ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
kambodja
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 287
Rejestracja: 20 cze 2013, 08:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ASK pisze:A jesli chodzi o diete, to z doswiadczenia moge powiedziec:
1. zeby schudnac trzeba jesc, bo jak sie nie je, to nie dosc, ze metabilizm zwalnia, to sie zjada cos przypadkowego, np slodycze, jak sie jest glodnym, a do glodu nie wolno dopuszczac. Toleruje glod tylko poznym wieczorem.
2. Planowanie, planowanie, planowanie. Trzeba dzis wiedziec, co bede jsc jutro caly dzien. Wtedy nie ma miejsca na przypadkowe smieciowe jedzenie ani na podjadanie, bo nie dopada glod - to latwiej mi realizowac w tygodniu pracy, jak jest weekend, to planowanie jest luzniejsze i wtedy wpadaja te marcepanki, chalwa czy ciasto.
3. Czytac etykiety, jak sie przeczyta z czego jest robiony wafelek, to sie traci apetyt.
4. Kluczowy jest moment po przyjsciu z pracy - nie wolno wtedy byc glodnym, bo od razu sie otwiera szafki w poszukiwaniu czegos do przekaszenia, albo kupuje sie rzeczy, ktorych nie chcemy zjesc. Z pracy nie wychodze wiec glodna.
5. Alkohol to zdrajca, wystarczy lampka wina i silna wola, zeby nie jesc slodyczy slabnie, slabnie.
6. Nie kupowac i nie trzymac w domu slodyczy i innych tuczacych rzeczy - trudnie do realizacji przy dzieciach i mezu, ktory non stop znowi slodycze do domu.
Gdy tylko przestaje tych zasad przestrzegac, od razu tyje :spoczko:
Podpisuję się w 100% - jak bym ja pisała !!! Przyjście z pracy na głodniaka to u mnie atak na lodówkę i szafkę z czekoladą - dlatego właśnie noszę te pudełka do pracy.
Najgorsze jest to planowanie i szykowanie - tzn. ja lubię planować ale to wszystko trzeba dzień wcześniej popakować, przygotować. A czasem zdarza się jakaś niezplanowana "akcja żagiel" i jeżdżę z pudełkami w samochodzie ze spotkania na spotkanie :hahaha:

u mnie to tak działa - jak przestaję stosować te zasady to zaczynam tyć, źle się czuję.
Oczywiście lampka wina/ ciacho/ lody/ pizza też wpadają ale ja po prostu muszę się pilnować i już - nie jestem taką szczęściarą, że mogę jeść wszystko bez wpływu na samopoczucie i wygląd - pomimo biegania, pływania i roweru.

Dziś byłam na badaniach krwii - zaszalałam z morfologią, eletrkolitami, potasem, żelazem etc. - ale chcę zobaczyć jak tam ze mną w środku po roku biegania.

Charm - to tak niestety działa - ja też zauważyłam, że nie mam mocy jak coś mi szwankuje w jedzeniu.
Może staraj się jeść częściej ale mniejsze porcje i wtedy będziesz miała apetyt na te mniejsze porcje i metabolizm się podkręci ?
Ostatnio zmieniony 09 maja 2014, 09:40 przez kambodja, łącznie zmieniany 1 raz.
Zaczęłam biegać pod koniec maja 2013 i chyba się uzależniłam
PKO
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

