502340 jeśli chodzi o rodzinę to nie mam żadnego problemu. Syn ma 3,5 roku i swoje gusty kulinarne więc jak nie smakuje mu to co jemy (a lubi jajka, mięso i sery) to gotujemy mu coś specjalnie dla niego. Żona jest mocno "oświecona" jeśli chodzi o sprawy związane ze zdrowiem i wie, że spożywanie tłuszczy jest ważne dla zdrowia. Teraz śmieje się ze mnie że przechodzę na dietę "boczkową" i ostrzega mnie żebym sobie nie myślał że jak usmażę jajecznicę na boczku to że ona nie będzie jej jeść
Generalnie mamy zbliżone gusty kulinarne więc myślę że nie będzie problemu. Choć właściwie to jeden problem będzie, pasty, znaczy makarony
Żona uwielbia i mnie też nauczyła. A jak zrobiłem jej spaghetti z anchois, masłem i pomidorami to muszę jej teraz co jakiś to gotować
Nie chcę tak mocno jak Ty ograniczać węgli, bo nie chcę rezygnować z treningu a w jakimś tam tempie trzeba biegać
Wczoraj i dziś zrobiłem mały eksperyment. Przez ostatni tydzień ograniczyłem dość mocno ww i tak jak napisałem wcześniej, w środę na treningu nie dało rady biec powyżej 80 HRmax i tempo jakie udało mi się wykręcić to 6,22 min/km. Wczoraj wpadli zaplanowani goście, obiad był tradycyjny więc pozwoliłem sobie pofolgować (tym bardziej że rano wypadło co 10-dniowe ważenie
) i zobaczyć jak to wpłynie na dzisiejszy trening. Z wyliczeń po imprezie wyszło że wpadło ponad 3000 kcal, w tym jakieś 300g ww. Różnica na wadze pomiędzy ranem i wieczorem +2kg
Dziś zaczynając bieg wrzuciłem mocniejsze tempo i okazało się, że w okolicach 80 hrmax i powyżej udało mi się przebiec całe 10 km w tempie 5,48 min/km (co do tej pory nigdy mi się nie udało). Tętno wyraźnie niższe niż w środę. Urwałem jakieś 3 minuty z czasu ze środy i poprawiłem o około minutę wynik na 5 i 10 km, który mierzyłem na znacznie łatwiejszej trasie. Wniosek, bieganie na tłuszczu do 80 hrmax i w wolnym tempie, próba osiągania lepszych wyników, konieczność "doładowania" ww. Następne 10 dni (do następnego ważenia) ograniczam ww do 50-100g i biegam swoje dystanse w wolnym tempie. Zobaczymy co 11 pokaże waga. A "doładowanie" ww mam zamiar wypróbować znów 16 maja, wtedy mam zaplanowany nocny bieg na 10 km w Krakowie. Zobaczymy czy ten sposób znów przyniesie efekt.
Mam tylko jeden problem związany z dietą tłuszczową. Ilość kalorii ograniczyłem już wcześniej, skutkiem czego porcje jedzenia nie były już strasznie duże. Przy obecnie przyjmowanej ilości tłuszczy, trudno dobić mi nawet do 2500 kalorii. Po prostu czuję się pełny. W środę udało mi się dobić do 2000 kalorii, dziś 2300 (dzięki kawie ze śmietanką 30%) do śniadania. Przy wyliczonym zapotrzebowaniu na 3200 to jednak trochę za mało. Co z tym zrobić, dojadać między posiłkami czy jak? Dziś żeby dodać trochę kalorii i tak zjadłem jedną berlinkę z majonezem.