Czytam już któryś wątek, ale wszędzie ludzie pytają raczej czy trenować gdy są przeziębieni. Ja chciałbym zapytać jak z Waszych doświadczeń przeziębienie wpływa na budowaną formę.
Zacząłem bardzo fajnie sezon. Nic boli (odpukać), głowa rządzi ciałem i wygania je co drugi dzień na trening zgodny z planem. I taki stan już się utrzymuje od lutego, i jest dla mnie nowością

. Jasne nie są to jakieś wielkie wyczyny bo robię 35-40km/tydzień, ale pozwoliło mi już na wiosnę nawet na treningach ugryźć kilka życiówek. Szykowałem się na dwie dziesiątki -> 16 maja i 22 czerwca. Aż tu bach, złapało mnie przeziębienie. Gardło, ciut kataru, gorączka, ale przede wszystkim jestem potwornie osłabiony od 3 dni. W głowie panika, że cała solidnie przepracowana wiosna pójdzie ... hen. Oczywiście żadnych antybiotyków. Może macie jakieś doświadczenia z tym jak taka infekcja wpływała na Waszą dyspozycję. Nie musi być koniecznie 'ku pokrzepieniu serc' ;-], nawet najgorsza informacja mnie uspokoi, bo będę wiedział czego mniej więcej się spodziewać. Póki co dzisiaj jak wyszedłem dwa piętra po schodach z zadyszką to byłem bliski płaczu.