hmmm Charm... kilka postów powyzej pisalas ze jesz duzo i zjadacie na sniadanie caly chleb 1200 gr.
beata pisze:Ania, ja w przyszłym tyg. jestem dość dostępna, od środy do piątku nawet już od 15.30, w poniedziałek i wtorek po 18. Zatem daj znać, który dzień Tobie pasuje, dostosuję się. A może i Ma_tika dołączy :taktak: .
ja moglabym sroda lub piatek ok. 16, tylko musze z mezem potwierdzic czy przypadkiem nie ma drugiej zmiany, bo wtedy musze leciec do domu. Ania, a Ty?
Obrazek
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ma_tika pisze:hmmm Charm... kilka postów powyzej pisalas ze jesz duzo i zjadacie na sniadanie caly chleb 1200 gr.
no i na tym polega problem...
bo "normalnie" jem dużo - bochenek na dwie osoby, jakiś obiad, coś konkretnego, i takie tam...
a potem przychodzi taki okres, że w pracy nie mam kiedy zjeść, wracam wieczorem i biorę się za robotę, i w ciągu dnia jem śladowe ilości..
źle się wyraziłam, piesze z telefonu i za dużo skrótów myślowych...
ostatnio jem za mało, w sensie parę dni... i okresowo... i nie wiem, jak się ogarnąć :(
raz jem pół bochenka, stos mięsa, ryżu, warzyw, itd i to jest dla mnie jakaś "norma", czuję wtedy dobrze, itd., a raz 3 kromki, trochę ryżu i kawałek kurczaka, i następnego dnia nie mam siły się ruszać....
to wszystko jakieś rozchwiane......
i nie wiem, jak to unormować, żeby nie było takich akcji, że następnego dnia uświadamiam sobie, że "przecież ja wczoraj prawie nic nie zjadłam..."..

z piciem mam czasem podobnie - czasem zaczyna mnie boleć wieczorem głowa, i wtedy żarówka "cholera, ja od rana na jednym kubku herbaty", a czasem podpijam coś prawie cały czas...

teoretycznie niby wiem, ale praktyka... nie wychodzi mi.... :(

i musiałam się wyżalić, że przez taka głupotę nie miałam siły biegać... :jatylko:

edit: obcięłam cytat...
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

myślę, że przez to, że jak jem "normalnie" to jem dużo, często, i w ogóle metabolizm działa sprawnie, i jak z jakiegoś powodu nie dostarczę "normy" to słabnę...
generalnie jak nie zjem, to jestem głodna, chyba, że mam jakieś większe stresy, albo mega zapiernicz, to wtedy po prostu zapominam, że istnieje jedzenie...

ech, namarudziłam się... :bum:
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

charm co to znaczy tż ??
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

katekate pisze:charm co to znaczy tż ??
ops, to przyzwyczajenie z innych forów ;-)
ogólnie tż to szeroko rozumiany "towarzysz życia" - takie "uwspólnione" określenie kwalifikujące razem mężów, narzeczonych, chłopaków, partnerów, i wszystkich innych kto tam kogo ma ;)
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

aaaaa :-D
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
PaulinaJ
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 423
Rejestracja: 21 paź 2013, 22:27
Życiówka na 10k: 40:22
Życiówka w maratonie: 3:15:22

Nieprzeczytany post

Papiśka!!!!!!
Potrzebuje Twojej pomocy :-)

Albo może któraś z Was biegała w butach Salomona?????
Chce zamówić i nie wiem jaki rozmiar.
US 6,5 to 38 (23,5 cm)
US 7,5 to 39 1/3 (24,5)

A ja mam stopę 24. Nie wiem czy któreś z nich dobre bedą.
A 7 w ogóle nie ma w tym modelu, i bądź madry :hej:
Awatar użytkownika
szelma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 400
Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Belgia

Nieprzeczytany post

franklina pisze:i kazda ma swoją idee :hahaha:
To fakt :hej: Ja tam nie mam misji naprawiania świata i innych - jem tak, jak uważam za zdrowe na podstawie tego, co przeczytałam. Dlatego nie chce mi się nawet wypowiadać w wegańskich wątkach, bo zazwyczaj jatka tylko tam ma miejsce, a mnie się nie chce tłumaczyć z tego, co jem. Jem, co jem, czuję się świetnie, wyniki morfologii mam lepsze niż kiedykolwiek - i tyle :hej:
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

