Mnie paradoksalnie najbardziej daje w kość modne bieganie boso po plaży. Gruby, głęboki , mokry piach przy każdym kroku naciska mocno na rozcięgno, które po paru kilometrach zwyczajnie zaczyna boleć. Nie mówię że to złe, taki masaż, ale nie ma co przesadzać, przy najmniej na początku.
Za to bieganie po wielkopolskich lasach ze znacznie drobniejszym piaseczkiem, ubitej leśnej czy polnej drodze, albo błocie to poezja i jest to możliwe do pobiegnięcia przez każdego moim zdaniem.
Szczególnie przyjemne jest to latem wcześnie rano, gdy przebiega się z obszarów gorących do chłodnych, a od czasu do czasu mokrych od rosy. Cudo

.
Asfaltu bardzo nie lubię, ale może dlatego, że tu gdzie biegam mam do dyspozycji tylko starą, bardzo szorstką odmianę

.
The faster you are, the slower life goes by.