowie deczko zwolniłem, coś zaczęło mnie kłóć w pośladku, dosyć mocno, ale przeszło, potem mocnooo przyspieszyłem i już było ok. Dziś też jest ok. Może jakieś nadciągnięcie na porannym teście na 1000m.
11.06 drugi trening BNP 15,15km 1.19.56h tempo 5,19
Nie mam odczytów z paska HR, masakra Garmin mi padł, gdy lokalizował satelity, potem wziąłem telefon, żeby włączyć Endomondo, ale telefon również padł! No jaja! Ale na ratunek przyszedł S4 Pauliny z wgranym Endomondo. Nie kontrolowałem tempa, ale końcówkę szedłem mocno, potem sprawdziłem, że 3km, może deczko więcej po 4min/km.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dziś myślałem o wolnym, bo już sporo km w tym tygodniu, ale wolne przestawiłem na jutro. A dziś warto było zrobić trening na zmęczeniu, a byłem dziwnie zmęczony, bez energii, bez siły. Ruszyłem, nogi ciężkie, puls wysoki, no ogólnie lipa. Ale dobrze, taki trening też potrzebny, wczoraj weszło dziś organizm musiał opaść z sił. Dziś prawie godzinka w całości po lesie, kumpel z psem i ja.
12.06 kros BC1 10,03km 57.33min tempo 5,44
HRś 143
HRmax 154
Dziś test Fuji Trainerów w lesie i na piachu, naprawdę but marzenie jak na razie.
A teraz oglądam mecz i zjadłem już chyba kilogram truskawek!
12.06 kros BC1 10,03km 57.33min tempo 5,44
HRś 143
HRmax 154
Dziś test Fuji Trainerów w lesie i na piachu, naprawdę but marzenie jak na razie.
A teraz oglądam mecz i zjadłem już chyba kilogram truskawek!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
O 16 wesele, już drugi tydzień pod rząd... no trudno Wczoraj był odpoczynek, dziś pobudka o 5.45, rozgrzewka, rozciąganie i na trening. Poranne treningi zawsze wykonuję na czczo, jakoś mi to służy, a z racji spożywania 1kg truskawek wieczorem codziennie od kilku dni energia jest A i waga jest optymalna, dziś 72.3kg!
Zastanawiałem się co dziś pobiec, czy I zakres i przebieżki, czy interwały w II zakresie, czy jakiś ciągły? Niby jutro jak się będę jakoś czuł po weselu mam startować w Bukownie na 10km, ale jest pytanie czy będę w stanie Więc postanowiłem wbrew logice pobiec dziś coś mocniejszego, ale jednak umiarkowanego.
Początek miło mnie zaskoczył, bo nareszcie wymiernie obniżył się puls. Tempo w okolicach 5-5.10min/km i 135bmp... Dawno tak nie było, chyba w szczycie formy przed Łódź Maratonem. 3km rozgrzewki w I zakresie i potem przyszedł czas na ciągły. 5km w II zakresie, ale wyszło tak, że 3km w II i 2km w dole III zakresu. Po nawrotce miałem wiatr w twarz i pofałdowany teren dlatego przy nie jakieś wymagającej prędkości wchodziłem już w III zakres. Na koniec 3km do domu planowo w I zakresie, ale ten wiatr spowodował, że wchodziłem w początek II.
Trening fajny z rana, pobudzający. Ale niestety coś tam się wysrało, obawiałem się tego, gdyż w ciągu ostatnich 9 dni treningowych przebiegłem 173km. Na mnie to bardzo dużo, w połowie dzisiejszego treningu zacząłem odczuwać coś w okolicy lewej kostki, może to achilles? Po treningu rozciąganie, kompres chłodzący. Niby nie boli, ale już to jutrzejsze Bukowno jest mocno zagrożone. W każdym razie na bank przeciążeniowa sprawa, do tego cały dzisiejszy trening po kostce brukowej w wysłużonych już Faas 500, które mają prawie 3000km przelotu, ale fajnie się śmiga szybkie sesje w nich.
14.06 BC1+BC2--->BC3+BC1/2 11km 52.23min tempo 4,46
HRś 158
HRmax 176
Są pozytyw, waga się stabilizuje, jem bardzo korzystnie i zdrowo, biegam bardzo dużo, czuje się ogólnie bardzo mocno, nie biegowo, ale ogólnie jako całe ciało. Jest dobrze. Żeby się nie spieprzyło tylko. Mocno się zastanawiam nad Transjurą, zajadę się i będzie po sezonie do końca roku, tak czuje, ambicja nie pozwoli odpuścić i mogą poważne kontuzje wyniknąć. Wyjściem jest wybrać dystans 42km... Albo znaleźć coś w górach do 50km...
Zastanawiałem się co dziś pobiec, czy I zakres i przebieżki, czy interwały w II zakresie, czy jakiś ciągły? Niby jutro jak się będę jakoś czuł po weselu mam startować w Bukownie na 10km, ale jest pytanie czy będę w stanie Więc postanowiłem wbrew logice pobiec dziś coś mocniejszego, ale jednak umiarkowanego.