charm pisze:bo "normalnie" jem dużo - bochenek na dwie osoby, jakiś obiad, coś konkretnego, i takie tam...
a potem przychodzi taki okres, że w pracy nie mam kiedy zjeść, wracam wieczorem i biorę się za robotę, i w ciągu dnia jem śladowe ilości..
no ale nie ma co rozpaczać, każdy z nas ma takie okresy w życiu i co zrobić. ważne żeby to nie było normą. pomaga planowanie, o którym piszą dziewczyny i którego też jestem zwolenniczką. bez planowania też bym jadła byle jak, albo nie jadła. miewam dni, że mimo planowania nie mam kiedy zjeść i wracam z pudełkiem do domu. ale jedno przynajmniej udaje się zjeść, nawet w biegu :) na takie zabiegane dni mogą być kanapki, wafle ryżowe czy owoce i warzywa do pochrupania. od biedy można zjeść jakąś sałatkę na mieście.
u mnie też planowanie musi być z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem, bo to i zakupy (robię zakupy jedzeniowe prawie codziennie z myślą o dniach następnych), i przygotowanie, a w ogole to w pierwszej kolejności praca koncepcyjna :hahaha:

Warszawianki, a może któraś wybiera się w przyszłą sobotę (17.05) na test Coopera na Skrze?
Obrazek
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

charm, a myślałaś o tym, żeby pójść do dietetyczki, opowiedzieć co i jak jesz i dietetyk pomoże ci dokonać takich zmian w jadłospisie, żebyś nie jadła ani za dużo, ani za mało. Pewnie też doradzi Ci ograniczenie chleba, mi dietetyczka powiedziała, że jeśli chcę schudnąć, to maksymalna ilość to 2 kromki 2 razy w tygodniu i to kręciła nosem nawet na żytni na zakwasie, mówiła, że w trakcie odchudzania, to lepiej te 4 kromki na tydzień zjeść pieczywa chrupkiego.
A propos braku czasu na jedzenie w trakcie dnia - to właśnie po to mam te pudełka, żeby regularnie się odżywiać w pędzie pracy, nawet jeśli drugie śniadanie wpada przy komputerze, to wyjęcie pudelka i ewentualne podgrzanie to sekundy.
Pozdrawiam znad pudełka z sałatką z białych szparagów z ziemniakami :usmiech:
Awatar użytkownika
szelma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 400
Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Belgia

Nieprzeczytany post

Zgadzam się, że praca koncepcyjna to podstawa :hej: Nie mogę iść na żywioł z jedzeniem, bo skończę jedząc te białe bagietki. A tak to planuję sobie jedzenie na dwa kolejne dni, robię zakupy wracając z biegania (w moim sklepie już się przyzwyczaili do widoku mojej pobiegowo czerwonej twarzy :bum: ) i gotuję według rozpiski :taktak:
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

do dietetyczki pójdę, jak tylko będę miała chwilę wolnego.. :lalala:
problem w pracy jest taki, że (*) nie wolno jeść przy biurkach, trzeba iść do kuchni (*) jak jest przysłowiowy cyrk, to non stop ktoś dzwoni, ktoś pisze, itd, i nie ma kiedy odejść od biurka....

niby wiem, itd, ale dzisiaj...
no musiałam się wymarudzić, bo jestem wściekła.... no....
tż cały czas marudził, że jak to, tak wcześnie rano wstawać, i w ogóle, biegać w tygodniu a nie tylko w weekend, itd... a jak już w końcu dał się wyciągnąć, to musieliśmy trasę skrócić, bo padałam na twarz i nie miałam siły nogami ruszać...
i ogólnie nastrój mam do d....

