Za mną kilka startów więc co nieco napiszę...
1 maja Krapkowice 10 km -
34:24 (7 miejsce)
11 maja Opole 21,097 -
1:14,09 (2 miejsce)
17-18 maja Rawicz sztafeta 24 h - łącznie 67 km ze śr około 3:25-3:30 (3 miejsce)
1 czerwca Wrocław 10 km -
33:14 (3 miejsce)
15 czerwca Kędzierzyn-Koźle 10 km -
32:22 (4 miejsce)
No to po kolei.. Krapkowice tragedia... Po kwietniowych przerwach nie było mocy. Bieg strasznie wymęczony..
Potem Opole w którym pobiegłem dla kasy bo była kategoria Opolszczyzny. Zwycięzca uciekł mi już na 3 kilometrze i potem przez 18 biegłem sam. Męka straszna bo chciałem na spokojnie pilnować miejsca i jak najmniej się zmęczyć. Już wolę biegać na czas a nie na miejsce...
Potem był Rawicz i pomagałem drużynie jak mogłem! 24 godziny zabawy! Zero snu! Super impreza! Pierwsze 30 km pokonałem ze średnią 3:21 a potem bateria mi padła w garminie i olałem ładowanie. Biegałem na wyczucie i przynajmniej było przyjemnie.
Bieg Dla Maćka we Wrocławiu podbudował mnie psychicznie. Kilometry były następujące 3:25, 3:14, 3:17, 3:19, 3:16. 3:21, 3:22, 3:16, 3:25, 3:14. Do 6 km biegłem w grupie a potem dwójka liderów odjechała. Ja po chwili zawahania ruszyłem za nimi i potem już na spokojnie trzymałem 3 miejsce.
Wreszcie bieg u siebie! Kenia pognała z Błaziem ja trzymałem się przez pierwsze 500 m ale stwierdziłem że to nie ma sensu po pierwszy kilometr i tak miałem mocny bo w 2:59. Potem kolejne ciągnąłem razem Szymkiem ale tak właściwie to ja nadawałem tempo 3:16, 3:09, 3:07, 3:23, 3:26, 3:21, 3:14, 3:22, 3:01. Mogło być szybciej bo tak koło 5-6 km zwolniliśmy i zastanawialiśmy się czy jest sens mordować tak szybko skoro i tak nakoksowanych kenioli nie dogonimy... Na biegu pojawili się też Ukraińcy ale widząc koksów od Węgra nie wystartowali. Błaziu też zszedł po 3 km bo nie wytrzymał tempa z oszustami z Kenii. Szkoda że ten proceder trwa nadal i oni jeżdżą po małych biegach i zarabiają.. a jak jest kontrola to ich nie ma... przykre..