Piątek, 28 marzec 2014
(
Tydzień 1,
Dzień 3)
POGODA: pełne zachmurzenie, wietrznie i nie do końca ciepło.
DYSTANS: 12,1 km
CZAS: 52:06
TRENING:
1,1 km BS - 5:11 (4:43/km)
1,9 km BS - 9:10 (4:49/km)
1,1 km P - 4:09 (3:46/km)
1,1 km p - 4:12 (3:49/km)
1,1 km P - 4:23 (3:59/km)
1,1 km P - 4:24 (4:00/km)
1,1 km P - 4:29 (4:05/km)
1,1 km P - 4:15 (3:52/km)
2,5 km BS - 11:53 (4:45/km)
Witam!
Dzisiaj był chyba najcięższy dzień treningowy z całego tygodnia. 1,1km biegi w dość wysokim tempie dają nieźle popalić. Cieszę się również z tego powodu, że w sierpniu ubiegłego roku biegając identyczne dystanse miałem czasy w okolicach 4:30 i pamiętam, że mocno się przy tym męczyłem. Teraz jest szybciej a i przy okazji lepiej fizycznie. Jestem niemalże pewien, że dałbym radę to pociągnąć i zejść poniżej 4 minut przy tych sześciu ponad kilometrowych próbach. Generalnie jeśli spojrzeć co podpowiada Daniels, to tylko przy piątej próbie udało się osiągnąć zakładane tempo (miało być 4:07/km) - wszystko inne poszło szybciej. Zastanawiam się czy biegać to konkretne 4:07 czy może lepiej kręcić się w okolicach 3:50, skoro jest jeszcze trochę mocy? Bieg Spokojny podobnie - wychodzi szybciej aniżeli zakładane 5:08/km. Najważniejsze jednak, że mam za sobą 12 km fajnego i szybkiego treningu, człowiek się lepiej czuje i już by chciał pobiec coś kolejnego
Tak w ogóle to mam małe pytanko, czy warto biegać odcinki 800 metrowe przy tempie oscylującym w granicach 3:30 - 3:45/km zamiast na przykład tych 6 x 1,1km bądź 3 x 1,6km? Pytanie do bardziej doświadczonych biegaczy - jakiego typu korzyści dają serie 800 oraz 1100 metrowe? A może jest to porównywalne? Jeśli banał i głupie to przepraszam.
Jutro dzień przerwy a w niedzielę dłuższe, spokojne wybieganie + poranna partyjka badmintona
Dołączam jako ciekawostkę w dobie gps-ów i wypasionych zegarków, trochę prehistoryczne, ale dla mnie na dzień dzisiejszy, takie a nie inne, zapisywanie czasów treningowych
