DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

barberry pisze:Jak prawidłowo obliczyć zapotrzebowanie kaloryczne?
nie da się tego dokładnie obliczyć (za dużo zmiennych), a jak chcesz niedokładnie to jakkolwiek policzysz i tak będzie dobrze, bo będzie niedokładnie :)
barberry pisze:Ile mam jeść żeby było idealnie?
Wg apetytu, jak wszystko co żyje i się rusza. Jak zaczynasz liczyć kalorie, to znaczy, że błądzisz, bo coś jest nie tak.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
smoła
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 541
Rejestracja: 13 lut 2014, 23:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jak jest z wieczornym dojadaniem? Mam namyśli takie dość późno wieczorne ok 22 - 23. Godzinkę temu skończyłem 10 km na bieżni, uzupełniłem płyny i głodu nie czuję, ale czasem łapie mnie jeszcze tak w tych godzinach. Jestem nocnym markiem i wcześniejsze kładzenie się spać jak 00:00 skutkuje przewracaniem się z boku na bok.
Obrazek
Awatar użytkownika
barberry
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 182
Rejestracja: 31 maja 2013, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

maniek669 pisze:
barberry pisze:Jak prawidłowo obliczyć zapotrzebowanie kaloryczne?
nie da się tego dokładnie obliczyć (za dużo zmiennych), a jak chcesz niedokładnie to jakkolwiek policzysz i tak będzie dobrze, bo będzie niedokładnie :)
barberry pisze:Ile mam jeść żeby było idealnie?
Wg apetytu, jak wszystko co żyje i się rusza. Jak zaczynasz liczyć kalorie, to znaczy, że błądzisz, bo coś jest nie tak.
Czyli w takim razie cała cytowana przeze mnie wypowiedź (to, że niewielki ujemny bilans jest lepszy od dużego) i cała teoria "ujemnego bilansu kalorycznego" jest bez sensu?
Apetytu nie mam wcale. Budzę się - nie jestem głodna, w porze obiadu i kolacji też nie. Pragnienie owszem mam ale tylko na czystą wodę. Oczywiście, że jak pomyślę sobie o czymś pysznym (ostatnio truskawki ze śmietaną) to chętnie je zjadam ale chyba to jest większe błądzenie niż liczenie i jedzenie z jakimś sensem :lalala:
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

jesz kiedy jesteś głodny, kierowanie się tylko i wyłącznie głodem początkowo może dać kilka kilogramów na plus bo masz jeszcze odruchy węglowca czyli napełnienie żołądka daje ci uczucie sytości a że jesz bardziej kalorycznie to przy tej samej objętości zjadasz sporo kcal. więcej potem to się zmienia i przestajesz się przejadać. Moża liczyć kalorie i jeść w/g wyliczeń, nie wypchany żołądek przez kilkanaście minut będzie domagał się więcej a potem mózg da sygnał że jest ok. Po tygodniu czy dwuch można będzie już spokojnie zaufać organizmowi że nie zje więcej niż mu trzeba.
Nie powinno się jeść na dwie godziny przed snem więc gdy idxiesz spać o północy to przekąska o 22,00 będzie ok.
Awatar użytkownika
guerlainn
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 207
Rejestracja: 14 mar 2014, 16:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

