Właśnie wróciłem z Warszawy. Niestety nie znalazłem
Was pod Kolumną Zygmunta

z żoną w sobotę (moja pierwsza wizyta w Warszawie od czasu jak byłem pięcio-latkiem i mieszkałem przez rok w W/e).
I zrobiliśmy coś pomiędzy maratonem i półmaratonem z tym, że trasa
wiodła po muzeach. Zakończyło się to u mnie niezłym bólem nóg
(ale było warto).
Następnego dnia po naklejeniu plastrów na pięty, które się jeszcze nie dokońca wygoiły się z otarć jakich nabawiłem się na półmaratonie w Pile. Poszliśmy z żoną na start i pod Kolumnę Z.
Macie rację start był naprawdę z nienacka i złapał mnie
trochę w wykroku kiedy poprawiałem buty i spodenki.
Woda jak mi się wydaje była gazowana, co dyskwalifikowało ją
w moim przypadku jako napój (zawsze po czymś gazowanym mam wzdęcia). Całe szczęście miałem odżywkę na 10km, ominołem punkt
odżywczy na 15km, a na 20km wpadłem w depresję bo okazało się
że moja odżywka z izotonikiem i gel'em wyparowała. I z wnerwienia
dobiegłem do 25km nie pijąc (1:27 na półmetku), ale ten brak
picia i jedzenia dał o sobie znać w drugiej części dystansu.
Strasznie się wyziebiłem i koło 30km miałem dreszcze z zimna
całe szczęście były tam izotoniki i podreperowałem sobie bilans
energetyczny. Na 40km znalazła się moja odżywka z 20km.
Co tam zjadłem ją, bo poyślałem, że szybciej "stanę na nogi po
maratonie". Czas jaki uzyskałem nie był taki jaki chciałem
3:11:50, ale biorąc pod uwagę kłopoty z odżywką i ogromniasty spacer dzień wcześniej, to w sumie jestem zadowolony bo
prawiłem rekord życiowy o 14minut.
Nic to będę starał się złamać 3h w Poznaniu.
Pozdrawiam serdecznie
Kroch
Ps. Do dużych plusów tego maratonu należy bardzo dobra obsługa na mecie (folie termiczne, masaż itp). Sam trasa maratonu była bardzo szybka, szkoda tylko że dawali wodę gazowaną, jakkolwiek maraton bardzo mi się podobał (zwłaszcza w momęcie w którym się wyziębiłem i miałem dreszcze

(Edited by kroch at 8:32 am on Oct. 1, 2001)