szelma pisze:W sumie to ja, mama i moja siostra mamy bardzo zbliżone upodobania kulinarne - tata odstaje mięsożerstwemcava pisze:Ciekawa dyskusja.
W sumie zastanawiam się, ile zależy od wrodzonych upodobań a ile od wypracowanych(?) przejętych od rodziców, otoczenia, a ile od samozdyscyplinowania się (a w niektórych przypadkach regularnego za przeproszeniem, pierdolca po prostu chyba)Ani ja, ani siostra nie mamy ciągot do czipsów ani gazowanych napojów, bo tego w domu nie było, za to lubimy czekoladę baaaaaaaardzo
Tak sobie myślę, że i pod względem wyglądu, i charakteru bardzo się różnimy - jedzeniowo jesteśmy za to bardzo podobne
![]()
U mnie odwrotnie. Jesteśmy podobni fizycznie, ale ja jestem kulinarnym wyrodkiem od samego początku.
Moja mama ze wschodu Polski, więc dużo mącznych rzeczy w domu było.
do dziś pamiętam swoje męki i boje przy jedzeniu


Coniedzielny koszmar domowego rosołku z makaronikiem domowym

Nie znosiłam czekolady i kakao
W przedszkolu tylko raz spróbowali mnie napoić "pysznym kakałkiem" Zwróciłam to kakałko na wychowawczynię i więcej nie próbowali

Przejęłam owoce jedzone do wypęku.
Ryby i jajka bez ograniczeń.
I sałatę w ilościach hurtowych. Ziemniaki. Słodkich nie lubię a nasze uwielbiam

Ale za frytkami nie przepadam, wolę ziemniaki smażone po prostu.