502340 jeśli chodzi o rodzinę to nie mam żadnego problemu. Syn ma 3,5 roku i swoje gusty kulinarne więc jak nie smakuje mu to co jemy (a lubi jajka, mięso i sery) to gotujemy mu coś specjalnie dla niego. Żona jest mocno "oświecona" jeśli chodzi o sprawy związane ze zdrowiem i wie, że spożywanie tłuszczy jest ważne dla zdrowia. Teraz śmieje się ze mnie że przechodzę na dietę "boczkową" i ostrzega mnie żebym sobie nie myślał że jak usmażę jajecznicę na boczku to że ona nie będzie jej jeść :hahaha: Generalnie mamy zbliżone gusty kulinarne więc myślę że nie będzie problemu. Choć właściwie to jeden problem będzie, pasty, znaczy makarony ;) Żona uwielbia i mnie też nauczyła. A jak zrobiłem jej spaghetti z anchois, masłem i pomidorami to muszę jej teraz co jakiś to gotować ;)
Nie chcę tak mocno jak Ty ograniczać węgli, bo nie chcę rezygnować z treningu a w jakimś tam tempie trzeba biegać ;) Wczoraj i dziś zrobiłem mały eksperyment. Przez ostatni tydzień ograniczyłem dość mocno ww i tak jak napisałem wcześniej, w środę na treningu nie dało rady biec powyżej 80 HRmax i tempo jakie udało mi się wykręcić to 6,22 min/km. Wczoraj wpadli zaplanowani goście, obiad był tradycyjny więc pozwoliłem sobie pofolgować (tym bardziej że rano wypadło co 10-dniowe ważenie :hej: ) i zobaczyć jak to wpłynie na dzisiejszy trening. Z wyliczeń po imprezie wyszło że wpadło ponad 3000 kcal, w tym jakieś 300g ww. Różnica na wadze pomiędzy ranem i wieczorem +2kg ;) Dziś zaczynając bieg wrzuciłem mocniejsze tempo i okazało się, że w okolicach 80 hrmax i powyżej udało mi się przebiec całe 10 km w tempie 5,48 min/km (co do tej pory nigdy mi się nie udało). Tętno wyraźnie niższe niż w środę. Urwałem jakieś 3 minuty z czasu ze środy i poprawiłem o około minutę wynik na 5 i 10 km, który mierzyłem na znacznie łatwiejszej trasie. Wniosek, bieganie na tłuszczu do 80 hrmax i w wolnym tempie, próba osiągania lepszych wyników, konieczność "doładowania" ww. Następne 10 dni (do następnego ważenia) ograniczam ww do 50-100g i biegam swoje dystanse w wolnym tempie. Zobaczymy co 11 pokaże waga. A "doładowanie" ww mam zamiar wypróbować znów 16 maja, wtedy mam zaplanowany nocny bieg na 10 km w Krakowie. Zobaczymy czy ten sposób znów przyniesie efekt.
Mam tylko jeden problem związany z dietą tłuszczową. Ilość kalorii ograniczyłem już wcześniej, skutkiem czego porcje jedzenia nie były już strasznie duże. Przy obecnie przyjmowanej ilości tłuszczy, trudno dobić mi nawet do 2500 kalorii. Po prostu czuję się pełny. W środę udało mi się dobić do 2000 kalorii, dziś 2300 (dzięki kawie ze śmietanką 30%) do śniadania. Przy wyliczonym zapotrzebowaniu na 3200 to jednak trochę za mało. Co z tym zrobić, dojadać między posiłkami czy jak? Dziś żeby dodać trochę kalorii i tak zjadłem jedną berlinkę z majonezem.
Obrazek
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Niektórzy wegetarianie potrafią pościć przez 40 dni, i żyją, więc jak nie czujesz głodu, to po co w siebie wpychasz, albo się tym martwisz?

Bez sensu, to raczej jest jedzenie z rozsądku a to bo za mało kalorii, a to bo za dużo. Jesteś głodna - jedz, nie jesteś - to chyba nie ma w tym problemu. Co innego jest lekkie przegłodzenie raz na jakiś czas, skurczenie rozciągniętego żołądka - zamiast posiłku, kawa ze śmietanką, albo szklanka wody. Ale dokładnie liczyć kalorie to moim zdaniem nie wchodzi w rachubę.