ogólnie mam czasem problemy z tolerancją w stosunku do samej siebie, jestem wściekła na siebie jak coś zawalę, itd... wiem, że powinnam dać sobie prawo do popełniania błędów, ale to też mi nie wychodzi..
powinnam takie rzeczy przewidywać, powinnam wiedzieć, że jak nie zjem sensownej kolacji, a obiadu w ogóle, to bieganie bez śniadania może nie wyjść, itd...
:echech: :echech: :echech:

no zła jestem na siebie i tyle... :echech:

a poza tym.... w niedzielę idę na komunię, i nadal nie zdecydowałam, co z prezentem :bum:
w ostateczności mogę dać kasę, ale chciałabym coś bardziej trwałego...
ale co można dać kilkulatce (wczesna komunia, zerówka....), żeby zostało "na dłużej" (elektronika nie wchodzi w grę, biżuterii, medalików itd ma w 3 i trochę)
zastanawiamy się z tż-tem nad takim małym teleskopem mogącym działać też jak luneta widokowa, ale nie wiem, czy się spodoba... my byśmy w jej wieku (w sumie 10 czy 20 lat później też), dali się za taki pokroić, ale...
Awatar użytkownika
cava
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1701
Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

franklina pisze:cava przywołuje Cię do porzadku :hej: prosze za kare zjesc golonke na piwie :hej: :hej: :hej:

:bum: Bez problemu. :bum:
Za karę to mogę spróbować zjeść rosołek z makaronem. :trup:

Czasami nawet robię golonkę w piwie i miodzie.
Ale rzadko, bo to się trzeba narobić przy tym dużo.
Wolę rzeczy proste, na zasadzie wrzucasz do gara/piekarnika/na patelnię i śpiewać kołysanek 5 godzin temu nie trzeba.

Ciekawa dyskusja.
W sumie zastanawiam się, ile zależy od wrodzonych upodobań a ile od wypracowanych(?) przejętych od rodziców, otoczenia, a ile od samozdyscyplinowania się (a w niektórych przypadkach regularnego za przeproszeniem, pierdolca po prostu chyba)

Bo ja tyle dziamgam o węglowodanach, a chleb jadłam ostatnio może ze 3-4 dni temu :ojoj:
Makaron... nawet nie pamiętam. Pizzy nie lubię (w ogóle nie ogarniam tego szału na kuchnię włoską, pizze, makarony)

U mnie węglowodany to głównie owoce, płatki owsiane, ziemniaki, kasze, strączkowe, gotowane warzywa (marchewka :usmiech: ), pieczywo chyba na końcu. Czasami makaron albo naleśniki zrobię jak mi skwierczą dzieci za bardzo.

Słodkie lubię, ale nie bardzo umiem jeść i większość dostępnych słodyczy mi nie smakuje.
Bo jak jestem najedzona, to mi się nie chce słodyczy.
A jak jestem głodna, to na samą myśl, że miałabym zjeść słodycze, robi mi się niedobrze.
W głodzie, zapycham się orzechami.
Awatar użytkownika
szelma
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 400
Rejestracja: 21 sie 2012, 12:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Belgia

Nieprzeczytany post

cava pisze:Ciekawa dyskusja.
W sumie zastanawiam się, ile zależy od wrodzonych upodobań a ile od wypracowanych(?) przejętych od rodziców, otoczenia, a ile od samozdyscyplinowania się (a w niektórych przypadkach regularnego za przeproszeniem, pierdolca po prostu chyba)
W sumie to ja, mama i moja siostra mamy bardzo zbliżone upodobania kulinarne - tata odstaje mięsożerstwem :hej: Ani ja, ani siostra nie mamy ciągot do czipsów ani gazowanych napojów, bo tego w domu nie było, za to lubimy czekoladę baaaaaaaardzo :bum: Tak sobie myślę, że i pod względem wyglądu, i charakteru bardzo się różnimy - jedzeniowo jesteśmy za to bardzo podobne :hej:
Makaron... nawet nie pamiętam. Pizzy nie lubię (w ogóle nie ogarniam tego szału na kuchnię włoską, pizze, makarony)
O, a ja uwielbiam. Mogłabym żyć na makaronach i pizzy. Ziemniaki mi do życia zupełnie niepotrzebne (no oprócz frytek, ale w BE w końcu mieszkam :bleble: ) - w zasadzie nigdy nie kupujemy ziemniaków, oprócz słodkich. Pieczywa też nie jadamy dużo - jak kupimy chleb, to może ze 3 dni go jemy i nie do końca się udaje zjeść.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