Witajcie!
22 czerwca 2014
II Półmaraton Radomskiego Czerwca '76
Dystans:21km 072m
Czas:1h 57min 42s
Tempo:05:35/km
Wczoraj się nawadniałem jak podpowiadał majak...a że lepszego izotoniku od yerba mate nie znam...
Naładowany makaronem, rano lekkie śniadanie i ruszyłem na start...waga startowa 97 kg, że to się udało dowlec do mety
Pogoda super ok 18 stopni, zachmurzenie z przebłyskami słońca, czasem deszczu...chłodno i przyjemnie...
Wymarzona pogoda !
Przed startem pogadałem i rozgrzałem się z kuzynem, który 2 raz brał udział w zawodach biegowych a ze sportem ma do czynienia od dawien, dawna...
Potem przywitałem się z zającem na 2H, dobrze, że miał balony to łatwo go było namierzyć w trakcie biegu
Jego plan był 3 pierwsze kilometry wolno na rozgrzewkę potem wejść na tempo 5;40/5;35...
No...to pierwsze 3km weszły w 5;30 o czym głośno informował...domyślałem się, że taka taktyka będzie ciężka...
Ale biegło się lekko i przyjemnie, więc trzymałem się blisko...
Spory tłok na początku, nie rwałem żeby biec równo z zającem jak nie dało się wyprzedzać to biegłem swoje...
Najgorsze były wodopoje...wszyscy na hura do prawej strony i stop przy pierwszym stoliku...a ja zatrzymywałem się na ich plecach...
Bo nie było jak przeskoczyć na lewą...wkurzające jest takie zatrzymywanie się...
Dobiegłem z grupą do 10 kilometra (55 min), potem odskoczyli mi na jakieś 200 metrów...
Lecę swoje, odganiam myśli o tym, że jestem za daleko od nich...
Kurtyny wodne...super sprawa...lekki deszczyk przez kilka kilometrów...jeszcze lepiej
Na 11km zameldowałem się w okolicy godziny...przecież ostatnie moje 12km było w 1;13 min...jest ok...lecę grupa w zasięgu tych 200m...
Jak na 15km byłem w czasie około 1;20 min, pochmurne myśli było łatwiej odganiać...
Grupa gdzieś zniknęła...albo balony odpadły...trudno biegnę swoje...uda się to dobrze, nie to i tak pobiję życiówkę...
Na ostatnim kilometrze jak już słyszałem stadionową atmosferę na stoperze było 1;50 min, mówię sobie, że powinienem zdążyć...
Choć nogi już nie takie wypoczęte...głowa podciągnęła...
Finisz bez szaleństw...nie przyspieszałem na maxa, grupa na 2h, była dalej jakieś 200m przede mną...
http://www.endomondo.com/workouts/361249642/6759631
Na metę wskoczyłem (dosłownie) w czasie 1h 57min 42s !
Zadowolony, szczęśliwy i z obtartymi cyckami...
Co do organizacji...
Super jak w zeszłym roku, a nawet lepiej, mogłoby być więcej stołów z napojami, żeby to rozwlec a nie robić korki..ale to nie wina organizacji tylko biegaczy
Zabezpieczenie trasy mega profesjonalne...kurtyny wodne to duży plus, biegło się na prawdę przyjemnie...
Koszulka troszkę gorsza jakościowo niż rok temu, szklanki oczywiście są, izotonik, batonik, zniżka na przegląd auta, fajnie