Początek miło mnie zaskoczył, bo nareszcie wymiernie obniżył się puls. Tempo w okolicach 5-5.10min/km i 135bmp... Dawno tak nie było, chyba w szczycie formy przed Łódź Maratonem. 3km rozgrzewki w I zakresie i potem przyszedł czas na ciągły. 5km w II zakresie, ale wyszło tak, że 3km w II i 2km w dole III zakresu. Po nawrotce miałem wiatr w twarz i pofałdowany teren dlatego przy nie jakieś wymagającej prędkości wchodziłem już w III zakres. Na koniec 3km do domu planowo w I zakresie, ale ten wiatr spowodował, że wchodziłem w początek II.
Trening fajny z rana, pobudzający. Ale niestety coś tam się wysrało, obawiałem się tego, gdyż w ciągu ostatnich 9 dni treningowych przebiegłem 173km. Na mnie to bardzo dużo, w połowie dzisiejszego treningu zacząłem odczuwać coś w okolicy lewej kostki, może to achilles? Po treningu rozciąganie, kompres chłodzący. Niby nie boli, ale już to jutrzejsze Bukowno jest mocno zagrożone. W każdym razie na bank przeciążeniowa sprawa, do tego cały dzisiejszy trening po kostce brukowej w wysłużonych już Faas 500, które mają prawie 3000km przelotu, ale fajnie się śmiga szybkie sesje w nich.
14.06 BC1+BC2--->BC3+BC1/2 11km 52.23min tempo 4,46
HRś 158
HRmax 176
Są pozytyw, waga się stabilizuje, jem bardzo korzystnie i zdrowo, biegam bardzo dużo, czuje się ogólnie bardzo mocno, nie biegowo, ale ogólnie jako całe ciało. Jest dobrze. Żeby się nie spieprzyło tylko. Mocno się zastanawiam nad Transjurą, zajadę się i będzie po sezonie do końca roku, tak czuje, ambicja nie pozwoli odpuścić i mogą poważne kontuzje wyniknąć. Wyjściem jest wybrać dystans 42km... Albo znaleźć coś w górach do 50km...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Wesele przeszło fajnie, kaca w każdym razie nie było, za to jedzenie... ojojoj W każdym razie glikogenu na Bukowno miałem dużoooo, ale kostkę czułem i wolałem nie ryzykować. Niedziele odpuściłem. Dziś wyszedłem na sprawdzian. Bieg regeneracyjny, w całości kros na bardzo niskim tętnie i tempie. W sumie HR nawet biorąc pod uwagę niskie tempo było naprawdę niskie! W każdym razie z kostką jest ok, nie boli, ale przy zbiegach coś tam czułem w jej okolicy. Pewnie najbliższe dni będą wolne bez niczego szybkiego. Trzeba się podreperować, tym bardziej, że czas znowu odwiedzić bieżnię.
Szkoda tylko tego Bukowna, bo samopoczucie było dobre. Z chęcią biegłbym z Mihumorem na jego wynik, powinienem dać radę to nabiegać.
16.06 kros regeneracyjny 10,14km 1.03.33h tempo 6,16
HRś 125
HRmax 134
Szkoda tylko tego Bukowna, bo samopoczucie było dobre. Z chęcią biegłbym z Mihumorem na jego wynik, powinienem dać radę to nabiegać.
16.06 kros regeneracyjny 10,14km 1.03.33h tempo 6,16
HRś 125
HRmax 134
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Kopia wczorajszego treningu z delikatnie zmieniona trasą, może w 5%. Kros, ale tym razem początek delikatniej i potem przyspieszyłem, ale delikatnie ocierając się o 5min/km, cały czas boję się o kostkę, ale jest dobrze. Wczoraj w Speedcross'ach, dziś w Fuji Trainer 2... Czułem świeżość nóg. HR znowu niski, to oznaka formy, przy prawie 5min/km sporo poniżej 140bmp. Jak będę pewny kostki to porządny ciągły tempowy albo interwały na tartanie zrobię. Czwartek i piątek zarezerwowany dla Tatr! Nie bieganie, ale wędrowanie po grani!
17.06 kros BC1 10,32km 54.45min tempo 5,18
HRś 137
HRmax 150
Po weekendzie waga skoczyła. Znowu ciężko z jedzeniem, a już było dobrze 74.5kg dziś...
17.06 kros BC1 10,32km 54.45min tempo 5,18
HRś 137
HRmax 150
Po weekendzie waga skoczyła. Znowu ciężko z jedzeniem, a już było dobrze 74.5kg dziś...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Ostatni dni to kryzys w odżywianiu pełną gębą! Ale u mnie to norma, wraca jak bumerang... Ehh... Wczoraj i dziś zjadłem chyba z 12000kcal, jak wychodziłem na trening pewnie z 78kg ważyłem A miałem biegać rano, ale byłem tak zmęczony rano, że nie dałem rady. Jednak po pracy postanowiłem coś pobiegać, dodatkowo miałem spore nerwy i doła, więc biegania było zbawienne... Oczywiście las... Początek delikatnie i potem z każdym kilometrem coraz szybciej, po 4km musiałem się zatrzymać na chwile, złapała mnie kolka, potem na 10km biegokupa Ogólnie nie sądziłem, że mogę biegać po lesie takimi prędkościami z taką wagą i po takim obżarstwie. Najszybszy kilometr po szyszkach w 3,55! To był wymagający trening, ale nie jakiś masakrujący! Na papierze jakbym go zobaczył, oczywiście bym powiedział, że to zajezdnia nie do zrobienia. Ehh... Jutro jadę w Tatry, nareszcie, Tatry kochane...