Poza tym teoretyczna sytuacja - nie odchudzasz się, masz idealną wagę, dokładnie taką jak chcesz. Czy też będziesz liczyła kalorie? Czy też będziesz jadła na siłę, bo to niezdrowo - jeść raz dziennie i nie być głodną? :) Pocieszę Cię, są badania, że ograniczenia kaloryczne
(nazwijmy tak Twój brak głodu) u nicieni maksymalnie przedłużają życie. Może u Ciebie będzie podobnie? :hahaha:

Ps. drapieżniki z reguły jedzą rzadko, a treściwie :bum:

Jeszcze jedno, myślę, że liczenie kalorii jest zupełnym bezsensem, z tego prostego powodu, że nasze zapotrzebowanie jest zależne i wynika wprost ze składu diety. Inne zapotrzebowanie (najmniejsze) będzie na LCHF, zupełnie inne będzie na śmieciowym, przetworzonym syfie. Po chłopsku : na wartościowym, zwierzęcym, biologiczne wysokowartościowym LCHF będziemy syci już np. przy 1500 kcal, a na wysokowęglowym, niskobiałkowym syfie głodni przy 4000kcal? Na LCHF po miesiący stosowania 1500kcal będziemy zdrowi, a na syfie po miesiącu 1500kcal będziemy pół-ruiną. Chyba to tak działa, tak mi się wydaje.
Ostatnio zmieniony 02 maja 2014, 20:22 przez maniek669, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Nic na siłę, te wyliczenia tak jak wspomniał maniek mają zbyt wiele zmiennych i zawsze są obarczone błędem, po za tym organizm potrafi wycisnąć z kalori często dużo więcej.
Ostatnio zmieniony 02 maja 2014, 22:02 przez kfadam, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Oświecenie powoli dociera pod strzechy ;)
http://m.onet.pl/styl-zycia/kobieta/zdr ... owie,wgsrb
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Awatar użytkownika
502340
Wyga
Wyga
Posty: 85
Rejestracja: 08 kwie 2014, 12:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Tworóg Mały

Nieprzeczytany post

guerlainn Jest Ci łatwiej, bo w diecie masz więcej węgli, co czyni ją bardziej "normalną" no i skarb w postaci "oświeconej" żony - nie do przecenienia. Zaobserwowałem, że węgle dobrze działają na wydolność, to prawda, ale ja biegam wyłącznie dla przyjemności. W zawodach nie startuję od 35 lat. Interesująca byłaby dla mnie mniejsza waga, bo mógłbym biegać dłuższe dystanse bez ryzyka kontuzji, czego najbardziej się obawiam, bo mam kilka za sobą. Możliwość biegania jest frajdą, a biegania długich dystansów, niesamowitą frajdą.
Dieta nisko węglowodanowa jest objawieniem, bo tracę wagę nie czując głodu. Pełen komfort, no może trochę niższy przy bieganiu, ale myślę, że adaptacja potrwa u mnie co najmniej pół roku i wtedy będzie "normalnie". Na pewno stawy będą wdzięczne, zwłaszcza kolanowe.
Powodzenia i oczekiwanych efektów życzę. :taktak:
Obrazek
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Qba a co zamiast owoców można jeszcze dodać do mascarpone?
Ja na ten przyklad nic nie dokladam. Samo mascarpone mi smakuje ale tylko to z Piatnicy. Probowalem kiedys jakies niby wloskie (pewnie troche "prawdziwsze") i juz nie jest takie dobre. To z Piatnicy potrafi byc czasem troche kwasne ale tez daje rade.
Awatar użytkownika
jabbur
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1364
Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
Życiówka na 10k: 0:38:22
Życiówka w maratonie: 3:02:19
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kakao bądź tahini
_____
100HRMAX.PL: piszę | focę | komentuję
Awatar użytkownika
guerlainn
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 207
Rejestracja: 14 mar 2014, 16:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Heh, to mascarpone jest trochę trudno zjadliwe jak się je samo ;) Dziś mam zamiar dodać do niego łyżkę powideł śliwkowych z lidla, zobaczymy jak będzie smakowało.
Obrazek
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No właśnie samo mi nie podchodzi. Węgli nie chcę dokładać do tego więc powidła odpadają :P

Ile tego tahini dodajesz?
M&S
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
Życiówka na 10k: 00:53
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja mieszam mascarpone ze startą skórka cytryny i migdałami ;)
run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013

Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
ODPOWIEDZ