18.06 long kros BNP 23,50km 1.48.14h tempo 4,36
HRś 164
HRmax 184
Połóweczka mi weszła w 1.37h, a 10km w 43min... HRś 164 jest budujący, patrząc, że to był kros i kilka kilometrów było po piachu!
18.06 long kros BNP 23,50km 1.48.14h tempo 4,36
HRś 164
HRmax 184
Połóweczka mi weszła w 1.37h, a 10km w 43min... HRś 164 jest budujący, patrząc, że to był kros i kilka kilometrów było po piachu!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Ostatnie dwa dni to przerwa od biegania, ale dużoooo siły biegowej. Weekend w Tatrach. Czwartek to 7.30h marszu! Z ronda przy Przewodników Tatrzańskich do Kuźnic i dalej przez Myślenickie Turnie na Kasprowy Wierch, potem na Halę Gąsienicową do schroniska Murowaniec, powrót przez Boczań do Kuźnic i dalej na Krupówki... Nasza baza to ponownie Hotel Murowanica... Polecam!
Piątek to Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, obejście Morskiego Oka daje niesamowitych doznań estetycznych, jak również widok samego Morskiego Oka z poziomu Czarnego Stawu. Po tych dwóch dniach nabrałem jeszcze większego szacunku dla finiszerów BUGT!
Dziś za to bieganie. Miało być krótko, bo delikatnie czułem kostki, i mięśnie pośladkowe, ale wyszło więcej. Kros w górze I zakresu. Dosyć szybko było, ale bardzo łatwo i komfortowo. Ostatni kilometr przyspieszyłem, a ostatnie 400m po trawie w tempie 3,30. Dziś ważyłem 76,4kg! Im więcej ważę, tym lepiej mi się biega...
21.06 kros BC1+ 16,40km 1.19.51h tempo 4,52
HRś 154
HRmax 173
PS. Posiadam najwyżej położoną w Polsce Chihuahue
Piątek to Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, obejście Morskiego Oka daje niesamowitych doznań estetycznych, jak również widok samego Morskiego Oka z poziomu Czarnego Stawu. Po tych dwóch dniach nabrałem jeszcze większego szacunku dla finiszerów BUGT!
Dziś za to bieganie. Miało być krótko, bo delikatnie czułem kostki, i mięśnie pośladkowe, ale wyszło więcej. Kros w górze I zakresu. Dosyć szybko było, ale bardzo łatwo i komfortowo. Ostatni kilometr przyspieszyłem, a ostatnie 400m po trawie w tempie 3,30. Dziś ważyłem 76,4kg! Im więcej ważę, tym lepiej mi się biega...
21.06 kros BC1+ 16,40km 1.19.51h tempo 4,52
HRś 154
HRmax 173
PS. Posiadam najwyżej położoną w Polsce Chihuahue
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dziś miało być lekko i koło godzinki. Ale mimo słabego tempa było ciężko, wiatr i jakoś byłem taki bierny, ciężko i tyle. Potem było lepiej ale HR i tak wysoki. Trzeba się wyspać w końcu. Dziś znowu kros tym razem po wszystkich alejkach ogródków działkowych Na ładnie mają ludzie pomodzone te działeczki, aż mi się zamarzyło o swojej własnej. Potem pobiegłem na stadion i umyślało mi się rysować wyznania Paulinie z pomocą GPS ... i potem do domku. Tydzień zakończony 70km w niewiele ponad 5min/km średnio.
22.06 kros BC1+ 10,07km 54.30min tempo 5,25
HRś 152
HRmax 163
Dziś biegałem w Salomonach Speedcross'ach 3, w porównaniu do Gel Fuji Trainer 2 to liche kapcie
22.06 kros BC1+ 10,07km 54.30min tempo 5,25
HRś 152
HRmax 163
Dziś biegałem w Salomonach Speedcross'ach 3, w porównaniu do Gel Fuji Trainer 2 to liche kapcie
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Narzeczona mnie dziś poprosiła to wieczorkiem dorzuciliśmy 3,33km dla mnie bieg regeneracyjny, jej też się świetnie biegało po przerwie. Pewnie powrócimy do wspólnego joggingu
Z ciekawości wrzucam info o krótkim biegu, szczególnie, że pierwszy raz na wolny bieg założyłem pasek.
22.06 BR 3,33km 23.38min tempo 7,06
HRś 120
HRmax 130
Z ciekawości wrzucam info o krótkim biegu, szczególnie, że pierwszy raz na wolny bieg założyłem pasek.
22.06 BR 3,33km 23.38min tempo 7,06
HRś 120
HRmax 130